W tej sytuacji pozwolę sobie zacytować pewne nader trafne stwierdzenie:

Tobie też polecam Lewisa:

A potrafisz tak zdefiniować "sumienie", żeby osoby, których poglądów moralnych nie podzielasz, nie były po prostu "nieprawdziwymi Szkotami" o "błędnym" sumieniu?

Nie, dziękuję. Bajki dla dzieci nie są dla mnie argumentem w rozmowie o rzeczywistych religiach. Z których niektóre SĄ politeistyczne. Choćbyś nie wiedzieć co udawał, nie są monoteizmami.

Nie muszę definiować sumienia. Nie posługujemy się nieokreślonymi terminami.

Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest sumienie, wystarczy zajrzeć: http://www.teologia.pl/m_k/zag03-05.htm#0


Nie, to nie. Ale właśnie w tej części Narnii Lewis logicznie i prosto ukazał, jak czciciele różnych bóstw oddają w rzeczywistości cześć Jedynemu Bogu.

Dziękuję. Ta definicja brzmi:
I z niej bynajmniej wcale nie wynika, że sumienie homoseksualistów, o których mowa powyżej, jest "sumieniem błędnym". Po prostu ogłosiłeś ich "fałszywymi Szkotami", bo tak ci było wygodnie.

Już ci na to odpowiedziałem - w części, którą tak zgrabnie pominąłeś teraz przy cytowaniu.

Coś ci się pomyliło ja nie pisałem, że z powyższej definicji wynika, że sumienie homoseksualisty jest sumieniem błędnym

Czytasz niezbyt uważnie moje słowa i zbyt pochopnie je interpretujesz Prawie jak z listami św. Pawła


No wiem, ale twoja odpowiedź nie podważa ujęcia przedstawionego przez C.S. Lewisa

Taaa, niemal każda religia tak twierdzi... Mój bóg jest najlepszy, a reszta ludzi tak naprawdę modli się do mojego boga, tylko o tym nie wie.... przyznasz, że jest to mało przekonujące, zwłaszcza, że każdy może dokładnie to samo powiedzieć i nie ma żadnych przesłąnek, aby komuś wierzyć bardziej...

Nota bene: tam jest znacznie więcej na temat sumienia, "w części, którą tak zgrabnie pominąłeś teraz przy cytowaniu"

Najlepiej wierzyć Jajku, bo Jajko NA PEWNO wie lepiej Ale już o tym wspominałem

Owszem, jest tam jeszcze zdanie:
- całkowicie wyprane z treści. "Ideologiczny ozdobnik", bez jakiegokolwiek praktycznego znaczenia, więc można go bez żadnej straty pominąć. Tym bardziej, że zasadniczą definicją sumienia jest faktycznie tylko pierwsze zdanie tego akapitu.

A co ja cię prosiłem?!? Przecież nie o dowolną definicję "sumienia" - chyba potrafisz czytać ze zrozumieniem:

A jakiś komentarz MERYTORYCZNY będzie?? Czy tylko wycieczki osobiste?

A niby od kiedy to ty decydujesz, co tam jest ważniejsze, a co mniej ważne...

Zalecam odrobinę pokory.


Ja potrafię czytać ze zrozumieniem, ale wątpię czy ty zrozumiałeś, co napisałem tutaj:


Czytaj uważnie, a unikniesz nieporozumień


Nie zauważyłem, by gdzieś było napisane, że muszę spełniać każdą twoją głupią "prośbę"...

Zwłaszcza, gdy pod pozorem prośby ukryto imperatyw.


Komentarz merytoryczny jest następujący: Jajko podważa wiarygodność wypowiedzi teologów różnych wyznań, tymczasem wiarygodność jego własnych wypowiedzi jest nader wątpliwa, ponieważ opiera się na zadufanym przekonaniu, że wszystko wie lepiej od teologów tychże wyznań. Buta i pycha, którą Brzechwa bardzo zgrabnie określił słowami: "było sobie raz jajko mądrzejsze od kury"

Paniał?
---------------
I tyle w powyższych rozkminkach. Przypominam, że to temat o katechezie. O sumieniu i o zarozumiałości antykatolików możemy podyskutować gdzie indziej. Tu z mojej strony koniec off topa

Sorki, jeśli cos zacytowałem jeszcze z poprzedniej wersji

buta, pycha, głupie pytania - jak brak argumentów, lecisz ad personam. Co wcześniej już pokazywałem. CBDO.

Ja nie podważam wiarygodności wypowiedzi teologów różnych wyznań. Ja tylko twierdzę, że większość religii mówi to samo i że nie ma żadnej przesłanki by wierzyć bardziej jednym teologom niż innym. No ale Ty wiesz lepiej