Nie przejmuj się, napewno wyjdziesz za mąż. A dla mnie było wielkim zaskoczeniem, gdy po 24 latach małżeństwa dowiedziałem się, że moja żona w małżeństwie się samozaspokajała. Byłem święcie przekonany, że ona nie ma żadnych potrzeb seksualnych, bo akty małżeńskie zawsze inicjowałem tylko ja i miałem to szczęście być razem raz na kilka miesięcy.

Bóg wie, że istnieje problem o jakim piszeszI wierzę, że jesli będziesz się modlić, to albo da Ci siłe, żeby przezwycięzyć swoje potrzeby (zaprzeć się samego siebie), albo da Ci męża.

nieznany23 --to u twojej zony nie wynikalo to z potrzeby bycia z druga osoba?... I mam nadzije ze modlitwa rzeczywiscie pomaga:)Zreszta nic innego tez nie przychodzi mi do glowy...

Wiara w miłość i moc Chrystusa, w to, że On chce i może nam pomóc zawsze pomaga Przeciez tak nam obiecał w swoim Słowie

A masturbacja jest tez formą zaspokajania swoich fizycznych potrzeb seksualnych przecież. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet jak masz kogoś i przebywasz z nim, to (przynajmniej u facetów, bo w sumie to nie wiem jak u kobiet) dotyk i pieszczoty nie zakończone aktem seksualnym tylko wzmagają w człowieku potrzebę seksu. Dlatego ważne jest, żeby przed małżeństwem nie angażować się również w 'niewinne' pieszczoty (oczywiście nie mówię, żeby się nie dotykac wogóle, ale należy znaleźć granicę jak daleko mozna się posunąć).

A z tego co mi się wydaje, to raczej fantazje niż sama masturbacja zaspokajają naszą potrzebe bycia z druga osobą. Masturbacja jest tylko czynnikiem fizycznym, który pomaga nam bardziej uwierzyć w realność naszych marzeń. Co również, z tego co wiem z własnego doświadcznia, nie jest dobre.

Uwaga praktyczna: częsta masturbacja może powodować problemy w późniejszym życiu płciowym. Nie przyzwyczajaj się do bodźców (ręki i fantazji).Nie jestem ekspertem, ale chyba wyspowiadać się trzeba. Tym bardziej, że jak mówisz, to hormony są winne, a nie Ty.To proste: Nauka kościoła ma się nijak do nauki o człowieku i zyciu.

No ja bym to ujął raczej w ten sposób, że nauka ze świata (do ktorego my, Chrześcijanie, nie należymy) to jest nauka na którą Szatan ma bardzo duży wpływ. Przeciez złemu właśnie na tym zależy, żebyśmy uwierzyli, że to co w oczach Boga jest obrzydliwością, to jest tak naprawdę normalne, nieszkodliwe zachowanie. Dlatego wszystkie wskazówki moralne, które dostajemy powinniśmy skonfrontować ze Słowem Bożym, które jest jedyną wykładnią woli Najwyższego. Tak samo jest z homoseksualizmem. Nawet wśrod chrześcijan spotkasz gejów i lesbijki, którzy powiedzą, że takich ich stworzył Bóg i "To jest normalne. Ty jesteś hetero, a ja homo." Dzieje się tak m.in. dlatego, że wszyscy mówią, że to jest normalne. Natomiast Biblia wyraża sie na ten temat dość jasno I właśnie dlatego nawet rzeczy, które przeczytamy w Chrześcijanskich książkach należy weryfikować z Biblia, a co dopiero informacje, które przeczytaliśmy w napisanej (prawdopodobnie) przez pogan książce do WOSu

tak mysle...ze sama sie oszukuje i macie racje...ale nikt mi nie zagwarantuje tego ze wyjde za maz...chyba mam mala wiare.malzenstwo to tyle spraw ,tzrzeba sie kochac,lubic....jesli Jezus rzeczywiscie spelnil wasze marzenia to napiszcie:)

No i to wszystko tłumaczy - Wy po prostu nie należycie do świata.

Oczywiście, ze nie należymy I jesteśmy z tego dumni Należymy do Królestwa Bożego Tu, na Ziemi, jesteśmy tylko przechodniami, ten świat jest dla nas obcy Bo władcą tego świata jest Szatan (miał być człowiek, ale zrzekł się tej władzy), a naszym Królem jest Bóg

Powiem więcej... Poza małżeństwem też trzeba się kochać i lubić Ale pamiętaj o tym, że jeśli budujesz małżeństwo na fundamencie Chrystusa, to ono będzie trwać szczęśliwie, bo Bóg zawsze błogosławi tym, którzy są Mu posłuszni. Problemy w małżeństwie to zazwyczaj sprawka szatana, "A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie." (BW:Kaznodziei Salomona 4:12) Ten potrójny sznur, to Twoja relacja z innym człowiekiem w ktorą wpleciony jest jeszcze Chrystus (bo sprawa nie tyczy się tylko małżeństwa). Pamiętaj, że Chrystus żyje! Wbrew temu co widac w wielu chrześcijańskich świątyniach Chrystus NIE wisi martwy na krzyżu! On został zdjęty z krzyża, zlozony do grobu, a potem zmartwychwstał i wciąż żyje i jest z nami!

No ba, ze spełnił Jestem zbawiony Mam dostęp za zasłone, do świętego przybytku i moge przebywac z Bogiem "nic mi więcej nie potrzeba, oprócz Ojcowskiego Nieba", że się tak wyrażę Chrystus nie jest maszynką do spełniania marzeń. Biblia mówi nam: "Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was." (1 Tesaloniczan 5:18 ) Nawet kiedy jest nam źle, to mamy dziekować, bo mamy za co dziękować. Pamiętaj, że ten świat to tylko chwila. Owszem Bog będzie nam pomagał w naszych codziennych sprawach, ale jeśli maz jakieś marzenie, to zastanów się (zapytaj się go), czy taka jest właśnie Boża Wola odnośnie Twojego życia. Przecież sama modlisz się, zeby Jego wola spełniała się, a dotyczy to również Twojego życia I z tego mamy się cieszyć, że Jego wola się spełnia, bo przecież On nas kocha i chce dla nas jak najlepiej, więc nie jestes w stanie swoimi marzeniami zagwarantować sobie wiekszego szczęścia niż on Ci może dać Ja wiem, że czesto nie jest prosto... Ale wierz mi, słyszałem dużo świadectw, że zaparcie się samego siebie i podporządkowanie się Woli Bożej jest oplacalne

Pamiętaj, że On Cię kocha i chce się z Tobą spotkac w Niebie! Jestes Jego rodziną przecież! On umarł, żeby móc z Tobą spedzac wieczność. Bo pamiętaj, ze Chrystus nie umarl za ludzkość, ale za pojedyncze jednostki. On właśnie Ciebie ukochał! I jeśli mu na to pozwolisz, to zrobi wszystko, żebyś poszła do nieba A co już teraz będziesz mogła mieć z nim społeczność, rozmawiac z nim i przebywać, a to daje największe szczescie (Ksiega Psalmów )

Wiem, ze się rozpisałem, ale dodam jeszcze tekst takiej pieknej pieśni:

No to po jaką cholerę wypowiadacie się na temat tego obcego dla Was świata i doradzacie innym jak w nim żyć?

Nie wiem co masz na myśli. Z tego co się domyślam, to goździk jest Chrześcijanką, więc doradzam mojej siostrze, która ma jakies pytania natury morlanej. My musimy życ w tym świecie i musimy sie nawzajem wspierać jako rodzina. "Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud: Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada samotnemu, gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł." (Kaznodziei Salomona 4:9-10)

A poza tym jeśli pojedziesz do Anglii, to to też będzie dla Ciebie obcy kraj, a jednak chyba będziesz miał prawo sie na jego temat wypowiadać i doradzać innym jak mają żyć prawda? I tutaj sytuacja jest analogiczna.

Nie zapominaj też o tym, że musimy żyć wśród ludzi niewierzacych, a życie wśród ludzi o podobnych poglądach morlanych jest przyjemniejsze. Już nie mówiąc o tym, że Chrzescijańskie poglądy moralne wogóle ułatwiają współżycie z innymi

Ponadto Chrzescijanie mają pewne normy moralne, które są ustanowieone przez Boga. I Bóg chciałby, żeby wszyscy ludzie według nich żyli, więc my rozpowszechniamy te normy, gdyż chcemy wypełniać wolę Bożą.

I wreszcie nie zapominaj, że tak naprawde Chrześcijanie nie głoszą prawd morlanych samych w sobie, tylko wiare w Jezusa Chrystusa. Bo własnie po to jestesmy tutaj na Ziemi, żeby głosić Dobrą Nowinę o zmartwychwstaniu. Po to Bóg nas powołał, bo gdybyśmy nie mieli szerzyć wiary, to mógłby nas od razu w momencie nawrócenia zabrać do siebie, a jednak zostawia nas na tej Ziemi, żeby używać nas do składania świadectwa o sobie samym.

Nie miałbym prawa doradzać im nie znając realiów ich kraju i bazując na czymś kompletnie od nich oderwanym.

Nie no, nie przesadzaj, ja również jeszcze dwa lata temu byłem niewierzący, więc nie mów, że nie znam realiów świata Poza tym ciężko powiedzieć, że gdybyś mieszkał 20 lat w Anglii (tyle ja mieszkam na świecie), to byś nie znał realiów tego kraju

I my nie jesteśmy tak zupełnie oddzieleni od was. Ty i ja mamy jednego stwórcę, który zarówno tobie, jak i mi okazał tą samą łaskę, umierając za nas na krzyżu. Ponadto tak jak pisałem wcześniej szerzenie miłości Chrystusowej w świecie to jest nasze powołanie, więc nie możemy być tak całkowicie oderwani I modle się, żebyś Ty pewnego dnia poznał Chrystusa i stanął z nim twarzą w twarz (znaczy przed sądem mam na myśli).

Co więcej, prawa, których ja przestrzegam obowiązują również Ciebie. Jeśli nie uwierzysz w Chrystusa, to pójdziesz do piekła, bo tak powiedział Bóg. Bóg jest Królem Królów, a ty wybrałeś służenie złemu. Twoja wolna wola, ale i tak sadził będzie Cię Bóg, a nie szatan. Jesteś wplatany w tą machinę. Królestwo Boże jest przygotowane również dla Ciebie, to tylko od Ciebie zależy, czy będziesz chciał tam iść, czy nie. Wiec w sumie to nie bazuję na czymś kompletnie oderwanym od Ciebie

Ja nie jestem Kalwinistą, więc nie wierze, że Bóg przeznaczył część ludzi na zbawienie, a resztę na potępienie i nic nie możemy z tym zrobić. Zbawienie zależy od tego, czy uwierzymy w Chrystusa i czy zdecydujemy się za nim podążać. Ja jestem tu obcy i Ty też możesz być, jeśli tylko uwierzysz i narodzisz się na nowo w Chrystusie (i modlę sie, żeby tak sie stało).

Poprawka: zapomniałeś przed każdym zdaniem dodać "wierzę, że...".

Pytasz sie o motywy które mną kierują, a te zdania które napisałem dla mnie sa faktem. Więc dlatego nie było tam napisane "wierzę że".