Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt mar 19, 2024 11:47



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 15 ] 
 Historia mojego obłędu 
Autor Wiadomość
Post Historia mojego obłędu
Witajcie, dopiero co dołączyłem do forum, pozostanę anonimowy, z wiadomych mi powodów.

We wrześniu pójdę do klasy maturalnej, właśnie zacząłem wakacje, ale nie potrafię się cieszyć z tego powodu, ale od początku.

Moja matka jest nałogową alkoholiczką, która potrafi o 4 nad ranem wstać i biec do osiedlowego po czteropak byleby napełnić krew trucizną, mój ojciec jest przeklętym sadystą i despotą, który biję matkę i wyzywa dzień w dzień, wobec mnie również stosował przemoc, ale nie tak dotkliwą, psychicznie uwielbia się nade mną pastwić. Mieszkam w bloku więc wszyscy sąsiedzi słyszeli już setki razy nasze awantury, nie chcą się mieszać więc nie dzwonili nigdy na policję.

Jako dziecko myślałem, że tak musi być, że o "normalne", normalne że mama pije piwo jak oranżadę, a ojciec bije ją, bo jest "nieposłuszna", tłumiłem i nadal tłumię w sobie niewyobrażalne pokłady bólu i cierpienia, w chwili gdy to piszę łzy napływają mi do oczu.

Ojciec obwinia mnie za to, że matka pije, rozmawiałem z nią setki razy, błagałem, żeby przestała, ale ona nie przestanie, zamiast tego obraża mnie i upokarza, wielokrotnie wyzywała mnie przy kolegach, żeby zadać mi ból i móc pić w spokoju.

Moi rodzice to nałogowi palacze, przez których musiałem zrezygnować z treningów sztuk walki, mieli w nosie, że mi to przeszkadza i się duszę, a duszę się codziennie, a ostatnio zacząłem kaszleć i mam problemy ze snem, całe moje życie palą w mieszkaniu i nic sobie nie robią z mojego zdania ani zdrowia. Dostaję przez to ataków szału, codzienne sprzeczki i bardzo częste awantury sprawiają, że dostaję drgawek, dreszczy i ataków paniki połączonej z histerią i niebywałą agresją, podczas których dopuszczam się ogromnych bluźnierstw i profanacji. Jestem bardzo wrażliwą osobą, prywatnie tworzę poezję i każda taka awantura zabija cząstkę mnie, walę pięściami w poduszki i krzyczę, że mam dosyć, wyję jak wściekły bo nie umiem tego znieść.

Nie mam dokąd pójść, uczę się, a w tym kraju za 2000 zł to można co najwyżej umrzeć aniżeli wynająć mieszkanie i godnie przeżyć samemu, bo większej stawki nie dostanę bez szkoły i fakultetu

Byłem głęboko wierzącą osobą, gotową oddać Bogu każdą sprawę, ale nie umiałem dłużej znieść jego bierności, Co ja komu zrobiłem? Nigdy nie chciałem żyć, nie tak... Nie w papierosach, nie w alkoholu, nie w ciągłych awanturach, nie w krzykach i szarpaniu własnego ojca.

Pewnego razu po całodniowym upokarzaniu, wziąłem krzyż, pamiątkę z bierzmowania i rzucałem nią po pokoju jak śmieciem, czułem niesamowitą ulgę i radość...

Rozkosz i ukojenie, że osoba odpowiedzialna, za to jaką mam rodzinę wreszcie czuje ból... Może nawet gorszy niż ja, zniszczyłem również różaniec który miałem z I komunii, a uprzedni krzyż pogryzłem, połamałem i wyrzuciłem do śmieci, nie żałuję. Zrobiłbym to jeszcze raz.

Moje życie jest nie do zniesienia, NIE mam nikogo kto by mi pomógł, przyjaciele potraktowali mnie jak kogoś do pomocy w lekcjach a potem odwrócili się , moja ukochana babcia do której uciekałem przed rodzicami, zmarła 3 lata temu... Kiedy miałem 16 lat,

Nienawidze Boga z całego serca, i codziennie czuję tą nienawiść, nie uklęknę, nie będę się modlić i nie będę prosić o żadne przebaczenie. To Bóg powinien mnie przeprosić za to że rodzice zniszczyli mi zdrowie i życie i psychikę.

Nie jestem w stanie nawiązać żadnej relacji z kobietami, nie mam żadnej miłości i nigdy nie mialem, kobiety w ogóle się mną nie interesują, mimo że jestem uważany za bardzo inteligentną i światłą osobę. Podejrzewam, że mogę być opętany lub chory psychicznie ale to już nie ten temat.

Bardzo brakuje mi miłości, pocieszenia... Jakiegokolwiek uczucia czy szczerej miłości, nikt mnie nie kocha, przy życiu utrzymuje mnie tylko nienawiść i strach przed tym, że za karę pójdę w objęcia Lucyfera i będę płonąć żywcem, bo Bóg mnie tak ukochał, że mam piekło tutaj więc drugie po śmierci nie zaszkodzi... <3

Mogę opowiedzieć dużo więcej

Ogólnie mam stany lękowe, depresyjne, ojciec wyrzucał nas kilka razy z domu, matka kradnie pieniądze, żeby pić, a ja nie mogę nic zrobić bo jeśli coś powiem, zostanie pobita a ja już nie umiem na to patrzeć. Matka szantażuje mnie paleniem w mieszkaniu jeśli nie pójdę jej po alkohol itd.

Nienawidzę swojego życia i pragnę, PRAGNĘ ze sobą skończyć ale nie umiem
Proszę nie obrażajcie mnie, chcę tylko szczerej dyskusji


Nienawidzę Cię Panie Jezu <3


Cz cze 20, 2019 22:47
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Historia mojego obłędu
Cytuj:
Moje życie jest nie do zniesienia, NIE mam nikogo kto by mi pomógł,

Rozumiem, że jest Ci ciężko w Twojej obecnej sytuacji, nie wiem gdzie mieszkasz i jaki jest dostęp do różnych form pomocy w Twoich okolicach, ale czy orientowałeś się może, czy są w Twoich stronach dostępne terapie dla DDA? Warto znaleźć psychologa, który pomógłby CI się uporać ze skutkami współuzależnienia, bo pijący rodzic wyrządza wiele szkód psychicznych swojemu dziecku, tu dochodzi jeszcze przemoc ze strony ojca, zatem wskazanie do terapii jest solidne. Nie jesteś sam ze swoim problemem, wokół są ludzie, którzy mogą Ci pomóc, jednak to od Ciebie zależy, czy zechcesz skorzystać z takiej formy pomocy i czy jesteś na to gotowy. To pierwszy krok do odbudowania relacji z innymi ludźmi, do znalezienia serdecznych, bezinteresownych przyjaciół.

Cytuj:
Nienawidze Boga z całego serca, i codziennie czuję tą nienawiść, nie uklęknę, nie będę się modlić i nie będę prosić o żadne przebaczenie. To Bóg powinien mnie przeprosić za to że rodzice zniszczyli mi zdrowie i życie i psychikę.

Bardzo często DDA przenoszą na relację z Bogiem relacje panujące w rodzinie. Mają zaniżoną samoocenę, przekonani że są "gorszej kategorii", że Bóg się nimi nie interesuje. Masz prawo wyrażać swój ból, nawet jest wskazane, abyś wyrzucił z siebie to, co boli. Jest kilka charakterystycznych obrazów Boga, które mają osoby pochodzące z dysfunkcyjnych rodzin, dlatego nieprzypadkowo odczuwasz gniew wobec Boga za to, że rodzice Ciebie krzywdzą.

Cytuj:
Nie jestem w stanie nawiązać żadnej relacji z kobietami, nie mam żadnej miłości i nigdy nie mialem, kobiety w ogóle się mną nie interesują, mimo że jestem uważany za bardzo inteligentną i światłą osobę. Podejrzewam, że mogę być opętany lub chory psychicznie ale to już nie ten temat.

Nie jesteś opętany/chory psychicznie, lecz pochodzisz z dysfunkcyjnej rodziny, gdzie nie przekazano Ci wzorców zdrowych relacji opartych na szacunku i miłości. Spoglądasz na rzeczywistość przez zakrzywioną perspektywę syndromu DDA. Z tego zaklętego kręgu można wyjść, tylko trzeba terapii, żebyś zrozumiał swoje położenie i to, jak rzutuje na Twoje relacje międzyludzkie. Możesz swój ból, swoje cierpienie, przekuć w siłę, nie jesteś stracony dla świata, wręcz przeciwnie, możesz przerwać łańcuch zła i żyć inaczej.

SaintGospel napisał(a):
Bardzo brakuje mi miłości, pocieszenia... Jakiegokolwiek uczucia czy szczerej miłości, nikt mnie nie kocha, przy życiu utrzymuje mnie tylko nienawiść i strach przed tym, że za karę pójdę w objęcia Lucyfera i będę płonąć żywcem, bo Bóg mnie tak ukochał, że mam piekło tutaj więc drugie po śmierci nie zaszkodzi... <3

Jesteś wobec siebie bezlitosny, ale to skutek braku miłości ze strony rodziców. Jesteś już dorosły, został Ci jeszcze tylko rok do ukończenia szkoły. Potem możesz wyjechać do pracy za granicę lub znaleźć coś w kraju. Świat stoi przed Tobą otworem. Bóg obdarzył Cię talentami, jesteś inteligentną osobą, nie zmienisz rodziców, ale możesz zmienić siebie i zadbać o to, by wydostać z toksycznych relacji, które masz w domu. Rozejrzyj się wokół, jest wiele ludzi, których możesz obdarzyć miłością i to z wzajemnością. Do Ciebie należy pierwszy krok, tylko wybieraj rozważnie.

Podrzucam Ci do lektury parę linków, może znajdziesz coś dla siebie:
http://rozwinacskrzydla.pl/
https://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ ... radza.html
http://www.dda.pl/
Ciekawą pozycją może być również film "Chata", który omawia problem niezawinionego cierpienia i Trójcy Świętej. Ze swojej strony obiecuję modlitwę.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Pt cze 21, 2019 19:25
Zobacz profil
Post Re: Historia mojego obłędu
Mrs_Hadley, na wstępie chciałbym Ci podziękować za tak rzeczowy i obiektywny komentarz.

Po prostu uważam, to za cholernie niesprawiedliwe, że całe życie tkwiłem w tym dnie i tutaj pojawia się zawsze druga strona medalu, bo rodzice zawsze kupowali mi różne rzeczy, zabawki, "nagrody" ale nie dla mnie nie po to, żeby mnie uszczęśliwić, tylko po to by uszczęśliwić ogół, by chwalić się przed rodziną, jakich my to w domu rzeczy nie mamy. A ja byłem szantażowany emocjonalnie "Zobacz ile Ci dajemy, inne dzieci wszystko by dały, żeby to mieć". Nigdy oto nie prosiłem a oni i tak dawali, żeby mieć preteksty do usprawiedliwiania samych siebie.

Ojciec również nadużywa alkoholu jak matka, ale mniej... Pracuje toteż nie może pić nałogowo, po alkoholu jest despotyczny i agresywny (na trzeźwo też ale po alkoholu nie zna żadnych granic).

Złamał matce rękę w ataku szału (uderzył ją z pięści w przedramię, złamanie z przemieszczeniem)
Wybił jej również kilka zębów, ostatnio skopał po plecach aż ta nie mogła chodzić... Ja nie mogę nic z tym zrobić, ona pije nałogowo, nie podejmie pracy, nigdy nie pracowała bo "zajmowała się domem".

jest po 40stce, codziennie pali po 2 paczki papierosów i pije około 6-7 piw lub więcej

Raz nie wytrzymałem kiedy ojciec bił matkę i chwyciłem gryf do hantli i zdzieliłem go 3 razy w potylicę, zalał się krwią bo był pijany i nie krzepła. Chciał mnie pobić i wyrzucić z domu przez ponad tydzień nie odzywaliśmy się do siebie. Nie chcę tego próbować jeszcze raz, ani trafić do więzienia. Szkoda życia, ale szkoda było mi również matki, bo jednak jest bezbronna wobec niego. A nie ma dokąd pójść i nigdy nie odejdzie, bo jest od niego zależna pod każdym względem i nie chce pomocy, tylko picia i palenia, jej sposób na życie.



Ja panicznie boję się Boga, cierpię na fobię, że mnie prześladuje, że ogląda każdy mój błąd i tylko czeka żeby mnie upokorzyć. Nie wierzę w Jego miłość, nie chcę jej, nic mi ona nigdy nie dała. Ja wiem, że nie zawsze musi być tęczowo albo różowo, ale to co przeżyłem to zbyt wiele, i tak było całe moje dzieciństwo, jako małe dziecko matka kąpała mnie w wannie miałem 3 lata, ojciec wrócił z pracy i zaczął ją okładać, wyzywać a ona krzyczała... Siedziałem w tej wodzie drżąc ze strachu i płakałem i co chwile słyszałem wołanie mojego imienia o pomoc... Te obrazy są tak realne, że nawet teraz czuję ten strach.

Czytałem o DDA, i jestem typem właśnie kozła ofiarnego... "Ja wam pokażę" , często cierpię na maniakalne wizje zemsty, zemsty która przyniesie ukojenie, ale to chore insynuacje rzeczywistości których się boję...

Uważam to za nonsens, że będę się musiał leczyć, żeby w miarę normalnie egzystować resztę życia podczas gdy moi znajomi żyją inaczej i nie muszą mieć takich problemów, każdy je ma, ale ja swoje uważam za poważniejsze niż brak ulubionego napoju w lodówce...

I na koniec co się tyczy litości, tak jestem bezlitosny, bo nie chcę przebaczenia, więc go nie otrzymam i będę w piekle, nie pójdę do kościoła, ani do spowiedzi, nie będe się płaszczyć przed Bogiem i przepraszać za to, że musiałem żyć.
Jak mówiłem, zniszczyłem krzyż, różaniec, chciałem się zemścić na Bogu, wiem, że z punktu widzenia wiary to nie On jest winien... Ale ja uważam, że jest bo chciałem innego życia

Cierpię na poważne kompleksy dotyczące mojego ciała, mam nadwagę, przez stany depresyjne nie umiem znaleźć w sobie energii na aktywność ani zdrowe nawyki, papierosy również mnie osłabiają i niszczą od środka, bierne palenie 19 lat robi swoje.

Jedyne czego chcę to miłości od ukochanej dziewczyny którą znam tylko z widzenia, ale nie czuję się "godzien" do niej podejść...


Pt cze 21, 2019 22:34
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Historia mojego obłędu
SaintGospel napisał(a):
Po prostu uważam, to za cholernie niesprawiedliwe, że całe życie tkwiłem w tym dnie

Życie jest niesprawiedliwe dla wszystkich bez wyjątku, na takim świecie przyszło nam żyć, sprawiedliwość nastanie dopiero w dniu Sądu, choć zdarza się, że doświadczamy namiastki sprawiedliwości w ziemskim żywocie. I nie chodzi to o to, że sprowadzam wszystko do jednego worka, ale o nasze ludzkie pragnienie sprawiedliwości, które rozczarowuje, bo rzeczywistość jest taka, że mamy to, o co zawalczymy. Nawet o sprawiedliwość trzeba walczyć, a i tak będzie to jedynie jej namiastka, co nie znaczy, że nie ma sensu nic w tym kierunku robić. Zawsze warto walczyć o to, co dobre, ale to jest też praca własna. Nie od nas zależy w jakich okolicznościach życiowych przyjdzie nam żyć, ale możemy wziąć odpowiedzialność za własną postawę względem życia, budując fundamenty wartości, które są dla nas ważne.

SaintGospel napisał(a):
A ja byłem szantażowany emocjonalnie "Zobacz ile Ci dajemy, inne dzieci wszystko by dały, żeby to mieć". Nigdy oto nie prosiłem a oni i tak dawali, żeby mieć preteksty do usprawiedliwiania samych siebie.

Z ich perspektywy jest to również próba "wynagrodzenia" Tobie braku miłości i traumatycznych doznań, które stały się Twoim udziałem. Chcą kupić Twoją miłość, ale Ty wiesz, że tak to nie działa. Oni też nie otrzymali od swych rodziców zdrowych wzorców miłości i kontynuują wzorce wyniesione z domu. Ojca nie nauczono radzić sobie z problemami inaczej niż wyładowując się na kimś słabszym, matka uwierzyła, że miłość oznacza godzenie się na krzywdę, ucieka w uzależnienie, bo sobie z tym nie radzi. Choć Ty pragniesz być kochany poprzez okazywanie Ci uczuć i zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i wsparcia, dla nich są to pojęcia abstrakcyjne.

Cytuj:
Nie chcę tego próbować jeszcze raz, ani trafić do więzienia. Szkoda życia, ale szkoda było mi również matki, bo jednak jest bezbronna wobec niego. A nie ma dokąd pójść i nigdy nie odejdzie, bo jest od niego zależna pod każdym względem i nie chce pomocy, tylko picia i palenia, jej sposób na życie.

Czy opcja zgłoszenia na policję wchodzi w grę? Warto również postarać się, aby matka miała założoną niebieską kartę. Jeżeli któryś z członków rodziny poprzez stosowanie wobec innych jej członków przemocy czyni wspólne zamieszkiwanie szczególnie uciążliwym, osoba dotknięta przemocą domową może wystąpić do sądu o wydanie nakazu opuszczenia mieszkania przez sprawcę przemocy. Nie ma sensu obrona przez agresję, która wyrządza poważne szkody ojcu, już lepiej znaleźć w Internecie wskazówki samoobrony i chwytów, które prowadzą do zablokowania agresora bez wyrządzania krzywdy.

Cytuj:
Ja panicznie boję się Boga, cierpię na fobię, że mnie prześladuje, że ogląda każdy mój błąd i tylko czeka żeby mnie upokorzyć. Nie wierzę w Jego miłość, nie chcę jej, nic mi ona nigdy nie dała. Ja wiem, że nie zawsze musi być tęczowo albo różowo,

Ten obraz Boga jest wzorowany na obrazie rodziny, głównym wzorcem jest ojciec. Bóg nie stoi obok agresora, lecz zawsze współcierpi z tym, który doznaje niezawinionego cierpienia, zapłacił swoją krwią za każdy grzech i będzie cierpiał do końca świata, gdyż każdy kto krzywdzi drugiego, krzywdzi Boga. On otrze każdą łzę cierpiącego, czas agresora przeminie i otrzyma swą zapłatę, nie jest bezkarny przed Bogiem. Rozumiem Twoje rozżalenie, że pragniesz sprawiedliwości możliwie jak najszybciej i nie rozumiesz, dlaczego Bóg pozwala na to, co teraz się dzieje w domu, ale On widzi więcej, coś czego Ty dziś nie dostrzegasz, być może za jakiś czas dostrzeżesz to, co dziś jest przed Tobą zakryte, ale dziś jest na to za wcześnie.
W Biblii jest wiele historii ludzkich dramatów: Hiob, Jan Chrzciciel, Szczepan, Józef, Lot, Tobiasz, część apostołów. Tu w ziemskim żywocie każdy doświadcza różnych dramatów, to że Twoi koledzy nie mają dziś poważniejszych problemów, nie oznacza jeszcze że w przyszłości ich nie będą mieli, a może mają je dziś, ale ukrywają je przed światem? Nie jest łatwo mówić otwarcie o swoich problemach.

Cytuj:
Czytałem o DDA, i jestem typem właśnie kozła ofiarnego... "Ja wam pokażę" , często cierpię na maniakalne wizje zemsty, zemsty która przyniesie ukojenie, ale to chore insynuacje rzeczywistości których się boję...

Dowiedz się jak najwięcej o DDA, także o tym, jak sobie radzić, bo te różne myśli, które się pojawiają, to nic innego jak konsekwencje wspomnianego syndromu. Ciężko przeżywasz to, co się wokół dzieje i pragniesz to zakończyć, spójrz na ojca, który nie radzi sobie z emocjami i daje im upust wyżywając się na matce i Tobie.

Cytuj:
Uważam to za nonsens, że będę się musiał leczyć, żeby w miarę normalnie egzystować resztę życia podczas gdy moi znajomi żyją inaczej i nie muszą mieć takich problemów, każdy je ma, ale ja swoje uważam za poważniejsze niż brak ulubionego napoju w lodówce...

Twoi znajomi mają problemy, które są poważniejsze niż brak ulubionej coli w lodówce, tylko o nich nie mówią. Ja też miałam w szkole takie wrażenie, że największy dramat koleżanki mają wtedy, gdy skończy im się tusz do rzęs. Czas pokazał, że skrywały różne inne tajemnice, które nie zdradzały innym, one wyszły na jaw po czasie. Nieprzypadkowo nastolatkowie, którzy pozornie mieli szczęśliwe dzieciństwo, nagle się staczają, popełniają samobójstwa, popadają w różne choroby psychiczne, wchodzą w różne dziwne relacje. Są też sytuacje losowe, takie jak traumatyczne doświadczenia w życiu dorosłym, choroby, wypadki powodujące trwałe kalectwo itp.
Po prostu dziś tak bardzo przeżywasz swoją sytuację, że nie dostrzegasz cierpienia ludzi wokół siebie, wydaje Ci się, że jesteś człowiekiem drugiej kategorii, który jest naznaczony jakimś piętnem i musi mieć gorzej niż inni, ale to efekt zakrzywionego postrzegania rzeczywistości. Boisz się, fobia powoduje nadmierne skupienie na lęku, na ochronie siebie, a przez to nie ma już miejsca na dostrzeżenie, że nie jesteś sam, że inni też się boją, też mają swoje pragnienia i marzenia, które z jakiegoś powodu nie zostały zaspokojone, też mają kompleksy, niskie poczucie własnej wartości, problemy przez które jest im źle.
Leczenie trwa tylko jakiś czas i służy temu, abyś poznał lepiej siebie samego i nauczył się czerpać radość życia, odnajdując swoje szczęście i tworząc satysfakcjonujące relacje i związki z innymi ludźmi. Jest to bez porównania mniej uciążliwe niż np. jeżdżenie całe życie po lekarzach w związku z chorobami serca czy nerek.

Cytuj:
I na koniec co się tyczy litości, tak jestem bezlitosny, bo nie chcę przebaczenia, więc go nie otrzymam i będę w piekle, nie pójdę do kościoła, ani do spowiedzi, nie będe się płaszczyć przed Bogiem i przepraszać za to, że musiałem żyć.

Jest jeszcze coś o czym nie wiesz: Bóg patrzy na serce. On widzi głębiny Twojego głęboko poranionego jestestwa, wrażliwość i ból, bo cierpi razem z Tobą. Tworzysz na zewnątrz solidny pancerz ochronny, żeby świat nie widział jak kruchy jesteś w środku, ale On zna Twoją duchową kondycję i nie ma Ci tego za złe, że cierpisz i w akcie rozpaczy niszczysz różaniec, wyrył Twoje imię na swoich dłoniach, przebaczył Ci już, choć Ty sam sobie wybaczyć nie możesz. Bóg pragnie szczerych relacji, nawet jeżeli oznacza to, że wykrzyczysz Mu swój gniew, swoją bezradność i bezsilność. Nie potrzebuje udawanych relacji, opartych na fałszywej pobożności.

Cytuj:
Jak mówiłem, zniszczyłem krzyż, różaniec, chciałem się zemścić na Bogu, wiem, że z punktu widzenia wiary to nie On jest winien... Ale ja uważam, że jest bo chciałem innego życia

Tak naprawdę to nie jest zemsta na Bogu, ale tak sobie to tłumaczysz, tak jest łatwiej. Chciałeś innego życia, ale pamiętaj, że życie wciąż jest przed Tobą, wciąż nosisz w sobie potencjał, który możesz w przyszłości wykorzystać. Nie wiesz, co Ci jest pisane, ale nie wierzysz, że może być to coś dobrego. Uwierz, że czekają Cię dobre rzeczy, że Bóg wyleje ogrom łask ze zła, którego doświadczyłeś, nic nie tracisz na takiej wierze, w końcu jeżeli wierzysz, że nic dobrego Ci się nie przydarzy, masz pewność, że tak będzie, jeżeli jednak uwierzysz, że czeka Cię wiele dobra w przyszłości, będziesz pozytywnie zaskoczony. Wielkie zmiany zaczynają się od zmiany nastawienia. Trzeba tylko zaprzestać dyktowania, jakie dobra nas interesują, zamiast tego dziękować za każde dobro, którego doświadczasz, choćby najmniejsze.

Cytuj:
Cierpię na poważne kompleksy dotyczące mojego ciała, mam nadwagę, przez stany depresyjne nie umiem znaleźć w sobie energii na aktywność ani zdrowe nawyki, papierosy również mnie osłabiają i niszczą od środka, bierne palenie 19 lat robi swoje.

Są wakacje, okazji do aktywności sportowych jest wiele, możesz zacząć chodzić na spacerki, potem spokojny bieg. To dobre dla naszych płuc, a także psychiki. Dowiedziono, że osobom cierpiącym na depresję, bieganie pomaga. Uczy dyscypliny, pomaga uporać się z trudnymi emocjami, myślami, wycisza, motywuje do wyznaczania sobie celów, poprawia ogólną wydolność organizmu. Fajnie by było, żebyś dołączył do aktywności sportowych, które wiążą się z grą zespołową, ponieważ znalazłbyś tam przyjaciół, którzy mogliby zaoferować swoje wsparcie. W przypadku rodziny dysfunkcyjnej, posiadanie grupy wsparcia poza rodziną ma działanie terapeutyczne i dobrze wpływa na taką osobę, nie warto trzymać swego bólu dla samego siebie, trzeba zaufać i mówić o tym innym, by mieć wokół siebie ludzi, którzy Cię będą wspierać.

Cytuj:
Jedyne czego chcę to miłości od ukochanej dziewczyny którą znam tylko z widzenia, ale nie czuję się "godzien" do niej podejść...

A to dlatego założyłeś ten temat? Wiesz ile to facetów nie czuje się godnymi podejść do dziewczyny i do niej zagadać? Dziś to już jest plaga nieśmiałości i niskiego poczucia własnej wartości, nawet więcej, według HBSC i WHO polskie nastolatki mają najniższą samoocenę w Europie. Nie chcę tu sugerować, że podejdziesz i Ci się dziewczyna rzuci w ramiona, ale też może być tak, że dostaniesz kosza. Nastaw się na to, że ona ma prawo Ci odmówić i że wtedy boli, ale nie znaczy to, że jesteś beznadziejny, tylko trzeba szukać dalej, bo to normalne, że niektórym osobom odpowiadamy, niektórym nie i nie wiadomo na kogo trafisz, nie ma tu znaczenia to, czy jesteś godny czy nie. Jeżeli nie będziesz próbował, prawdopodobnie całe życie będziesz sam, a lepiej zacząć próbować teraz, a nie- strzelam- za 15 lat, gdy nie ma się nawet takich doświadczeń, bo teraz możesz się czegoś o sobie dowiedzieć, wyciągnąć lekcję na przyszłość i być bogatszym o jedno doświadczenie więcej. Jeżeli znasz namiary dziewczyny na portalu społecznościowym, możesz spróbować do niej zagadać wysyłając wiadomość, jeżeli nie, zachęcam mimo wszystko do spróbowania, naprawdę nie warto tkwić w poczuciu niepewności, a potem żałować, że się nawet nie spróbowało. Cokolwiek postanowisz, życzę powodzenia, wierzę w Ciebie :)

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


So cze 22, 2019 8:41
Zobacz profil
Post Re: Historia mojego obłędu
Wybacz ale nie wierzę w sądy ani dni sprawiedliwości, jeśli jest tak jak mówisz, to moi rodzice i tak nie poniosą żadnej kary bo mieli złych rodziców i dzieciństwo i są usprawiedliwieni z tego w oczach Kochanego Boga, który tak ukochał ludzi, że rzucał w nich piorunami w Sodomie.
Ja po prostu nie mogę znieść, że inni lepiej ode mnie wyglądają, mają więcej pieniędzy, relacji, mają to co chcą i wykorzystują młodość tak jak jest najlepiej... A ja ją tracę w patologicznym siedlisku mordu psychicznego. Nie chcę takiej rzeczywistości, ani takiego świata, jestem nim zmęczony. Całe życie cierpię za błędy dwójki partaczy, niszczą mi zdrowie psychiczne i fizyczne i nabawiłem się przez nich różnych zaburzeń interpersonalnych przez które będę się musiał leczyć a nawiązanie relacji uczuciowo-intymnej będzie olbrzymim wyzwaniem, a większość dziewczyn mimo wszystko nie zrozumie moich przejść, bo nie będę każdej nowospotkanej się spowiadać...
Chciałbym, żeby kobieta widząc mnie czuła, że jestem tym z którym można zbudować coś pięknego
a nie osobą która kompletnie nie umie sobie poradzić z życiem, po co tracić czas na taką niedorajdę.

Cóż mój dziadek, który już nie żyje był również pijakiem i za komuny bił mojego ojca, babcię i resztę rodzeństwa, kablem, paskiem, wyrzucał z domu itd. itp.
Ale czy to usprawiedliwia mojego ojca? Nie! Bo nie musi taki być.

Tak pragnę być kochany, nawet nie wiesz jak bardzo, codziennie kładę się spać ze świadomością, że nie będzie nikogo kto by przytulił ani powiedział "Dla mnie jesteś dobry, nie musisz już dłużej udowadniać kim jesteś, żyj dla mnie".

Cóż ja tej rodzinie pomóc nie potrafię i nie będę tego robić, to ponad moje nerwy, siły, możliwości...
Ojciec nawet dzisiaj zrobił awanturę bo matka pije od 5 rano... Ja oczywiście spałem, bo nie jestem w klasztorze i nie będę czuwać nad jej losem.
Bił ją, szarpał kopał a mi wcześniej mówił przez telefon, że jeśli ją "wypuszczę" z domu bo sam siedział w barze i nie chciał jej obecności tam, to mnie wyrzuci z domu i różne takie.

Policja nie wchodzi w grę, matka będzie się mścić, obrażać, palić mi w pokoju, upokarzać i stracę ją, nie chcę tego. Samoobrona? Mój ojciec to nieobliczalne, dzikie zwierze, nie ma żadnych zahamowań, wrzeszczy jak demon i sam taki widok napawa mnie paraliżującym strachem, tak jak dzisiaj kiedy prawie wyłamał mi drzwi od pokoju i krzyczał, że jestem nikim i potem wziął moje krzesło od komputera i zrobił z nim podobnie, a ja tylko mogłem stać i patrzeć, no w sumie Pan Jezus też sobie patrzył, tylko tyle potrafi.

Do czasu kiedy Wszechmocny ruszy swoją współczującą du** , ja będę na cmentarzu albo w psychiatryku i taka jest prawda, no tak on wszystko widzi, on wie lepiej, może mam mu podziękować, za to że jestem wrakiem emocjonalnym w wieku 19 lat. Może dołoży do tego wzruszającą historię, i kiedyś zostanę mnichem na misji i dzięki tym przejściom będę łatwiej mógł pomagać sierotom z krajów III świata... I różne takie.

Bóg tworzy i nie pyta czy tego chcesz, rzuca cię w losowe miejsce i sam decyduje co Cię spotka, a rolą człowieka jest albo przystać na to albo się zbuntować wobec własnego bólu i wylądować w piekle.

Aż mi się przypomniała zabawna anegdota odnośnie Boga

"Puk puk
-Kto tam?
-Jezus, wpuścisz mnie?
-Nie, odejdź.
-Proszę wpuść mnie, chcę Cię kochać i ocalić.
-Przed czym?
-Przed tym co Ci zrobię jeśli mnie nie wpuścisz.
"

Jak dla mnie metafora idealna, ale wszystko zależy od gustu.

Ja uprawiałem kiedyś dużo sportów, ale przestałem sobie dawać radę, brakowało sił, energii, oddechu. Błagałem rodziców o zmianę trybu życia ale bezskutecznie, co z tego, że pobiegam skoro wrócę i moje płuca powita chmura toksycznego dymu który odbiera mi marzenia i chęci do życia?
Nie mam już na to siły, w styczniu wróciłem na siłownię, po miesiącu, mialem wypadek i złamałem sobie kość w stopie, 2 miesiące uziemienia, miałem plany, nowe ciało na wakacje, zmiana siebie, nabranie pewności siebie, żeby zdobyć ukochaną, i akurat mnie musiał zdarzyć się wypadek i akurat ja nie mogłem ćwiczyć, żeby to osiągnąć.
Cytując mojego kolegę "Ale ty masz pecha"


Założyłem ten temat, żeby podyskutować, zasięgnąć rady i opinii, pisałem kiedyś na innych forach religijnych z różnym skutkiem, panicznie boję się śmierci i tego co mnie po niej czeka, różowo nie będzie.
Cóż gdybym się czuł dla siebie atrakcyjny i podobał się kobietom jak moi koledzy, byłbym szczęśliwy, do moich zdjęć nikt nie wzdycha, do mojej twarzy nikt tworzy pożądliwego uśmiechu i nie mówi "ciacho"

Może to infantylne, ale właśnie takich rzeczy mi między innymi brakuje, facet już tak ma


So cze 22, 2019 9:46

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Historia mojego obłędu
Nie znoszę podawać rad, bo to z zasady mija się z celem, ale może tym razem ma to sens:

Jest lato. Jak najwięcej czasu spędzaj poza domem. Przynajmniej nie będziesz się dołował, truł dymem, poprawisz kondycję, może trafisz na fajne ogłoszenie w stylu- pracownika od zaraz potrzebujemy? Może poznasz nowych ludzi, pokonasz nieco nieśmiałość i brak pewności siebie? Tracisz tylko czas spędzany w nieprzyjaznym miejscu a zyskać możesz wiele. Nie lubisz upałów to przesiaduj w bibliotece, jeśli lubisz taki kilmat. Jeśli na nic ciekawego nie trafisz pomyśl o wolontariacie, to potrafi niesamowicie podnieść człowieka psychicznie i na pewno spotkasz pozytywnych ludzi oraz zdobędziesz wartościowe umiejętności.
Może warto też skoczyć na spotkania przeznaczone dla osób w podobnej sytuacji, czyli na spotkania dla rodzin osób uzależnionych, dla DDA, jeśli jesteś z większej miejscowości nie powinno być z tym problemu.

Chciałabym móc jakoś Cię wesprzeć, ale cokolwiek napiszę przez internet to nie zastąpi słów wypowiedzianych bezpośrednio do Ciebie. Dlatego daj sobie szansę na poznanie takich ludzi.

Aha, też lubię ten dowcip, ale teraz uważam, że nie jest on o Bogu, ale o tym jak Go wiele osób przedstawia.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


So cze 22, 2019 10:19
Zobacz profil
Post Re: Historia mojego obłędu
Z kim mam spędzać ten czas? Moi znajomi pracują, imprezują a ja nie chcę, to nie takie proste jak Ci się wydaje.
Jak już mówiłem, chciałbym pracować z ludźmi tylko takie rozwiązanie może mi dać satysfakcję, ale nie mam wykształcenia ani obecnie perspektyw by to robić. Na wszystko trzeba czasu a ja potrzebuje tego dzisiaj.
Może poznam, może będzie lepiej... Dziękuje za to, że piszesz takie rzeczy, ale na mnie to nie działa, już za wiele razy się zawiodłem na takich wizjach.

Do biblioteki nie pójdę bo nie czytam książek, nie lubię, moje hobby to komputer, internet, filmy i gry, takie największe, komputer zabija mi nudę i bezsens mojego życia.

Ja myślę nad pójściem do psychologa, żeby się wygadać i poprosić o jakąś diagnozę hehe.


No ten dowcip to według mnie prawda, bo Bóg za odrzucenie siebie każe wiecznymi torturami, innymi słowy Ktoś kto Cię kocha i umarł za ciebie nie uszanuje tego, że Go nie chcesz i żebyś na siłę żałował przez wieczność swojej decyzji pozwala się nad tobą znęcać po śmierci. "dobroć Boga kończy się tam gdzie zaczyna się pierwszy stopień piekła"

Pomyśl jak niewielu ludzi szłoby za Bogiem gdyby nie strach przed piekłem, Piekłem straszą ludzi w kościele, piekłem straszy się dzieci, żeby były grzeczne, piekłem straszy się homoseksualistów i ludzi niewierzących. "Nawróćcie się albo spłoniecie w ogniu grzechu" itd.

Gdyby nie strach przed karą, ludzie zapewne żyliby inaczej i niezbyt by się Bogiem przejmowali, dlatego On się zabezpieczył "Nie chcesz mnie, to czekają Cię męki, sam je stworzyłem, ale nie martw się ja umarłem, żebyś nie musiał ich cierpieć."


So cze 22, 2019 10:31

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Historia mojego obłędu
Ja nie wierzę w piekło ani niebo inne niż to które sami stwarzamy...

Wybacz, ale sam pakujesz się w błędne koło samotności. Potrzebujesz ludzi, ale nie dajesz sobie szans na poznawanie ich w realnym świecie. Wiesz, że siedzenie w domu Ci szkodzi, ale w końcu masz tu swój komputer, który zastępuje Ci świat. Komputer to nic złego, ale w Twoim przypadku może dzielić życie na dobre wirtualne i złe-realne, jeszcze bardziej odsuwając od aktywnego działania na rzecz poprawy swojego losu choćby przez znalezienie pracy. Serio, jest lato, przynajmniej u nas pełno sezonówek od zaraz. Na cuda bez matury nie masz co liczyć, ale lepsze parę słówek niż nic.

Pomysł z psychologiem jest dobry, z tym że szansa na szybki termin na fundusz w standardowym trybie opieki zdrowotnej jest minimalna. Dlatego też polecam spotkania dla osób w Twojej sytuacji, bo często instytucje, które to prowadzą mają spore możliwości udzielenia realnej pomocy.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


So cze 22, 2019 10:54
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Historia mojego obłędu
Cytuj:
Wybacz ale nie wierzę w sądy ani dni sprawiedliwości,

To skoro nie wierzysz, to dlaczego żalisz się na niesprawiedliwość?
Cytuj:
moi rodzice i tak nie poniosą żadnej kary bo mieli złych rodziców i dzieciństwo

A czy Ty możesz o sobie powiedzieć, że nie masz nic na sumieniu? Bóg nikogo nie przekreśla, daje szansę, ale czy każdy z tej szansy zechce skorzystać, to już osobna kwestia. Komu więcej dano, ten będzie miał bardziej surowy sąd, ale to nie znaczy, że ten kto dostał niewiele, ma zbawienie w kieszeni.
Cytuj:
Cóż gdybym się czuł dla siebie atrakcyjny i podobał się kobietom jak moi koledzy, byłbym szczęśliwy, do moich zdjęć nikt nie wzdycha, do mojej twarzy nikt tworzy pożądliwego uśmiechu i nie mówi "ciacho"

Cytuj:
Ja po prostu nie mogę znieść, że inni lepiej ode mnie wyglądają, mają więcej pieniędzy, relacji, mają to co chcą i wykorzystują młodość tak jak jest najlepiej

Wygląd to coś, na co sami pracujemy. Twoja nadwaga nie wzięła się z genów, tylko z nadmiernego objadania się i braku ruchu. Pieniądze to rzecz nabyta, możesz je zarobić już w te wakacje, relacje to coś nad czym można popracować, możesz sobie pomóc uczęszczając na terapię, nie każdy DDA ma problemy z nawiązywaniem relacji. Młodość możesz wykorzystywać jak chcesz, ale uznałeś, że najlepiej spędzić ją przed kompem. Nie możesz znieść, że doprowadziłeś się do takiego stanu. Czy tak musi być? Nie, to co wymieniłeś można zmienić, ale wymaga wkładu własnego, obwinianie Boga o ten stan jest zrzucaniem odpowiedzialności za własne życie.

Cytuj:
Z kim mam spędzać ten czas? Moi znajomi pracują, imprezują a ja nie chcę, to nie takie proste jak Ci się wydaje.

Niedawno mnie przekonywałeś, że nienawidzisz Boga, bo przez niego nie możesz żyć jak Twoi znajomi, a teraz mnie przekonujesz, że Ty wcale nie chcesz takiego życia, jakie oni mają. Przydałoby się określić w tej materii, bo na razie sam sobie stwarzasz problemy.

Cytuj:
Jak już mówiłem, chciałbym pracować z ludźmi tylko takie rozwiązanie może mi dać satysfakcję, ale nie mam wykształcenia ani obecnie perspektyw by to robić. Na wszystko trzeba czasu a ja potrzebuje tego dzisiaj.

Nie wiem jakich to masz znajomych, ale najwyraźniej są jakimiś wysoko wykwalifikowanymi specjalistami, kierownikami czy od razu menago, skoro masz takie kompleksy przy nich i opcji pracy nie bierzesz pod uwagę, póki szkoły i zawodu nie uzyskasz, co by nie odstawać od nich, bo inaczej nie jestem w stanie zrozumieć na czym polega ten problem niemożności podjęcia pracy sezonowej, zwłaszcza że jesteś już pełnoletni.

Cytuj:
Może poznam, może będzie lepiej... Dziękuje za to, że piszesz takie rzeczy, ale na mnie to nie działa, już za wiele razy się zawiodłem na takich wizjach.

Postrzeganie rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Nie działa, bo jesteś uwiązany do przekonań, które wdrukowali Ci rodzice i trzymasz się ich w swym zniewoleniu. Jeżeli chcesz coś zmienić w życiu, zacznij działać. Najpierw jednak trzeba mieć osobiste przekonanie, że warto mieć w życiu cel, a Ty już na starcie się usprawiedliwiasz wyuczoną bezradnością, że nie możesz, bo nie i kropka. W społeczeństwie mamy dość wysoki odsetek DDA, wielu z nich zmieniło swoje życie, odcinając się od toksycznych relacji rodzinnych. Ty możesz być w tej grupie, ale jeżeli nie zaczniesz od zmiany nastawienia, pozostaniesz w sferze frustracji.

Cytuj:
Do biblioteki nie pójdę bo nie czytam książek, nie lubię, moje hobby to komputer, internet, filmy i gry, takie największe, komputer zabija mi nudę i bezsens mojego życia.

I to jest jedna z przyczyn Twojego poczucia pustki. Komputer wypełnia czas, ale nie zaspokaja potrzeby bliskości drugiego człowieka. Nie możesz z kimś dzielić swoich radości i smutków, spędzać czas w miłym towarzystwie i to Ci bardzo doskwiera. To jednak zamknięty krąg, z którego sam musisz chcieć wyjść i zrobić w końcu ten pierwszy krok, a nie czekać na święty nigdy, aż Bóg zrobi to za Ciebie, bo po to zostałeś obdarzony różnymi zdolnościami i wolnością, abyś z niej korzystał. Nie wiem też, czym chciałbyś zaimponować dziewczynie, która Ci się podoba, bo skoro nie widzisz sensu swojego życia, a najlepszą formą spędzania wolnego czasu jest komputer, to nie wiem, czy to jest wszystko, co chciałbyś mieć do zaoferowania swojej lubej.

Cytuj:
Cóż mój dziadek, który już nie żyje był również pijakiem i za komuny bił mojego ojca, babcię i resztę rodzeństwa, kablem, paskiem, wyrzucał z domu itd. itp.
Ale czy to usprawiedliwia mojego ojca? Nie! Bo nie musi taki być.

Twój ojciec nie ma takiej siły charakteru, by nie kontynuować życia, które przekazał mu jego ojciec, a Twój dziadek. Ty możesz to zmienić, tylko pytanie zasadnicze: czy jesteś na to gotowy?

Cytuj:
Nie mam już na to siły, w styczniu wróciłem na siłownię, po miesiącu, mialem wypadek i złamałem sobie kość w stopie, 2 miesiące uziemienia, miałem plany, nowe ciało na wakacje, zmiana siebie, nabranie pewności siebie, żeby zdobyć ukochaną, i akurat mnie musiał zdarzyć się wypadek i akurat ja nie mogłem ćwiczyć, żeby to osiągnąć.
Cytując mojego kolegę "Ale ty masz pecha"

Zdarza się. Złamana kość w stopie i już dramat, jakbyś został co najmniej poturbowany podczas działań wojennych na Bliskim Wschodzie. Ja swego czasu złapałam kontuzję stawu skokowego. Również dwa miesiące w gipsie, zero treningów, potem jeszcze ortopeda straszył, że kontuzja będzie się odnawiać i z biegania nici. Zbytnio się tym nie przejęłam, uraz o sobie też nie przypomina. Potem jeszcze doszły inne kontuzje wskutek aktywnego trybu życia, ale nadal sport jest mi bliski i z niego nie zrezygnowałam. Ogólnie osoby uprawiające sport, częściej doznają kontuzji niż "kanapowcy", ale o ile nie masz jakichś schorzeń fizycznych, które stanowią poważne przeciwwskazanie medyczne względem różnych form aktywności ruchowej, to naprawdę nie ma sensu płakać nad kontuzją, którą masz za sobą.

Cytuj:
No ten dowcip to według mnie prawda, bo Bóg za odrzucenie siebie każe wiecznymi torturami, innymi słowy Ktoś kto Cię kocha i umarł za ciebie nie uszanuje tego, że Go nie chcesz i żebyś na siłę żałował przez wieczność swojej decyzji pozwala się nad tobą znęcać po śmierci.

Ależ Ircia nie stwierdziła, że ten dowcip jest prawdą, a jedynie o tym, że to kwestia naszej perspektywy z jakiej spoglądamy na Boga. Żyjesz w dysfunkcyjnej rodzinie, zatem Boga postrzegasz w dysfunkcyjny sposób, bo tak wyniosłeś z domu. Duchowość to sieć naczyń połączonych, jeżeli w życiu masz bałagan nad którym nie potrafisz zapanować, frustrację przeniesiesz na swoje postrzeganie Boga i taki mamy tu przypadek.
Według religii katolickiej, piekło jest osobistym wyborem człowieka, nie znamy szczegółów kary piekła, poza tą, że jest to wieczny brak Boga. Szacunek polega na tym, że ktoś Cię nie zmusza do znoszenia swojej obecności, jeżeli sobie tego nie życzysz. Na razie odrzucasz karykaturę obrazu Boga, bo Boga jeszcze nie miałeś okazji poznać.

Cytuj:
Pomyśl jak niewielu ludzi szłoby za Bogiem gdyby nie strach przed piekłem, Piekłem straszą ludzi w kościele, piekłem straszy się dzieci, żeby były grzeczne, piekłem straszy się homoseksualistów i ludzi niewierzących.

Napisałeś, że nie chodzisz do kościoła. Nie wiesz zatem jak wygląda nauczanie w kościołach i czy faktycznie straszą, nie znasz Katechizmu, doktryny którą odrzucasz, projektujesz jedynie swoje lęki na religię.
Ludzie nie idą za Bogiem ze strachu, jeżeli wychowali się w przyjaznym, serdecznym środowisku, nawet im to do głowy nie przyjdzie. To neurotycy projektują na innych swe lęki i nie mieści im się w głowie, że ktoś może mieć inne motywacje. Wielu idzie za Bogiem, bo wierzą, że jest Miłością, znajdują w Nim ukojenie w swych smutkach, cierpieniu którego doświadczają, czerpią siłę od Niego, gdy w sobie jej nie znajdują. To nie cierpienie wyzwala, lecz miłość. Dlatego w trudnych sytuacjach życiowych, które człowieka przerastają, oddają swój ból Bogu i idą dalej. Straszenie piekłem nie działa na dojrzałych ludzi, bo oni wiedzą czego chcą od życia i biorą odpowiedzialność za swoje decyzje.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


So cze 22, 2019 14:56
Zobacz profil
Post Re: Historia mojego obłędu
Żalę się na to co mnie spotkało i według mnie było to niesprawiedliwe, tyle.

Mam mnóstwo rzeczy na sumieniu, ale większość tych rzeczy była spowodowana stanami emocjonalnymi lub bólem po jakimś wydarzeniu, po wyzwiskach, upokorzeniach, lękach itd. (Nie usprawiedliwiam się, po prostu mówię jak było, ja sam z siebie nikomu nic nie zrobię, chodzi o prowokacje lub atak w moją stronę)
Komu wiele dano od tego wiele wymagać się będzie, tak jak było napisane.

Wygląd to moja praca? No właśnie nie, bo mam koleżanki które ciągle coś jedzą, są szczęśliwe, piękne, zgrabne, nie robią po szkole nic, bo dobrze je znam, nie uprawiają sportów, siedzę na kanapie i oglądają TV. Wiem, że takich przypadków jest garstka, ale jednak są w moim otoczeniu i one nie robią nic a są piękne z natury i mogą jeść rzeczy od których ja grubnę, ale mnie to cieszy po prostu. Ja żeby mieć dobrą wagę musiałbym dzień w dzień odmawiać sobie wszystkiego, pilnować się, a po za tym dobre jedzenie zawsze pomagało mi na stres. I nie pisz mi o sporcie bo ja sportów uprawiałem multum ale przez nałogowe palenie rodziców nie dawałem już rady i czułem jak mnie to niszczy, ale już to mówiłem widocznie nie widziałaś.

Zarobić pieniądze? Pracowałem rok temu w fabryce, bo tylko tam przyjmowali młodzież z mojej okolicy na zlecenie, wyzysk, brak bhp, mobbing i marne pieniądze, człowiek wstawał o 4 nad ranem, żeby dojechać i ciągle słuchał wyzwisk kierownika.

Spędzić przed kompem? Czyli według ciebie włóczenie się ze znajomymi całe dnie i picie z nimi alkoholu lub palenie papierosów to lepsze wyjście, bo będę wśród ludzi? Ja nie znoszę takich rzeczy, marnowanie pieniędzy na tego typu bzdury, i czasu.

Odpowiedzialność za życie? Bóg nie pytał czy chcę takiego życia, teraz mi powiesz, że to dziecinne a jestem dorosły i mam wziąć odpowiedzialność za siebie, a ja nie mam na to ochoty, nie podoba mi się życie, ani tutaj ani nigdzie, kiedyś się skończy, krucha inwestycja w coś co może się skończyć w 10 sekund.

Nie doprowadziłbym się do takiego stanu gdyby nie palili, gdybyśmy mieli balkon chociaż to by wyszli na niego i nic by mi nie wlatywało do pokoju, ale zamiast tego muszę się dusić w tych oparach i dostawać do głowy, ale no tak to jest moja wina, że nie uprawiam sportów zapomniałem.

Nie chodziło mi o życie jakie mają znajomi tylko oto, że nie mają takich sytuacji w rodzinie, mają związki, przeżycia miłosne itd. itp.
A to, że imprezują, upijają się i palą to nie dla mnie jak już mówiłem.

Nigdy nie pisałem, że mam kompleksy pracy wobec znajomych, przeciwnie, pracowałem dużo więcej niż oni, przez całe życie, rok temu byłem na projekcie z Unii Europejskiej i pracowalem w Anglii jako stażysta, potem w fabryce samochodów, gdzie byłem traktowany jak śmieć ale mniejsza, potem w Castoramie jako stażysta, teraz tam chcę iść na umowę na wakacje, także nie wmawiaj mi, że nic nie robię ze swoim życiem bo się staram jak mogę, żeby z dobrym CV wejść w rynek pracy.

Znam języki, jestem inteligentny i znam się na świecie, ale to wciąż do dopracowania.

Po prostu chciałbym znaleźć pracę, gdzie czułbym się doceniony, gdzie miałbym komfort psychiczny, ale taka praca dopiero po studiach bo w młodym wieku na nic lepszego nie mam co liczyć, ale mimo to chytam się każdej roboty, żeby mieć jakiś grosz, sam kupiłem sobie sprzęt do komputera, buty, zegarek, ubrania, nie jestem leniem, po prostu mam problemy psychiczne :))))
Złożyłem CV i od przyszłego tygodnia pewnie pójdę do pracy jako doradca klienta w markecie budowlanym.

Ja odetnę się od nich ale jeszcze nie teraz bo nie mam jak, po szkole wyprowadzę się i wreszcie rozkwitnę.

Ja swego czasu wielokrotnie spotykałem się ze znajomymi ale nie będę siedzieć wśród papierosów, wystarczy, że siedzimy w mieszkaniu i jedna osoba zapali w pokoju i cały pokój wypełnia dym i jak mam w takich warunkach siedzieć? A nawet jak jesteśmy na dworze, to muszę odchodzić od stołu bo to leci na mnie, a po za tym poczytaj sobie o niewidzialnym strumieniu dymu bocznego który jest 10x groźniejszy dla niepalących bo zawiera więcej cyjanowodoru itd.

Czym chciałbym zaimponować? No cóż świetnie znam Angielski, Niemiecki, Rosyjski mówię po Japońsku i marzę kiedyś tam pojechać i pracować. Ćwiczę bronią białą nunchaku i robiłem z tego pokazy w szkole nawet, wrzucałem filmiki na instagrama w których demonstruje układy walki.
Tworzę poezję i piszę wiersze o tematyce świata, człowieka, miłości i erotyki.
Interesuję się historią, potrafię tworzyć origami, lubię rysować, i tłumaczyć teksty na różne języki.
Tym właśnie chciałbym jej zaimponować.

Jest mi bardzo ciężko, ale nie jestem kompletnie bezradny i ZAWSZE się starałem, co roku jestem wyróżniany, zawsze miałem świadectwo z czerwonym paskiem, najwyższa średnia w klasie, najwyższe wyniki na egzaminach zawodowych z logistyki, której się uczę. Muszę sobie udowadniać, że mogę i to tyle :3.

Chciałbym być inny niż mój ojciec, mieć kiedyś rodzinę i opiekować się nią, kochać ją i być najlepszym ojcem pod Słońcem, a dla żony najlepszym mężem.

A co do tych działań wojennych na bliskim wschodzie, to tutaj troszkę źle poszłaś, bo to zabrzmiało tak jakbym miał się cieszyć, że złamałem kość w stopie a nie nogę w kolanie, to i to uziemia Cię ze sportu, oczywiście jedno poważniejsze od drugiego, ale mimo wszystko dzielnie próbowałem się zmienić i życie znowu mi spadło na głowę, a mogłem w końcu się odbić ech


Owszem nie chodzę od kościoła, ale chodziłem bardzo długo, sam chodziłem bo w mojej rodzinie nikt nie wierzy praktycznie a reszta jest skłócona albo mieszka daleko. Gorliwie wierzyłem, modliłem się codziennie, odmawiałem różaniec, co 2 tygodnie chodziłem do spowiedzi. wielokrotnie czytałem Ewangelię, czytałem życiorysy świętych, oglądałem filmy religijne, studiowałem wizje biblijne. Znam wiarę katolicką, ale z niej zrezygnowałem bo czułem się przez nią źle, tak po prostu, ciągle winien, ciągle grzeszny, ciągle zły, tak wyszło.

Nie mów mi, że nie znam doktryny, znam, po prostu odszedłem miałem skorzystać z wolności to skorzystałem, i nie wiem czy kiedykolwiek będę chciał mieć z tą religią coś wspólnego biorąc pod uwagę, że mój przyjaciel ma ojca księdza, i teraz pomyśl sobie, że gdyby nie grzech i szatan to tego kolegi by nie było. Bo gdyby tamten ksiądz był wierny Bogu i swoim ślubom to mój kolega nigdy by się nie urodził, a ksiądz współżył mimo ślubów wobec Boga, oczywiście to nie wina mojego kolegi jakiego ma ojca, ale chodzi mi o sam fakt, że gdyby nie grzech to jego by nie było. Dołujące trochę, że żyjesz tylko dzięki temu, że ktoś sprzeniewierzył się temu czemu poświęcił całe swoje życie :)


So cze 22, 2019 17:06

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Historia mojego obłędu
Serio miło się czyta to co napisałeś, praca w charakterze doradcy klienta w markecie budowlanym może nie jest szczytem marzeń, ale uważam że to może być ten typ pracy jakiego potrzebujesz, bo pozwoli wyjść z domu na długie godziny, szlifować kompetencje miękkie, które coraz bardziej się liczą i w CV dobrze wygląda niezależnie od przyszłych planów.

Gratuluję zdolności językowych i nie tylko. Zasługujesz na pracę w której będziesz doceniony oraz będziesz mógł wykorzystywać i rozwijać swoje umiejętności. Takie języki oraz logistyka to naprawdę konkret.

Trudno mi się nie zgodzić, że nacisk kładziony w katolicyzmie na wzmacnianie poczucia winy, grzeszności, bycia nie takim jak się być powinno nie tylko Ciebie odstrasza.
A znajomość doktryny oraz Biblii nie oznacza zgadzania się z takimi interpretacjami jakie Kościół uważa za jedyne słuszne i prawdziwe.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


So cze 22, 2019 18:29
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Historia mojego obłędu
Cytuj:
Wygląd to moja praca? No właśnie nie, bo mam koleżanki które ciągle coś jedzą, są szczęśliwe, piękne, zgrabne, nie robią po szkole nic, bo dobrze je znam, nie uprawiają sportów, siedzę na kanapie i oglądają TV. Wiem, że takich przypadków jest garstka,

No właśnie, mowa o garstce dziewczyn, którym się to udaje, ale ten stan nie będzie trwał wiecznie i z wiekiem zaczną doświadczać skutków takiej "diety", więc nie ma co zazdrościć.
Tak wygląd to Twoja praca, możesz zadbać o modną fryzurę i prezencję, a także o sylwetkę, a nie ubolewać nad tym, że nie jesteś w gronie garstki szczęśliwców, którzy nic nie muszą robić a wyglądają. Druga sprawa, to czy one na pewno w domu jedzą tyle co Ty, lecz oceniasz na podstawie tego, co widzisz w szkole i uogólniasz na cały rytm dnia. I czy one na pewno postrzegają siebie jako tak atrakcyjne jak Ty je widzisz, bo często jest tak, że płeć przeciwna jest dużo bardziej łagodniejsza w swych ocenach atrakcyjności drugiej osoby i nie widzą tak wielu niedoskonałości, które są widoczne dla dziewczyn (cellulit, rozstępy, oponka, "grube" nogi, które mają tę wadę, że nie wyglądają jak u anorektyczki itp.).

Cytuj:
mogą jeść rzeczy od których ja grubnę, ale mnie to cieszy po prostu. Ja żeby mieć dobrą wagę musiałbym dzień w dzień odmawiać sobie wszystkiego, pilnować się, a po za tym dobre jedzenie zawsze pomagało mi na stres.

Daję dolary przeciw orzechom, że wspomniana garstka dziewczyn nie je tyle co Ty, znaczy się, mogą jeść to co Ty, ale w mniejszych ilościach, mają nad tym kontrolę, bo układ nagrody działa u nich inaczej i nie zajadają stresu, a kluczowa jest kontrola nad dzienną podażą kalorii, a nie nad tym co jesz (choć dla profilaktyki zdrowotnej warto i to mieć na uwadze), jeżeli chodzi o utratę kilogramów.

Cytuj:
I nie pisz mi o sporcie bo ja sportów uprawiałem multum ale przez nałogowe palenie rodziców nie dawałem już rady i czułem jak mnie to niszczy, ale już to mówiłem widocznie nie widziałaś.

Widziałam, a raczej przeczytałam, ale mniejsza z tym. Nadal będę się upierać, że choćby pospolite spacery są dobre dla ciała, byleby ograniczyć przebywanie w mieszkaniu ;).


Cytuj:
Odpowiedzialność za życie? Bóg nie pytał czy chcę takiego życia, teraz mi powiesz, że to dziecinne a jestem dorosły i mam wziąć odpowiedzialność za siebie, a ja nie mam na to ochoty, nie podoba mi się życie, ani tutaj ani nigdzie, kiedyś się skończy, krucha inwestycja w coś co może się skończyć w 10 sekund.

Twoi rodzice są odpowiedzialni za dar, który otrzymali. To była decyzja Twoich rodziców, by się ze sobą związać i podjąć odpowiedzialność za nowe życie. Nie jesteś winien tego, że nie doceniają skarbu, który mają i wyrządzają Ci krzywdę. I z tego będą rozliczeni. Do Ciebie natomiast należy decyzja i odpowiedzialność za postawę, którą przyjmiesz wobec świata. Z tego co piszesz, nie marnujesz talentów, które otrzymałeś, rozwijasz się na przekór przeciwnościom, a że jest Ci ciężko? Tak jak pisałeś, skończysz szkołę, będziesz mógł się od nich wyprowadzić i zacząć żyć inaczej. Możesz w tym czasie znaleźć terapię, aby przetrwać ten czas, kiedy musisz żyć pod jednym dachem ze swoimi rodzicami.

Cytuj:
Nie doprowadziłbym się do takiego stanu gdyby nie palili, gdybyśmy mieli balkon chociaż to by wyszli na niego i nic by mi nie wlatywało do pokoju, ale zamiast tego muszę się dusić w tych oparach i dostawać do głowy, ale no tak to jest moja wina, że nie uprawiam sportów zapomniałem.

Rozwiązaniem jest odświeżacz powietrza, ale to droższa inwestycja, więc może warto przekonać ich lub kupić e-papierosy czy też sprawdzić patent z maskami antysmogowymi? Wiem, że to dość uciążliwe, tak chodzić w masce we własnym mieszkaniu, ale pomyśl o tym, że to czasowe i nadejdzie dzień, kiedy po prostu będziesz mógł w końcu oddychać czystym powietrzem.
A sporty są po to, by możliwie jak najmniej przebywać w pomieszczeniu, gdzie to powietrze jest zanieczyszczone przez nikotynę i by przy okazji zadbać w ten sposób o swoje zdrowie.

Cytuj:
Nie chodziło mi o życie jakie mają znajomi tylko oto, że nie mają takich sytuacji w rodzinie, mają związki, przeżycia miłosne itd. itp.
A to, że imprezują, upijają się i palą to nie dla mnie jak już mówiłem.

Przed Tobą i rówieśnikami kilkadziesiąt lat życia, nie wiesz jak im się życie potoczy za parę lat, teraz Cię boli to, że masz ciężko, a oni nie, ale inaczej człowiek ocenia życie gdy ma np. lat 30 czy 50, dlatego pisałam o czasie. Okres szkolny wbrew pozorom nie dostarcza tyle wrażeń, co dorosłości, bo jakość życia, gdy jesteś na utrzymaniu rodziców, a wtedy gdy pracujesz na swój dobrobyt to bez porównania inne miary i ta druga daje o wiele więcej satysfakcji i zadowolenia z życia, ale Ty jeszcze nie miałeś okazji poznać tego smaku, bo dopiero wkraczasz w ten etap, dlatego z braku możliwości porównania, wydaje Ci się, że Twoje najlepsze lata zostały zmarnowane przez toksyczne relacje z rodzicami.

Cytuj:
Nigdy nie pisałem, że mam kompleksy pracy wobec znajomych, przeciwnie, pracowałem dużo więcej niż oni, przez całe życie, rok temu byłem na projekcie z Unii Europejskiej i pracowalem w Anglii jako stażysta, potem w fabryce samochodów, gdzie byłem traktowany jak śmieć ale mniejsza, potem w Castoramie jako stażysta, teraz tam chcę iść na umowę na wakacje, także nie wmawiaj mi, że nic nie robię ze swoim życiem bo się staram jak mogę, żeby z dobrym CV wejść w rynek pracy.

Mogę opierać się tylko na tym, co o sobie napiszesz, ale wstępniak i późniejsze posty ukazywały Cię w innym świetle, bo nie napisałeś o swoich mocnych stronach, tylko skupiłeś się na wylaniu swoich żali, nie dając okazji poznać się od tej strony, którą można pochwalić za determinację w dążeniu do celu, zatem jeżeli mogę coś doradzić, to żebyś zaczynał o sobie pisać poczynając od pozytywów.
Cytuj:
Po prostu chciałbym znaleźć pracę, gdzie czułbym się doceniony, gdzie miałbym komfort psychiczny, ale taka praca dopiero po studiach

Nie jest prawdą, że fajna praca jest możliwa dopiero po studiach, ważne jest to, jak się zaprezentujesz u potencjalnego pracodawcy. Jeżeli opowiesz mu o swoich pasjach i marzeniach, a także o wielu talentach, jest duża szansa, że będziesz miał szansę na wykorzystanie swojego potencjału, ale ważne jest też to, by szukać takich pracodawców, gdzie jest szansa na wykorzystanie tych zdolności, nawet jeżeli będziesz zaczynał od najniżej uszeregowanego stanowiska. Ponadto już na studiach możesz załapać się na program stażowy, po którym dostaniesz stałą pracę i to jeszcze zanim ukończysz studia, bo mamy teraz rynek pracownika i zwyczajnie brakuje specjalistów.

Cytuj:
Ja odetnę się od nich ale jeszcze nie teraz bo nie mam jak, po szkole wyprowadzę się i wreszcie rozkwitnę.

Czyli jednak nie utknąłeś na końcu świata ze swoimi rodzicami i nie jesteś do nich uwiązany, żeby żadnej nadziei na lepsze jutro nie było. Tylko uczep się tego marzenia tak mocno jak potrafisz, by w chwilach trudności wytrwać.

Cytuj:

Czym chciałbym zaimponować? No cóż świetnie znam Angielski, Niemiecki, Rosyjski mówię po Japońsku i marzę kiedyś tam pojechać i pracować. Ćwiczę bronią białą nunchaku i robiłem z tego pokazy w szkole nawet, wrzucałem filmiki na instagrama w których demonstruje układy walki.
Tworzę poezję i piszę wiersze o tematyce świata, człowieka, miłości i erotyki.
Interesuję się historią, potrafię tworzyć origami, lubię rysować, i tłumaczyć teksty na różne języki.
Tym właśnie chciałbym jej zaimponować.
Jest mi bardzo ciężko, ale nie jestem kompletnie bezradny i ZAWSZE się starałem, co roku jestem wyróżniany, zawsze miałem świadectwo z czerwonym paskiem, najwyższa średnia w klasie, najwyższe wyniki na egzaminach zawodowych z logistyki, której się uczę. Muszę sobie udowadniać, że mogę i to tyle :3.

Jestem pod wrażeniem, serio :shock: , a Ty się tak tu na początku przedstawiałeś, jak jakiś nieogarnięty życiowo chłopak, który nie ma na siebie pomysłu i zdaje się wieść żywot no-life. Chapeau bas!

Cytuj:
A co do tych działań wojennych na bliskim wschodzie, to tutaj troszkę źle poszłaś, bo to zabrzmiało tak jakbym miał się cieszyć, że złamałem kość w stopie a nie nogę w kolanie, to i to uziemia Cię ze sportu, oczywiście jedno poważniejsze od drugiego, ale mimo wszystko dzielnie próbowałem się zmienić i życie znowu mi spadło na głowę, a mogłem w końcu się odbić ech

To była ironia ;). Ja też przeżywałam wielki dramat, bo noga uziemiona na 2 miechy, wyniki pójdą się paść, a ja znowu od zera będę zaczynać i jeszcze w zasadzie nie powinnam, bo ortopeda groził paluszkiem. Z perspektywy czasu widzę, że po prostu jak to nastolatka, byłam przewrażliwiona na swoim punkcie, to taki wiek, kiedy nie ma się wobec siebie dystansu, w zasadzie w Twoim opisie kontuzji zobaczyłam siebie :). Pisałam o czasie, serio zmienia się perspektywa oceny sytuacji, w której byliśmy parę lat temu, bo mamy na karku więcej doświadczeń życiowych.

Cytuj:
Znam wiarę katolicką, ale z niej zrezygnowałem bo czułem się przez nią źle, tak po prostu, ciągle winien, ciągle grzeszny, ciągle zły, tak wyszło.

Filtrujesz informacje przez szkiełko swoich lęków, fobii, problemów w domu. Jeżeli ktoś np. panicznie boi się latać, będzie natychmiast zwracał szczególną uwagę na wszelkie katastrofy w ruchu powietrznym, będzie również przekonany, że ryzyko jest większe niż podczas jazdy samochodem, bo w ten sposób karmi swój lęk. Tak to działa.
Inne osoby nie odnosiły takiego wrażenia jak Ty, bo inaczej filtrowały informacje, ich myśli skupiały się wokół innych kwestii. Gdy w końcu uporządkujesz swoje życie, będziesz mógł spojrzeć również na wiarę z innej perspektywy, ale dziś ten obraz jest jaki jest, zbudowany na Twoim poczuciu krzywdy.


Cytuj:
biorąc pod uwagę, że mój przyjaciel ma ojca księdza, i teraz pomyśl sobie, że gdyby nie grzech i szatan to tego kolegi by nie było. Bo gdyby tamten ksiądz był wierny Bogu i swoim ślubom to mój kolega nigdy by się nie urodził, a ksiądz współżył mimo ślubów wobec Boga, oczywiście to nie wina mojego kolegi jakiego ma ojca, ale chodzi mi o sam fakt, że gdyby nie grzech to jego by nie było.

I z gwałtów rodzą się dzieci, ale dzieci nie są złem, można dopuścić się zła, ale Bóg tam gdzie wylało się zło, udziela stokroć swojej łaski. Ze zła wyciąga dobro. Widzisz, Twój kolega tak jak Ty, mógłby spojrzeć na Ciebie z tej samej perspektywy jak Ty na niego. Jesteś, masz wiele talentów, o których większość rówieśników i starszych może pomarzyć, możesz w życiu uczynić wiele dobrego, pomimo doświadczeń zła, które było Twoim udziałem, bo masz możliwość przerwania tego pokoleniowego ciężaru, który kontynuuje Twój ojciec, nie musisz być taki jak on. Może być tak, że za parę lat, Twoja dziewczyna/narzeczona/żona będzie dziękować, że spotkała Ciebie, że gdyby nie Twoi rodzice, nie miałaby okazji być z taką osobą jak Ty. Zatem pomimo grzechu złego traktowania Ciebie przez Twoich rodziców, możesz być wspaniałym mężem dla Twojej żony, a będzie Ci na tym zależało o tyle bardziej od innych, że będziesz znał smak cierpienia, którego doświadczałeś, tym samym bardziej docenisz miłość drugiego człowieka i sam będziesz chciał obdarzać miłością, niż ktoś, kto nie przeżył tego co Ty. I tego Ci szczerze życzę.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


So cze 22, 2019 18:44
Zobacz profil
Post Re: Historia mojego obłędu
Już na wstępie pragnę Ci podziękować, że tak bardzo angażujesz się w tę rozmowę... Jestem dla ciebie kompletnie obcą osobą, a mimo to starasz się pomóc, pocieszyć, zrozumieć.
Głęboko mnie to poruszyło naprawdę! :shock: :brawo:

Zgadzam się, że dieta jest ważna i chcę wprowadzać zmiany, piłem bardzo dużo coca coli, teraz piję sprite, 4x razy mniej kalorii, ponadto ograniczam ciastka, słodycze itd. Będę się starać i co jakiś czas eliminować kolejną rzecz, krok po kroku, czasami do wielkiego kroku naprzód trzeba wykonać dwa w tył, żeby zobaczyć co poszło źle... Uważam, że mam wielką szansę na zmianę, na lepsze życie, muszę to zrobić, dla żony którą będę kiedyś kochać, dla być może dziecka które będę nosić na rękach i uczyć dobrych rzeczy...

Tak moi rodzice, zbłądzili, dawno temu i obecnie brodzą w bagnach, ja wciąż jestem na rozdrożu, ale coś mi mówi, że wybiorę właściwą drogę. Nie chcę, żeby cierpieli po śmierci, ani żeby umarli, czasem po prostu emocjonalnie wysiadam przy nich, robią mi ogromną krzywdę, a ja dalej ich "kocham" nie wiem może to syndrom sztokholmski, ale naprawdę potrafię im współczuć, nie umiem ich skreślić na dobre, to w końcu też skrzywdzeni przez los ludzie, którzy nie chcą pomocy...

Chciałbym odzyskać spokój, może pogodzić się z Bogiem i spróbować poczuć namiastkę tego co chciałby mi pokazać, przeżywam w tej chwili ogromne uniesienie... Nie umiem tego opisać, jakby jakaś siła wypełniała mnie spokojem.

Co do moich osiągnięć, ja po prostu jestem za mądry (nie chodzi o pychę) na to, żeby tak po prostu się stoczyć i odpuścić sobie wszystko... To co teraz robię i jak się uczę będzie rzutować na całe moje dorosłe życie, wiem, że jeśli chcę pięknej kobiety, pięknego domu i cudownych dzieci muszę już teraz budować na to fundamenty, zawsze więcej chciałem, więcej robiłem, poświecałem się, nie robię z siebie bohatera... Ale czułem, że mogę udowodnić sobie, iż pomimo tego całego bólu znajdę w końcu kogoś kto mnie doceni i pokocha...
Nie mogę ćpać, ani wpaść w gorsze nałogi, nie zmarnuje siebie ani tego kim jestem...

Jestem Ci niesamowicie wdzięczny za te słowa "Twój ojciec, nie musisz być taki jak on..." Nie chcę i nie będę, naprawię tę rodzinę... Wreszcie dumnie będę nosił moje nazwisko

Dziękuję Ci za wszystko <3


So cze 22, 2019 20:12
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Historia mojego obłędu
SaintGospel napisał(a):
Nienawidze Boga z całego serca, i codziennie czuję tą nienawiść, nie uklęknę, nie będę się modlić i nie będę prosić o żadne przebaczenie. To Bóg powinien mnie przeprosić za to że rodzice zniszczyli mi zdrowie i życie i psychikę.


To w końcu Bóg ci zniszczył zdrowie, czy jednak rodzice?

Mrs_Hadley napisał(a):
Potem możesz wyjechać do pracy za granicę lub znaleźć coś w kraju. Świat stoi przed Tobą otworem.


W innym temacie odradzałaś mi pracowanie za granicą, to przede mną świat nie stoi otworem? co to za podwójne standardy?


SaintGospel napisał(a):
Aż mi się przypomniała zabawna anegdota odnośnie Boga

"Puk puk
-Kto tam?
-Jezus, wpuścisz mnie?
-Nie, odejdź.
-Proszę wpuść mnie, chcę Cię kochać i ocalić.
-Przed czym?
-Przed tym co Ci zrobię jeśli mnie nie wpuścisz.
"


No nie wiem czy to jest aż tak zabawne, w końcu miłość wydaje sie czymś obowiązkowym, i bez niej może być ciężko trafić do Nieba, więc w tej anegdocie dobrze mówią.

SaintGospel napisał(a):
Ja uprawiałem kiedyś dużo sportów, ale przestałem sobie dawać radę, brakowało sił, energii, oddechu. Błagałem rodziców o zmianę trybu życia ale bezskutecznie, co z tego, że pobiegam skoro wrócę i moje płuca powita chmura toksycznego dymu który odbiera mi marzenia i chęci do życia?


Jak masz zamknięte drzwi od swojego pokoju, to chyba dym tam nie wejdzie? a jak wejdzie to otwieraj okno, a chyba masz możliwość wyjść na dwór? nie możesz większości czasu spędzać poza domem? chyba masz jakieś ławki przed blokiem? bo z tego co gadasz, to wychodzi jakbyś po szkole, koniecznie musiał wracać do domu, patrzeć przez kilka godzin jak się biją, iść spać, i rano wstawać do szkoły, tak to wygląda? jakby przychodził do domu tylko na sen, to co by się stało?

Bo wiesz, u mnie ojciec nie raz jest pijany, tyle że u nas jest coś takiego jak drzwi wejściowe, które również służą do wychodzenia, więc wychodze z domu, i po problemie.

Mrs_Hadley napisał(a):
Według religii katolickiej, piekło jest osobistym wyborem człowieka, nie znamy szczegółów kary piekła, poza tą, że jest to wieczny brak Boga.


To jest przez ciebie spłycone i uproszczone, tylko po to żeby pasowało do tego co mówisz, w końcu jakby Hitler w strachu przed piekłem wybrał Boga i jego Niebo, to do tego Nieba trafi?

SaintGospel napisał(a):
Zarobić pieniądze? Pracowałem rok temu w fabryce, bo tylko tam przyjmowali młodzież z mojej okolicy na zlecenie, wyzysk, brak bhp, mobbing i marne pieniądze, człowiek wstawał o 4 nad ranem, żeby dojechać i ciągle słuchał wyzwisk kierownika.


Masz inny charakter ode mnie, jak bym miał wybór między oglądaniem jak ojciec bije matkę, a tym żeby słuchać wyzwisk kierownika, to bym wybrał kierownika. A jak widze u ciebie jest odwrotnie.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


So cze 22, 2019 23:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 26, 2017 15:16
Posty: 2261
Post Re: Historia mojego obłędu
Ogolnie mowiac wez tylek w troki, rusz sie sprzed tego komputera i zacznij zyc w realu a nie wirtualnie.
W 1965r bylem takim samym grubaskowatym, niesmialym nastolatkiem. Dziewczyny sie mna nie interesowaly, tym bardziej ze nie bylo ich w mojej szkole, jako ze byla to szkola meska.
Mialem olbrzymia przewage nad toba bo mialem kochajaca mnie rodzine, ale nie poprawialo to mojej sytuacji socjalnej ani o jote - w owczesnej klasie 9B bylem uznawany za slabeusza, fizycznego niedorajde, choc kogos od kogo mozna na szybko przepisac zadane lekcje. 2 lata pozniej konczylem szkole srednia i wiedzialem ze mam dosc roli w ktorej bylem, w dodatku nie zdalem na wybrana przez rodzicow Ekonometrie na SGPiS.
No tragedia, dodatkowo wowczas w PRL palili wszyscy, wszedzie, nie mozna bylo od tego uciec.
Ja bylem jednym z niewielu nie palacych.
To byl poczatek bardzo ciekawego zycia, wypelnionego tym co stalo sie moim hobby na cale zycie, spotkaniami z roznymi ciekawymi ludzmi w kraju i zagranica, kilkoma ciekawymi zwiazkami z dziewczynami a potem kobietami ( i kilkoma nieudanymi ) gdzie w koncu znalazlem swoja "druga polowke" z ktora przezylismy wspolnie ponad 30 lat i mamy dwojke udanych dzieci.
Wszystko dlatego ze w 67r powiedzialem "dosc" i poszedlem cwiczyc na silownie rano a uczyc sie zawodu po poludniu - to wszystko.
W gruncie rzeczy bardzo niewiele.
Pamietaj ze kazdy nastepny dzien to poczatek reszty twojego zycia, tylko od ciebie zalezy jak je sobie ulozysz.
Obrazek


N cze 23, 2019 0:48
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 15 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL