Brzydkie myśli, bluźnierstwa w głowie.
Autor |
Wiadomość |
pixxel
Dołączył(a): So lip 11, 2009 15:52 Posty: 4
|
 Brzydkie myśli, bluźnierstwa w głowie.
Witam serdecznie. Mam następujący problem.
Od pewnego czasu mam w głowie myśli obrażające Boga, różne obelgi. Pojawiaj się zwykle gdy myślę o Nim. Czasami myślę, że to szatan namawia mnie to takiego grzechu. Bardzo się tego martwię próbuje z tym walczyć. Ale te myśli po jakimś czasie znowu wracają. Co mam robić, żeby nie obrażać Boga w takich sposób i kochać Go jak dawniej?
Proszę o pomoc i radę.
|
So lip 11, 2009 18:01 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jeżeli nie chcesz tych myśli, nie są Twoje, to nie obrażasz Boga i nie jest to grzech.
Im bardziej będziesz próbował z tym walczyć, zaprzeczać itp., tym te bluźnierstwa będą intensywniejsze.
Co robić? Nie załamywać się, jeśli to będzie długo trwać, najlepiej się na tym w ogóle nie skupiać, przyjmować sakramenty i modlić się. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, jest uwierzyć, że mam grzech i zrezygnować z Komunii - pamiętaj- dopóki ich nie chcesz, nie są grzechem. [/url]
|
So lip 11, 2009 18:17 |
|
 |
pixxel
Dołączył(a): So lip 11, 2009 15:52 Posty: 4
|
Dodam także, że pomaga mi myśl w stylu: ,,Boże, proszę pomóż mi nie myśleć o tym, nie chcę tego". Pomaga mi także mysl, że Jezus jest mym przyjacielem i stara się mi pomóc.
|
So lip 11, 2009 18:53 |
|
|
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
a mi to wcale nie pomaga. mam bluźniercze myśli od roku i na modlitwie mi cięzko i non stop tylko agere contra stosuje i jedyna co z tego mam to poczucie winy, ze nie szanuje Boga,ze to ze mnie wychodza te mysli,choc ich niechce , a modlitwa czasem jest dla mnie meczarnia.. i noic z tym nie moge zrobic ,bylam nawet na mszy o uwolnienie z tego i nic..
|
So lip 11, 2009 21:26 |
|
 |
Katarzynka
Dołączył(a): N cze 28, 2009 8:45 Posty: 31
|
Powinnaś pogadać z księdzem.
|
N lip 12, 2009 11:57 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Jeżeli nie chcecie tych myśli, to nie są Wasze. Zadajcie sobie pytanie: czy podobają się Wam te myśli? Jeśli odpowiedź brzmi "nie", to znaczy, że jest w Was Chrystus. W przeciwnym razie podobałyby się Wam. Po prostu ignorujcie te myśli.
Polecam też porozmawianie z duchownym, modlitwy ustalonymi słowami (różaniec, koronki, litanie) oraz post (który niestety jest strasznie niedoceniany).
_________________ Piotr Milewski
|
N lip 12, 2009 16:50 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
Ksieza mowia to samo: ignoruj,agere conta ble ble ble,ktoro niestety nic niedaje a " klotnie myslowa" tak,ze mozna sie zmeczyc. ja to mam na codzien:)
jumik w jakim sensie post? ze np. co?
a rozaniec odmawiam regularnie, a mysli sa tak czy siak,wiec nie wiem czy jak juz raz to zlapiesz to czy ci to przechodzi, ja juz tak to zlapalam na poczatku i mam rok
|
N lip 12, 2009 23:26 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Przypomina mi się fragment Ewangelii: "Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem".
*Julka* napisał(a): jumik w jakim sensie post? ze np. co?
Określ jaki to będzie post. Ofiaruj to Bogu w jakiejś intencji i rób to dla Niego. Trzymaj się mocno tego co okresliłaś (ale nie załamuj się jeśli się "złamiesz").
A co dokładniej... to zależy od możliwości, zdrowia itd. Może to być ograniczenie (albo raczej wykreślenie) ulubionych produktów spożywczych, na których nam najbardziej zależy (np. słodyczy, kawy, herbaty, koli, dla innych będzie to alkohol, itd....) na okreslony czas, a może to być określenie ile i co zjesz następnego dnia, np. jedną kajzerkę, a do picia wodę i herbatę bez cukru. No ale nie trzeba aż tak ostro.
Łatwo się takie rzeczy planuje, a trudniej wykonać. Ale post może sporo dać i sporo nauczyć. Gdy nie jesz tyle ile normalnie (lub tego co normalnie) to widzisz, że jedzenie (które mimo że podtrzymuje życie, to nie ma wartości abolutnej tak jak nasze życie - tylko Bóg ma) nagle wzrasta w Twoich oczach w wartości. Tak też się dzieje z wszelkimi rzeczami na tym świecie przez pragnienia, szczególnie te nieuporządkowane. I nawet gdy się złamiesz w poście, to zauważasz, że w rzeczywistości ta przyjemnośc zjedzenia nie dała Ci tyle ile się oczekiwało. To dobrze pokazuje jak jest z grzechami.
Poza tym:
Post ma kilka znaczeń: dotyczy odniesień do innych, do Innego [tzn. do Boga], do rzeczy i do samych siebie. (…) W odniesieniu do Innego post jest modlitwą ciała. Jest symbolicznym uznaniem prawdy, że własne życie nie jest absolutne, a tym bardziej utrzymujący je pokarm, lecz sam Bóg i Jego słowo. W odniesieniu do rzeczy post jest koniecznym korektorem żądzy „posiadania ich”. Mogą one być i nie być. Powinny być używane jako odniesienia do Innego i innych, a nie jako fetysze. W odniesieniu nas do innych post prowadzi do właściwego podejścia do życia i śmierci. Wszystko przyjmuje się jako dar Boży, a wszelkie ograniczenia jako sposób komunii z Bogiem, zasadę i cel wszystkiego. Post jest ponadto konieczny, by zdobyć „umiarkowanie”, polegające na tym, że posługujemy się rzeczami w tej mierze, w jakiej są one użyteczne w miłowaniu Boga i bliźniego. To, co nie służy temu celowi służy nienawiści i śmierci. (…) Post zmysłów stanowi środek zaradczy, który przywraca należną im funkcję. Nie dotykam i nie kosztuję wszystkiego, nie słucham wszystkiego i nie patrzę na wszystko – pobudzany pragnieniem zaspokojenia odczuć. Wybieram dotykanie, smakowanie, słuchanie i patrzenie w tej mierze, w jakiej pomaga mi to w miłowaniu innego.
na niebiesko fragment o. Silvano Fausti. "Wspólnota czyta Ewangelię wg. Św. Mateusza"
Ale oczywiście nie traktuj tego jako panaceum. Choć uważam, że może pomóc.
A co do tych kłótni myślowych... to w końcu się kłócisz czy ignorujesz? Proponuję, żebyś następnym razem, gdy będziesz miała takie myśli, po prostu powiedziedziała (w swoich myślach) tak jak święty Piotr odpowiedział Jezusowi: "Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.". I tyle. Koniec. Nie zwracaj uwagi na następne myśli - niech nie mają znaczenia... Ty kochasz Jezusa i On jest Twoim Panem. (w razie potrzeby możesz powtarzać te słowa)
I nie poświęcaj całej swojej koncentracji tylko na unikaniu takich myśli, bo tym bardziej będą przychodziły. Ignoruj je.
I daj sobie czas. Być może te myśli nie będą chciałby Ciebie od razu opuścić. Może to być stopniowe i powolne.
Tak myślę...
_________________ Piotr Milewski
|
Pn lip 13, 2009 0:12 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
jumik napisał(a): to w końcu się kłócisz czy ignorujesz?
no jak naprzykłąd zdarzy sie taka bluzniercza mysl to mowie np Bóg jest miłoscia - w myslach,za kazdym razem na taka zla mysl to jest moje agere contra- ale - nie da sie IGNOROWAC tych mysli.
to jakby ktos ci do ucha non stop gadal HALO HALO HALO...
NIE DA SIE IGNOROWAC!
mozna udawac ,ze sie nie slyszy,ale te mysli i tak wypowiadaja sie w Twojej glowie i to idzie z poczuciem winy,nawet jesli wiesz,ze ich niechcesz.
|
Pn lip 13, 2009 23:32 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Wiem, że to niełatwe, ale pamiętaj - jeżeli nie chcesz tych myśli, a przecież nie chcesz, bo kochasz Boga, to trudno, żeby to było grzechem. Więc nie obwiniaj siebie (tak, wiem, łatwo powiedzieć).
Na pocieszenie powiem, że o ile kojarzę, to niektórzy wielcy święci mieli właśnie ten problem.
_________________ Piotr Milewski
|
Pn lip 13, 2009 23:46 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Julka- DA SIĘ ignorować. A im więcej o tym myślisz, tym gorzej. Zostaw. Zajmij się czymkolwiek, tylko nie myśleniem o tych myślach. A zaprzeczanie temu w myślach- odpowiadaniem inną myślą na bluźnierstwo- też jeszcze bardziej to nakręca ...
|
Wt lip 14, 2009 9:05 |
|
 |
Amarantus
Dołączył(a): So lip 04, 2009 13:45 Posty: 8
|
Po prostu oddaj je Panu Jezusowi
_________________ Bo Jego łaskawość nad nami potężna,
a wiernośc Pańska trwa na wieki !
|
Wt lip 14, 2009 20:58 |
|
 |
MrCozmic
Dołączył(a): Wt lip 21, 2009 7:50 Posty: 34
|
Nie rozumiem jak to działa. Taki religijny zespół Touretta? Jak można być wierzącym, praktykującym katolikiem i w myślach bluźnić swojemu Bogu?
Wszystkie myśli są nasze. Jeśli u kogoś takie myśli się pojawiają to ignorowanie ich jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Przydała by się opinia psychologa, nie księdza, który nada temu mistyczny charakter.
Skądś to się bierze. Warto usiąść i zastanowić się skąd.
_________________ "Lips that would kiss form prayers to broken stone"
|
Wt lip 21, 2009 10:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Brzydkie mysli, bluxnierstwa w głowie.
pixxel napisał(a): Witam serdecznie. Mam następujący problem.
Od pewnego czasu mam w głowie myśli obrażające Boga, różne obelgi. Pojawiaj się zwykle gdy myślę o Nim. Czasami myślę, że to szatan namawia mnie to takiego grzechu. Bardzo się tego martwię próbuje z tym walczyć. Ale te myśli po jakimś czasie znowu wracają. Co mam robić, żeby nie obrażać Boga w takich sposób i kochać Go jak dawniej?
Proszę o pomoc i radę.
Ja myślę, że powinieneś pomyśleć w jakim kontekście przekazywano Ci w domu/rodzinie/szkole wizję Jego. To co się w Tobie dzieje to jest jakaś agresja, odrzucenie Jego. Ale też On jakim Go znasz został Ci dany przez babkę, rodziców, katechetkę. Pomyśl jak to było gdy miałeś 3-4 lata. Może przekazano Ci tę Prawdę i równocześnie zastosowano względem Ciebie metody wychowawcze takie, że albo robiłeś co Ci kazano albo ktoś się na Ciebie gniewał. Wiesz, taki wewnętrzny atak na Boga rodziców nie musi być atakiem na Boga. Może być atakiem na to jak Cię traktowano. Jeśli często byłeś szantażowany emocjonalnie, że albo robisz co chcą albo ktoś będzie "smutny", to jako dziecko angażowałeś się w fakt zasmucenia kogoś kogo kochałeś bardzo. Musisz się zastanowić jak to było, bo myślę, że gdybyś się nie urodził w 2000letniej rodzinie tylko w starożytności wymyślił sam dla siebie, że jest Jeden Bóg, to by takich reakcji nie było. Tutaj raczej chodzi o relację z opiekunami niż samego Boga.
|
Wt lip 21, 2009 11:23 |
|
 |
Maaaniek33
Dołączył(a): Pt lip 24, 2009 18:57 Posty: 1
|
MrCozmic napisał(a): Nie rozumiem jak to działa. Taki religijny zespół Touretta? Jak można być wierzącym, praktykującym katolikiem i w myślach bluźnić swojemu Bogu?
Wszystkie myśli są nasze. Jeśli u kogoś takie myśli się pojawiają to ignorowanie ich jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Przydała by się opinia psychologa, nie księdza, który nada temu mistyczny charakter.
Skądś to się bierze. Warto usiąść i zastanowić się skąd.
Witam wszystkich,
Nie zgodzilbym sie z tym, ze wszystkie mysli sa nasze. Mysli nam sa podsuwane przez zle i dobre duchy,a my mamy wole je wybrac i podazyc ta droga. Sam jestem praktykujacym katolikiem i zdarzyly mi sie pare razy takie mysli podczas modlitwy i doskonale to rozumiem. Najlepiej wtedy tak jak pisali poprzednicy po prostu nie myslec o tym i odrzucic je.
|
Pt lip 24, 2009 21:01 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|