Chcialbym o tym z wami podyskutowac.
Tak ja w temacie .

Zaczne od moich przemyslen na poczatku co do samej szkoly i religii.

Mysle ze religia jako przedmio nie powinna byc wliczana w srednia.
Popatrzcie tylko na to facet ze srednia 4.68 chce miec czerwony pasek ale jest akurat ateisa lub ma inna wiare od Chrzescijanskiej i co w tedy a etyka jest w bardzo niewielu szkolach?(no lekko mowiac nie ciekawie).

A katolik ktory ma srednia 4.68 i uczeszcza na lekcje religii dostaje sobie taka 4 czy 5 i co?!
Ja rozumiem szkoly w ,ktorych jest etyka i tez sie wlicza do sredniej.

Nie rozumiem za to krzyzy w klasach od J.Polskiego, Matematyki itp...
Krzyz w klasie od religii mi nie przeszkadza bo odbywaja sie w niej tylko lekcje religii .
Znak Islamu w klasie od etyki tez mi nie przeszkadza.

I zeby nie bylo ze niemam poszanowania do tradycji. (bo mam poszanowanie do tradycji ale co niektorzych moze zdziwic wieksze poszanowanie mam do osoby czlowieka!). I niemowcie tez ze gadam to bo chce byc jakims extra europejczykiem.

Mysle ze wszystkie religie powinny miec nie rowne prawa a przywileje. Czyli jezeli ktos na prywatnym terenie moze stawic Krzyz to zeby sobie taki Buddysta mogl postawic posag Buddy.

Czekam na wasze opinie ...
Ps. Nie mam zamiaru nikogo obrazac...

Chce Ci przedstawić moją opinię, w ktorej szanuje Twoje poglądy, oraz dostrzegam że mialeś już złe doświadczenia w tej kwestii i uprzedzasz ewentualne złośliwości. Mnie też jako osobie wierzcej nie zależy na tym aby krzyż był w kazdej sali w każdej szkole, a wszelkie hasła typu Wielka Polska katolicka mnie denerwują, choćby dlatego że zdradzają nieralne myślenie nie ktorych ludzi i to czego oni by chcieli zapominając trochę o co naprawdę chodzi. A może źle ich oceniam?

W każdym razie dla mnie to o czym piszesz nie stanowi problemu. Krzyż może ale nie musi wisieć w sali od j. polskiego. Bardziej przejmuje sie tym co realne, tym że wiara nie jest moją porywatną jedynie sprawą i nie chce o niej mowić na siłe ludziom wciskając krzyż. U nas w parafii staramy się ewangelizować, ale nie na siłę. Uczę się od moich braci i siostr kochania innych, bo zupełnie nie chodzi o to abym to ja kogoś nawrócił. I to jest wartość. Obawiam się że to wszystko co się u nas w kraju dzieje, wynika z nadal bardzo powierzchownej mechanicznej wiary. Sam uczę się odchodzić od tego. Dlatego też to co jest powodem zalożenia tego tematu, Twoich wątpliwości, wątpliwoci wielu ludzi, stanowi dla mnie najwyżej wątek poboczny i nie stanowi problemu od ktorego rozwiązania coś realnie zależy. Winni są wszyscy, wojujący wierzący i ateiści. I niestety to szaleństwo mialo swoje miejmy nadzieje, apogeum niedawno w Warszawie. Nie chce potepiać ludzi, ale czyny które wraz innymi rzeczami nie dośc że nie są istotą problemu to dają powód do zgorszenia.

viewtopic.php?f=4&t=23464 (krzyże w szkołach - nowy punkt widzenia)

Średnia to suma wszystkich ocen podzielona przez ich liczbę. Jeśli ktoś nie chodzi na religię, nie ma dzielenia przez liczbę przedmiotów z religią tylko na liczbę przedmiotów bez religii. To jest czysta matematyka.
Dlaczego ktoś, kto uczęszcza na katechezę i się stara ma być za to nie oceniany? Przecież to jest jego praca, wiedza, umiejętności, zaangażowanie, czas.

A krzyż? Skoro ktoś jest ateistą, nie powinien mu w ogóle przeszkadzać, i to żaden znak religijny. I dobrze, że jest w każdej sali - w nich uczą się katolicy i mają do niego prawo.
Niestety, mam wrażenie, że krzyż przeszkadza, bo jest wyrzutem sumienia.

Religia wliczana do średniej nie przeszkadza mi zbytnio. Tak jak już ktoś napisał, dlaczego uczeń nie ma być oceniony ze swojej wiedzy i umiejętności, w tym wypadku z zakresu religii? Jeżeli podjęto kilkanaście lat temu starania o wcielenie religii do szkół, co było równoznaczne z tym, że stała się ona jak każdy przedmiot szkolny to niby z jakich względów ocena z religii ma nie być wliczana do średniej? Ja ku temu powodu nie widzę.
Krzyże w szkołach? Tu jestem na nie. Polska jest krajem świeckim, a świeckość nie polega raczej na wieszaniu symboli jedynej słusznej religii w szkołach, urzędach, biurach i gdzie tylko się da. Rozumiem, nasz kraj jest zdominowany przez konkretne wyznanie, ale co z procentem społeczenstwa, które posiada religię inną niż większość? Zapomina się o jednostkach, niestety.
O ile krzyż w sali od religii jest jeszcze zrozumiały, to w sali od np. matematyki już niekoniecznie. Zastanawia mnie jedna rzecz... Czy wszystkie osoby patrzące przychylnym okiem na krzyże wiszące w niemalże każdej sali lekcyjnej byłyby równie pozytywnie nastawione do porozwieszanych w klasach symbolii innych religii niż chrześcijaństwo?

Celesto, trzeba się zastanowić, czy świecki = ateistyczny, czyli wykluczający religię z życia publicznego.

Tylko pod krzyżem, Tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem. Jest coś w tym.

Mnie osobiście nie przeszkadzałaby np. Gwiazda Dawida, gdyby uczniowie tego wyznania byli w szkole. Ale nie ma. Są katolicy, protestanci i kilku ateistów.

Poza tym - lekcje religii są u nas w każdej niemal sali.

...powiedział sekciarz i mason, którego ojczyzną była Litwa.

może jeszcze Żyd i cyklista...

Uczymy się historii, uczymy. Nie śpimy na zajęciach.
Na lekcji religii raczej się o tym się nie dowiesz, ale na j. polskim powinieneś coś o tym usłyszeć.

Elbrusie, warto byś patrzył na określenie "Litwa" według kryteriów epoki, w której powstało dzieło literackie... "Litwa" (obecna Wileńszczyzna i Grodzieńszczyzna) z "Pana Tadeusza" jest rdzennie polska, taka pozostała do 1945 roku. Narodowościowo litewska była jedynie Żmudź i Kowieńszczyzna. Może to być dla Ciebie zaskoczeniem, ale np. w Wilnie w roku 1931 Litwini obejmowali 0,8% ludności. Więcej mieszkało tam chociażby Białorusinów (0,9%) i Rosjan (3,8%). Więc uczymy się historii, by nie pleść głupstw.

Dlatego też zostawmy krzyż w szkole, by nie zakłamywać historii. By znowu nie zaczadzać dzieci oparami komuny. W Panu Tadeuszu komuna też dopatrywała się elementów wrzenia rewolucyjnego...

Dlatego też nie doszukuję się znaczenia słowa "Ojczyzna" innego niż te, które zostało użyte przez poetę,
jednak proszę także pamiętać o nierozerwalnym stosunku wspomnianych słów do poglądów autora (ich źródła).
A co z resztą? Co z organizacjami, do których należał (współtworzył właściwie) nasz narodowy wieszcz?
Krzyż w szkole czy poza nią - nie ma siły, by historię zakłamać.
No chyba że ktoś uznaje go za rodzaj amuletu/totemu.
To "zaczadzenie" odbywa się naturalnie - z "zaczadzonych" rodziców na ich dzieci.

Ojczyzną Mickiewicza była Polska, w tym polska Litwa.

Czytalem ostatnio wypowiedz kogostam i trafnie on stwierdzil, ze Polacy wierza w polski kosciol. Msza odprawiana przez np niemieckiego ksiedza nie jest dla nich prawdziwa katolicka msza.

Co do tematu, to jest presja spoleczna na uczestnictwo w lekcjach religii. Moze inaczej, napietnowane bedzie, szczegolnie w malych spolecznosciach, np wypisanie dziecka katolickiego z lekcji religii.
Co do samych lekcji, nie kazdy katecheta/ksiadz ma predyspozycje do nauczania w szkole. Nikt nie sprawdza jakosci prowadzenia tych lekcji. Na moim przykladzie lekcje religii w szkole sredniej przyniosly wiecej szkody niz pozytku. Byly prowadzone najpierw przez ksiedza, ktory jak sie okazalo, byl uwiklany w nielegalne sprowadzanie samochodow z zagranicy. Potem przez ksiedza, ktory faworyzowal mlodziez z rodzin dobrze sytuowanych, w ktorych rodzice mieli pozycję lub kase. Czesto zartowal, ironizowal z dzieci mieszkajacych na wsi, albo traktowal ich jak statystow. Swoich faworytow zapraszal na plebanie, organizowal z nimi wspolne wyjazdy itp.
Ciezko jest traktowac powaznie slowa osoby o watpliwej wiarygodnosci. I takich lekcji religii lepiej zeby nie bylo w ogole.