jak powiedziłą roberto1987 - każdy to przeżywa
w tym wszystkim chyba chodzi o to, żeby uwierzyć w Boga przy użyciu umysłu, a nie jedynie serca;
zwłaszcza na początku wierzymy w Boga, bo czujemy, że jest; fajnie nam się śpiewa, są ciekawe kazania w kościele, możemy sobie pójść na pielgrzymkę, ogólnie jest miło i przyjemnie - jesteśmy naprawdę gorliwymi chrześcijanami,
wtedy Bóg zabiera nam te wszystkieradości, a czasem nawet pozwala na jakieś pokusy i wetdy się okazuje ile tak naprawdę warta jest nasza wiara,
wystarczy, że Bóg odbierze przyjemność i nagle z pobożnego człowieka pozostaje ktoś niezaradny, pełen wątpliwości,
co z tym zrobić?
moim zdaniem mając w pamięci te wszystkie piękne przeżycia jak i wątpliwości które Cię teraz dreczą powinnaś raz na zawsze rozsądzić: "Bóg jest, albo go nie ma",
jeśli uznasz że Bóg istnieje, to wiedz, że istnieje On niezależnie od tego co w danej chwili czujesz, jeśli już raz stwierdzisz, że jest to choćbyś czuła, że wiara Cię nudzi to zawsze wierz w Jego istnienie - nawet jeśli w danym momenci czujesz coś kompletnie odwrotnego,
co zrobić z ta pewnością istnienia Boga?
ja mam takie swoje modlitewno-postne minimum,
mam zamiar wypełniać je każdego dnia, niezależnie od tego jak będę się czuł, swego czasu rozsądziłem, że Bóg istnieje - nawet wtedy gdy już kompletnie przestanę Go czuć,
pozdrawiam
