Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt wrz 09, 2025 19:27



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 215 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 15  Następna strona
 Pokochać ateiste. 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55
Posty: 414
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith napisał(a):
Cytuj:
Wcześniej piszesz:
Kazeshini napisał(a):
Ja oceniam człowieka po jego czynach, nie po okładce.


Uvirith napisał(a):
No i niesłusznie, bo nie powinno się w OGÓLE oceniać.


Później piszesz:
Uvirith napisał(a):
Oceniam czyny - czytaj związek, do czego mamy prawo zresztą.


Tak. W kontekście tego, co było napisane wcześniej -> "oceniam człowieka" -> odpowiedź "nie powinno się w OGÓLE oceniać [ludzi]". Myślałem, że rozmawiam z kimś, kto zna PŚ i wie "o co chodzi jakby".


Cóż, ja także widzę tutaj jedynie zaprzeczanie samemu sobie, tak jak Kazeshini i Val. Więc może jednak coś jest na rzeczy? Nie mów, że oceniasz tylko "czyn", bo generalizujesz bardzo wszystkich ateistów. Oceniasz ich. Jeżeli tego nie widzisz, to trudno.

Cytuj:
Oceniasz czyny, "bo tak jest u moich znajomych" i odnosisz to do każdego innego związku.
Skoro znajomym się nie udało, to każdy taki związek jest z góry skazany na porażkę. T
Gdyby podwórko było wyrocznią, to w Polsce nikt nie zarabia mniej niż xxxx zł, bo ja takiej osoby nie znam. Tak jak to, że w Polsce nie ma chorych na określoną chorobę, bo nie znam na moim podwórku nikogo kto by na to chorował.


Ple ple ple. Nie rozumiem z podwórkiem. Napisałem wcześniej, że NIE ZNAM takiej pary ateistów, która <cośtam>.

Chodzi o "wyprowadzenie zgrzytów z definicji takiego związku". Liza napisała - wierzący ocenia w schemacie Bóg -> my , a ateista ocenia ja -> my. To po prostu oczywiste, że w przypadku trudności pojawią się brzydkie zgrzyty przez takie rozbieżności.[/quote]

To po prostu oczywiste...A może jakiś konkretny argument?
Poza tym ateiści raczej oceniają w schemacie ty,ja -> my. o ile w ogóle można mówić o schematach.

Cytuj:
Jak małżonek ma potrzebę duchowości, to druga osoba jeżeli ją kocha, to to uszanuje.


Jak małżonek będzie miał potrzebę odmawiania różańca całą rodziną (więc i z współmałżonkiem), to druga osoba to uszanuje i będzie się modliła, nawet jak nie będzie wierzyła? Nie, przecież to bzdura. A wspólna modlitwa jest ważnym elementem "formacji w rodzinie". Nawet będąc w kościele z całą rodziną, to dzieci będą się pytały "A gdzie tata / mama?" i co odpowiesz? "Sorry bejb, tata/mama nie wierzy". I są rozłamy - np. syn stwierdzi, że on chce do taty/mamy (przecież to naturalne), córka może tak samo stwierdzić. I usiądziecie do tej wspólnej rozmowy o wierze, dziecko będzie miało sprzeczne sygnały (bo jak to - jeden rodzic mówi że to prawda, drugi rodzic mówi, że to nieprawda), w końcu może przez to zwątpić. I gdzie będzie wychowanie w wierze? Ano w lesie będzie.[/quote]

Tylko że moim zdaniem rodzice powinni być na tyle dojrzali, żeby nie przedstawiać swojej racji jako tej jedynej, nie mówić że coś jest prawdą/nieprawdą, nie podkopywać racji tej drugiej strony i ustalić ze sobą wcześniej, jak będą postępować w razie pytań. Jeżeli Ty byś odpowiedział dziecku "Sorry bejb, mama nie wierzy", to współczuję.

Cytuj:
Nie wiem jak Ty, ale ja szanuję potrzebę indywidualności swojej połówki. Nie wymagam, aby była moją męską kopią. I dlatego, że kocham- pozwalam na to, aby realizował swoje potrzeby.


Patrz wyżej. W małżeństwie jest miejsce na indywidualność, ale w gruncie rzeczy to nie jest "chodzenie ze sobą", tylko tworzenie rodziny. Tu już przecież zapominam o "ja" w pewnych kwestiach, zamiast tego jest "my". Tak to sobie wyobrażam.[/quote]

No właśnie, jest "my", dlatego należy uwzględniać tę drugą osobę i znaleźć właściwy złoty środek. Tym bardziej że, powiedzmy sobie szczerze, jeżeli ktoś jest katolikiem, ale bardziej letnim, to dla niego taka wizja wspólnego odmawiania różańca też nie musi być zachęcająca. Ty za to piszesz tak, jakby był jeden szablon zarówno dla wierzących, jak i niewierzących. W każdym związku trzeba się docierać. A jak dwoje ludzi jest mądrych, to będzie potrafiło być ze sobą, zachować swoje zasady i poglądy, i nie oczekiwać jednocześnie że partner zacznie/przestanie chodzić do kościoła.

Cytuj:
Nie można wierzyć w Boga i nie chodzić do Kościoła?


Czy można być nudystą, a nie chodzić na plaże nudystów? Nie
Czy można być sportowcem, a nie uprawiać sportu? Nie
Czy można być wierzącym, i nie chodzić do kościoła? Nie

Można być sympatykiem nudystów, i nie chodzić na plaże.
Można być sympatykiem sportu, i oglądać mecze w TV.
Można być sympatykiem wierzących (czytaj - wierzyć w istnienie Boga), i nie chodzić do kościoła.[/quote]

Nieprawda. Można wierzyć w Boga i nie chodzić do kościoła. Może ciężko Ci to pojąć, ale wielu ludzi uważa, że pośredników nie potrzebuje. Nie wnikaj jak kto wierzy i nie wmawiaj ludziom, że wiesz lepiej.

Cytuj:
Antykoncepcja- wg wszelkich sondaży katolicy nie mają nic przeciwko.


Ale Kościół ma coś przeciwko. A katolik słucha się Magisterium. A jak się nie słucha, to jest taki "średnio-ciepło-zimny". Dlatego mówię - mogą być wątpliwości, ale powinno być posłuszeństwo.[/quote]

Tylko że mówimy o tym co jest, a nie o tym, jak być powinno.

Cytuj:
Są małżeństwa, gdzie on kocha góry, ona morze. Są też takie, gdzie on uwielbia imprezy, a ona nie. To wszystko jest kwestią ustalenia zasad.


Nie rozumiesz idei.

Wiara to nie jest hobby. To zupełnie inne spojrzenie na świat od tego, który ma ateista. Może się w pewnych punktach zbiegać, ale jest w istocie rozbieżne. My patrzymy przez pryzmat wieczności, ateiści przez pryzmat codzienności.[/quote]

Codzienność też jest ważna, więc może dobrze, żeby jedna osoba na nią zwracała uwagę ;)

Cytuj:
tak samo gdybanie jak mówienie, że ateista jest za antykoncepcją, że ateista się bez troski rozwiedzie i że dla niego "wiela miłość" się kończy kasowaniem numeru w telefonie - tak ironizując.


Cytuj:
Ateista przeciwko antykoncepcji. He he he. Dobre sobie.

A co? prezerwatyw może nie lubić, może też nie mieć ochoty, żeby osoba, którą kocha zażywała jakieś tabletki. Może wreszcie zrobić to z miłości, po prostu.


Cytuj:
Seks przed ślubem - tu niestety również zarówno katolicy jak i ateiści są na równi - znam może jednego czy dwóch, u których uwierzę że są "czyści" w pod tym względem. Więc gdzie tu różnica? Tylko w tym, że katolik pójdzie się wyspowiada przed świętem, a ateista nie. Problem niestety nie dotyczy tylko Ateistów


Cytuj:
Czystość to nie dziewictwo :P.

Czystość to takie coś - jakby była taka "Książka Życia Pana Kowalskiego" to czystość jest wtedy, kiedy Kowalski mówi "Chodźcie, czytajcie wszystko, nie mam nic do ukrycia". Nie ma tam epizodów seksu pozamałżeńskiego (a jak są, to pan Kowalski wyraża skruchę i "obietnice poprawy"). No i tyle.


Oczywiście, że czystość to nie dziewictwo. Ale tak się składa, że nawet na tym forum były świadectwa, że współmałżonek nie miał nic przeciwko, żeby czekać do ślubu. Poza tym ja nie wiem, Ty uważasz, że ateiści to są jakieś seksualne bestie?


Cz kwi 19, 2012 18:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15
Posty: 189
Post Re: Pokochać ateiste.
"Zły człowiek" - ocena człowieka.
"Głupio robi" - ocena czynów.
Nie wiem jak to jeszcze prościej wytłumaczyć. I nie przyjmuję argumentów "tak robisz, bo tak i koniec".

Cytuj:
To po prostu oczywiste...A może jakiś konkretny argument?


To wychodzi w przypadku kryzysów, a buduje się to od początku związku. Chodzi o budowanie relacji w oparciu na Bogu - w przypadku zdrady, czy wejścia w jakieś bagno uzależnień, po prostu wychodzi kto na czym budował. Ateista może być nauczony (bądź nie - jest raczej niezdefiniowany) pakować manatki, i zwiewać, katolik ma za sobą nauczanie Kościoła. No i tu nie mówię o letnich katolikach.

Cytuj:
Tylko że moim zdaniem rodzice powinni być na tyle dojrzali, żeby nie przedstawiać swojej racji jako tej jedynej, nie mówić że coś jest prawdą/nieprawdą, nie podkopywać racji tej drugiej strony i ustalić ze sobą wcześniej, jak będą postępować w razie pytań. Jeżeli Ty byś odpowiedział dziecku "Sorry bejb, mama nie wierzy", to współczuję.


A jaka jest prawda w tym przypadku? Chcesz dzieciom też mydlić oczy? To kolejny argument, że taki związek jest bez sensu.

Cytuj:
Tym bardziej że, powiedzmy sobie szczerze, jeżeli ktoś jest katolikiem, ale bardziej letnim, to dla niego taka wizja wspólnego odmawiania różańca też nie musi być zachęcająca.


Ale wtedy można się dogadać, tzn. "przepchnąć" taką formę modlitwy. Jest pole do manewru. W przypadku ateizmu drugiej połówki, nie ma pola do manewru.

Cytuj:
Nieprawda. Można wierzyć w Boga i nie chodzić do kościoła. Może ciężko Ci to pojąć, ale wielu ludzi uważa, że pośredników nie potrzebuje. Nie wnikaj jak kto wierzy i nie wmawiaj ludziom, że wiesz lepiej.


Rany Julek :D.
Pewnie, że można. Ale to tak jak być sportowcem, obżerającym się czipsami, a jedyna forma sportu którą uprawia, to chodzenie do kuchni po piwo. A kontakt ze sportem to oglądanie meczu w TV.
Można siebie oszukiwać, pewnie. Osobiście znam kilku "białych murzynów", znam kobiety "wyzwolone", znam właśnie wierzących niepraktykujących (w ogóle jakie to sformułowanie :D), znam osoby, które nie piją alkoholu, bo mówią, że jest niezdrowy, ale chętnie sięgają po "miekkie dragi", bo są naturalne.
Człowiek jest na prawdę geniuszem, jeżeli chodzi o okłamywanie siebie.

Nie, nie ma czegoś takiego jak "wierzący niepraktykujący". "Białych murzynów" też nie ma.

Cytuj:
A co? prezerwatyw może nie lubić, może też nie mieć ochoty, żeby osoba, którą kocha zażywała jakieś tabletki.


Nie wiem jak to skomentować :D. To przecież dwie formy. Sorry, to mega dziecinne. Różnice są na głębszym poziomie, i są opisane w Katechizmie (w ostatnim poście podałem link do kilku punktów, które się odnoszą do antykoncepcji).

Cytuj:
Codzienność też jest ważna, więc może dobrze, żeby jedna osoba na nią zwracała uwagę


Wierzący nie buja w obłokach. Patrzy na codzienność, przez pryzmat Boga. Nie zrozumiałaś.
Ateista patrzy przez pryzmat świata, czyli codzienności. Uczestniczy w tym karnawale różnych masek (np. "wierzący niepraktykujący"), bo to jest jedyna rzeczywistość, którą zna. My jeszcze znamy to, co jest w PŚ, co mówi Chrystus w Ewangelii, co mówi Kościół w swoim nauczaniu, i pod kątem tego patrzymy.

To jest kolejny wielki temat.

Cytuj:
Poza tym ja nie wiem, Ty uważasz, że ateiści to są jakieś seksualne bestie?


Nie, oczywiście, że nie.
Ale są podstawowe różnice między ateistą, a katolikiem w tej dziedzinie (nie mówimy o "letnich katolikach").

P.S. Prosiłbym, żeby nie używać takich terminów jak "letni katolik", bo to rozwala trochę rozmowę. Kto to jest w ogóle letni katolik? Wierzący, ale nie we wszystko? Wątpiący, ale jeszcze trochę wierzący? Czy jest może jeszcze jakieś inne wyznanie jak "letni katolicyzm"?
Jeżeli tak, to nie jest katolicyzm, a mówimy o sytuacji "katolik - ateista". "Bądź zimny albo gorący" powinno skończyć temat.

Pozdrawiam


Cz kwi 19, 2012 22:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
tobie twoje argumenty przemawiają, mi (a wręcz nam) nie.
To gra w ping ponga, ty coś mówisz, my ci odpisujemy, ty nam odpisujesz i tak w kółko.
Oceniasz czyny powiadasz, jakie czyny? Bycie ateista to czyn? Bo jak mówić o czynach to konkretny - ten zrobił to i to, my ci pokazujemy obraz takich co tak nie robią - masz różne czyny, a ten sam pogląd - ateicki. Tak jak masz gorących i "letnich" katolików, tak i masz ateistów kochających szczerze, i takich kochających "lżej". Przestań wsadzać ateistów w jedną szufladę, ...albo rób co chcesz. Ja mam zarówno dobre doświadczenia z ateistami jak i złe doświadczenia i tak samo z katolikami. Dlatego mi jest obojętne czy moja druga połówka to katoliczka, hinduska, ateistka czy buddystka. Dopóki szanuje życie i mnie kocha.
A aspekt wiary to będzie "wyboista droga", którą podążę, korzystając przy okazji z życia ile się da.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Cz kwi 19, 2012 22:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55
Posty: 414
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith-po pierwsze, byłabym wdzięczna, jakbyś przyjął trochę mniej prześmiewczy ton. Ja nie wyśmiewam tego, co mówisz. Milej by się wtedy rozmawiało.

Uvirith napisał(a):
"Zły człowiek" - ocena człowieka.
"Głupio robi" - ocena czynów.
Nie wiem jak to jeszcze prościej wytłumaczyć. I nie przyjmuję argumentów "tak robisz, bo tak i koniec".

Też nie wiem, jak Ci wytłumaczyć prościej o co nam chodzi, bo nie rozumiesz. Napisałeś, że oceniasz czyn, czyli związek (?). Uważasz, że jest głupi - ok. Ale jak zaczynasz tłumaczyć dlaczego, to nagle okazuje się, że kierujesz się stereotypami.

Cytuj:
To po prostu oczywiste...A może jakiś konkretny argument?


Uvirith napisał(a):
To wychodzi w przypadku kryzysów, a buduje się to od początku związku. Chodzi o budowanie relacji w oparciu na Bogu - w przypadku zdrady, czy wejścia w jakieś bagno uzależnień, po prostu wychodzi kto na czym budował. Ateista może być nauczony (bądź nie - jest raczej niezdefiniowany) pakować manatki, i zwiewać, katolik ma za sobą nauczanie Kościoła. No i tu nie mówię o letnich katolikach.


Cytuj:
Tylko że moim zdaniem rodzice powinni być na tyle dojrzali, żeby nie przedstawiać swojej racji jako tej jedynej, nie mówić że coś jest prawdą/nieprawdą, nie podkopywać racji tej drugiej strony i ustalić ze sobą wcześniej, jak będą postępować w razie pytań. Jeżeli Ty byś odpowiedział dziecku "Sorry bejb, mama nie wierzy", to współczuję.


Uvirith napisał(a):
A jaka jest prawda w tym przypadku? Chcesz dzieciom też mydlić oczy? To kolejny argument, że taki związek jest bez sensu.


Nie mydlić oczy, tylko tłumaczyć. Coś więcej i głębiej niż "Sorry, mama nie wierzy". Na takie rzeczy trzeba się odpowiednio przygotować.


Cytuj:
Nieprawda. Można wierzyć w Boga i nie chodzić do kościoła. Może ciężko Ci to pojąć, ale wielu ludzi uważa, że pośredników nie potrzebuje. Nie wnikaj jak kto wierzy i nie wmawiaj ludziom, że wiesz lepiej.


Uvirith napisał(a):
Rany Julek :D.
Pewnie, że można. Ale to tak jak być sportowcem, obżerającym się czipsami, a jedyna forma sportu którą uprawia, to chodzenie do kuchni po piwo. A kontakt ze sportem to oglądanie meczu w TV.
Można siebie oszukiwać, pewnie. Osobiście znam kilku "białych murzynów", znam kobiety "wyzwolone", znam właśnie wierzących niepraktykujących (w ogóle jakie to sformułowanie :D), znam osoby, które nie piją alkoholu, bo mówią, że jest niezdrowy, ale chętnie sięgają po "miekkie dragi", bo są naturalne.
Człowiek jest na prawdę geniuszem, jeżeli chodzi o okłamywanie siebie.


Normalne sformułowanie. Nie wymyśliłam go, dla twojej wiadomości. więc przestań się wymądrzać.


Cytuj:
A co? prezerwatyw może nie lubić, może też nie mieć ochoty, żeby osoba, którą kocha zażywała jakieś tabletki.


Uvirith napisał(a):
Nie wiem jak to skomentować :D. To przecież dwie formy. Sorry, to mega dziecinne. Różnice są na głębszym poziomie, i są opisane w Katechizmie (w ostatnim poście podałem link do kilku punktów, które się odnoszą do antykoncepcji).


To nie komentuj. Przecież wiem, że różnice są na głębszym poziome. tylko ja nie wymagam od ateisty, żeby rezygnował z antykoncepcji z powodu światopoglądu. Chodzi mi tylko o wyłącznie o to, że z innych, obojętnie jakich powodów jest to możliwe. jeżeli nie rozumiesz tego, co do Ciebie mówię, to przykro mi. Ciężko się tłumaczy komuś, komu się wydaje, że wszystko wie najlepiej.


Cz kwi 19, 2012 22:58
Zobacz profil
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith no tak, w kręgu twoich zainteresowań jest ideał katolika ortodoksa, dla którego nauka KK jest święta.
W takim wypadku to pewnie nawet się nie zaprzyjaźni z osobą-niekatolikiem, a co dopiero związek z taką osobą.

Cytuj:
A jaka jest prawda w tym przypadku? Chcesz dzieciom też mydlić oczy?

A cóż to za wiara- wierzę, bo moi rodzice wierzą?
Lub- nie wierzę w Boga, bo mój tata nie chodził do Kościoła - co to za wiara?
Czy nie jest tak, że człowiek powinien dużo myśleć nad fundamentami swojej wiary, na czym ją buduje? Ma wierzyć w Boga, bo KK tak naucza, czy też ma wierzyć w Boga, ponieważ doświadcza Go w swoim życiu?

Cytuj:
Pewnie, że można. Ale to tak jak być sportowcem, obżerającym się czipsami, a jedyna forma sportu którą uprawia, to chodzenie do kuchni po piwo. A kontakt ze sportem to oglądanie meczu w TV.

A to nie można wierzyć w Boga i starać się być całe życie dobrym człowiekiem, bo się wierzy, że dla Boga warto takim być?
Znam takiego ateistę- angażuje się w pomoc innym, aktywnie im pomaga- bez rozgłosu. Jest skromnym człowiekiem i dość wrażliwym na ludzką krzywdę. Po prostu uważa, że warto być dobrym i pomagać innym- zachęca do tego również innych.
Ponadto KK naucza, że
Starożytna reguła Salus extra Ecclesiam non est (Poza Kościołem nie ma zbawienia) została na Soborze Watykańskim II zinterpretowana w nowy sposób. Każdy człowiek, nawet nieochrzczony, jakoś przynależy do Kościoła. Jeśli prowadzi prawe życie, ma szansę na zbawienie.


Cz kwi 19, 2012 23:09

Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15
Posty: 189
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
Uvirith no tak, w kręgu twoich zainteresowań jest ideał katolika ortodoksa, dla którego nauka KK jest święta.
W takim wypadku to pewnie nawet się nie zaprzyjaźni z osobą-niekatolikiem, a co dopiero związek z taką osobą.


"Katolik ortodoks" (czyli tak zwany moher :D) może przyjaźnić się z niekatolikiem. Np. w mojej grupie znajomych, tylko 3 osoby wierzą. W tym ja. Na ~55 znajomych.
Swoją drogą uważam, że osoba, która mówi, że nauka KK nie jest święta, nie jest "katolikiem z prawdziwego zdarzenia".

Cytuj:
A cóż to za wiara- wierzę, bo moi rodzice wierzą?
Lub- nie wierzę w Boga, bo mój tata nie chodził do Kościoła - co to za wiara?


To jest wiara dziecka.

Cytuj:
Czy nie jest tak, że człowiek powinien dużo myśleć nad fundamentami swojej wiary, na czym ją buduje? Ma wierzyć w Boga, bo KK tak naucza, czy też ma wierzyć w Boga, ponieważ doświadcza Go w swoim życiu?


A to jest wiara dorosłego :). Tak, tak powinno być, ale to w swoim czasie. Nie da się przeskoczyć od razu. A skoro mamy wychować dzieci w wierze, to musi być wcześniej ten przykład rodziców.

Cytuj:
A to nie można wierzyć w Boga i starać się być całe życie dobrym człowiekiem, bo się wierzy, że dla Boga warto takim być?


Bez sakramentów, bez Słowa Bożego to raczej czcze gadanie. Może pojawić się ta "wiara na pokaz", "bycie dobrym dla uspokojenia sumienia", "swój własny pogląd na to co jest dobre, a co złe" (czytaj relatywizm moralny) i inne takie.
Czasami się zdarzy, że faktycznie taka osoba próbuje żyć najlepiej jak się da, ale mówi się wtedy w KKK, że gdyby była taka możliwość, taka osoba przyjęłaby chrzest. To jest tzw. chrzest woli, czyli to : "Każdy człowiek, nawet nieochrzczony, jakoś przynależy do Kościoła. Jeśli prowadzi prawe życie, ma szansę na zbawienie.".

Ale nie ma żadnej gwarancji na to zbawienie. Teoretycznie każdy może wygrać w Totka, ale niewielu wygrywa (zakres prawdopodobieństwa jest oczywiście przypadkowy, nie da się wyliczyć jaką szansę na zbawienie ma ateista / innowierca). W KrK jest ta gwarancja, że postępując według wytycznych Kościoła - będziesz zbawiony.

@Aditu :

Cytuj:
tylko ja nie wymagam od ateisty, żeby rezygnował z antykoncepcji z powodu światopoglądu.


Ale mówimy o związku. Też nie chodzę po przysłowiowych "ludziach", i nie tłukę ich katechizmem po głowie, żeby się w końcu ogarnęli. A jeżeli chodzi o sytuacje w związku, to trzeba wybrać to, co jest dla nas ważniejsze. Dla jednego to będzie wiara, dla drugiego święty spokój, a trzeci to w ogóle nie wierzy, albo jest tzw. "letnim katolikiem" czy "wierzącym niepraktykującym", czy innym jednorożcem.

@Kazeshini:

Cytuj:
A aspekt wiary to będzie "wyboista droga", którą podążę, korzystając przy okazji z życia ile się da.


Nie wiem, czy masz na myśli Ewangeliczne "korzystanie z życia", czy może modne w XX i XXI wieku podejście "skrzywionego carpe diem" - czyli Sex, Drugs and Rock'n'Roll. Bo jak chcesz wierzyć, i stosować to drugie, to jest "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" takie podejście.
Ale może masz na myśli pierwsze podejście, przez co bardzo się cieszę :)

Pozdrawiam

P.S. Swoją drogą, czemu w dziale "Żyć wiarą : Porozmawiajmy o codziennych trudnościach w duchu wiary katolickiej" wypowiadają się osoby, które "nie wypowiadają się w duchu wiary katolickiej"? Takie rozmowy jak widać przypominają przepychanki.


Pt kwi 20, 2012 2:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith napisał(a):
Cytuj:
Uvirith no tak, w kręgu twoich zainteresowań jest ideał katolika ortodoksa, dla którego nauka KK jest święta.
W takim wypadku to pewnie nawet się nie zaprzyjaźni z osobą-niekatolikiem, a co dopiero związek z taką osobą.


"Katolik ortodoks" (czyli tak zwany moher :D) może przyjaźnić się z niekatolikiem. Np. w mojej grupie znajomych, tylko 3 osoby wierzą. W tym ja. Na ~55 znajomych.
Swoją drogą uważam, że osoba, która mówi, że nauka KK nie jest święta, nie jest "katolikiem z prawdziwego zdarzenia".

tak zwany moher, to sądzę, że by raczej parasolem innowiercę przeganiał, zreszta wystarczy się na czarno ubierać lub czytać harrego pottera i juz sądzą o nas jak o satanistach. Masz tylu ateistów kolegi i żadnego z nich byś nie polecał jako partnera życiowego i kochającego męża/żonę? Smutne chyba to twoje towarzystwo, chyba, że takie preferujesz (jak to sie mówi - podobieństwa się przyciagają).

Cytuj:
A cóż to za wiara- wierzę, bo moi rodzice wierzą?
Lub- nie wierzę w Boga, bo mój tata nie chodził do Kościoła - co to za wiara?


To jest wiara dziecka.

Cytuj:
Czy nie jest tak, że człowiek powinien dużo myśleć nad fundamentami swojej wiary, na czym ją buduje? Ma wierzyć w Boga, bo KK tak naucza, czy też ma wierzyć w Boga, ponieważ doświadcza Go w swoim życiu?


A to jest wiara dorosłego :). Tak, tak powinno być, ale to w swoim czasie. Nie da się przeskoczyć od razu. A skoro mamy wychować dzieci w wierze, to musi być wcześniej ten przykład rodziców.

przykład rodzica to nie zmuszanie dziecka do chodzenia do kościoła, to wczesne wychowanie i kształtowania charakteru dziecka. Jeżeli dziecko jest wychowywania po "przykładzie samego postępowania" bez rozwoju własnego zdania, to tak jak przykład rodziców, tak samo będzie przyjmował przykład kolegów, którzy są "różni"

Cytuj:
A to nie można wierzyć w Boga i starać się być całe życie dobrym człowiekiem, bo się wierzy, że dla Boga warto takim być?


Bez sakramentów, bez Słowa Bożego to raczej czcze gadanie. Może pojawić się ta "wiara na pokaz", "bycie dobrym dla uspokojenia sumienia", "swój własny pogląd na to co jest dobre, a co złe" (czytaj relatywizm moralny) i inne takie.
Czasami się zdarzy, że faktycznie taka osoba próbuje żyć najlepiej jak się da, ale mówi się wtedy w KKK, że gdyby była taka możliwość, taka osoba przyjęłaby chrzest. To jest tzw. chrzest woli, czyli to : "Każdy człowiek, nawet nieochrzczony, jakoś przynależy do Kościoła. Jeśli prowadzi prawe życie, ma szansę na zbawienie.".

Ale nie ma żadnej gwarancji na to zbawienie. Teoretycznie każdy może wygrać w Totka, ale niewielu wygrywa (zakres prawdopodobieństwa jest oczywiście przypadkowy, nie da się wyliczyć jaką szansę na zbawienie ma ateista / innowierca). W KrK jest ta gwarancja,
że postępując według wytycznych Kościoła - będziesz zbawiony.

gdzie ty masz gwarancję? Kośiół nie daje gwarancji, pokazujesz, że sam nie rozumujesz słowa "wiara"...
Poza tym, nie masz ani takiego prawa, ani takie możliwości powiedzieć, że inna wiara jest fałszywa, a twoje jest prawdziwa, ale to nie temat na te dyskusje, tu rozmawiamy tylko o katolikach i ateistach
I przy okazji, wiara na pokaz nie jest bez sakramentów, bo to własnie jest ten pokaz - pokazuję sasiadom, ze chodzę do komunii, że siedzę po nocach na czuwaniu - a w domu przeklina na sąsiadów i złozyczy innym. Prędzej katolik tak czyni, niż ateista, a wtedy to co to za przykład dla dziecka? Jeszcze gorszy niż ateista


@Aditu :

Cytuj:
tylko ja nie wymagam od ateisty, żeby rezygnował z antykoncepcji z powodu światopoglądu.


Ale mówimy o związku. Też nie chodzę po przysłowiowych "ludziach", i nie tłukę ich katechizmem po głowie, żeby się w końcu ogarnęli. A jeżeli chodzi o sytuacje w związku, to trzeba wybrać to, co jest dla nas ważniejsze. Dla jednego to będzie wiara, dla drugiego święty spokój, a trzeci to w ogóle nie wierzy, albo jest tzw. "letnim katolikiem" czy "wierzącym niepraktykującym", czy innym jednorożcem.

Tak, mówimy o związku, a w związku nie można stawiac wymagań, ale można dzielić sie oczekiwaniami. Podstawą kazdego związku jest budowa podstaw. Skoro druga połówka nie wyraża nic przeciwko by dziecko w wierze wychować, to nawet jeżeli jest neiwierzacy, to czasem do kościoła da radę podejść, nawet jeżeli nie odmawia różańca cała noc (co z resztą jak dla mnie wydaje się trochę staroświecki - lepsza jest krótka szczera modlitwa moim zdaniem, niż godzinne powtarzanie tych samych słów - bardziej mi to jakieś zaklinanie przypomina niż modlenie...ale co tak kto woli, jak lubisz..)

@Kazeshini:

Cytuj:
A aspekt wiary to będzie "wyboista droga", którą podążę, korzystając przy okazji z życia ile się da.


Nie wiem, czy masz na myśli Ewangeliczne "korzystanie z życia", czy może modne w XX i XXI wieku podejście "skrzywionego carpe diem" - czyli Sex, Drugs and Rock'n'Roll. Bo jak chcesz wierzyć, i stosować to drugie, to jest "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek" takie podejście.
Ale może masz na myśli pierwsze podejście, przez co bardzo się cieszę :)

a co jak ci powiem ani ani? Nie próbuj mnie oceniać lub odgadywać moje "podejście", polegli na tym profesorowie. Moja postawa to moja prywatna sprawa, z której tylko część wynoszę na forum:) :)

Pozdrawiam

P.S. Swoją drogą, czemu w dziale "Żyć wiarą : Porozmawiajmy o codziennych trudnościach w duchu wiary katolickiej" wypowiadają się osoby, które "nie wypowiadają się w duchu wiary katolickiej"? Takie rozmowy jak widać przypominają przepychanki.


Janek995 napisał(a):
Nie wiedziałem dokładnie w jakim dziale dodać ten temat. Jeśli nie pasuje tutaj to proszę o przeniesienie.


Temu, iż nikt nie przeniósł, a autor nie wiedział gdzie wstawić.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Pt kwi 20, 2012 8:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15
Posty: 189
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
tak zwany moher, to sądzę, że by raczej parasolem innowiercę przeganiał, zreszta wystarczy się na czarno ubierać lub czytać harrego pottera i juz sądzą o nas jak o satanistach. Masz tylu ateistów kolegi i żadnego z nich byś nie polecał jako partnera życiowego i kochającego męża/żonę? Smutne chyba to twoje towarzystwo, chyba, że takie preferujesz (jak to sie mówi - podobieństwa się przyciagają).


1. Nie, "moher" nie przeganiałby parasolem innowiercę. Wyłącz telewizje, a czas na nią przeznacz na coś innego, np. pograj na gitarze, poczytaj książkę ;). Ktoś mi tu zarzucił myślenie stereotypami, heh.
2. Nie polecam moich znajomych jako partnerów życiowych, bo żadna ze mnie instytucja matrymonialna. I zdanie co do związków "katolik - ateista" mam takie, jakie przedstawiłem.
3. A nie jest smutne ;) Przeciwnie, jest o czym pogadać.

Cytuj:
przykład rodzica to nie zmuszanie dziecka do chodzenia do kościoła, to wczesne wychowanie i kształtowania charakteru dziecka. Jeżeli dziecko jest wychowywania po "przykładzie samego postępowania" bez rozwoju własnego zdania, to tak jak przykład rodziców, tak samo będzie przyjmował przykład kolegów, którzy są "różni"


Więc nie zmuszaj dziecka do chodzenia do szkoły i sprawdź, jak grzecznie samo chodzi na zajęcia.
Jest na to czas, żeby zmuszać, jest na to czas, żeby tłumaczyć. Słusznie napisałeś o tym przykładzie. Ale koncentrujesz się tylko na jednej rzeczy. Polecam Ci konstruktywne rozmowy z 5-latkiem :D.
Oczywiście, na wszystko jest czas, i z pewną dozą dobrej woli potrafię się z Tobą zgodzić.

Cytuj:
gdzie ty masz gwarancję? Kośiół nie daje gwarancji, pokazujesz, że sam nie rozumujesz słowa "wiara"...


Chodzi o gwarancję zbawienia w Kościele, czyli masz wszystkie "narzędzia" w KK żeby się zbawić. A więc nauczanie, sakramenty, formacje. Tak, Kościół daje taką gwarancje.

Cytuj:
Poza tym, nie masz ani takiego prawa, ani takie możliwości powiedzieć, że inna wiara jest fałszywa, a twoje jest prawdziwa, ale to nie temat na te dyskusje, tu rozmawiamy tylko o katolikach i ateistach


Wystarczy uwierzyć, i Chrystus daje Ci to prawo. Proszę bardzo :
J 1, 1-10
Cytuj:
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. 2 Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. 3 Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. 4 A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. 5 Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych". 6 Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił.
7 Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. 8 Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. 9 Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę.


Jezus Chrystus jest jedyną bramą do Ojca.

Cytuj:
I przy okazji, wiara na pokaz nie jest bez sakramentów, bo to własnie jest ten pokaz -


A nie, nie. Wiara na pokaz może być tą "wiarą" teoretyczną. Czyli jak znajomy kogoś zapyta, to ten odpowie, że jest wierzący. A jak zapyta gdzie się modli, to odpowie że w lesie :P. I się okaże, że nie zna nic z PŚ, nie ma formacji. Ale równo opowiada o tym w towarzystwie, gdy zejdzie na tematy religijne - wiara na pokaz. Można? Można.

Cytuj:
pokazuję sasiadom, ze chodzę do komunii, że siedzę po nocach na czuwaniu - a w domu przeklina na sąsiadów i złozyczy innym. Prędzej katolik tak czyni, niż ateista, a wtedy to co to za przykład dla dziecka? Jeszcze gorszy niż ateista


Jasne, w przypadku katolików też się to zdarza. I taki przykład jest jeszcze gorszy, niż niewierzący rodzic. Ale czy prędzej katolik narzeka na sąsiadów? Nie sądzę.

Cytuj:
Tak, mówimy o związku, a w związku nie można stawiac wymagań, ale można dzielić sie oczekiwaniami. Podstawą kazdego związku jest budowa podstaw. Skoro druga połówka nie wyraża nic przeciwko by dziecko w wierze wychować, to nawet jeżeli jest neiwierzacy, to czasem do kościoła da radę podejść, nawet jeżeli nie odmawia różańca cała noc (co z resztą jak dla mnie wydaje się trochę staroświecki - lepsza jest krótka szczera modlitwa moim zdaniem, niż godzinne powtarzanie tych samych słów - bardziej mi to jakieś zaklinanie przypomina niż modlenie...ale co tak kto woli, jak lubisz..)


Mówiłem do Aditu, ale w porządku, odpowiem.

Tak, podstawą każdego związku jest budowanie od podstaw. Ale do kościoła nie wystarczy się przejść, i wynudzić się w ławce :D. Chodzi o przykład, jaki daje drugi rodzic. Dzieciaki to widzą. Dzieciaki nawet widzą, czy tata na prawdę kocha mamę (albo odwrotnie), a co dopiero czy ktoś udaje greka. A jak podrosną, zacznie się bunt, to wtedy będzie jeszcze większy problem.

Co do różańca - to świetna forma modlitwy. Zaznaczmy, że szczerość modlitwy to sama podstawa, inaczej to klepanie. Czyli modląc się na różańcu szczerze masz na myśli to, co mówisz.
Jak masz łaskę długiej modlitwy, to jasne - fajnie :) można się modlić własnymi słowami. Ale jak się modlisz do siebie, to lepiej różańcem. Do siebie, czyli - "Jezu, miałem taki zły dzień (...) tak mnie boli głowa (...) nic mi nie wychodzi". A czemu do siebie? Bo Bóg o tym wszystkim już wie :D. Własnymi słowami to preferuję na początku "akty strzeliste". Czyli idąc na uczelnie / do pracy mówię "Na Twoją chwałę, Boże", wstając rano "Pomóż mi pełnić Twoją wolę", kładąc się spać "Dziękuję Ci za ten dzień, przepraszam za to, co było złe" itd. Krótkie modlitwy, żeby nie wpaść w to "Ja, ja, ja, i moje problemy" ;).

Cytuj:
a co jak ci powiem ani ani? Nie próbuj mnie oceniać lub odgadywać moje "podejście", polegli na tym profesorowie. Moja postawa to moja prywatna sprawa, z której tylko część wynoszę na forum:)


OK. Ale "jednemu z dwóch duchów służymy" - świętemu, albo nieświętemu. Nie ma "ja sobie", i nigdy nie było.

Cytuj:
Temu, iż nikt nie przeniósł, a autor nie wiedział gdzie wstawić.


Albo zwariowałem, albo ten temat jest w "Żyć wiarą : Porozmawiajmy o codziennych trudnościach w duchu wiary katolickiej".


Pt kwi 20, 2012 9:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith napisał(a):
1. Nie, "moher" nie przeganiałby parasolem innowiercę. Wyłącz telewizje, a czas na nią przeznacz na coś innego, np. pograj na gitarze, poczytaj książkę ;). Ktoś mi tu zarzucił myślenie stereotypami, heh.

niestety, telewizji nie mam i już z ponad 20 nowych odcinków "Kości" nie obejrzałem:/ PS, a to z parasolem, to przykład mojego kuzynka, który zwykł być dość szerokiej postury i chodzić z kapturem w czarnej bluzie ^^

Więc nie zmuszaj dziecka do chodzenia do szkoły i sprawdź, jak grzecznie samo chodzi na zajęcia.

nie zamierzam go zmuszać, tylko odpowiednio bądź wynagradzać bądź karać za swoje postępowanie. Odpowiednie zabawy aktywizujące rozwijaja logiczne myślenie u dziecka i pomagają szybciej zbudować mu odpowiednie wartości nie zabierając czasu zabawy z dzieciństwa. Nie będzie chciało chodzić do szkoły? Z doświadczenia wiem, że własnie tam gdzie się "zmusza" albo kara cieleśnie jest większy sprzeciw na chodzenie do szkoły. Zresztą już zaznaczyłem, że jestem z wykształcenia nauczycielem...? :P :P


Cytuj:
gdzie ty masz gwarancję? Kośiół nie daje gwarancji, pokazujesz, że sam nie rozumujesz słowa "wiara"...


Chodzi o gwarancję zbawienia w Kościele, czyli masz wszystkie "narzędzia" w KK żeby się zbawić. A więc nauczanie, sakramenty, formacje. Tak, Kościół daje taką gwarancje.

Jaka gwarancja? To nie jest gwarancja! Mylisz Wiarę z wiedzą. My mamy wierzyć, ze tak będzie, a nie wiedzieć, ze tak będzie. Nie masz gwarancji, że po śmierci może okazać się inaczej i na tym polega wiara, masz wątpliwości, ale twoja wiara ma być większa od wątpliwości i dawać ci nadzieję.


A nie, nie. Wiara na pokaz może być tą "wiarą" teoretyczną. Czyli jak znajomy kogoś zapyta, to ten odpowie, że jest wierzący. A jak zapyta gdzie się modli, to odpowie że w lesie :P.

to nie jest "na pokaz" bo on nie pokazuje jaki to katolik z niego, tylko jaki to "niepraktykujący" z niego. Ksiądz to ładnie opisał na kazaniu u nas kiedyś. Nie przytoczę, bo nie mam pamięci do cytowania z przesżłości, ale tak jak pisałem - to osoba, która udaje przed innymi że straszliwie wierzy, a w swoich czterech ścianach jego prawdziwa natura wychodzi na jaw.

Jasne, w przypadku katolików też się to zdarza. I taki przykład jest jeszcze gorszy, niż niewierzący rodzic. Ale czy prędzej katolik narzeka na sąsiadów? Nie sądzę.

oj tak, niestety - wojny sąsiedzkie na wsiach są codziennością i to wojny z pkrzeklinaniami i nawet niszczeniem mienia czy gorzej bójki - a ateisty tam nie znajdziesz - prędzej wierzacych na pokaz

A jak podrosną, zacznie się bunt, to wtedy będzie jeszcze większy problem.

dzieci buntują się w okreslonym wieku przeciw normom społecznym - jeżeli na sam przyporządkowałeś się do tych norm, to masz problem, jeżeli jesteś raczej w dobych stosunkach z dzieckiem i interesujesz się tym samym co ono (choćby w celu kontroli czy nie popadł w nic groźnego) to okres buntu szybko minie.

Cytuj:
Temu, iż nikt nie przeniósł, a autor nie wiedział gdzie wstawić.


Albo zwariowałem, albo ten temat jest w "Żyć wiarą : Porozmawiajmy o codziennych trudnościach w duchu wiary katolickiej".


tosz podałem ci cytat AUTORA, że sam nei wiedział gdzie to wstawić i na 100% nie przeczytał regulaminu działu. Więc jak Administracja by mogła ten temat przeniesć to by było świetnie.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Pt kwi 20, 2012 10:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 20, 2012 22:55
Posty: 414
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith - wytłumacz mi, co w naszych słowach jest tak sprzeczne z nauką KK? To, że uważamy, że można związać się z ateistą? Że uważamy, że nie wszyscy ateiści są tacy, jak Ty mówisz, i tak samo nie wszyscy katolicy?Że uważamy, że ci, co nie chodzą do kościoła, też mają szansę na zbawienie?


Pt kwi 20, 2012 10:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15
Posty: 189
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
to z parasolem, to przykład mojego kuzynka, który zwykł być dość szerokiej postury i chodzić z kapturem w czarnej bluzie ^^


A to w jakiej sytuacji przeganiał tych bezbożników? :P

Cytuj:
nie zamierzam go zmuszać, tylko odpowiednio bądź wynagradzać bądź karać za swoje postępowanie. Odpowiednie zabawy aktywizujące rozwijaja logiczne myślenie u dziecka i pomagają szybciej zbudować mu odpowiednie wartości nie zabierając czasu zabawy z dzieciństwa. Nie będzie chciało chodzić do szkoły? Z doświadczenia wiem, że własnie tam gdzie się "zmusza" albo kara cieleśnie jest większy sprzeciw na chodzenie do szkoły.


Szprytnie. Ale to chyba o to chodzi. Dzięki Bogu, nie przeczytałem o bezstresowym wychowaniu.

Cytuj:
Jaka gwarancja? To nie jest gwarancja! Mylisz Wiarę z wiedzą. My mamy wierzyć, ze tak będzie, a nie wiedzieć, ze tak będzie. Nie masz gwarancji, że po śmierci może okazać się inaczej i na tym polega wiara, masz wątpliwości, ale twoja wiara ma być większa od wątpliwości i dawać ci nadzieję.


Masz gwarancję, że jeżeli wierzysz Chrystusowi, to Kościół zapewni Ci wszystkie narzędzia do zbawienia, żeby znaleźć się z Nim w Niebie po śmierci. O!
A co do wątpliwości - to nie do końca tak jest. Jak przeżyjesz kilka interwencji Boga, taki "Boży palec" w swoim życiu, to wątpliwości się oddalają. Takie osoby jak np. Ojciec Pio, były święte za życia, i już tutaj czyniły cuda. Czy apostołowie. Wyobrażasz sobie, że miały wątpliwości? :D A bo miały, ale to tzw. okresy pustyni. Ale to inna broszka, niż "nie wiem gdzie pójdę po śmierci".
Ale prawda, zawsze jest to pole do wyboru. Zawsze można zwątpić.

Cytuj:
to osoba, która udaje przed innymi że straszliwie wierzy, a w swoich czterech ścianach jego prawdziwa natura wychodzi na jaw.


Zgadzam się z taką definicją. Zauważ, że to nie zależy od tego, czy ktoś jest katolikiem, czy nie. Wystarczy, że zakłada tą maskę "wierzącego".

Cytuj:
oj tak, niestety - wojny sąsiedzkie na wsiach są codziennością i to wojny z pkrzeklinaniami i nawet niszczeniem mienia czy gorzej bójki - a ateisty tam nie znajdziesz - prędzej wierzacych na pokaz


Panie, stereotypy.
Czym się różni ateista od wierzącego na pokaz? Ten drugi też jest takim ateistą, tylko o tym nie wie - żyje w kłamstwie. A i ateiści prowadzą takie głupie wojny.

Pozdrawiam z kawą ;)

EDIT : @Aditu:
Ano podział na "letnich katolików" i "ortodoksyjnych katolików", jakieś przytaczanie statystyk używania antykoncepcji w Polsce (i stwierdzanie, że nie ma problemu, bo skoro wszyscy - to wszyscy), "wierzący niepraktykujący" (Można wierzyć w Boga i nie chodzić do kościoła.). To robi takie średnie wrażenie takiej chorągiewki ideologicznej "jak zawieje tak się ustawię".


Pt kwi 20, 2012 10:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
Uvirith napisał(a):
Cytuj:
to z parasolem, to przykład mojego kuzynka, który zwykł być dość szerokiej postury i chodzić z kapturem w czarnej bluzie ^^


A to w jakiej sytuacji przeganiał tych bezbożników? :P

w sytuacji spaceru...really...


Szprytnie. Ale to chyba o to chodzi. Dzięki Bogu, nie przeczytałem o bezstresowym wychowaniu.

jakie bezstresowe..nie bezstresowe, tylko rozsądne, stress dziecku równeiż potrzebne

Cytuj:
Jaka gwarancja? To nie jest gwarancja! Mylisz Wiarę z wiedzą. My mamy wierzyć, ze tak będzie, a nie wiedzieć, ze tak będzie. Nie masz gwarancji, że po śmierci może okazać się inaczej i na tym polega wiara, masz wątpliwości, ale twoja wiara ma być większa od wątpliwości i dawać ci nadzieję.


Masz gwarancję, że jeżeli wierzysz Chrystusowi, to Kościół zapewni Ci wszystkie narzędzia do zbawienia, żeby znaleźć się z Nim w Niebie po śmierci. O!

jeżeli wierzysz Chrystusowi, jeżeli wierzysz w Boga - jeżeli. Uzywasz słów przypuszczeń, a potem stawiasz stwierdzenie. Dalej nie rozumiesz o co biega. Jestem pewien, że o tym samym myślimy, ale używasz nieadekwatnych słów - Wierzyć - wierze, że tak będzie - może okazać się inaczej, ale i tak stoje przy swojej wierze. Jeżeli mówisz o gwarancji to jest to założenie 100%-towe. Kościół nie daje ci 100% pewności, że tak będzie a nie inaczej. Ty masz wierzyc i miec nadzieję, a im większa twoja wiara tym lepiej. Mimo to, nie, nie ma gwarancji.


Cytuj:
oj tak, niestety - wojny sąsiedzkie na wsiach są codziennością i to wojny z pkrzeklinaniami i nawet niszczeniem mienia czy gorzej bójki - a ateisty tam nie znajdziesz - prędzej wierzacych na pokaz


Panie, stereotypy.

ogólnie przyjęte opinie, zazwyczaj negatywne. Ale jaki to stereotyp? Nie spotkałeś się z czymś takim? Do pewnego wieku to kontakt z czymś takim był codziennością - zazdrość i zawiść sąsiecka, wojny o "metry", walenie płotów, kradzieże i inne rzeczy.... potem wyprowadziłem się do miasta :)

Czym się różni ateista od wierzącego na pokaz? Ten drugi też jest takim ateistą, tylko o tym nie wie - żyje w kłamstwie. A i ateiści prowadzą takie głupie wojny.

Ateiści prowadzą głupie wojny? pokaż.
Ameryka - niby wolny kraj, ale na każdym banknocie tam masz napisane: "we trust in God"... a pozatym, znowu szufladkujesz - każdy nie ortodoks to ateista według ciebie. To zmnień definicję Ateisty - bo ateista nie wierzy w Boga, a dla ciebie Ateista jest kazdy kto nwet powatpiewa kościół.


Pozdrawiam z pracy;)

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Pt kwi 20, 2012 11:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 15, 2010 14:15
Posty: 189
Post Re: Pokochać ateiste.
Cytuj:
w sytuacji spaceru...really...


Ale co go sprowokowało?

Cytuj:
jeżeli wierzysz Chrystusowi, jeżeli wierzysz w Boga - jeżeli. Uzywasz słów przypuszczeń, a potem stawiasz stwierdzenie. Dalej nie rozumiesz o co biega.


To przecież napisałem, że Kościół daje Ci "gwarancję narzędzi zbawienia przez Chrystusa". Jak w nie nie wierzysz, albo w ogóle masz wątpliwości, to oczywiście, że nie masz gwarancji :D. Takie gdybanie, że "może być inaczej po śmierci" jest bez sensu. Wprowadza jedynie zwątpienie. Skoro już ktoś wybrał, to nie należy gdybać, rozmyślać czy będzie tak, albo inaczej po śmierci, bo to jest sposób Złego żeby wcisnąć wątpliwości w serca. Tego nie sprawdzimy, co jest po drugiej stronie. Ale skoro zaufaliśmy Chrystusowi, to tego się trzymajmy. I gdy już zaufaliśmy, to Kościół daje nam gwarancje, że przekazuje wszystko, co jest potrzebne do zbawienia.

Jak już rozumujemy, że może być inaczej, to mieszamy światy rozważań. To jest błąd :P

Cytuj:
Nie spotkałeś się z czymś takim? Do pewnego wieku to kontakt z czymś takim był codziennością - zazdrość i zawiść sąsiecka, wojny o "metry", walenie płotów, kradzieże i inne rzeczy.... potem wyprowadziłem się do miasta


Mieszkałem w mniejszym mieście, i spotkałem się głównie z takim zachowaniem u osób, które nigdy nie widziałem w kościele, albo "raz na ruski rok". Ci, co się zaangażowali w jakąś formacje przy kościele, to prawie jak rodzina :D. Na kawę zaproszą, pomogą zrzucić węgiel starej sąsiadce, podrzucą dziecko na korepetycje z fizyki, zorganizują jakiś protest jak spółdzielnia przesadzi, przyjdą czasami "z sikawką" w drugi dzień świąt (serio, raz sąsiad się zakamuflował :D), podzielić się opłatkiem. Piękna sprawa. Brakuje mi tego strasznie tu gdzie mieszkam, i oddałbym wiele, żeby żyć wśród takich ludzi.

Cytuj:
Ateiści prowadzą głupie wojny? pokaż.


Ale co mam pokazać? Konkretne sytuacje z życia codziennego moich sąsiadów? Czy co?
A propos głupich wojen ateistów "tak ogólnie", to cały portal racjonalista jest przykładem głupiej wojny. ;) Ostatnio np. prof. Legutko dostał karę sądową, gdy pewnych uczniów zaangażowanych w wojnę "zdejmowania krzyży w szkole" skwitował per "smarkacze". 5 tys. zł. Wyobrażasz to sobie? I jeszcze smarkaczy ma przeprosić.

Cytuj:
Ameryka - niby wolny kraj, ale na każdym banknocie tam masz napisane: "we trust in God"... a pozatym, znowu szufladkujesz - każdy nie ortodoks to ateista według ciebie. To zmnień definicję Ateisty - bo ateista nie wierzy w Boga, a dla ciebie Ateista jest kazdy kto nwet powatpiewa kościół.


USA jest na tyle młode, że nie wstydzi się swoich chrześcijańskich korzeni jak Europa.Ale jest wolna amerykanka, a "In God we trust" raczej nie dyskryminuje ateistów.
Co do drugiej części, to nie rozumiem kto to jest "ortodoks". Chciałbym mieć taką wiarę, jak apostołowie, jak pierwsi chrześcijanie, jak męczennicy, jak święci. To nazywasz ortodoksyjnością? To każdy jest powołany do "ortodoksyjności".
Można powątpiewać, jesteśmy ludźmi. Ale trzeba być posłusznym, i starać się wzrastać w tej wierze. A kto w tej wierze nie wzrasta, to czym się różni od ateisty? To nie jest prosty temat na kilka zdań, a robi się potężny offtop.


Pt kwi 20, 2012 12:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lut 21, 2012 12:13
Posty: 420
Post Re: Pokochać ateiste.
"Ale co go sprowokowało?"

czemu jego? "Mohery" go parasole potraktowały i zwyzywały, za sam ubiór został wsadzony do szufladki z satanistami.

"Takie gdybanie, że "może być inaczej po śmierci" jest bez sensu. Wprowadza jedynie zwątpienie. Skoro już ktoś wybrał, to nie należy gdybać, rozmyślać czy będzie tak, albo inaczej po śmierci, bo to jest sposób Złego żeby wcisnąć wątpliwości w serca. Tego nie sprawdzimy, co jest po drugiej stronie. Ale skoro zaufaliśmy Chrystusowi, to tego się trzymajmy. I gdy już zaufaliśmy, to Kościół daje nam gwarancje, że przekazuje wszystko, co jest potrzebne do zbawienia."

nie obchodzi mnie czy może byc inaczej czy nie. Chodzi mi o pojęcie Wiary.
Apostołowie widzieli Jezusa żywego, a po zmartwychwstaniu, gdy go ujrzeli już nie wierzyli, tylko "Wiedzieli".
My nie zobaczymy za zycia, więc nie "Wiemy" tylko wierzymy.

Nie wiem jak ci to bardziej dosłownie wytłumaczyć....

Gwarancja to coś PEWNEGO, coś co udokumentujesz i udowodnisz, że tak a nie inaczej jest i bedzie.
Wiara jest dlatego ważna, bo własnie spowodu wątpliwości trwasz przy wierze i nadzieji, ze jest tak a nie inaczej. Ale nie masz gwarancji.

_________________
"The weak shall perish, the strong shall triumph. Prevail over my sword, and I shall grant it to thee. For honor..., let us fight"


Pt kwi 20, 2012 12:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N maja 30, 2010 9:03
Posty: 1020
Post Re: Pokochać ateiste.
jesienna & mareta napisał(a):
piok333 napisał(a):
Janek995 napisał(a):
Jakie macie przeżycia z tym związane i co radzicie?
Mam już swoje lata i swoje doświadczenie. Sądzę, że macie bardzo małe szanse na zbudowanie szczęśliwego, opartego na pełnej prawdzie związku. Dlatego odradzam zaangażowanie i radzę wycofać się z taktem i dużą dozą uprzejmości oraz chrześcijańskiej miłości braterskiej.
Nie chcę się licytować na lata (pewnie bym wygrała)
ale moje doświadczenie jest zgoła odmienne.

...

Absolutnie się nie zgadzam. Obiecuję modlitwę , a ty Janek995 daj po prostu przykład życia zgodnego z nauką Jezusa. Tylko tyle. Pozdrawiam

Sądzę, że byłoby pięknie, gdyby racja była po waszej, a nie po mojej stronie. A jednak... na ile taki związek wytrwa w pełnej PRAWDZIE...? Obawiam się, że kompromisy światopoglądowe wymuszą w końcu postawę pseudoreligijną lub pseudoateistyczną jednej albo obu ze stron. Wątpię, by taki związek był wówczas oparty na pełnej prawdzie, pełnej tożsamości. Ktoś musi prędzej czy później zaprzeczyć swej religijności lub swojemu ateizmowi.

I dlatego uważam, że znikomy procent takich związków wytrwa w pełnej prawdzie. Człowiek zaprzeczający prawdzie o sobie przeżywa wewnętrzne rozdarcie, dlatego związek taki naraża będące w nim osoby na wewnętrzną nieszczerość (przy kompromisach światopoglądowych) lub wewnętrzne rozdarcie osób - czy jednej z osób - z tego związku (przy pozostawaniu przy własnych światopoglądach w sytuacjach konfliktowych).

Nie twierdzę, że istnienie takiego szczęśliwego związku jest niemożliwe, ale uważam, że jest mało prawdopodobne.

W tej kwestii pozostaję zdecydowanym sceptykiem.

_________________
http://img407.imageshack.us/img407/7421/mjdomtowieczno1.jpg


So kwi 21, 2012 16:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 215 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 15  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL