Czemu jestem taki podły wobec Boga. Taki zły. W czoraj zgrzeszyłem grzechem onanizmu, załowałem, błagałem, prosiłem o przebaczenie, otrzymałem je. Dzis gdy przyszła pokusa zamiast
z nia walczyc znów zraniłem . Przeciez ile mozna ranic Pana tymi samymi grzechami.
Raz wytrzymam 2 tygodie, tydzien, niekiedy troche dłuzej i znów to samo mówie ze juz wiecej tego nie popełnie, ze dam rade i znów upadam. Napiszecie ze Pan Cie kocha, ze Cie nie opusci, ze ci wybaczy ale przeciez tak nie mozna ze ja non stop te sam grzech.

Grzech nie jest oryginalny. Grzech jest pospolity. Grzeszysz pychą, jeśli chcesz oryginalnie i wciąż inaczej grzeszyć. Chłopie- szaleją w organizmie hormony. Będziesz miał z tym problemy, bo jesteś zdrowym, młodym mężczyzną. Nie ma letko być facetem, do tego obdarzonym żywym temperamentem.
Nie jesteś podły, ale słaby. To początek walki z sobą. Za jakiś czas przejdzie i zaczną się poważniejsze problemy.

Kluczem w przypadku grzechów powtarzających się jest cierpliwość, ufność pokładana w Bogu, niezałamywanie się, nieponiżanie siebie.

W takich sytuacjach trudno być cierpliwym i ufnym, skoro wie się, że mała jest szansa, że się wytrwa. Trudno nie myśleć o sobie tylko źle. Pamiętaj jednak, że jesteś dzieckiem Boga, które On kocha. Po ewentualnym upadku powstań, wyspowiadaj się, postanów szczerze i silnie poprawę, poproś Boga o pomoc.

PS. Nie jesteś podły, nie myśl tak o sobie, ani sobie tego nie powtarzaj. Jak masz sobie coś powtarzać, to fragment Pisma Świętego: "Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją".

Trzymaj się!

Wiesz, MdCyt, im bardziej człowiek się przejmuje i stara o czymś nie myśleć, tym niekoniecznie lepiej to wychodzi.

Nie ma co tak bardzo martwić się takim drobnym grzechem. Największe zło to krzywdzenie innych. Powszechna sprawa młodych i zdrowych (jak już Liza napisała) mężczyzn to nie taka znowu tragedia

miej świadomość, że każdym takim czynem wypędzasz biczami Pana Jezusa z pomieszczenia, jakim jest twoje serce.

jeśli to jednak nie skutkuje to popatrz na to czysto bilansowo, mnie jak szatan kusił tym samym grzechem co Ciebie , to powiedziałem mu:

"co ty mi proponujesz, zyskam chwilę przyjemności a stracę Jezusa, a ponadto odpowiem za to mękami w czyśćcu - bo tam się cierpi tęsknotą za Bogiem i karami zmysłowymi, więc mi się to najzwyczajniej w świecie nie opłaca"

i od tej pory jakoś mnie nie kusi. Oczywiście nie chodzi tu o to, że sam mam zasługę, na pewno Bóg mnie wspomógł, ale tak jak piszę, to u mnie podziałało

I tak trzymać

Nie określaj autorytatywnie, że to drobny grzech.

Dzieki za odpwoiedzi Pomogliscie mi. Dzis juz byłem u spowiedzi, spróbuje kolejny raz

Ale zobaczcie, dzis np. stoje na przystanku z kolega i z kolezanka, wyciagnołem telefon aby zobaczyc godzine i kolezanka powiedziała, ze mam taki sam telefon jak ona i wtedy takie głupie, okrótne mysli przyszły mi do głowy, taki jakby wstret to moze za duzo powiedziane, nie wiem wstyd
ze ta kolezenak, która znam od zerówko po gimnazjum odezwała sie domnie.
Ja jestem jakis zły wobec innych osób moze niesłownie ale myslami, które przychodza, ja ich nie che ale przychodza to jednak cos jest ze mna nie tak, cos we mnie tej okrótnosci jest.

Polecam wszystko na tej stronie

http://moja-nerwica.republika.pl/strasznemysli.html

dzieki soul33 za natychmiastowa odpowiedz trzymaj sie

MdCyd znam ten problem dokładnie. Powiem szczerze, że sam w stanie z tym wygrać nie dałem rady, jedynie modlitwa pomagała, ba nawet wydawało mi się, że już tak będzie zawsze, że będzie mnie kusić w nieskończoność. Trzeba walczyć i modlić się, a pokusa odejdzie z czasem chociaż łatwo nie będzie . Coś o tym wiem, bo walczyłem i udało mi się wygrać

Co do tych natrętnych myśli to osobiście uważam, że jest to problem natury duchowej. Uważam, że te przychodzące myśli pochodzą od naszego wroga. Sam piszesz, że przychodzą i ich nie chcesz. W takim razie nie ty jesteś ich inicjatorem ale jakaś istota z zewnątrz. Jak sobie z tym poradzić ?

"Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was."
(List Jakuba 4:6-7, Biblia Tysiąclecia)

Niestety, w przypadku nerwic, to raczej zadziała wręcz przeciwnie. Problem niechcianych myśli nasila się im bardziej chcesz, aby ich nie było. Powtarzaj sobie "nie myślę o drzewach, nie myślę o drzewach, nie myślę o drzewach". Jaki jest efekt?

Grzech tego rodzaju dla prawdziwego katolika to niewątpliwie duże obciążenie.Wszak czuje on przy tym obecność Wszechmogącego i wiąże się to z przymusem spowiedzi.A w internecie pokus do tego cała masa.Wypada tylko szczerze współczuć

Bedzie dobrze jakos damy rade
Dzieki