To może się umówmy, że przestajesz pić?
Albo: piłeś, nie pisz?

Albo: nie próbuj nas bez sensu epatować?

Katecheza powinna być do wyboru, nie można zmuszać dzieci do uczęszczania na katechezę.

Jest do wyboru.

A kto zmusza? To jest przedmiot nadobowiązkowy, gdzie rodzice decydują w szkole podstawowej i gimnazjum, a w średniej sami uczniowie. W każdej chwili można odwołać swoją poprzednią decyzję.

marsjanek chcial tylko swoja strone www zareklamowac. Zwykly troll

Równie dobrze można powiedzieć, że matematyka powinna być do wyboru, bo nie można zmuszać dzieci do uczęszczania na lekcje o liczbach i figurach.

Ja mam odmienne zdanie i uważam, że katecheza katolicka powinna być obowiązkowym przedmiotem dla dzieci w Polsce ze względu na kulturową przynależność naszego kraju do cywilizacji katolickiej. Tak jak dzieci obowiązkowo uczą się języka polskiego, historii Polski i Europy, tak samo powinny poznać religię która tę historię i literaturę w dużej mierze kształtowała. I właśnie to jest droga do wolnego wyboru, ponieważ dziecko znające zasady religii może je odrzucić i wybrać inną drogę, ale dziecko nie znające religii nie może jej przyjąć bo w ogóle nie wie czym ona jest. Dlatego brak nauki religii jest drogą do ateizacji społeczeństwa.

PS. Jeśli ktoś ma odmienne zdanie to proszę o używanie argumentów nieco bardziej treściwych niż zacytowany

Nie zgadzam się. Konstytucja zapewnia każdemu wolność wyznania. Narzucanie religii katolickiej wszystkim bez wyjątku byloby sprzeczne z nią.

Katecheza powinna być do wyboru, nie można zmuszać dzieci do uczęszczania na katechezę. : PPP

A poważnie, szkoła bismarckowska (taką zdaje się, pi razy oko, mamy) miała wdrażać człowieka do życia robotnika fabrycznego, tzn. dawać mu godziwy zarobek przez resztę życia; a przy okazji nauczyciele mieli przesiewać ludność państwa i wyławiać talenty samorodne, żeby potem otaczać je opieką. Teraz mamy mały problem, bo coraz mniejszą rolę w PeKaBe odgrywa praca przy taśmie, od dzwonka do dzwonka, z zeszytem brygadzisty, co wystawia podwładnym oceny; teraz przemysł produkuje krótkie serie i w związku z tym potrzeba ludzi zdolnych te krótkie serie, coraz to nowe, wymyślać – no i potem tak je opakować i zachwalić, żeby się sprzedały.

Szkołą ma więc problem, jak człowieka przygotować, żeby godziwie zarabiał w takim świecie, a nam, Polakom, dodatkowo nakłada się jeszcze problem zdewastowania kraju przez komunę – że ludzie wypadli z rygoru prawno-gospodarczego myślenia, a zaczęli kombinować i załatwiać, i jeszcze wspominają te realia z rozrzewnieniem, bo nie potrafią obracać się w świecie prawa i rynkowej sprawiedliwości. W tej sytuacji wpycha nam się do szkoły ksiundz i powiada, że on tu uczył będzie.

Proszę Rejigijnych, ja bym wolał, żeby tę godzinę w szkole poświęcić na lekcję podstaw prawa i ekonomii; taką konkluzję mam. Kulturowa przynależność do cywilizacji katolickiej – a nie ma takiej, jest tylko cywilizacja łacińska, względnie nieco szersza chrześcijańska – obchodzi mnie, jako szintoisty w powiciu, malutko. Religia katolicka jako przygotowanie do zarabiania na chleb – a podkreślam, że po to właśnie są szkoły – też mnie obchodzi malutko, chyba że Religijne nie mają nic przeciwko (ja mam) np. bossowi w grze komputerowej, co nosi koronę cierniową na głowie i krwawi, a każda kropla jego krwi zadaje obrażenia postaci gracza. Ateizacja społeczeństwa zaś – nie ma czegoś takiego, jest sekluaryzacja, względnie laicyzacja, czyli po polsku: ześwieczczenie – także obchodzi mnie malutko, bo to jest takie nośne hasełko, pod którym kryć się może cokolwiek, co sobie kto umyśli. No ześwieczczyła się Szwecja i ześwieczczyła się Jaopnia, i Szwecja trochę jakby się zawalić od tego chciała – np. Szwedki już się boją wychodzić z domów po zmroku – a Japonia jakoś zawalić się nie chce. Religijne doprecyzują, co pod tym hasłem rozumieją, to się ErgoProxy będzie mógł odnieść konkretniej

To nie jest odpowiedź na mój post, bo w nim argumentuję, że obowiązkowa nauka religii w szkole nie jest równoważna narzucaniu komukolwiek wyznania.

Czyżby? A to co?:

Pssst, doczytaj, co Religijne napisały:

Religijne to podobno uargumentowały, choć jedyny argument, jaki tam widzę, to przyrównanie katechezy do lekcji matematyki. Ale po co się uczy matematyki w szkole bismarckowskiej, to ja napisałem, a jeśli Religijne nie złapały bluesa, to napiszę to wprost: katecheza nie służy temu, co lekcje matematyki. Jedynymi przedmiotami, do jakich da się przyrównać katechezę, są PO, historia i WoS, ale te przedmioty służą przygotowaniu człowieka odpowiednio do wojny, wojny i jeszcze raz wojny (no, polityki). I jeśli Religijne uważają, że religia to jest wojna i że potrzeba do niej żołnierzy, to ja uprzejmie proszę o rozwinięcie tej argumentacji, bo lubię mentalne panoptika.

Dla mnie to żaden argument Religijnych, bo z jednej strony obowiązkowa dla wszystkich, a z drugiej bez przymuszania. Jak religijne widzi działanie tego wymogu w praktyce?

Ciekawi mnie: Czy Twoim zdaniem na rzeczonej "obowiązkowej religii" uczniowie musieliby odmawiać modlitwę na rozpoczęcie i zakończenie lekcji oraz zdawać "sprawdziany" z recytowania Wyznania Wiary etc. ?

To jest dobry question. Miałabyś coś przeciwko przekwalifikowaniu katechetek stricte katolickich na panie od religioznawstwa? Bo co by nie mówić, dzisiaj nie trzeba już jechać na drugi koniec świata, żeby zetknąć się z egzotycznymi wyznaniami; dzisiaj tacy szintoiści sami się pchają do domów przez Internety. I wartałoby może pouczyć dzieciarnię, z czym się jaką religię je i jakie ich wątki są bezpieczne do własnego użytku, a jakie zgroźliwe, bo tłumacząc na nasze – sekciarskie.

Tak się składa, że w ramach religii katolickiej uczy się religioznawstwa, a przynajmniej tych pieciu najwiekszych religii. Moje dzieciaki/gimnazjaliści dobrze wiedzą z czym jaka religia się je, bo oprócz tego co na lekcjach z programu, to jeszcze poznajemy je na żywo na wyjazdach do poszczególnych ośrodków kultu: meczetu, synagogi - to jeśli chodzi o religie, a także do cerkwi, kościoła luterańskiego i metodystycznego, a baptystę zapraszamy do szkoły. Wszystko cyklicznie.
Nie widzę potrzeby przekształcania na religioznawstwo, bo własna religią/wyznaniem trzeba zająć się metodycznie.