Można porównywać wyłącznie proporcje zajęć z tego samego "bloku", a nie dwóch innych. Jak chcesz pytać o to, czy nie jest zaburzona liczba godzin z przedmiotów ścisłych, to zestawiaj je z innymi zajęciami tego typu, a nie z humanistycznymi. Jak chcesz pytać o to, czy godzin religii, notabene nieobowiązkowej, jest za dużo, to zestaw je z liczbą godzin z przedmiotów humanistycznych, a nie z informatyką.

Bo tak zadecydowałeś????



Ale ja chcę zapytać czy nie wydaje Ci się, że zachwiana jest proporcja między liczbą lekcji informatyki a religii w klasie matematyczno-fizycznej w liceum. O to właśnie pragnę Cię zapytać. Dokładnie o to. Czy dasz radę udzielić jakiejś logicznej (i najlepiej sensownie uzasadnionej, jeśli można prosić) odpowiedzi?

Bo takie są fakty.


Dalej się upierasz przy zestawianiu godzin z przedmiotów należących do dwóch różnych grup tematycznych, czyli de facto przy manipulacji, a to wyklucza możliwość prowadzenia poważnej rozmowy. Fakt, że nie robisz takiego zestawienia np. w porównaniu z j. niemieckim czy angielskim, świadczy, że tak naprawdę nie chodzi o to, że jest mało godzin informatyki, chemii czy biologii, ale o obecność nauczania religii w szkołach.

Takie są fakty, że "Można porównywać wyłącznie proporcje zajęć z tego samego "bloku", a nie dwóch innych." Skąd Ty bierzesz takie pomysły????

Między wierszami przyznałeś jednak, że informatyki jest mało. A skoro religii jest 6 razy więcej, to tej ostatniej jest dużo. Od razu trzeba było tak napisać a nie wić się jak węgorz...

Natomiast skoro j. polskiego jest 13 godzin, to religii jest mało, a informatyki supermało.
Aha... Ciągle nic się nie zmieniło w fakcie, że Tobie nie chodzi o ilość godzin informatyki czy chemii, ale o obecność katechez w szkole. Gdybyś miał pretensje o liczbę godzin tych przedmiotów, to zestawiałbyś je chociażby z językami obcymi.

Jeszcze należy wziąć pod uwagę ważność i przydatność danego przedmiotu....

No to tym bardziej powinieneś zestawiać liczbę godzin informatyki z obowiązkowymi zajęciami z j. polskiego, bo wiedza na temat epok literackich, pisanie rozprawek itp. rzeczy, których uczą na tych zajęciach, zdecydowanie się nie przydadzą np. na studiach matematycznych. Za to katolikowi wiedza na temat własnej wiary, którą wyznaje i praktykuje na co dzień, jest zdecydowanie potrzebna. W tym kontekście to katechez powinno być 13 godzin, a j. polskiego sześć...

Sądząc po tym co Polacy wiedzą o religii, w której przeszli inicjację, lekcji religii powinno być z 10 razy więcej

Dziesięć razy więcej? Niekoniecznie. Ale jeszcze jedna godzina tygodniowo by się przydała. Nie można jednak mieć wszystkiego.

Sądzisz, że zwiększenie ilości nauczania religii o 17% zmieni religijny analfabetyzm Polaków?? Optymista!

Postuluję zwiększenie ilości godzin o 50% (+ 1 tygodniowo (+ 3 na trzy lata)), a nie o 17% (+ 1 na trzy lata), czyli do wymiaru identycznego z zajęciami W-F. To zaś może już znacząco wpłynąć na poziom wiedzy. Oczywiście tych uczniów, którzy będą przyswajać przekazywane wiadomości, a nie jedynie zaliczać zajęcia według zasady 3xZ.

Ja bym wprowadził obowiązkowy udział w obrzędach. Teoria w szkole, praktyka w świątyni.

Dla ateistow?
Bo katolicy potrafia sie o siebie sami zatroszczyc.

Wierzysz w to co piszesz? Po pierwsze, żeby doszło do jakiegoś realnego zwiększenia poziomu najpierw większość katechetów musiałaby wylecieć ze swojej posadki na tzw. zbity psyk - bo nie nadają się do edukowania. Zwiększenie liczby godzin w generalnym rozrachunku mogłoby jeszcze bardziej zniechęcić uczniów.

Po drugie 'własnej wiary, którą wyznaje i praktykuje na co dzień'. Wyznaje i praktykuje na co dzień to jakiś mizerny ułamek, tych którzy na religię chodzą. Chyba, że wyznawaniem i praktykowaniem nazywasz pójście 'z koszyczkiem' raz na rok, tudzież udanie się na pasterkę.
'Większość katolików' to fikcja istniejąca tylko na chrzcielnych papierach.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem dlaczego to właśnie Kościół i wierzący praktykujący tak upierają sie przy lekcjach religii w szkole - gdyby były dla naprawdę chętnych poza szkołą myślę, że efekt edukacyjny byłby lepszy.
Tak tak, religia jest w szkole dobrowolna. Ale wiadomo jak jest. Siła rozpędu.

Fascynuje mnie to przekonanie, że katechezy poza szkołą dadzą lepszy efekt. Akurat ja jestem z tego pokolenia, które miało nauczanie religii w obu tych formach i jakoś nie zauważyłem zbytniej różnicy pomiędzy zajęciami w salkach katechetycznych i tymi w szkole. Może poza tą, że nie trzeba było dylać kilkaset metrów na katechezę.

Katechezy zaś mają być w szkole, bo szkoła jest do przekazywania dzieciom wiedzy, którą powinny sobie przyswoić. Także tej, która dotyczy ich wiary.