Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Autor |
Wiadomość |
BladzacyAniolek
Dołączył(a): So paź 17, 2009 19:42 Posty: 566
|
 Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Jak to prawie zawsze bywa, każdy człowiek popełnia w swoim życiu błędy, których później bardzo żałuje i chce jakieś poprawy. I tak też było w moim przypadku. Poznałam mężczyznę, zakochałam się. Stał się dla mnie najważniejszy. Grzech dla mnie nie istniał! Rozpoczęłam z nim współżycie. Ale po pewnym czasie zabrakło mi jednak tej obecności Boga. Więc postanowiłam z tym skończyć. Po 3 latach związku zerwałam z nim. Dokonałam wyboru. On nie potrafił tego zrozumieć. Utrzmywaliśmy jedynie kontakt telefoniczny. Ostatnio co raz częściej rozmawiamy. Prosił mnie bym do niego wróciła. Ja oczywiście go w głębi serca dalej kocham, ale po przeprowadzonej z nim rozmowie, stwierdzam, że on nadal nie potrafi zaakceptować mojej wiary. Tu niby chce wziąść ślub kościelny, ale najpierw chce abyśmy zamieszkali razem na próbę. :/ Na co ja się zgodzić nie mogę, czemu, to wiadomo. Mój stosunek do seksu również się zmienił, on tego również nie potrafi pojąć, uważa to za element miłości. I skoro wcześniej to z nim robiłam, to i teraz również mogę.
On jest osobą nie wierzącą. I uważa, że te wszystkie moje zasady są chore. Ostatnio mi powiedział, że przez Boga na psychikę mi padło. Stwierdził również, że chyba go jednak nie kocham, skoro Bóg jest u mnie na pierwszym miejscu, a on na dalszym planie. Bo to on powinien być PIERWSZY!
Heh obraził się na mnie! Nie wiem czy się śmiać, czy płakać...
Jak przekonać takiego człowieka, że wiara jest dla mnie najważniejsza? Jest jakiś sposób na to, żeby taka osoba to zaakceptowała?? Co robić w takiej sytuacji? Jak z tym walczyć?
Pewna osoba mi powiedziała, że źle zrobiłam odrzucając człowieka przez grzech. No ale co innego mogę zrobić, skoro do niego nic nie dociera??
Ten mój były ciągle mnie przekonuje, że źle robię trzymając się tych zasad.
_________________ My Savior loves. My Savior lives. My Savior's always there for me. My God he was. My God he is. My God he's always gonna be.
|
N sty 31, 2010 23:18 |
|
|
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Bardzo dobrze robisz trzymając się tych zasad. Na pewno ciężko mu zaakceptować, że to co było kiedyś, a zapewne było przyjemne, dziś musi zostać odłożone na dalszy plan. Ale powinien to zrozumieć i zaakceptować Twoje stanowisko. To nie jest tak że Ty wymyślasz jakieś dziwactwa, a on jest tym oświeconym. Tobie jak widać również pewne rzeczy nie pasują i tak jak on ma pretensje o Twoją wiarę, tak Ty masz prawo nie akceptować jego podejścia do życia i związku. Rzecz w tym jednak, że możliwe jest abyście byli razem, pomimo wszelkich różnic, tylko trzeba tu atmosfery zaufania i szacunku, miast w imię swojej przyjemności, podważania przekonań ukochanej. A co do tego ślubu kościelnego, to chodzi o Twoją deklaracje, podczas gdy on zobowiązuje się nie utrudniać wychowania dzieci... i tu pojawia się problem, bo jeśli dziś przeszkodą jest Twoja wiara to co dopiero będzie gdy przyjdzie wychowywać dzieci? Życzę wam dobrze i rozumiem że chciałoby się z kimś po prostu być, bez tych sporów, ale to musi być oparte na szacunku, inaczej tak czy tak rozpadnie się kiedyś, więc nie zrób takiego kroku który skrzywdzi nie tylko was ale i wasze dzieci.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N sty 31, 2010 23:41 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
To przykre, że osoba, którą kochamy nie akceptuje tej niesamowicie ważnej części nas (w zasadzie najważniejszej) jaką jest wiara i relacja z Bogiem. To bardzo rani, jest bolesne. Jeszcze żeby chociaż akceptował te zasady, nawet jeśli ich nie podziela, nie rozumie. Przecież te zasady i relacja z Bogiem to jest część Ciebie, a nie da się kochać drugiego człowieka inaczej niż całego, nawet razem z tym czego się w nim nie rozumie. Gdy dwie osoby są w relacji miłości i mają każda określone zasady, to nie da się żyć inaczej, jak stosując do zasad tej, która ma je bardziej wymagające. W przeciwnym razie, będzie się tylko zadawało ból tej osobie, gwałt na jej zasadach (a więc na części jej osoby), niepokój i (słuszne) poczucie grzechu, zła. Zasady nie są czymś, co jest możliwe do poświęcenia. Można poświęcić swój czas, siłę, energię, a nawet poglądy, ale nie da się poświęcać zasad, bo dochodzimy do sprzeczności - dla kogoś robić temu komuś (i sobie) źle. Czytałem kiedyś wyniki badań statystycznych dotyczących nawróceń jednej osoby z rodziny. Okazuje się, że gdy mężczyzna nawraca się, w większości przypadków cała rodzina (żona i dzieci) idą za nim w tym czynie. Jednak gdy to kobieta się nawraca, to (zadziwiająco) znacznie rzadziej nawraca się rodzina (a więc i mąż). (Nie potrafię w tej chwili tego znaleźć ani potwierdzić) Niestety w opisywanym przez Ciebie przypadku nie jest największym problemem to, że on nie wierzy (choć samo w sobie to może być problemem). Największym problemem jest jego podejście do Twojej wiary i wartości. Przeczytaj, co sama o nim napisałaś: (fragmenty) BladzacyAniolek napisał(a): On nie potrafił tego zrozumieć.
on nadal nie potrafi zaakceptować mojej wiary.
najpierw chce abyśmy zamieszkali razem na próbę. :/
uważa, że te wszystkie moje zasady są chore.
powiedział, że przez Boga na psychikę mi padło.
Stwierdził również, że chyba go jednak nie kocham Warto sobie zadać pytania: - Czy w takim związku będziesz mogła swobodnie wyznawać i rozwijać swoją wiarę? - Czy będziesz zmuszona do zaparcia się wartości i życia w grzechu i z dala od sakramentów? (w tym od Eucharysii - Ciała Chrystusa) - Jeśli nie akceptuje tych wartości, to jak będzie z innymi? (np. nie dla antykoncepcji) - Czy on akceptuje całą Ciebie? - Czy zgodzi się na wychowanie dzieci w wierze? - Czy jeśli by się nawet zgodził, to czy to się uda, jeśli on zaprzecza tym wartościom? Żeby była jasność powiem też: Czasami bywa, że druga osoba zaczyna rozumieć i akceptować zasady. "Czasami bywa" to dobre określenie. Niestety mało optymistyczne.
_________________ Piotr Milewski
|
Pn lut 01, 2010 11:12 |
|
|
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
No cóż, związek między osobą wierzącą a niewierzącą (a nawet dwojgiem wierzących różnych wyznań) jest bardzo trudny. Przede wszystkim wymaga kompromisów, a to oznacza ustępstwa OBU stron. Nie każdy rozumie, że człowiek niewierzący również ma zasady i system wartości od których ciężko mu odstąpić. Bo czlowiek niewierzący ma także sumienie, czasem bardzo wyczulone na złamanie tychże zasad.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Pn lut 01, 2010 13:16 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
BladzacyAniolek napisał(a): Jak przekonać takiego człowieka, że wiara jest dla mnie najważniejsza? O tym już chyba jest przekonany, skoro wyżej piszesz: BladzacyAniolek napisał(a): Stwierdził również, że chyba go jednak nie kocham, skoro Bóg jest u mnie na pierwszym miejscu, a on na dalszym planie. Bo to on powinien być PIERWSZY! BladzacyAniolek napisał(a): Jest jakiś sposób na to, żeby taka osoba to zaakceptowała?? Moim zdaniem to bardzo trudne zadanie, graniczące z niemożliwością. Teoretycznie szansę widziałbym w przekonaniu chłopaka, że faktycznie nie ma opozycji "Bóg kontra on", a trzymanie się Bożego Prawa jest z korzyścią dla wszystkich. Tyle teorii  BladzacyAniolek napisał(a): Co robić w takiej sytuacji? Moim zdaniem warto się zastanowić, jakie jest Twoje wyobrażenie o tym związku. Co jest najważniejsze, a co trzeba będzie poświęcić, jeśli zajdzie taka konieczność. Albo inaczej, co zrobisz, jeśli chłopak nie zaakceptuje zasad, którymi żyjesz. Dobrze jest mieć przemyślany taki najgorszy przypadek ("worst case"), bo wówczas wszelkie zaskoczenia mogą być tylko pozytywne. BladzacyAniolek napisał(a): Pewna osoba mi powiedziała, że źle zrobiłam odrzucając człowieka przez grzech. No ale co innego mogę zrobić, skoro do niego nic nie dociera??
Ten mój były ciągle mnie przekonuje, że źle robię trzymając się tych zasad. I pewnie też ubolewa nad tym, że nic do Ciebie nie dociera 
|
Pn lut 01, 2010 14:09 |
|
|
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Nie wracaj do niego i w ogóle najlepiej zerwij z nim kontakt.
Jeśli do niego wrócisz będziesz całe życie nieszczęśliwa, bo nie będzie szanował twojej wiary, twoich decyzji, twojego planu na wychowywanie dzieci w przyszłości, twoich poglądów. Krótko mówiąc w ogóle nie będzie CIEBIE szanował jako człowieka. Bo skoro już - mimo że ponoć cię kocha - obraża cię i stara się odwieść cię od tego co jest dla ciebie ważne tylko po to, żebyś zrobiła to co on chce to co będzie potem?
Obawiam się - sorry, że tak to piszę, ale na to mi wygląda - że ten człowiek chce mieć bardziej zabawkę niż ukochaną, skoro nie liczy się dla niego to co ty czujesz.
Krótko mówiąc: nie zawracaj sobie nim głowy, bo nie jest tego warty. Na tym świecie jest mnóstwo lepszych facetów, w tym wierzący, dla których również Bóg jest najważniejszy.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pn lut 01, 2010 14:32 |
|
 |
grawergift
czasowo zablokowany
Dołączył(a): Wt sty 12, 2010 12:10 Posty: 91
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
No toście jej dokopali Parafirazując Bogusława Lindę mozna by o tym ,,kimś ' powiedziec to podły człowiek był A ja bym zadał pytanie : a kto tak twierdzi ? kto tak osądza człwieka po kliku zdaniach ( nawet i prawdziwych ale subiektywnych ) z jednego posta ? Moze powinienem przytoczyć : ,,nie sądzcie abyście nie byli sądzeni " ale nie powiem. Zadam za to pytanie : to tak ,,wyczailiście " czego nauczał Pan ? ZOSTAWIĆ KOLESIA BO TAK WYGODNIEJ ?
Usłyszałem kiedyś coś takiego :
,,wiec jesli chcesz mnie nasladować , to wez swój krzyz na kazdy dzien i choć ze mną zmieniać swiat , kolejny juz wiek "
Nie mam zamiary nikogo pouczać , strofowac, oceniac ale moze to jest własnie ten ,,Twój krzyż "?
i znów zadam pytanie : za cięzki ? łatwiej go postawic w kącie , niz targać całe życie ?
zaznaczam : nie oceniam , nie doradzam .......... tak mi do głowy przyszło ale doradze doradzaczom - przemyślcie to co ja napisałem i napiszcie jeszcze raz swoje porady . Jak bedziecie mieli to samo do powiedzenia to pierwszy rzucę kamieniem
|
Pn lut 01, 2010 14:55 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Silva napisał(a): Obawiam się - sorry, że tak to piszę, ale na to mi wygląda - że ten człowiek chce mieć bardziej zabawkę niż ukochaną, skoro nie liczy się dla niego to co ty czujesz. To samo można powiedzieć w drugą stronę, jak tylko na chwilę zapomnisz, kto jest ten dobry a kto ten zły. grawergift napisał(a): ale doradze doradzaczom - przemyślcie to co ja napisałem i napiszcie jeszcze raz swoje porady . Jak bedziecie mieli to samo do powiedzenia to pierwszy rzucę kamieniem Liczba mnoga i same ogólniki. Napisz coś konkretniej, to będzie co przemyśleć.
|
Pn lut 01, 2010 14:57 |
|
 |
grawergift
czasowo zablokowany
Dołączył(a): Wt sty 12, 2010 12:10 Posty: 91
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
dlaczego liczba mnoga ? a pewnie dlatego ze dotyczy więcej niz jednego doradcy ? czy to juz konkret ?
a jesli nie to powiem tak : gdybym chciał się ,,czepiac " to bym zacytował kazdą z wypowiedzi ( liczba mnoga ) i do kazdej dał komentarz Napisałem wiec ogólnie , bo ogólny trend wypowiedzi był taki sam : pozbyc się kłopotu - pogonic kolesia
jeśli pomogłem zrozumiec sens to tez się ciesze jesli nie to zadaj pytanie, czy powiedz: z czym się nie zgadzasz z mojej wypowiedzi ? czy z tym ze namawiam do myslenia ? i mam podac temat ? a ot tak , bez powodu nie mozna ? czy z tym ze odradzam takie porady i ,,poznanie " człowieka i osadzenie ? po jednej wypowiedzi ? o domniemanie niewinności i prawie do obrony nie wspomnę ? no powiedz ? jakich konkretów oczekujesz ?
Czy taka tendencja dominuje w nauce Chrystusa ? On podobno wybaczył jawnogrzesznicy , no ale On mógł sobie na to powolic My nie przebaczamy? tak mam to czytac ?
Ostatnio edytowano Pn lut 01, 2010 15:24 przez grawergift, łącznie edytowano 2 razy
|
Pn lut 01, 2010 15:19 |
|
 |
BladzacyAniolek
Dołączył(a): So paź 17, 2009 19:42 Posty: 566
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
WIST napisał(a): A co do tego ślubu kościelnego, to chodzi o Twoją deklaracje, podczas gdy on zobowiązuje się nie utrudniać wychowania dzieci... i tu pojawia się problem, bo jeśli dziś przeszkodą jest Twoja wiara to co dopiero będzie gdy przyjdzie wychowywać dzieci? Nie wiem jakby to wyglądało, szczerze mówiąc przeraża mnie sama myśl o tym. Czy dałabym radę? Nie wiem. Skoro już teraz mnie męczy jego podejście do tego wszystkiego to co będzie w przyszłości.... Jeszcze jego rodzice, którzy również są przeciwni. Pewien Ksiądz mi powiedział, że takie związki są fajne tylko na początku, a później tworzą się konflikty, gdy pojawiają się dzieci, i jest ciężko w tym wytrwać, i że w takich związkach najczęściej dochodzi do rozstań. Przeraził mnie tą wypowiedzią.  Ale kolejny Ksiądz powiedział, jak wyżej pisałam, że nie można odrzucać człowieka przez grzech. A więc już nie wiem co mam robić. jumik napisał(a): Żeby była jasność powiem też: Czasami bywa, że druga osoba zaczyna rozumieć i akceptować zasady. "Czasami bywa" to dobre określenie. Niestety mało optymistyczne.
Znam go już na tyle, że wiem, że nie zmieni swojego zdania. Ksiądz mnie się zapytał co taka pewna jestem, i kazal mi się za niego modlić, i że Bóg wszystko może, tyle że skoro on nie chce przyjąć Boga, to modlitwy na nic się tu zdadzą. Co do wypowiedzi Silvi. Jak żyć w takim razie bez miłości? Nie byłam z nim przez jakiś czas, i czuje się przez to nieszczęśliwa, bo go kocham. Brakuje mi jego osoby, radosnych chwil spędzonych razem z nim, tych wszystkich wygłupów, spacerów, długich rozmów. Brakuje mi jego! O miłości przecież nie da się tak łatwo zapomnieć :/ To, że jest nie wierzący nie czyni go złym człowiekiem. Ma dobre serce, tyle, że ma inne zasady, zasady które ja kiedyś popierałam, a które dziś odrzucam, więc mu też nie jest łatwo zaakceptować taką nagłą zmianę. Szczerze mówiąc nie wiem co mam robić...
_________________ My Savior loves. My Savior lives. My Savior's always there for me. My God he was. My God he is. My God he's always gonna be.
|
Pn lut 01, 2010 15:23 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
grawergift napisał(a): jesli nie to zadaj pytanie, czy powiedz: z czym się nie zgadzasz z mojej wypowiedzi ? Uważam, że Twoja wypowiedź ma się nijak do wcześniejszych postów w tym wątku. No może prawie  nijak. grawergift napisał(a): ale moze to jest własnie ten ,,Twój krzyż "?
i znów zadam pytanie : za cięzki ? łatwiej go postawic w kącie , niz targać całe życie ? Nie wiem i ostateczną decyzję powinien podjąć ta osoba, która potem ten krzyż będzie dźwigać. Natomiast pozostali mogą się starać pomóc oszacować ciężar zadania. Łatwo jest bowiem nakładać komuś ciężary nie do uniesienia. A potem jak dźwigający upadnie, to stwierdzić, że widocznie był za słaby.
|
Pn lut 01, 2010 15:34 |
|
 |
Silva
Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28 Posty: 1680
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Cytuj: ,,nie sądzcie abyście nie byli sądzeni " Jeśli do występnego powiem: "Występny musi umrzeć" - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę. (Ez 33, 8-9)
Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! (Mt 18, 15-17)
Cytuj: A ja bym zadał pytanie : a kto tak twierdzi ? kto tak osądza człwieka po kliku zdaniach ( nawet i prawdziwych ale subiektywnych ) z jednego posta ? Sęk w tym, że to ta osoba, która pisze te "subiektywne zdania" będzie miała spędzić z tym człowiekiem całe życie i to JEJ subiektywne odczucia się liczą. A jeśli pisze że ten człowiek nie szanuje jej wiary i nie liczy się z jej uczuciami to logiczne jest że nie jest dobrze żeby z nim była. Cytuj: To samo można powiedzieć w drugą stronę, jak tylko na chwilę zapomnisz, kto jest ten dobry a kto ten zły. To nie BłądzącyAniołek na naciska na tego faceta, żeby porzucił swoje najwyższe ideały i złamał swoje zasady. To jemu zależy, żeby z nią być, ale chce żeby ona za to płaciła odrzuceniem swojej wiary. Takie są fakty: to on na nią naciska, on mówi że jej na psychikę padło, że jej zasady są chore i że ma zrobić to, czego on chce.
_________________ "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)
|
Pn lut 01, 2010 15:34 |
|
 |
grawergift
czasowo zablokowany
Dołączył(a): Wt sty 12, 2010 12:10 Posty: 91
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Cytuj: Znam go już na tyle, że wiem, że nie zmieni swojego zdania. jest takie powiedzenie : nigdy to tylko krowa nie zmienia zdania wspomogę się przykładem - a celnik ? Szaweł ? pewnei temu gościowi do Swiętego Pawła albo daleko albo nie po drodze - NA RAZIE ale ze NIGDY ? SUROWA OCENA czy prawdziwa ? a skąd ja mam wiedzieć - dlatego nie oceniam ani wypowiedzi ani tego kogo dotyczy ale gdyby przyjąc takie załozenie ze nikt nigdy się nie zmieni ( ani na lepsze ale tez na gorsze ) to pewnie rodząc się bysmy juz z góry mieli przeznaczone albo niebo albo piełko to po co wtedy pokuta ? spowiedz ? zal za grzechy ? skoro i tak wiadomo co skąd ta pewnośc ze NIGDY ?
|
Pn lut 01, 2010 15:35 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Silva napisał(a): Cytuj: To samo można powiedzieć w drugą stronę, jak tylko na chwilę zapomnisz, kto jest ten dobry a kto ten zły. To nie BłądzącyAniołek na naciska na tego faceta, żeby porzucił swoje najwyższe ideały i złamał swoje zasady. To jemu zależy, żeby z nią być, ale chce żeby ona za to płaciła odrzuceniem swojej wiary. Takie są fakty: to on na nią naciska, on mówi że jej na psychikę padło, że jej zasady są chore i że ma zrobić to, czego on chce. A jak pokochasz chłopaka, który należy do sekty, to przyjmiesz jego zasady czy raczej będziesz starała się go stamtąd wyciągnąć? Ja bym dołożył starań, aby osoba, na której mi zależy, porzuciła zasady, które uważam za chore.
|
Pn lut 01, 2010 15:41 |
|
 |
BladzacyAniolek
Dołączył(a): So paź 17, 2009 19:42 Posty: 566
|
 Re: Wybór między Bogiem a miłością do mężczyzny...
Nie mam 100% pewności, że się nie zmieni, różnie to bywa ja sama się zmieniłam, ale ja chciałam powrotu do Boga, a on go nigdy nie pragnął, bo tak został nauczony. Skoro ja mu mówię o swojej wierze, a on uważa to za bzdury, i z góry za to uważa mnie za wariatkę, to ja po prostu wątpie w jego nawrócenie.
_________________ My Savior loves. My Savior lives. My Savior's always there for me. My God he was. My God he is. My God he's always gonna be.
|
Pn lut 01, 2010 15:45 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|