Znów się zgadzam. Prymas marzy o obowiązkowej indoktrynacji w szkołach, a ja o dobrowolnej poza szkołami.

Lekcje religii są zwyczajnie marnowaniem pieniędzy.
Dzieci na religii jedzą drugie śniadanie i przepisują prace domowe z innych przedmiotów.
Katecheci się cieszą, bo mają pracę.
Wracajmy z religią do kościołów. Komu będzie zależało to przyjdzie.

Problem w tym, że wystarczająco mocno by zaprowadzić dzieci na religię do kościoła będzie zależało najwyżej 1/4 społeczeństwa (moje własne szacunki na podstawie odsetka Polaków regularnie uczęszczających na niedzielne rytuały wynoszącego zaledwie około 1/3 społeczeństwa). A to oznacza drastyczny spadek tacowego za kilkanaście lat. I Kościół zrobi wszystko by do tego nie dopuścić.

Doskonale wiem, że TY widzisz różnicę. Warto było jednak ja podkreslic, bo dyskusja stawała się ... dziwna.

Marzenie ściętej głowy... choć wielu katechetów o tym marzy. Niestety wielu hierarchów katolickich w Polsce myśli, ze można prowadzić katechezę uprawiając politykę i (o zgrozo!) ucząc wiary z "elementarza" na ocenę do średniej. Trochę minie zanim zejdą na ziemię. Oby nie było wtedy tak jak na Kanarach : 80% katolików i 3% zaglądających do kościołów (nie licząc ślubów i pogrzebów).

No jak na razie Polska zmierza do tej sytuacji...

Hartman wraca do słów hierarchów kościelnych, którzy wraz z początkiem roku szkolnego zaczęli straszyć, że nieuczęszczanie na lekcje religii jest... grzechem. "Prowokujecie, kpicie, więc odpowiadam: te haniebne tezy to napaść na polską konstytucję. W tym kraju, czy to się wam podoba, czy nie, panuje wolność sumienia i wyznania. A tak przy okazji, to kościelne 'nauki moralne' są po prostu niemoralne".

Etyk krytykuje księży, którzy domagają się obowiązkowej katechezy dla uczniów i są przeciwnikami nauczania etyki. "Wprowadzajcie sobie obowiązkową katechezę dla dzieci gwardzistów szwajcarskich w Watykanie. Ale tu jest Polska, wolny kraj, w którym obywatele mają prawo do tego, aby nie indoktrynowano ich, jeśli sobie tego nie życzą, komunizmem, katolicyzmem ani żadnym innym światopoglądem czy religią".

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,1457 ... _nie_.html

Jak PiS dojdzie do władzy, to kto wie co będzie. Na razie PiS zapowiada konic dopłat do in vitro. O przymusie indoktrynacji raczej przed wyborami się nie wypowiedzą, bo by przerypali, ale jak będą siedzieć cicho i ludzie na nich zagłosują, to potem może być różnie...

To właściwie nie jest niczym dziwnym, że kapłani danej wspólnoty uważają za grzech nieuczęszczanie na ich własne nauki. Choć lepiej byłoby to nazywać "czynem niezalecanym", bo strasznie zazwyczaj... odstrasza wyznawców.

Jak czytamy w artykule Joanny Podgórskiej, "przeciętny polski uczeń w cyklu edukacyjnym ma mniej więcej po 160 godzin biologii, fizyki czy chemii i blisko 860 godzin katechezy".

Co ciekawe, w ubiegłym roku szkolnym na pensje katechetów przeznaczono z budżetu naszego państwa blisko 1,4 miliarda złotych. Zapis w Dyrektorium Katechetycznym Kościoła Katolickiego o tym, że "szkolne nauczanie religii jest służbą świadczoną polskiej szkole", można więc traktować tylko w kategorii żartu.

Kościół miał i wciąż ma wiele żądań w sprawie szkolnej katechezy. Najpierw poruszono kwestię wpisywania stopni z religii na świadectwie, później - wynagrodzenia dla katechetów, aż wreszcie - wliczania religii do średniej z ocen. Państwo zawsze ulegało.

Rząd wykazał powściągliwość dopiero przy pomyśle wprowadzenia matury z religii.


Czy jest nadzieja na jakąś zmianę? "Do tej pory decyzje polityków w kwestiach szkolnej katechezy wynikały w dużej mierze z lęku przed Kościołem i jego wpływem na opinię publiczną. Ten lek jest wyolbrzymiony. Może w czasach, gdy trzeba przeprowadzać w oświacie cięcia finansowe, należałoby przemyśleć zasadność opłacania katechezy z budżetowych pieniędzy. Kościół jest bogatą instytucją, mógłby to robić sam" - podkreśla Joanna Podgórska.

Cały artykuł na łamach "Polityki".
http://wiadomosci.onet.pl/religia/polit ... kole/emvjs

Nasza Danka z tymi obliczeniami była pierwsza:
viewtopic.php?p=711864#p711864 Ilość lekcji religii

Kurde, jak nie pieniadze, to godziny pracy! A niech ucza po 40 godzin tygodniowo, chetni podobno sa!
W wielu szkolach katechezy nauczaja ksieza. Wiadomo, ksiadz nie pracuje, on wykonuje posluge. Ksiedzu mozna zaplacic "co laska", tym bardziej, ze zwalnia sie nauczycieli i podstawe mamy. Znudzi sie dziecku, bedzie "kimalo" na katechezie, darmo (znaczy, za co laska)! Dyrektorzy szkol o tym wiedza, a ja wierze w dyrektorow szkol! Dobrze bedzie Jajko, nie martw sie.

Może by Hartman wskazał, gdzie w Konstytucji występuje określenie "grzech"? Równie dobrze ja mogę powiedzieć, że nazywanie nauk Kościoła "niemoralnymi" to "zamach na wolność sumienia i wyznania" A katecheza w Polsce nie jest obowiązkowa - czy się to Hartmanowi podoba, czy nie.

Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą Konstytucją...

No właśnie ja też nie bardzo rozumiem, w jaki sposób nazwanie nieuczęszczania na lekcję religii "grzechem" jest "zamachem na polską Konstytucję".

Doczytałem, że Hartmanowi chodzi o ostatnio wygłaszane postulaty, by religia była przedmiotem obowiązkowym. Cóż, Hartman jest zbyt gł... nierozgarnięty, by dostrzec, że duchowny katolicki wygłaszający taki postulat sam strzela sobie w stopę.

No to sprawa się wyjaśniła...

Jakoś tego końca nie widać....