U nas w gimnazjum było, niestety, to samo... Nawet jeszcze gorzej- wychodzenie w trakcie zajęć, rzucanie krzesłami, palenie papierosów.

Teraz, w liceum, jest trochę lepiej. Część osób jest zainteresowana lekcją, a ci, którzynie są, siedzą cicho. Ale jest kilka tematów, dzięki którym można wciągnąć (prawie) całą klasę.Głównie dotyczą one satanizmu, egzorcyzmów itd. Czasami organizowaliśmy konkursy dotyczące np. wiedzy o życiu Jana Pawła II. Podział na grupy, walka o punkty i chociaż była to "tylko" religia, to chęć wygranej powodowała duże zaangażowanie

pozdrawiam

)u mnie w liceum były chwytliwe zajęcia na zasadzie warsztatów, podziału na grupy, lekcję prowadzone poprzez dyskusje i dialog, ale fakt tu musi być chęć z dwóch stron...kurcze...ciężka sprawa...bo z jednej strony tematy ściśle teologiczne...to może być za nudne, a tematy aborcji, eutanazji, homoseksualizmy zbyt "wczesne" (?)...

ale tak naprawdę można z tymi ludźmi pracowac jesli zdobedzie sie ich zaufanie, w mojej rodzinnej miejscowosci była Siostra, która uczyla w gimnazjum...wyobrazacie sobie- zakonnice w gimnazjum? tylko ze Ona sobie ich zdobyla...wiele z nich rozmawialo z nia, wrecz zwierzali jej, wiadomo w szkole bywalo roznie bo wiadomo kumple trzeba bylo szpanowac, ale szanowali ja i byla w stanie od nich wymagac, oni sie do tego potrafili ustosunkowac...(chyba troche zeszłam z tematu...przepraszam )

Modne stały się na katechezie "dlaczego Kościół jest przeciw...?", na życzenie uczniów. Gdy katecheta stara się wyjaśnić, zaraz następuje wybuch gwałtownych sprzeciwów, podawanie swoich argumentów (bo większość oczywiście ma przeciwne zdanie od Kościoła). Tak naprawdę w ogóle nie słuchają, co katecheta mówi. Pragną się tylko kłócić.
A jako że w dyskusji mogą brać udział 3-4 osoby, reszta w tym czasie odrabia zadania na inne lekcje...
Nieraz chcą też być nauczani religioznawstwa itp.
Moim zdaniem nie chodzi o to, aby uczniów zainteresować, ale by przekazać prawdy wiary. Bo poziom ich znajomości jest fatalny. Nikt nie wie, po co kult świętych, Trójca Święta... A w wypracowaniach na temat: "dlaczego Chrystus zmartwychwstał?" albo o teodycei po prostu nie wiedzą co odpowiedzieć. Jeśli zaś to samo pytanie zada im potem ateista, najzwyczajniej odchodzą od wiary. Stąd też sprzeciw wobec przykazań. Stąd nienawiść do Kościoła, która blokuje wszelkie wyjaśnienia.
Tematy dotyczące sekt bywają poruszane, prawie zawsze z powodzeniem, ale to starcza na parę lekcji.

Jestem za tym, aby na katechezie nauczano więcej teologii i apolegetyki, a mniej dyskutowano na z góry przegrane tematy. Mówię "przegrane", bo bez zrozumienia podstaw, młodzież nie zrozumie konsekwencji.

Dyskutować najlepiej w diadzie- katecheta-uczeń. Zachęci to może uczniów do częstszego przychodzenia ws. wyjaśnienia wątpliwości do katechetów, otworzy na argumenty i zlikwiduje bariery, bo w klasie presja ze strony kolegów prawie zawsze przesądza postawę. Wola zbiorowości mniej odzwierciedla sumę chęci pojedynczych jednostek.

Głosić Jezusa! Dobrą nowinę! Ewangelię!
Kto się ma narodzić z Ducha, narodzi się i będzie łykał Słowo Boże. Kto się nie narodzi na nowo, będzie Boga i sprawy z Nim związane miał gdzieś. Może przejściowo się zaintresować jakimś kontrowersyjnym tematem, czy chcieć się nauczyć grać na gitarze, ale sprawy wiary nie będą go obchodziły.

Powiało sloganem...
Oczywiście głosić naukę Chrystusową, tak jak najbardziej, ale może skupmy się na konkretach jak to zrobić?

Normalnie. Otworzyć usta i mówić o tym, co Jezus zrobił dla ludzi na kzyżu i co to dla nas znaczy. Czytać Słowo Boże i objaśniać je. Mówić, że choć jesteśmy grzesznikami, jest dla nas ratunek. Modlić się o tych, którym głosimy, pościć, wstawiać się.
Zna Pan tych , ktorzy są Jego. Jedni narodzą się na nowo w Chrystusie, inni nie, choćbyśmy pękli. Do nas należy tylko mówić, tłumaczyć, dzielić się świadectwem no i być tym świadectwem( młodzież fałsz wyczuje na kilometr- trzeba żyć tym, co się głosi).

Bywa różnie. Raz głosiłam ewangelię całej klasie- ponad połowa zapragnęła Jezusa w swoim życiu , niektórzy od razu po modlitwie zaczęli się modlić językami. Innym razem mnie wyśmiano.

Nie ma prostej recepty "jak". I nie od naszych wysiłków to zależy( czy forma będzie mniej lub bardziej atrakcyjna).
I to nie są slogany.

Kiedy swego czasu czytałem dyskusję w tym temacie nie przyszło mi nawet do głowy, że sam zostanę katechetą w gimnazjum. Przekonałem się na własnej skórze jak ciężko tych ludzi czymkolwiek zainteresować. Chociaż są pojedyncze wyjątki, z którymi da się naprawdę fajnie pogadać o religii. Generalnie jednak rzecz biorąc tych ludzi nie interesuje kompletnie nic, co ma jakikolwiek związek z religią. Nawet realizowanie programu nie ma sensu, bo nikt się nie uczy i wszystko sobie olewa. Po prostu załamka...

Współczuję Ci Nektariuszu, że musisz się takimi dzieciakami zajmować i zmagać się z murem braku zainteresowania

Zgodzę się. Sam jestem gimnazjalistą i sobie nie wyobrażam czegoś co by nas (znaczy większość) przekonało. Może poza kasą

każdy się będzie buntował przed próbą narzucenie mu czegoś [ wiary np ]

pozwolisz,ze pozostanę niedowiarkiem w kwestii osiągniętych sukcesów edukacyjnych.Pozwolę sobie jeszcze zapytać jak zmierzono efektywnosć?ankieta ,rozmowa ?

Narkotyki Seks i Alkohol - na 100% sie każdy zainteresuje.

Odpowiedź na pytanie z tematu: swoją wiarą A jeśli Twoja wiara nie interesuje nikogo to widocznie coś z nią nie tak...

Porozmawiac o problemach, puścic konferencje i niech się wypowiedza co o nim myslą, wiem, że przyciąga młodzież temat o opętaniu, sprawach damsko męskich itp...

Swietne pytanie.

Czym mozna przyciagnac okreslona grupe ludzi?

Odpowiedz na to pytanie jest warta wozy ze zlotem. To pytanie zadaje sobie kazdy, kto chce cos sprzedac i to od wielu lat.

Teraz moje pytanie - skoro inni regularnie inwestuja zloto w badania nad przyciagnieciem klientow, to czy za darmo mozna wymyslec cos lepszego w krotszym czasie? Byc moze. Moze warto 'pozyczyc' kilka pomyslow juz rozpracowanych?

Spojrzmy, po co warto przyciagnac mlodziez? Zeby im cos sprzedac, to raczej oczywiste. Co kupuja gimnazjalisci?

Narkotykow nikt nie reklamuje, ale papierosy i alkohol? Dlaczego gimnazjalisci kupuja papierosy i alkohol? Co jest tematem reklam, ze promuja juz u najmlodszych ochote na zakup tych drogich artykulow? A moze nie reklama, tylko inna zacheta? Jaka?

Dalej, czasopisma. Co jest w czasopismach skierowanych do gimnazjalistow, ze oni je kupuja?

Czy sa jeszcze jakies dziedziny rynku, na ktore przecietny gimnazjalista gotow jest wydac wlasne, ciezko wyzebrane od rodzicow pieniadze? Ktore sa w stanie przykuc uwage roztrzepanego dziecka?

Niewatpliwie, ciekawy temat.