Ja polecam post. Być może nawet ścisły, a może nawet o chlebie i wodzie. Oczywiście w miarę możliwości organizmu i zdrowia. Myślę, że ta forma pokutna jest bardzo niedoceniana, a wiele może:
Mt 17:14-21
„Gdy przyszli do tłumu, podszedł do Niego pewien człowiek i padając przed Nim na kolana,(15) prosił: Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę.(16) Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić.(17) Na to Jezus odrzekł: O, plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was cierpieć? Przyprowadźcie Mi go tutaj!(18) Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie.(19) Wtedy uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?(20) On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was.(21) <
Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem>.”
Radziłbym nie skupiać się na tym czego nie robić, bo przez to tym częściej o tym myślisz i tym częściej popadasz w pokusę. Grzech ma to do siebie, że strasznie utrudnia rozwój wiary - relacji z Panem Bogiem. Myślę, że możesz zaatakować go (grzech) od tyłu - skoncentruj się na dobru, na rozwijaniu tej relacji niezależnie od grzechu - wiadomo, że grzech będzie Cię blokował, ale postaraj się, nawet mimo upadków, położyć silny nacisk na rozwój wiary i na niej się skoncentruj.
Pamiętasz fragment z Biblii, w którym Bóg każe sporządzić miedzianego węża i umieścić go na palu, aby każdy ukąszony przez węża zyskał zdrowie? Jak myślisz, ludzie wtedy patrzyli się na ziemię, na której mogły być węże, czy do góry na tego wywyższonego węża? Myślę, że bardzo ważne jest koncentrowanie się nie na wężach, które mogą ukąsić (grzechów) i wypatrywanie ich paniczne, prawie wyczekiwanie, ale spojrzenie w górę na Boga, wpatrywanie się w Niego zamiast w grzechy, koncentrowanie na Bogu zamiast na grzechach.
Słyszałem też kiedyś (nie wiem na ile jest to prawdziwe), że im bardziej koncentrujemy się na tym czego mamy nie zrobić, tym większe prawdopodobieństwo, że to zrobimy.
Rzecz jasna koncentracja na Bogu zamiast na grzechach nie oznacza, że ma się w ogóle o nich zapomnieć i ich nie zauważać.
Druga sprawa... za każdym razem, gdy popełnisz ten błąd, idź do spowiedzi. Zrób rachunek sumienia, żałuj, postanów poprawę i idź. Im szybciej tym lepiej. Nie bój się iść do spowiedzi mimo, że bardzo niedawno byłaś (nawet tydzień temu czy krócej). I nie potępiaj siebie, dopóki walczysz, czyli powstajesz i żałujesz, dopóty jesteś wygrana. Jeżeli słyszysz w swojej głowie myśli samopotępiające - mówiące, że jesteś do niczego, że pójdziesz do piekła, że będziesz potępiona, że jesteś ostatnią najgorszą, to wiedz, że takie myśli nie pochodzą od Boga, tylko od szatana. Bogu nie zależy na tym, żebyś się potępiała, tylko, żebyś zauważyła, że coś jest złe i powoduje nieszczęście i z tego jak najszybciej wyszła z pomocą Bożą. To szatanowi zależy na tym, żebyś się potępiała. Pamiętaj o tej różnicy i nigdy się nie potępiaj. Walcz, zauważaj zło i grzech, staraj się naprawić, ale nie potępiaj siebie.
Kolejna sprawa. Jeśli masz jakieś materiały pornograficzne, to je wyrzuć, skasuj, zlikwiduj. Staraj się też unikać sytuacji, które przywołują negatywne myśli - nie łaź w internecie
Pomyśl też o okolicznościach grzechu. Często nimi są: nuda i smutek. Znajdź jakieś zajęcia, nie nudź się, działaj, spotykaj się z ludźmi. Może w sytuacji, gdy czujesz, że pokusy są ciężkie to zadzwoń do kogoś (znajoma, przyjaciółka, rodzina) i pogadaj "o niczym" (o czymkolwiek) lub wyjdź z domu (nawet sama, choć najlepiej z kimś). Staraj się nie nudzić się i nie być smutna - wiem, że łatwo powiedzieć, ale może zwrócenie uwagi na ten aspekt coś pomoże.
Zastanów się z czego wynika ten grzech. Bo możemy się zatrzymywać na grzechu, ale może on mówi coś o wiele ważniejszego, może jego przyczyna jest znacznie głębiej - np. w jakimś złym przekonaniu, negatywnym postanowieniu nawet nieświadomie podjętym, zranieniu, braku miłości, niskiej samoocenie. Spróbuj dojść do najgłębszej przyczyny tego grzechu, tych emocji, odczuć. Emocje są często takim barometrem tego, co mamy wewnątrz - sam barometr jest ważny, ale najważniejsze jest to co wskazuje, a co pomijamy - wnętrze.
A może ten grzech wynika jeszcze z czegoś. Z pragnienia bycia piękną, docenianą, kochaną i zauważaną. Koncentrowanie swojej seksualności nie ma szans zrealizować tego pragnienia - jest to tylko złudne. Każda kobieta pragnie być postrzegana jako piękna, zauważana, doceniana, kochana. Ale autoerotyzm nic w tym nie da - nie ma szans. On tylko pogłębi problem. Spróbuj w modlitwie spojrzeć na siebie tak jak Bóg patrzy na Ciebie - jesteś wyjątkowa i piękna! Bóg o tym wie!

Z pewnością patrząc się na Ciebie cieszy się, że stworzył kogoś tak pięknego!
Przeczytaj i pomódl się następującymi fragmentami Pisma Świętego:
Albowiem przywrócę ci zdrowie
i z ran ciebie uleczę
gdyż nazywają cię "Odrzuconą",
o którą się nikt nie troszczy. Por. Jer 30, 17
„Król pragnie twojej piękności:
on jest twym panem; oddaj mu pokłon!” Ps 45, 12
„Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.” Iz 49, 15
„Ukochałem cię odwieczną miłością,
dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość.” Jer 31, 3b
„Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym.” Wj 20, 5b
Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana,
królewskim diademem w dłoni twego Boga.
Nie będą więcej mówić o tobie "Porzucona".
Raczej cię nazwą "Moje w niej upodobanie",
a krainę twoją "Poślubiona".
Albowiem spodobałaś się Panu.
Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę,
tak twój Budowniczy ciebie poślubi,
i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy,
tak Bóg twój tobą się rozraduje. Por. Iz 62, 3-5
„Dlatego chcę ją przynęcić,
na pustynię ją wyprowadzić
i mówić jej do serca.” Oz 2, 16
„O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja,
jak piękna.” Pnp 1, 15a
"Na krótką chwilę porzuciłem ciebie,
ale z ogromną miłością cię przygarnę.
W przystępie gniewu ukryłem
przed tobą na krótko swe oblicze,
ale w miłości wieczystej
nad tobą się ulitowałem,
mówi Pan, twój Odkupiciel."
Iz 54, 7–8
Jezus podszedł do kobiety i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała.
Por. Mk 1, 31
(fragmenty Pisma Świętego pochodzą ze strony:
http://choinski.pl/zatoka/
http://choinski.pl/zatoka/pliki/Apteczka%20duchowa.doc )
Bóg z Tobą!
Pomodlę się za Ciebie...