O. Fessio (dyrektor wydawnictwa Ignatius Press, jeden z doktorantów J. Ratzingera, utrzymujący kontakt z Benedyktem XVI) twierdzi, że intencją obecnego papieża jest stopniowe doprowadzenie do reformy posoborowych reform liturgicznych. Pogląd ten można znaleźć w posłowiu do książki M. Mosebacha "Heresy of Formlessness": "those who, like myself, the Adoremus Society, and—I think I can assert this with confidence—Pope Benedict XVI, advocate a rereading and restructuring of the liturgical renewal intended by the Second Vatican Council, but in light of the Church’s two-thousand-year tradition."
Jak miałaby wyglądać taka Msza zreformowana wg. "Sacrosanctum Concilium" w świetle Tradycji o. Fessio prezentuje w eseju "The Mass of Vatican II" (
http://www.ignatiusinsight.com/features ... _jan05.asp ). Generalnie jego myśl jest taka - startując od Mszy trydenckiej wprowadzić ściśle tylko te zmiany, które były wskazane w soborowej konstytucji o liturgii, pilnując przy tym zasady żeby wprowadzać tylko zmiany prawdziwie niezbędne.
Proponuję dyskusję mającą wyjaśnić na ile taki program (papieski?) byłby zdolny doprowadzić do pojednania zwolenników Mszału bł. Jana XXIII oraz Mszału Pawła VI (plus wszystkie późniejsze modyfikacje)?
Jak wiele zmian w Mszy trydenckiej mogą zaakceptować tradycjonaliści (np. wprowadzenie psalmu responsoryjnego, nowych prefacji, usunięcie modlitw o stopni ołtarza, itd) a co jest dla nich elementami nienaruszalnymi?
Jak wiele zmian (w tym przypadku powrotów) są w stanie przyjąć zwolennicy posoborowych porządków w liturgii (np. przywrócenie łaciny jako jedynego języka części stałych, tylko jedna modlitwa eucharystyczna (Kanon Rzymski), powrót do tradycyjnych modlitw podczas ofiarowania), a z czego nie chcieliby zrezygnować?
Oczywiście, ostatecznym odniesieniem będzie dla katolików stanowisko papieża, którego pełnomocnictwo "znajduje się (...) na służbie świętej tradycji" (J. Ratzinger, "Duch liturgii").