Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 10:56



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 lęk przed śmiercią 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn lut 09, 2009 18:57
Posty: 6
Post lęk przed śmiercią
Potrzebuję kilku mądrych słów, gdyż mój problem się pogłębia;( Boję się śmierci. Przeraża mnie to, że mogę umrzeć ja czy ktokolwiek z moich bliskich, czy nawet znajomych. Człowiek był - i nie ma go, zniknął z naszego życia, aż do momentu - być może - spotkania kiedyś, po drugiej stronie. Straszne jest dla mnie to, że ktoś nie może już nic w swoim życiu poprawić, koniec z planami na przyszłość, niezrealizowane marzenia, a może życie nie takie, jakie by się tak naprawdę chciało? Wiem, pewnie za bardzo biorę do siebie slogany typu "Żyj chwilą", czy "Chwytaj dzień", ale tak naprawdę ja wcale według nich nie żyję, staram się żyć wiarą. Teoretycznie wiem, że jest ten ciąg dalszy. Ale lęk jest bardzo silny, nie mogę pozbyć się go myśląc logicznie - to nie pomaga.


Śr maja 06, 2009 15:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Jak to koniec marzeń? Jak to niezrealizowane marzenia? Wtedy będą zrealizowane znacznie bardziej niż możemy to sobie wyobrazić, wtedy nasze najgłębsze, prawdziwe pragnienia będą spełnione w pełni.

Mam wrażenie, że logiczną argumentacją (taką jak powyższa) nic się nie wskóra, myślę, że problem leży znaczenie głębiej - w wierze, w miłości do Boga, w zaufaniu Mu. To bardzo dobrze, że wierzysz, że starasz się żyć wiarą. To bardzo dobrze!

Zastanów się jednak nad tym jak bardzo ufasz Bogu. Pomyśl o swoim największym marzeniu/planie na przyszłość/teraźniejszość o najważniejszej rzeczy/osobie, którą masz. Czy byłabyś gotowa oddać to Bogu? Czy byłabyś gotowa wybrać plan na przyszłość nie Twój, ale Boga? Czy wybrałabyś Jego wizję Twojego życia, nawet, gdybyś jej nie rozumiała? Nie piszę tego, żeby Cię zdołować, ale żeby zwrócić Twoją uwagę na zaufanie i miłość do Boga, na ich rozwój, wzrastanie w nich.

Odpowiedzią na miłość Boga powinna być miłość człowieka do Niego. Skoncentruj się na niej.

Pokochaj całym sobą Boga.
Po pierwsze, modlitwa - prośba o łaskę miłości Boga i łaskę poznania Go. Wszystko jest łaską - absolutnie wszystko.
Po drugie, poznanie Go. Nie da się nie kochać takiej Osoby jak Bóg. Poznać Go można poprzez Biblię, naukę Kościoła, lekturę duchową - jest wiele dobrych książek.
Po trzecie Jego miłość. Takiej miłości nie da się nie kochać. Taka nieskończona miłość się mnoży, udziela się innym. Miłość daje miłość, miłość tworzy miłość.
Po czwarte, dobro. On sam jest Dobrem i źródłem wszelkiego dobra, a w takim razie dobro zawsze będzie prowadzić do Niego.
Po piąte, zaufanie. Ufaj, że Bóg obdaruje Cię miłością do Niego i prawdziwym poznaniem Go. Szczere zaufanie połączone z pokorą. Zaufanie do Boga. To jest odpowiedź na Jego miłość.

A może ten strach jest wynikiem jakichś grzechów lub opczucia grzeszności/potępienia? Może zrób sobie porządny rachunek i wyspowiadaj się.

Popatrz też inaczej na świat, materię, relacje, siebie. To wszystko nie jest po to, żeby Ci się dorbze tutaj na Ziemi żyło - a przynajmniej nie taka jest najważniejsza rzecz. To wszystko (rzeczy, osoby, relacje, cechy) nie jest celem, tylko narzędziem prowadzenia nas (siebie) i innych do Boga. Kto lepiej potrafi posługiwać się (grać) fortepianem? Muzyk czy zwykły człowiek? Oczywiście muzyl. A my często mamy ten fortepian i nic szczególnego, poza pojedynczymi dźwiękami, nie potrafimy z nim zrobić, ale uparcie, jak dzieci, trzymamy się go i nie chcemy dać muzykowi. Jeśli bedziemy oddawać wszystko w swoim życiu pod Panowanie Boga, to On użyje tego najlepiej jak tylko można! Najlepiej dla nas. Ale nie możemy się kurczowo tego trzymać i uznawać za swoje (osób, rzeczy, stanowiska, cechy, itd.).

Bóg naprawdę dobrze potrafi się Tobą zająć! :)

Ja się nie boję śmierci - wręcz tęsknie za Bogiem i spotkaniem z Nim, nie mogę się tego doczekać. To on wybierze kiedy to nastąpi, a ja będę tu czekał i oddawał siebie i wszystko co mam Bogu, aby użył mnie i "moich" własności do zbawiania mnie i innych.

Bądź spokojna, On ma wszystko pod kątrolą. Przecież powiedział:
"Dana Mi jest WSZELKA władza w niebie i na ziemi." (Mt 28:18) (powiększenie liter moje) Rozumiesz? WSZELKA!

Bóg z Tobą!

_________________
Piotr Milewski


Śr maja 06, 2009 15:32
Zobacz profil WWW
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post 
jumik napisał(a):
J Nie da się nie kochać takiej Osoby jak Bóg.


owszem, da sie.


Śr maja 06, 2009 20:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
*Julka* napisał(a):
jumik napisał(a):
J Nie da się nie kochać takiej Osoby jak Bóg.


owszem, da sie.

Wyrwałaś z kontekstu. Nie da się nie kochać, gdy się Go zna takiego jakim jest. Da się natomiast nie kochać naszego o nim wyobrażenia.

_________________
Piotr Milewski


Śr maja 06, 2009 20:33
Zobacz profil WWW
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post 
jumik napisał(a):
[. Nie da się nie kochać, gdy się Go zna takiego jakim jest. Da się natomiast nie kochać naszego o nim wyobrażenia.


no nie wiem...


Śr maja 06, 2009 20:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
*Julka* napisał(a):
jumik napisał(a):
[. Nie da się nie kochać, gdy się Go zna takiego jakim jest. Da się natomiast nie kochać naszego o nim wyobrażenia.


no nie wiem...


Kochamy swoje mamy - nie dlatego, że są idealne, ale dlatego, że są naszymi mamami i nas kochają. Bóg jest kimś znacznie więcej i znacznie bliższym niż nasze mamy, jest idealny i kocha nas doskonale.

Nie da się nie kochać całkowicie idealnej, wiecznej, doskonałej Miłości Boga - naszego Stwórcy, Źródła dobra, wolności, mądrości i szczęścia, naszego kochającego Ojca.

Można natomiast nie rozumieć, mieć fałszywy Jego obraz i nie kochać tego obrazu.

_________________
Piotr Milewski


Śr maja 06, 2009 20:55
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
Twój problem strachu przed śmiercią tkwi w tym ze źle rozumiesz pojecie życie. Dla ciebie życie to jednostka a życie to jest gen.
Dla ciebie kiedy umiera człowiek to jest koniec, wielka tragedia. Ale gen tego człowieka pewnie nie umarł. Bo np jego gen żyje nadal jego potomstwie, w jego braciach czy siostrach, w jego rodzicach, żyje nadal w jego kuzynach i kuzynach. Gen praktycznie nie umiera a jedynie słabnie.
Kiedy umiera jednostka to jego gen się tylko osłabia bo nadal żyje podobny gen w najbliższym krewnym. Zobacz jak ludzie spokrewnieni są podobni do siebie, zarówno z wyglądu jak i z zachowania. Niekiedy są tez bliźnay to już całkiem prawie dwie sztuki tej samej osoby.
Dlaczego bliźniacy Kaczyńscy są w tej samej partii. Dlaczego nie mają innych poglądów politycznych. Dlatego ze są to bardzo prawie identyczne osoby. Są tylko niewielkie różnice w szczegółach.
Ale takie szczegóły takie różnice zachodzą tez w jednej jednostce z czasem. Ty sprzed kilku lat i ty teraz jesteś trochę inny. Nie jesteś taki sam cały czas. Twój gen tez z wiekiem się zmienia. Zmienia się w jednej osobie.
A skoro zmienia gen zmienia się nawet w tobie samym. To już tak samo jesteś swoim bratem jak sobą sprzed kilku lat.
Czyli nawet jeśli zginiesz to będziesz żyć w bracie. A jeśli twój brat zginie to będzie żył w tobie. A jeśli oboje zginiecie to będziecie żyli w kuzynie. Itd. Gen praktycznie nie umiera. Czyli jeśli rozumiesz to teraz widzisz ze nie ma co się bać smierci aż tak bardzo.
Ja się nie boje. Chociaż wolałbym aby mój gen żył po mojej smierci w moim potomstwie a nie skrawek mojego geny w jakimś moim dalekim kuzynie.

Strach przed śmiercią to taki strach przed wymazaniem genu. Kiedy będziesz mieć potomstwo odchowane, samodzielne. Dzieci które już mają swoje dzieci i same sobie radzą bez ciebie. To pewnie nie będziesz wogłe się bać własnej smierci.
Bardziej będziesz się bać tego ze twoje wnuki wyginą niż własnej smierci. Bo twoje wnuki to przyszłość twojego genu. A ty sam i tak już będziesz straty i już w sumie niepotrzebny jako opiekun czy doradca dla młodych. A balastem dla własnych dzieci tez nie będziesz chciał być. Na starość taki spełniony człowiek to tylko czeka na śmierć i liczy na to ze nie będzie musiał długo czekać. :-)


Śr maja 06, 2009 21:01
Zobacz profil
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05
Posty: 1111
Post 
jumik napisał(a):

Można natomiast nie rozumieć, mieć fałszywy Jego obraz i nie kochać tego obrazu.


czasem mozna sie modlic o obraz taki jest w rzeczywistosci, a poznaje sie go w jeszcze gorszej postaci.


Śr maja 06, 2009 21:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
*Julka* napisał(a):
jumik napisał(a):

Można natomiast nie rozumieć, mieć fałszywy Jego obraz i nie kochać tego obrazu.


czasem mozna sie modlic o obraz taki jest w rzeczywistosci, a poznaje sie go w jeszcze gorszej postaci.


Poznanie jest wynikiem Twojej, czasami/często błędnej interpretacji/oceny zdarzeń obiektywnych. Pierwszym krokiem do odkrycia Boga takiego jakim jest często może być zdanie sobie właśnie z tego sprawy, stanięcie w pokorze i świadomości siebie i swoich ograniczeń wobec siebie i Boga.

Modlitwa nie jest magicznym zaklęciem, które sprawia, że odtąd na 100% jest tylko lepiej. Czasem bardzo długo nie zauważamy co jest nie tak, co nam przeszkadza, jaki jest sens, itd. Ale jak mamy zauważać, skoro np jest w nas pycha? Grzech? To tak jakbyśmy mówili Bogu: "Panie, pokaż mi siebie", a jednocześnie zasłaniali sobie oczy. A Bóg mówi: "słuchaj, skoro prosisz, żebyś mógł mnie zobaczyć, to po co jednocześnie zasłaniasz oczy (grzechem, pychą, wolą, zniewoleniami, itd.)"? A my się zastanawiamy "o co kurczę chodzi - przecież proszę! I to ładnie proszę! I długo! To dlaczego nie dostaję?!". Trzeba odsłonić oczy! Ale często potrzeba bardzo dużo czasu, aby to zauważyć i rozeznać czym sobie zasłaniamy oczy naszego poznania.

"Otwórz mi oczy na wszelkie moje zakłamanie, przeniknij mój ludzki spryt, zdemaskuj ukryty fałsz i uczyń mnie Twoim uczniem. Do końca Twoim"
(modlitwa z książki "Po co bierzmowanie?" - ks. Piotr Pawlukiewicz - polecam)

_________________
Piotr Milewski


Śr maja 06, 2009 21:20
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pn lut 09, 2009 18:57
Posty: 6
Post 
Dziękuję za pomoc Jumik. Właściwie takie słowa chyba są najlepszym drogowskazem dla mnie, widać, że żyjesz wiarą i piszesz bogaty własnym doświadczeniem. Inna sprawa, że takie wskazówki oznaczają całkowite przewartościowanie pewnych pojęć i bardzo duże zmiany w życiu, a obawiam się, że mogę być na nie za wygodna. Zawsze na pół gwizdka:/ Taka jest właśnie moja wiara niestety.
Vacarius, nie chodzi mi o moje geny kompletnie, ale dzięki za odpowiedź i bardzo ciekawy punkt widzenia. Boję się tylko tego, że życie może się skończyć, zanim tak naprawdę sie zacznie, a ja przywiązuje do niego bardzo dużą wagę. Zawsze starałam sie wszystko robić dobrze, byłam dobrą uczennicą, teraz jestem dobrą pracownicą, oraz ze wszystkich sił staram się byc dobrą narzeczoną, a potem żoną. Ale dojrzewam wewnetrznie i mam odwagę nareszcie mówić co myślę i robić to, co chcę. Czuję, że moje zycie jest jeszcze tak naprawdę przede mną, że zaczynam odkrywac swoje pasje i talenty, przełamuję nieśmiałość, zaczynam lubic ludzi. Czyli - moje zycie zaczyna nareszcie wyglądac tak, jak ja tego chcę. I nie wyobrażam sobie, żeby te wszystkie szanse nagle pozostały niewykorzystane, marzenia niespełnione (w razie tfu, tfu, smierci). Bo co z moim wymarzonym nurkowaniem na Wielkiej Rafie Koralowej? co z marzeniami, żeby śpiewac w chórze, malowac i spełniać sie artystycznie? Co z rodzina, domkiem na wsi na starość?:)
Trudno mi uwierzyc że smierć może być lepszym pomyslem, nawet jeśli to powyższe to mój pomysł na zycie, a śmierc - pomysł Boga.




Cz maja 07, 2009 19:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 04, 2007 20:54
Posty: 819
Post 
kelpie26 napisał(a):
I nie wyobrażam sobie, żeby te wszystkie szanse nagle pozostały niewykorzystane, marzenia niespełnione (w razie tfu, tfu, smierci). Bo co z moim wymarzonym nurkowaniem na Wielkiej Rafie Koralowej? co z marzeniami, żeby śpiewac w chórze, malowac i spełniać sie artystycznie? Co z rodzina, domkiem na wsi na starość?:)
Bóg nie daje tego
co możesz mieć,
lecz to
kim możesz być.
kelpie26 napisał(a):
Trudno mi uwierzyc że smierć może być lepszym pomyslem, nawet jeśli to powyższe to mój pomysł na zycie, a śmierc - pomysł Boga.
Moja dobra przyjaciólka - katoliczka, pielgrzymki, różańce etc. - została doprowadzona przez 'dobrego człowieka' do niemal utraty wiary. Wątpiła nawet w istnienie po zgonie. Chyba jako narzędzie w ręku Boga rozpocząłem o nią walkę. Ponieważ zostało podważone to, co 'mówią księża' pokazałem jej, co na temat życia po zgonie mówi wrogi KRK new age, inne religie, badania naukowe. Załapała i obecnie to przerabiamy. Już jest szczęśliwa, że powróciła do wiary, bo nie dawała sobie rady z bezsensem pustki. Do wejścia na teren Ewangelii jeszcze bardzo daleko.
Proponuję Ci podobną drogę a zrozumiesz, że śmierć to nie pomysł Boga, lecz efekt naszych dzialań. Esencję zrozumienia znajdziesz w Biblii.


Cz maja 07, 2009 20:59
Zobacz profil
Post 
"Proponuję Ci podobną drogę a zrozumiesz, że śmierć to nie pomysł Boga, lecz efekt naszych dzialań. Esencję zrozumienia znajdziesz w Biblii."

Co nie zmienia faktu że śmierć jest...i każdy ma prawo się bać, bo to jest coś nieznanego. JA wierze w życie po śmierci, i jej samej sie nie boje, ale boje sie bólu, cierpnienia, raka itd.


Pt maja 08, 2009 19:03

Dołączył(a): Cz paź 04, 2007 20:54
Posty: 819
Post 
lereeeek napisał(a):
boje sie bólu, cierpnienia, raka itd.
Nie ma skutku bez przyczyny. Zasada jest prosta:oko za oko, życie za życie. Czyli cierpisz, ponieważ jest to skutkiem zła, które popełniłeś względem bliźnich, a nie Boga. Takie jest prawo tego świata i jego władcy. Królestwo Chrystusa NIE jest z tego świata i obowiązuje tam jedynie jedno prawo-prawo milości, ktora nie pamięta złego.


So maja 09, 2009 16:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Znam wielu naprawdę dobrych i wierzących ludzi, ktorzy cierpią, chorują, niektórzy umarli młodo, znam również wielu, którzy skrzywdzili tyle osób, że może nie cieszyliby się z ich śmierci, ale byłaby zapewne swego rodzaju ulgą, cóż ci cieszą się dobrym zdrowiem, nie przejmują ludźmi, Bogiem, mozna powiedzieć nawet własnym zdrowiem za szczegolnie się nie przejmują, a jednak się nim cieszą, cieszą się powodzeniem finansowym itp. Czemu w takim razie jednych dotyka kara czy skutek grzechu /nazwijcie sobie jak chcecie/ a innych nie. To akurat nie wygląda sprawiedliwie. Więc gadanie o karze za coś tam też nie ma za wiele sensu.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


So maja 09, 2009 19:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 04, 2007 20:54
Posty: 819
Post 
Owieczka_in_black napisał(a):
To akurat nie wygląda sprawiedliwie.
Rev 13:18a bt Tu jest [potrzebna] mądrość.
Joh 16:23a bt W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać.


So maja 09, 2009 19:53
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL