|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 11 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
witja
Dołączył(a): N lis 01, 2009 18:52 Posty: 1
|
 Kryzys wiary...
Witajcie,
To mój pierwszy post na tym forum. Nie wiem jakie tu panują zwyczaje dotyczące otwierania nowych wątków (regulamin przeczytałem), ale nie przeczesałem tego forum w celu znalezienia odpowiedzi na pytania które chciałbym zadać... ale skoro chodzi o wiarę, to pragnąłbym raczej odpowiedzi skierowanej do mnie... ale do rzeczy.
Przeżywam kryzys wiary. Mam trzydzieści kilka lat, rodzinę, dobrą wydaje mi się pracę, konstruktywne hobby. Od dziecka wychowywany byłem w wierze, choć może nie najbardziej gorliwej. Wiara była czymś naturalnym, czymś nabytym. Mając coś około 16 lat przeżyłem trochę większe nawrócenie - głownie za sprawą Taizé. Do tego Ruch Światło-Życie ("Oaza"). Teraz Domowy Kościół (też "Oaza"). Ale miało być o kryzysie...
Jak to jest z wiarą? Co zrobić, gdy gdzieś na dnie umysłu pojawiają się wątpliwości w istnienie Boga? Co zrobić z tymi myślami? Czy zdecydowanie się na wiarę, bez całkowitego przekonania o istnieniu Boga jest uczciwe? Wiem, że wiara pomaga - w zmaganiu się z życiowymi problemami, przeciwnościami. Wiem, bo chyba każdy wierzący przeżywał trudne chwile i uciekał się wtedy do Boga. Ale co zrobić, gdy przychodzą myśli, że to tylko po to, żeby się poczuć lepiej, poradzić z problemami?
Co jeżeli dochodzę do wniosku, albo przynajmniej nasuwa mi się wniosek, że lepiej wierzyć i żyć w wierze (bo to pomaga dobrze żyć) nawet jeśli po śmierci okaże się, że już nic nie ma? Przecież nawet jeżeli już nic nie będzie, to i tak się o tym nie przekonam, bo mnie nie będzie. Czy mam prawo zakładać taką ewentualność? A przecież nie ma dowodu na istnienie Boga. Można patrzeć na naturę, zachwycać się jej pięknem, czy dojść do wniosku, że złożoność życia wraz ze świadomością, miłością człowieka nie może być wynikiem ot tak procesów fizyczno-chemicznych... . A jednak coraz więcej można wyjaśnić... ewolucja, biochemia itd.
Ja nie chcę stracić wiary. Chciałbym ja odnowić. Staram się modlić - rożnie wychodzi (zbyt bardzo "dobrą modlitwę" postrzegam przez pryzmat emocji, czy uniesienia). Dziś byłem u spowiedzi. Przystąpiłem do Sakramentu Eucharystii. Tylko co zrobić z tymi wątpliwościami?
Zależy mi na rozmowie na ten temat... może lepszym rozwiązaniem byłaby spowiedź "na ten temat", bo zazwyczaj jest tylko wyznaniem grzechów bieżących... a tych wątpliwości nie uważam za grzech (czy słusznie?).
|
N lis 01, 2009 20:33 |
|
|
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Słusznie.
Co zrobić? Nie wiem na ile ci pomogę, bo ja sama jeszcze przechodzę kryzys wiary... co prawda u mnie jest zupełnie odwrotnie: nie mam najmniejszych wątpliwości co do istnienia Boga i Jego działania, natomiast mam problemy z tym żeby wiara mi pomagała w życiu... zupełnie odwrotnie
Ale, jak napisałam, ja nie mam żadnych wątpliwości co do istnienia i działania Boga - bo za dużo wiem, za dużo widziałam, za dużo doświadczyłam. Tym co widziałam i doświadczyłam trudno się podzielić, mogę natomiast podzielić się tym co wiem, czyli niejako "naukowymi poszlakami" na istnienie Boga.
Mianowicie polecam Ci książki:
"Jezus żyje!"
Jezus - więcej niż cieśla
Spór o Całun Turyński
Trafiona przez piorun
Polecam także książkę której nie czytałam i nie wiem, czy jest w internecie, ale podobno jest niesamowita - "Znak dla niewierzących" (fragmenty)
Dalej... polcecam film "Duch" - też jest bardzo mocny. Że tak powiem - powiew Ducha
Ponadto: nie wiem gdzie mieszkasz, ale jeśli w jakimś dużym mieście to z pewnością gdzieś w pobliżu jakaś grupa Odnowy prowadzi mszę z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie (w Warszawie, gdzie ja mieszkam, co miesiąc jest kilka czy kilkanaście takich mszy). Jak się tam przejdziesz i usłyszysz świadectwa ludzi uzdrowionych w jednej chwili z chorób serca, nowotworów, paraliżu itp to może twoje wątpliwości nieco stopnieją 
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
N lis 01, 2009 21:40 |
|
 |
kastor
Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30 Posty: 1191
|
Cytuj: Czy zdecydowanie się na wiarę, bez całkowitego przekonania o istnieniu Boga jest uczciwe? Tak długo jak będziemy się kierować emocjami nigdy nie pójdziemy do przodu. Raczej należy sobie powiedzieć, że Bóg jest (ewentualnie nie) niezależnie od tego jak się w danym momencie czuję i tego się trzymać. Cytuj: A jednak coraz więcej można wyjaśnić... ewolucja, biochemia itd.
Osobiście nie lubię naukowego udowadniania Boga z dwóch powodów.
Po pierwsze wszystkie te naukowe argumenty przekonują tylko przekonanych; ot chociażby mówi się, że gdyby stała Plancka różniła się o jakiś ułamek na 10. miejscu po przecinku to wszechświat nigdy by nie powstał - wierzący uznają to za niezbity dowód tego, że ktoś musiał nadać jej odpowiednią wartość - ateista powie, że może takich potencjalnych wszechświatów były miliardy, większość nie powstała, ale nam się akurat udało - po takiej dyskusji obie strony tylko utwierdzają się w swoich pzekonaniach.
Po drugie nawet jeśli już udowodni się obecność życia duchowego to otrzymujemy obraz jakieś odległego, obcego Boga, który z zegarmistrzowską precyzją stworzył wszechświat i wszystkim sobie steruje.
Bóg działa z naszym życiu i właśnie tą drogą pewnie chce dać się poznać. Każdy ma jakieś własne doświadczenia i na ich podstawie najlepiej osądzić, czy Bóg istnieje  .
Z Twoją wiarą jest wszystko w porządku; z jednej strony duchowe rozterki, wątpliwości, znudzenie Bogiem, z drugiej modlitwa, sakramenty, jednym słowem wierność - o to w tym wszystkim chodzi. Niekiedy wiara porównywana jest do walki - myślę, iż teraz rozumiesz, że to nie były puste wrazesy  .
O tych swoich wątpliwościach możesz jak najbardziej pogadać ze spowiednikiem - nie są one grzechem, ale ksiądz przynajmniej utwierdzi Cię w tym, że idziesz dobrą drogą.
Jeśli mogę coś jeszcze zareklamować to polecałbym Dzienniczek s. Faustyny - nie jesteś pierwszym, który przeżywa taki kryzys. Muszę przyznać, że ta książka to chyba najlepiej zainwestowane 32 zł w moim życiu - choć możesz znaleźć wersję .pdf za darmo w necie.
pozdrawiam, z modlitwą 
_________________ O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...
|
Pn lis 02, 2009 0:07 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
O wątpliwościach dobrze jest gadać ze spowiednikiem - ale przede wszystkim trzeba pogadać z Tym, w Którego się wątpi.
Nawet na zasadzie "nie mam już siły, sam do niczego nie dojdę" i "jeżeli jesteś to do Ciebie się zwracam..."
|
Pn lis 02, 2009 7:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
witja napisał(a): Przeżywam kryzys wiary. (..) Do tego Ruch Światło-Życie ("Oaza"). Teraz Domowy Kościół (też "Oaza"). Ale miało być o kryzysie... Może przedstaw swój problem podczas spotkania Twojego kręgu? W końcu krąg, to także grupa wsparcia, choćby modlitwą. Także rozmowa z żoną może być pomocna (dialog małżeński). Pytanie, czy ona wie o Twoim kryzysie? witja napisał(a): Staram się modlić - rożnie wychodzi (zbyt bardzo "dobrą modlitwę" postrzegam przez pryzmat emocji, czy uniesienia).
Dobrą wskazówkę, jak się modlić, dał Ci Marek MRB. Może w tym duchu spróbuj podczas Namiotu Spotkania?
Ja natomiast kiedyś uważałem, że dobra modlitwa ma być bardzo intelektualna, z pięknymi zdaniami i słowami 
|
Pn lis 02, 2009 11:00 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Zauważyłem, że problemy z wiarą wielu ludzi biorą się z tego, iż mają oni jakieś wyobrażenie na temat tego, jaka wiara "powinna" być, i cierpią, gdyż nie są w stanie zrealizować tego wyobrażenia. Czy też tak masz ? Czy uważasz, że Twoja wiara powinna być jakaś konkretnie określona, a nie jest ? Twoim "ideałem" wiary być może jest wiara, którą miałeś w okresie fascynacji Taize - i Twój obecny kryzys polega na tym, że tamtej wiary już nie ma. Być może nie ma - ale to nic złego ! Ja nigdy nie miałem wiary w takiej postaci, w jakiej uzewnętrznia się ona w Taize, ale nie jest to dla mnie problem. Ja jestem inny, i moja wiara jest inna. Człowiek się zmienia, i jego wiara również. Moja propozycja to zastanowić się właśnie nad tym.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn lis 02, 2009 11:07 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Kryzys wiary...
witja napisał(a): Witajcie,
To mój pierwszy post na tym forum. Nie wiem jakie tu panują zwyczaje dotyczące otwierania nowych wątków (regulamin przeczytałem), ale nie przeczesałem tego forum w celu znalezienia odpowiedzi na pytania które chciałbym zadać... ale skoro chodzi o wiarę, to pragnąłbym raczej odpowiedzi skierowanej do mnie......
A co tam pomaga mi ..pomoże i Tobie !
Nie zagłębiając się zbytnio proponuję takie proste ;
..."Jezu ufam Tobie " -wypowiadane ,co jakiś czas i wdzień i przed snem ..
To zawołanie ;-Jezu ufam Tobie !-ma konkretną "siłę i moc ..
Ty -już nie możesz nic ...
Dlatego wołasz do Jezusa ,wołasz jak dziecko ufne ,że Ci pomoże !
Wiara jest darem -o który trzeba prosić ,dbać zabiegać ...
Gorycz nie mocy ,słabości ,pustki nawet zwątpienie nie mogą zatrzymać Twego wołania ; Wołaj ;JEZU UFAM TOBIE!
Kto zaufa MIłości i Miłosierdziu Bożemu zginąć nie może!
|
Wt lis 03, 2009 2:20 |
|
 |
odkrywca
Dołączył(a): Wt lis 03, 2009 19:08 Posty: 41
|
 Re: Kryzys wiary...
/.../
odkrywca, przypominam o zasadach panujących w tym dziale:
viewtopic.php?t=10561
jumik
_________________ www.odkrywca.blogpelendobra.pl
Tak trudno dziś zobaczyć, Boga, bo za bardzo skupiamy się na grzechu. Im bardziej się na nim skupiamy, tym jest go więcej wokół nas i w nas.
|
Wt lis 03, 2009 20:55 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
Cytuj: Z Twoją wiarą jest wszystko w porządku; z jednej strony duchowe rozterki, wątpliwości, znudzenie Bogiem, z drugiej modlitwa, sakramenty, jednym słowem wierność - o to w tym wszystkim chodzi. Niekiedy wiara porównywana jest do walki - myślę, iż teraz rozumiesz, że to nie były puste wrazesy
Nie ma jak to powiedzieć komuś, kto ma zmartwienie "wszystko jest w porządku".
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Wt lis 03, 2009 21:14 |
|
 |
odkrywca
Dołączył(a): Wt lis 03, 2009 19:08 Posty: 41
|
 Re: Kryzys wiary...
/.../
Mam 2 propozycje: przeczytaj regulamin i nie nadinterpretuj. Wtedy nie będzie nieporozumień. jumik
_________________ www.odkrywca.blogpelendobra.pl
Tak trudno dziś zobaczyć, Boga, bo za bardzo skupiamy się na grzechu. Im bardziej się na nim skupiamy, tym jest go więcej wokół nas i w nas.
|
Wt lis 03, 2009 22:24 |
|
 |
odkrywca
Dołączył(a): Wt lis 03, 2009 19:08 Posty: 41
|
Silva napisał(a): Cytuj: Z Twoją wiarą jest wszystko w porządku; z jednej strony duchowe rozterki, wątpliwości, znudzenie Bogiem, z drugiej modlitwa, sakramenty, jednym słowem wierność - o to w tym wszystkim chodzi. Niekiedy wiara porównywana jest do walki - myślę, iż teraz rozumiesz, że to nie były puste wrazesy Nie ma jak to powiedzieć komuś, kto ma zmartwienie "wszystko jest w porządku".
Jeśli mogę, wtrącę słówko... . Popieram, silva. Nie ma to jak amerykańskie: I'm fine. I'm OK! Wystarczy powtórzyć kilklaset razy dziennie, wtedy zadziała. No i poczytać, koniecznie coś poczytać, ale nie zakazane, czyt. moje, teksty. Nieważne.
odkrywca
www.odkrywca.blogpelendobra.pl
_________________ www.odkrywca.blogpelendobra.pl
Tak trudno dziś zobaczyć, Boga, bo za bardzo skupiamy się na grzechu. Im bardziej się na nim skupiamy, tym jest go więcej wokół nas i w nas.
|
Śr lis 04, 2009 15:35 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 11 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|