Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 13:42



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 167 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 12  Następna strona
 Problemy Bartasa 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13
Posty: 2267
Lokalizacja: Poznań
Post Problemy Bartasa
Temat watku zostal zmieniony na zyczenie autora

Potrzebna mi jest Wasza pomoc!
Od momentu przyjęcia sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej (a było to lat temu 6) coraz silniej zacząłem przeżywać swoją religjną wrażliwość. Mimo, że jestem człowiekiem wierzącym od urodzenia (dzięki kochanym rodzicom i chrzestnej) to jednak wcześniej moja religijność nie była aż taka silna jak od tamtego czasu do teraz, tzn. chodziłem oczywiście do Kościoła, wierzyłem itd. Poza tym słuchałem z wielkim zamiłowaniem rocka (moim ulubionym zespołem był Queen) i miałem różne hobby.

Od tego czasu "nawrócenia" - o ile to tak można nazwać - wszystko się zmieniło, zaczęła mnie denerwować ukochana muzyka (słucham teraz, bo słucham, ale już nie z takim zamiłowaniem), telewizja, filmy, poglądy ludzi, których wcześniej bardzo ceniłem, a w świecie widziałem pełno zła, zacząłem być w stosunku do drugiego bardzo opryskliwy, straciłem przyjaźnie u ludzi zaufanych, nowo poznane osoby traktowałem "z góry". Zostałem sam. I tak jest do tej pory. Nie wiem co ze mną jest.

Wiara przesłoniła mi rzeczywistość do tego stopnia, że nie potrafię już normalnie rozmawiać o zwykłych normalnych rzeczach z bliskimi. Nie potrafię sobie znaleźć czas na życie towarzyskie, spotykanie nowych fajnych twarzy, bo gdzieś w podświadomości czuję, że to jest nawet grzech! Przestały mnie interesować dziewczyny. Czuje się jak taki niewolnik Pana Boga! Jakby On stawiał mi warunek: "Prosisz mnie o łaski dla siebie i innych? Dobrze, dam Ci to, czego pragniesz, ale pod warunkiem, że nie będziesz prowadzić życia towrzyskiego, będziesz mi służył i pilnie się uczył"

Czasem mam już dość! Nie wiary - życia w tej świadomości, że tak właśnie jest. Cały mój tryb życia to tylko: uczelnia, dom, Kościół, modlitwa. Nie ma miejsca dla kolegów, koleżanek (w sensie towarzystwa, bo na uczelni rozmawiamy tylko praktycznie o nauce). Chcę to w jakiś sposób zmienić, urozmaicić, żeby nie żyć tylko samym Kościołem, Bogiem i życiem Chrystusowym. Chce mieć przyjaciół, z ktorym można o wszystkim pogadać, trochę z kulturą zaszaleć, poznać dziewczynę.
Czuję, że Bóg mi na to wszystko nie pozwala. Czy tak faktycznie jest? Może ma wobec mnie poważne plany?

_________________
[i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)


N lut 04, 2007 17:37
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08
Posty: 1456
Post 
Bóg to nie jest starszy pan, który będzie stał nad Tobą z batem i mówił co Ci wolno, a czego nie. :)

Rozmawiałeś o tym z osoba duchowną?

Wydaje mi się, że wiara nie polega na rozpatrywaniu świata w kategoriach: to jest grzech, a na to mogę sobie pozwolić, bo to nie jest grzech.
Pamiętaj, że Bóg jest przede wszystkim miłością.
A "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, miłość nie zazdrości"myślisz, że Bóg zazdrości Ci Twoich znajomych i chce izolować Cię od nich?

W każdym człowieku, którego spotykasz jest Bóg. Więc nie możesz doszukiwać się w ludziach zła i traktowac ich z góry, pamiętaj takze o tym:

"Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. "

Módl się, porozmawiaj z jakąś osoba duchowną i próbuj mimo wszystko, prowadzić życie towarzyskie. Realizuj jakieś hobby.
Nawet księża mają jakieś życie towarzyskie. :)

Trzymaj się!

_________________
Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać,
Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...


N lut 04, 2007 18:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post Re: Czy Bóg stawia warunki człowiekowi głębokiej wiary?
Bartas napisał(a):

Od tego czasu "nawrócenia" - o ile to tak można nazwać - wszystko się zmieniło, [...] Wiara przesłoniła mi rzeczywistość do tego stopnia, że nie potrafię już normalnie rozmawiać o zwykłych normalnych rzeczach z bliskimi. [...]
Czuję, że Bóg mi na to wszystko nie pozwala. Czy tak faktycznie jest? Może ma wobec mnie poważne plany?

Od czasu nawrocenia zaczales patrzec inaczej, albo moze w innym kierunku, bo to wlasnie oznacza slowo "nawrocenie". Ale czy rzeczywiscie myslisz, ze Bog chce pozbawic Cie wszystkiego? Jezeli jest tak, jak piszesz, ze wiara Ci przeslonila rzeczywistosc, to chyba cos jest nie tak. Spojrz na Jezusa z dzisiejszej ewangelii. Powoluje Piotra z jego zwyklej rzeczywistosci. Piotrowi wiara nie przeslania rzeczywistosci, ale wlasnie trzymajac sie jej, idzie za Jezusem. Mowic z bliskimi o Bogu, to nie tylko uzywac slow, to rowniez, a moze w wielu przypadkach przede wszystkim, dawac swiadectwo czynem. Swiadcze o Bogu, gdy dostrzegam potrzebujacego pomocy, dostrzegam kogos, kto potrzebuje obecnosci drugiej osoby, kogos, kto pragnie byc wysluchanym. Swiadcze o Bogu, gdy jestem dla kogos wtedy, kiedy on mnie potrzebuje. Wiara nie moze odciac nas od rzeczywistosci, bo to wtedy bedzie raczej ucieczka od zycia. Bog zwrocil Twoja uwage na siebie, ale nie po to, bys odcial sie od zycia, ale bys czynnym uczestnictwem w tym zyciu ewangelizowal, swiadczyl o Jego milosci. W naszej drodze do Boga musi byc zachowana rownowaga. Nie mozna zatapiac sie w modlitwie zamykajac sie na drugiego czlowieka. Nie mozna prawdziwie sluzyc drugiemu czlowiekowi bez modlitwy, idt... Jesli denerwuje Cie muzyka rockowa, moze powinnienes poszukac czegos spokojniejszego. Zdajesz sobie sprawe z niekorzystnych zmian, ktore nastapily w Tobie, to moze po prostu badz soba, radosny, pogodny, towarzyski. Bog nie zada od Ciebie ponuractwa.
Pozwol, ze przytocze Ci przyklad z zycia jednej zakonnicy, ktorej swiadectwo przeczytalam w ksiazce ks. Ronalda Rolheisera, OMI: Swieta tesknota. Ks. Rolheiser wspomina kilkudniowy pobyt w Belgii na konferencji polaczonej z rekolekcjami dla osob zakonnych zwiazanych z sluzba w sferze sprawiedliwosci spolecznej. W przedostatnim dniu organizatorzy rekolekcji poprosili uczestnikow, by ci spedzili popoludnie poza osrodkiem rekolekcyjnym udajac sie np. na obiad do eksluzywnej restauracji. Tak sie tez stalo. Tyle, ze biedna mloda zakonnica nie mogla sie pogodzic z faktem "trwonienia" tylu pieniedzy na obiad zamiast przeznaczenia ich dla ubogich. W ostatnim dniu rekolekcji po Mszy swietej uczestnicy dzielili sie swymi swiadectwami z rekolekcji. Jako ostatnia podeszla ta mloda zakonnica i oto, co powiedziala:
Cytuj:
Dni rekolekcyjne byly dla mnie czasem szczegolnej laski i nawrocenia tam, gdzie nigdy bym nie pomyslala, ze potrzebuje nawrocenia. W chwili, kiedy ogloszono wolne populdnie i zostala podjeta decyzja o wyjsciu na obiad do restauracji, opanowal mnie gniew. W trakcie obiadu nie moglam przestac myslec o "zbrodni" jaka popelniamy wzgledem biednych. Co za marnotrawstwo pieniedzy. Jestesmy tutaj marnotrawiajac pieniadze nalezace do biednych i co robimy? Jemy eksluzywny posilek, pijemy drogie wino, spacerujemy po tarasie. Bylam zla, ale chcialam byc z grupa do konca. Jednak nie wytrzymalam i po pewnym czasie opuscilam restauracje czekajac na reszte grupy w autokarze. Wiele mysli przewinelo mi przez glowe, a jedna z nich bylo pytanie, co Jezus zrobilby na moim miejscu. Odpowiedz byla piorunujaca. Jan Chrzciciel siedzialby ze mna teraz w autokarze bojkotujac radosc w imie sprawiedliwosci spolecznej, ale Jezus bylby ze wszystkimi. Zrozumialam, ze Jezus i Jan Chrzciciel przemieszali sie w moim umysle i zrozumialam, ze cos zlego, cos zimniego jest we mnie. Stalam sie jak starszy z braci z przyopowiesci o Synu marnotrawnym, czyniac wszysko poprawnie, ale nie radujac sie w moim sercu."

Moze swiadectwo tej mlodej koreanskiej zakonnicy pomoze Ci zrozumiec, ze Bog powolujac Cie, nie chce przeslaniac Ci rzeczywistosci, w ktorej zyjesz, ale chce bys cieszyl sie Nim tam, gdzie jestes. :)

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


N lut 04, 2007 18:42
Zobacz profil
Post 
Opisujesz sprawy, które mogą (ale nie muszą) być dziełem Ducha Świętego (niechęć do tracenia czasu, więcej myślenia o Bogu, rozważanie o możliwym planie względem Ciebie), ale także takie, które z pewnością są owocem działania złego ducha (jak opryskliwość). Potrzebujesz pomocy doświadczonej osoby, która pomoże Ci oddzielić ziarno od plew. Sam też musisz przy wszystkich swoich myślach zastanawiać się, skąd one pochodzą. Nie każdemu duchowi można dowierzać, a szatan kusi na wszystkie sposoby, nie tylko myślami, które z góry wiadomo iż są nieprawe.


N lut 04, 2007 20:04
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13
Posty: 2267
Lokalizacja: Poznań
Post 
Rozmawiałem już z duchownym na ten temat i powiedział mi to, o co ja Was pytam, tzn. powiedział że mam pilnować własnego sumienia i pytać w modlitwie: "Boże, czy ja się Tobie jeszcze podobam, czy Ty mnie jeszcze kochasz?"

_________________
[i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)


N lut 04, 2007 23:03
Zobacz profil WWW
Post 
Też to miałem. Pomogła mi pewnego dnia nad morzem nagła reflekjs
a: Hej...Bóg nie potrzebuje swojego obrońcy. Jeśli mają się oddalać od Boga, to Twoja wyniosłość i "świętość" im w tym nie pomorze. Luzu, człowieku.
Tą myśl cieżko ująć w słowa bo jak mówiłem to była nagła refleksja, bezsłowna. Ale ogólnie rozumiesz o co mi chodzi prawda?

Co do życia towarzyskiego: Myślisz, że Bóg wolałby, żebyś się odciął od wszystkich i "poświęcił Jemu"? A może raczej, żebyś dawał innym radość swoją osobą. Przemyśl to :)


Pn lut 05, 2007 1:36
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
Bartas napisał(a):
Rozmawiałem już z duchownym na ten temat i powiedział mi to, o co ja Was pytam, tzn. powiedział że mam pilnować własnego sumienia i pytać w modlitwie: "Boże, czy ja się Tobie jeszcze podobam, czy Ty mnie jeszcze kochasz?"

Jestes pewien, ze dobrze zrozumiales slowa duchownego? Przeciez Bog nie kocha nas dlatego, ze jestesmy grzeczni, ukladni i zawsze Mu posluszni. Bog nas kocha, dlatego, ze jestesmy i to takich, jakimi jestesmy - kocha bezwarunkowo. Ciagle stawianie sobie pytania, czy to, co robisz, podoba sie Bogu jest konieczne, ale nie ma nic wspolnego z pytaniem o Jego milosc. Tej mozesz byc zawsze pewny, a jesli watpisz, nic nie mowiac popatrz przez chwile na krzyz.

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Pn lut 05, 2007 1:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13
Posty: 2267
Lokalizacja: Poznań
Post 
pedziwiatr napisał(a):
Jestes pewien, ze dobrze zrozumiales slowa duchownego?


Właśnie źle! (czytaj na samym dole)

pedziwiatr napisał(a):
Ciagle stawianie sobie pytania, czy to, co robisz, podoba sie Bogu jest konieczne


A więc jednak! :-) Mam się umartwiać!

pedziwiatr napisał(a):
ale nie ma nic wspolnego z pytaniem o Jego milosc.


po prostu się pomyliłem, bo to ja księdzu opowiadałem, że codziennie pytam się Boga czy mnie jeszcze kocha! Przepraszam bardzo za ten błąd, bo to rzeczywiście niedorzeczność :) Przemęczenie organizmu. Wczoraj pisząc tego posta byłem zmęczony bardzo.

_________________
[i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)


Pn lut 05, 2007 16:39
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post 
Bartas napisał(a):

pedziwiatr napisał(a):
Ciagle stawianie sobie pytania, czy to, co robisz, podoba sie Bogu jest konieczne


A więc jednak! :-) Mam się umartwiać!


Bartas, tu nie chodzi o umartwianie sie, (jesli chcesz to robic, to chyba powinnien w to byc zaangazowany Twoj kierownik duchowy), ale o stawanie przed Bogiem w prawdzie, o pytanie samego siebie, czy i na ile Bog jest obecny w tym co robie, co mowie, na ile Bog jest obecny w mojej modlitwie, w kontaktach z ludzmi, itd... W pewnym sensie jest to asceza, czesto bolesne zrywanie maski, ktora chyba kazdy czlowiek gdzies i kiedys naklada, i stawanie przed Bogiem w calkowietej szczerosci, w stanie duchowej nagosci, kiedy niczego nie chcemy i nie mozemy juz przed Nim, ani przed soba ukrywac.
Pozdrawiam :)

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Pn lut 05, 2007 17:36
Zobacz profil
Post 
Czy masz się umartwiać? - "Jedna godzina rozważania mojej bolesnej męki większą zasługę ma aniżeli cały rok biczowania się aż do krwi; rozważanie moich bolesnych ran jest dla ciebie z wielkim pożytkiem, a mnie sprawia wielką radość" (Dzienniczek 369).
O lęku czy Pan Ciebie kocha - "Czemu się lękasz i drżysz, kiedy jesteś ze mną złączona? Nie podoba mi się dusza, kiedy się poddaje próżnym strachom. Kto się śmie dotknąć ciebie, kiedy jesteś ze mną? Najmilsza mi jest dusza ta, która wierzy mocno w dobroć moją i zaufała mi zupełnie; obdarzam ją swoim zaufaniem i daję jej wszystko o co prosi" (Dzienniczek 453).


Pn lut 05, 2007 21:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13
Posty: 2267
Lokalizacja: Poznań
Post 
pedziwiatr napisał(a):
popatrz przez chwile na krzyz.


Ilekroć patrzę na Krzyż i cierpienie, obraz Matki Bożej, czy życie mojego wzoru - Jana Pawła II, odechciewa mi się wszystkiego, co ma związek z rozrywką, bo w tym wszystkim widzę zło i sprzeczność w stosunku do Krzyża, Maryji i życia Wielkiego Papieża.

_________________
[i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)


N lut 11, 2007 23:18
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 30, 2007 15:20
Posty: 35
Post 
Czy myślałeś może o tym, żeby należeć do jakiejś wspólnoty katolickiej (np. KSM, Oaza, Odnowa w Duchu Św)? Tam miałbyś szansę poznać Twoich rówieśników, dla których wiara jest również ważna.

_________________
"Yes, there are two paths you can go by, but in the long run
There's still time to change the road you're on.... "


Pn lut 12, 2007 10:37
Zobacz profil
Post 
Bartas napisał(a):
pedziwiatr napisał(a):
popatrz przez chwile na krzyz.


Ilekroć patrzę na Krzyż i cierpienie, obraz Matki Bożej, czy życie mojego wzoru - Jana Pawła II, odechciewa mi się wszystkiego, co ma związek z rozrywką, bo w tym wszystkim widzę zło i sprzeczność w stosunku do Krzyża, Maryji i życia Wielkiego Papieża.


Tak mi sie wydaje, ze powinienes bardziej zaangazowac sie w zycie.
Maryja nigdy nie uciekala przed codzienymi sprawami. Kiedy bylo trzeba, poszla do Elzbiety, kiedy byla zaproszona, byla na weselu (Jezus tez). Takze Jan Pawel II nie unikal zycia towarzyskiego, a wrecz przeciwnie do konca zycia pamietal o przyjaciolach z mlodosci i spotykal sie z nimi.

W twoim pierwszym poscie uderzyly mnie slowa, ze Pan Bog oczekuje od ciebie wyrzeczen, zeby wysluchac twojej modlitwy. Czy twoi rodzice oczekuja od ciebie wyrzeczen, zeby ci pomoc? Mysle, ze Pan Bog kocha nas, oczekuje naszych modlitw i daje nam to, o co Go prosimy (czasem inaczej niz tego bysmy sie spodziewali). Ale nie dlatego, ze jestesmy tacy doskonali, lecz wrecz przeciwnie. Modlitwa jest "przyzwoleniem" na dzialanie Boga. On szanuje nasza wolnosc i czeka, zebysmy sami sie do Niego zwrocili, ale na pewno cieszy sie, ze moze nam cos dac w "prezencie".
Nie jestem specjalista, ale mysle, ze twoja religijnosc poszla troche w niewlasciwym kierunku. Najlepszy bylyby doswiadczony spowiednik, ale mysle, ze tez wiekszy udzial w zyciu codziennym, praca dla innych tez moga ci pomoc. W koncu Pan Bog stworzyl nas, abysmy pelnili dobre uczynki, ktore On dla nas przygotowal od poczatku swiata.


Pn lut 12, 2007 11:15
Post 
Ba, Jezus nie tylko udał się na wesele ale również pomógł tym ludziom gdy zabrakło im wina. I czy był taki poukładany i grzeczny, gdy oddalił się w świątyni od rodziców? Nie, był wtedy spontaniczny i przysporzył rodzicom strachu. Ale czy było to złe? Nie :) Więc bierz przykład z Dżizusa i też czasem się wyluzuj.


Pn lut 12, 2007 14:04
Post 
A czy próbowałeś zainteresować się jakimś zakonem? Nie wiem czy jesteś pełnoletni, ale to nie jest wymagane, aby rozpocząć nowicjat, albo po prostu odwiedzić zakon i na pewien czas włączyć się w jego życie. Nie musisz się zmuszać do "wyluzowania", jeśli czujesz, że nie zbliża Cię to do Boga.


Pn lut 12, 2007 17:16
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 167 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 12  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL