nie ma sie co teraz dziwic, ze nikt nie slucha ksiezy w szkole, smieja sie z nich itp . sam pamietam liczne katechezy w liceum i podstawowce i nic kompletnie nic pozytywnego mi sie z nia nie kojarzy.
Po pierwsze ksieza nie potrafia prowadzic katechezy, totalna kleska. Przyjdzie na lekcje wymodli sie zuci pare slowek, ktorych niekt nie slucha i tyle, w dyskucje czezko nawet ksiezom wchodzic, bo w skrocie mlodziesz nie jest glupia i na kazdego znajdzie "haka": a to ze jezdzi merolem a mowi o ubostwie, a to ze mowi o glodzie a ledwo miesci sie w sutannie itp..

A co by bylo, gdyby na katecheze przyszedl ksiadz, ktory jezdzi golfem II, do szkoly dojezdza rowerem lub na nogach, na codzien od rana do wieczora pomaga ludziom za darmo nie boi sie podejsc do bandy skinheadow i porozmawiac z nimi. Co by bylo, gdyby przyszedl ksiadz, ktory na codzien nie siedzi na plebani tylko wstaje rano i idzie np od domu do domu i pomaga ludziom przy zniwach, zbiorach i miedzy czasie glosi slowo borze?????

otoz niec by sie nie stalo bo takich ksiezy NIE MA!!!!!!

Pierwsza częśc twojej wypowiedzi to właściwie problem, z jakim księża katecheci borykają się na lekcjach religii z młodzieżą. I nie dzieje się to akurat na religii w szkole. Bo nawet w salkach katechetycznych działo by się to samo !
Taką mamy młodzież, a mamy, bo poniekąd chcemy taką miec i robimy wszystko, by inna nie była. My czyli rodzice, pedagodzy i sami rówieśnicy. Wstyd przecież by było, gdybyś wyróżniał się spośród nich i był układny, grzeczny i "wychowany", a twoi rówieśnicy przebojowi, prawda?
W drugiej części swojego postu od razu oceniasz księży mówiąc .... takich nie ma.
Takich, czyli tych chodzących po domach i pomagających trudnej młodzieży.
Otóż tacy księża są, tylko ich domem są domy poprawcze, specjalne ośrodki przystosowań. I to tam się odbywa resocjalizacja. A ci księża na parafiach przykościelnych mają inny cel, inne zadanie, inne cele w swojej pracy. Tak, bo to jest ich praca.

Oczyszczenie, jeśli jesteś chrześcijaninem (katolikiem na przykład), to dam Ci takie "zadanie":
w miejsce słowa "ksiądz" w poniższym cytacie wstaw własne imię i odpowiedz sobie na to swoje pytanie. Jeśli jesteś w stanie sprostać własnym wymaganiom, to możesz wymagać od księży, jeśli nie... cóż, to księży nie "usprawiedliwia", ale jesli czegoś się wymaga, to należałoby samemu dać przykład



Słowo "usprawiedliwia" napisałam w cudzysłowiu, ponieważ nie uwazam, że istnieje ksiądz, który sprostałby WSZYSTKIM tym wymaganiom, musiałby się przynajmniej sklonować.

Odbijmy piłeczkę: czy młodzież chce jakoś księdzu pomóc w tej lekcji, czy robi wszystko, żeby mu przeszkodzić. Z próżnego to nawet Salomon nie naleje. A że dzisiejsza młodzież ma próżno w głowie- no to sorry.
Jakbyś wiedział, ile tysięcy kilometrów księża rocznie wykonują pomiędzy szpitalami, szkołami, chorymi i innymi parafiami, to byś przestał marudzić. A ja i tak znam księdza, który jeździ tym samym samochodem od lat i nie jest to jakieś porche, ale zwykły "czinkuś" i to jeszcze nie taki wprost z salonu.


Nie chcę Cię dobijać, ale są i jest ich sporo. Nawet mi się nie chce liczyć ilu moich znajomych księży wstaje co rano, idzie na mszę, potem idzie do szkoły na nogach, przy okazji zahacza o miejsca typu szpital i dom dziecka, wraca późnym popołudniem i idzie na spotkanie z młodzieżą. Bardzo często pomiędzy jednym a drugim miejscem odbiera telefon, idzie do kościoła po Komunię i jedzie jak szybko się da do chorego, który właśnie żegna się ze światem. Czasem musi też jechać do parafii oddalonej o kilka kilometrów aby pomóc w spowiadaniu ludzi.

Rozszerz klapki na oczach i zobacz, jak naprawdę wygląda życie kapłana.