|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 13 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
rej
Dołączył(a): Wt kwi 03, 2012 19:23 Posty: 3
|
 Dylemat moralny.
Szczęść Boże! Nie wiem czy to odpowiedni dział, ale bardziej pasującego do mojego tematu nie znalazłem. Mam problem natury moralnej. Otóż obiecałem ostatnio pomoc pewnemu chłopakowi. A właściwie nie jemu tylko jego matce. Dzwoniła do mnie i pytała czy nie mógłbym udzielić korepetycji jej synowi, który miał ostatnio wypadek samochodowy i zrobił sobie zaległości. Zgodziłem się. Umówiliśmy się już na konkretny termin. I tu zaczyna się problem. Rozmawiałem o tym z moim znajomym i okazało się, że zna tego chłopaka. Rzeczywiście miał wypadek. Ze swoim kolegą, pijani, wsiedli do samochodu (prowadził kolega chłopaka, któremu mam pomóc) i uderzyli w nadjeżdżające auto. Kierowca tego auta zginął. Nie wiem czy powinienem tam iść w tej sytuacji. Z jednej strony obiecałem to jego matce, z drugiej czy należy mu się pomoc? Zrobili to nieumyślnie, ale mimo wszystko pozbawili życia człowieka. Ktoś stracił swojego bliskiego. Proszę o radę. Pozdrawiam
|
Wt kwi 03, 2012 19:37 |
|
|
|
 |
WZasadzieNiegroźny
Dołączył(a): Śr sty 25, 2012 11:23 Posty: 302
|
 Re: Dylemat moralny.
Nie do końca rozumiem gdzie tu dylemat. Pomagając mu nie przyczyniasz się przecież do żadnego rodzaju zła, a chyba nie chodzi Ci o to, że chłopak współwinny zabójstwa powinien być od tego momentu skreślony? Do ludzi osadzonych w więzieniu też przychodzą kapłani czy ludzie organizujący im pracę, naukę. W samym w sobie udzielaniu pomocy nie ma przecież żadnej pochwały czy akceptacji jego czynu, natomiast w odmowie zawiera się w jakiś sposób jego samego, jako człowieka, odrzucenie. No, chyba, że chodzi o sam fakt Twojego złego samopoczucia związanego z obcowaniem z kimś winnym takiej rzeczy, o to, że możesz tego nie udźwignąć...
|
Wt kwi 03, 2012 19:48 |
|
 |
iNadia
Dołączył(a): Cz sty 05, 2012 10:08 Posty: 147
|
 Re: Dylemat moralny.
Kiedy faryzeusze szemrali, widząc, jak Jezus spędza czas z ludźmi, których uważali nie tylko za słabych, ale wręcz za grzesznych, usłyszeli w odpowiedzi: „Nie potrzebują lekarza zdrowi [silni], lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: ‛Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary’. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mat. 9:12, 13; Marka 2:17).
Czy te słowa potrzebują komentarza?... Jezus przyszedł właśnie do grzeszników. Czy jako Jego naśladowcy nie powinniśmy tak właśnie robić - dobrocią zmieniać ludzi?
Być może właśnie to Twoja obecność, Twoja pomoc będzie dla tego chłopaka źródłem refleksji, żalu, chęci zmiany swojego życia...
_________________ Oto bowiem, co rzekł Wysoki i Wzniosły, który mieszka na zawsze i którego imię jest święte: „Mieszkam na wysokości i na miejscu świętym, a także ze zdruzgotanym i uniżonym w duchu, by ożywić ducha maluczkich i ożywić serce zdruzgotanych. (Iz 57:15)
|
Wt kwi 03, 2012 19:50 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dylemat moralny.
Rej, nie bądź świętoszkowatym hipokrytą! Co dzień grzeszysz a potem oczekujesz od Boga przebaczenia, grzeszysz i oczekujesz pomocy. A teraz nie możesz wybaczyć winy nawet nie przeciwko tobie popełnionej? Brzydzisz się grzechem a sobą nie? A gdzie przykazanie miłości bliźniego? I tobie przechodzi przez gardło "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom"?
|
Wt kwi 03, 2012 19:57 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Dylemat moralny.
Osobiście bardziej przejąłbym się jak mam podejść do człowieka z codziennymi i błahymi sprawami, w sytuacji gdy ma on bardzo bolesną świadomość pozbawienia kogoś życia, a w dodatku tego że sam obecnie musi się podleczyć.
Nie widzę powodu aby nie iść i nie pomóc. Nie wiem za bardzo nawet co radzić. Naturalnym wydaje mi się że w tej sytuacji można spełnić obietnice, a w dodatku pomóc w tej trudnej sytuacji. Jaka jest alternatywa? Swoista kara? Nie pomożesz mu bo nieumyślnie zabił człowieka? Raczej zadaj sobie pytanie czy jesteś na siłach cokolwiek teraz pomóc i jak to zrobić.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Wt kwi 03, 2012 20:01 |
|
|
|
 |
rej
Dołączył(a): Wt kwi 03, 2012 19:23 Posty: 3
|
 Re: Dylemat moralny.
WZasadzieNiegroźny, Twoje ostatnie zdanie idealnie oddaje cały problem. Kozioł, problem polega na tym, że nigdy nie byłem współwinny zabójstwa i jestem w miarę odpowiedzialny. Wiem, że chłopak potrzebuje pomocy. Ale czy byłeś kiedyś w takiej sytuacji. On nie wie, że ja wiem. A ja mam przyjść do niego i opowiadać mu o romantyzmie i balladach Mickiewicza?
|
Wt kwi 03, 2012 20:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dylemat moralny.
rej... niby w jaki sposób masz się stać współwinnym?
|
Wt kwi 03, 2012 20:13 |
|
 |
rej
Dołączył(a): Wt kwi 03, 2012 19:23 Posty: 3
|
 Re: Dylemat moralny.
Margaretk_ka nie napisałem nic takiego. Słowa o współwinie nie odnosiły się do mnie tylko do osoby któej mam pomóc.
|
Wt kwi 03, 2012 20:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dylemat moralny.
po prostu spróbuj go traktować normalnie. idź na pierwsze korki, zobaczysz jak pójdzie.
|
Wt kwi 03, 2012 20:18 |
|
 |
iNadia
Dołączył(a): Cz sty 05, 2012 10:08 Posty: 147
|
 Re: Dylemat moralny.
Cóż, bracie pedagogu, utworom literackim zdarza się nieść całkiem głębokie przesłanie stwarzające sytuację wychowawczą... lecz jest takie stare przysłowie: mierz siły na zamiary. Być może logowałeś się tylko po to, aby upewnić się w swojej decyzji. Być może w poszukiwaniu usprawiedliwienia.
Pomaganie złoczyńcy jest złe tylko wtedy, gdy ma na celu uwolnienie go od odpowiedzialności.
34 „Wtedy król powie do tych po swej prawicy: ‚Chodźcie, pobłogosławieni przez mego Ojca, odziedziczcie królestwo przygotowane dla was od założenia świata. 35 Bo zgłodniałem, a daliście mi jeść; odczułem pragnienie, a daliście mi pić. Byłem obcym, a przyjęliście mnie gościnnie; 36 byłem nagi, a odzialiście mnie. Zachorowałem, a zaopiekowaliście się mną. Byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie’. 37 Wtedy prawi odpowiedzą mu tymi słowy: ‚Panie, kiedy widzieliśmy ciebie głodnym i cię nakarmiliśmy, lub spragnionym — i daliśmy ci pić? 38 Kiedy widzieliśmy cię obcym i przyjęliśmy cię gościnnie, lub nagim — i cię odzialiśmy? 39 Kiedy widzieliśmy cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do ciebie?’ 40 A król, odpowiadając, rzeknie im: ‚Zaprawdę wam mówię: W jakiej mierze uczyniliście to jednemu z najmniejszych spośród tych moich braci, w takiej uczyniliście to mnie’.
Unikanie kontaktów z tym chłopakiem nie będzie grzechem. Ale nie będzie też dobrem. Tak samo ukrywanie swoich odczuć w kontakcie ze złoczyńcą nie jest złem, lecz nie jest też dobrem.
Jest to sprawa sumienia - postąpisz jak zadecydujesz.
_________________ Oto bowiem, co rzekł Wysoki i Wzniosły, który mieszka na zawsze i którego imię jest święte: „Mieszkam na wysokości i na miejscu świętym, a także ze zdruzgotanym i uniżonym w duchu, by ożywić ducha maluczkich i ożywić serce zdruzgotanych. (Iz 57:15)
|
Wt kwi 03, 2012 20:20 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Dylemat moralny.
Ja nie widzę problemu. Nie wiem, może Quo Vadis przeczytaj, czy coś (jakąś ewangelię)?
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Wt kwi 03, 2012 20:22 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dylemat moralny.
Powiedziałbym że wręcz Twoim obowiązkiem jest mu pomóc - choćby po to żeby dać świadectwo. Wiara to nie chodzenie do kościółka i obiadki z proboszczem tylko właśnie wychodzenie do ludzi (zwłaszcza do grzeszących) i dawanie świadectwa. Nie my jesteśmy od potępiania ludzi.
Taki człowiek o jakim piszesz o wiele bardziej potrzebuje pomocy niż przykładny oazowicz. A co dopiero kierowca (choć domyślam się że młodość spędzi za kratkami).
|
Wt kwi 03, 2012 21:28 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dylemat moralny.
rej napisał(a): WZasadzieNiegroźny, Twoje ostatnie zdanie idealnie oddaje cały problem. Kozioł, problem polega na tym, że nigdy nie byłem współwinny zabójstwa i jestem w miarę odpowiedzialny. Wiem, że chłopak potrzebuje pomocy. Ale czy byłeś kiedyś w takiej sytuacji. On nie wie, że ja wiem. A ja mam przyjść do niego i opowiadać mu o romantyzmie i balladach Mickiewicza? "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. " Łuk 18.10-14 Postępujesz dokładnie jak ten faryzeusz. Tak, masz mu opowiadać o romantyzmie i Mickiewiczu. On już dosyć przeżył i dość usłyszał, szczególnie tych "dobrych" rad od "przyjaciół". Będzie ci wdzięczny gdy będziesz zachowywał się normalnie, ot tak jakby zachorował na grypę i nie było go tydzień w szkole. I cały czas pilnuj się abyś się nie wywyższał, bo ten chłopak po swoich przeżyciach i pojednaniu się z Panem może być bliższy Bogu niż tuzin takich świętoszków jak ty. Dylematem moralnym dla chrześcijanina nie jest czy pomóc chłopakowi, czy nie. Dylematem chrześcijanina jest czy te korki to wszystko co mogę dla tego człowieka zrobić! Pytasz się, czy byłem w podobnej sytuacji? Tak, wśród recydywistów i widziałem jak się niektórzy nawracali i było mi wstyd, że ja, człowiek wolny i "dobry" takiej wiary nie mam.
|
Śr kwi 04, 2012 6:28 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 13 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|