
Re: miłość,dojrzałość emocjonalna,emocje...o co chodzi?
Myślę że chodzi bardziej o to, żeby nie opierać związku TYLKO na zakochaniu. Współcześnie wielu osobom - chyba głównie pod wpływem amerykańskiego kina i mody na "bycie sobą" - wydaje się że związek można oprzeć po prostu na uczuciach na zasadzie "jestem w jej/nim zakochany/a i będziemy żyli długo i szczęśliwie". A zakochanie zawsze mija (według naukowców w czasie ok 2 lat) i pozostaje cała reszta.
Dlatego należy patrzeć na świat także z pewnym dystansem np. przy wybieraniu sobie dziewczyny/chłopaka liczyć się także ze zdaniem innych, obserwować jak się zachowuje wobec innych itd. Nie wiem jak tam faceci, ale kobiety często mają złudzenia, że dla nich wybranek zmieni się na lepsze, co, niestety, zdarza się bardzo rzadko.
Czyli mówiąc krótko przy podejmowaniu wszystkich decyzji (a szczególnie tych dotyczących wyboru partnera/partnerki) należy oczywiście brać pod uwagę swoje emocje, ale także trzeźwo patrzyć na całą resztę okoliczności.
Z katolickich lektur o miłości polecam głównie
"Dzikie serce" (dla mężczyzn) i
"Urzekającą" (dla kobiet).
Z niekatolickich, ale po prostu psychologicznych książek polecam bardzo "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus". Nie jest to książka dotycząca wprost miłości, ale porozumienia w związku, okazywania uczuć i wyrażania pragnień. Bardzo dobra książka.
Cytuj:
Czy brak miłości w dzieciństwie oznacza niemożność kochania drugiego człowieka?Czy tego w ogóle można się nauczyć?
Oczywiście, że można! Doświadczenia z dzieciństwa nie determinują całego przyszłego życia. Chociaż, oczywiście, jeśli było się niekochanym w dzieciństwie to trudno potem nauczyć się miłości, ale ja osobiście myślę... że to kwestia raczej nauczenia się okazywania uczuć, dlatego ze jeśli chodzi o samą miłość to każdy ma w sobie pragnienie kochania i nie musi się tego uczyć. Nauczyć się musi za to jak okazywać tą miłość, jak traktować kochaną osobę itd. A to już po prostu kwestia najpierw przyswojenia a potem praktyki
