Ten fragment o niszczeniu przez Jahwe posągów innych bogów mówi o nietolerancji Judaizmu a nie chrześcijaństwa.

Rozmawiałem jakiś czas temu z pewnym osobnikiem biegłym w prawie kanonicznym. Otóż on twierdzi, że człowiek ochrzczony NIE MOŻE WYSTĄPIĆ z Kościoła. Nawet jeśli złoży akt apostazji, a ten zostanie przyjęty (a z tym podobno ostatnio bywa trudno, kłody pod nogi człowiekowi rzucają), to człowiek nadal pozostaje członkiem Kościoła, jednie jest "zawieszony" w pełnych prawach członkowskich, ale w każdej chwili może się nawrócić, pokajać, powrócić i prawa owe odzyskać.

Czy mój rozmówca ma rację?

Czy ma rację, nie wiem - choć słyszałem o trudnościach związanych z wystąpienia z kościoła.

Jedno jest pewne. Sposób, na zawyżanie statystyk jest skuteczny

Pozdrawiam

Do Kościoła się nie zapisujesz, tylko wstępujesz w Przymierze z Bogiem. Przymierze z Bogiem trwa na wieki, ponieważ On jest niezmienny i wierny przymierzu. Musiałbyś wyrzec się swojego przymierza.

To tak jak powiedzieć, żonie: uważam nasz ślub za nieważny, bo tak i już;)

Co? Do kościoła wstępujesz NIEŚWIADOMIE, więc o czym ty piszesz?

Każde przymierze można zerwać. Prześledź historię Izraelitów. Zerwali przymierze z Bogiem...
Oczywiście, wiąże się to z konsekwencjami, jest tylko jedno ale... Nie można zawrzeć przymierza NIEŚWIADOMIE...

Pozdrawiam

A to skurczybyki
Uświadomi mnie ktoś,w czym niewierzącemu może przeszkadzać "obrzęd magiczny",skoro i tak nie wierzy w jego skutki?

A Tobie by nie przeszkadzało gdyby przewodnia siła narodu w postaci PZPR wcieliła Cię w swoje szeregi, nie chciała usunąć i nieustannie powoływała się na miliony takich jak Ty, by realizować swoje interesy?

No i ja właśnie piszę o tych, którzy chcą wyrzec się tego narzuconego przymierza.

A analogia do ślubu jest trafna, pod warunkiem, że chodzi o taki ślub (praktykowany np. w niektórych krajach arabskich i w części Indii), kiedy małżonkowie są wyznaczani w wieku dziecięcym przez ich rodziców i nikt zainteresowanych o zdanie nie pyta. Dokładnie tak jest z owym "przymierzem", o którym piszesz.

Bardzo by mi przeszkadzało,ale póki co, czy możesz podać weryfikowalny przykład odmowy "wypisania z szwregów"Kościoła?Czy rozmawiamy, bazując na "faktach" typu "słyszałem, że..."

Jedna rzecz to wypisanie z szeregów, o które coraz trudniej podobno (potrzebni jacyś świadkowie, zaświadczenia itp), a druga to efekt ewentualnego sukcesu. Kościół powołuje się często na liczbę ochrzczonych, a nie na liczbę faktycznych czy nawet jedynie formalnych katolików. Czy nie przeszkadzałoby Ci, gdyby wiodąca siła narodu w postaci PZPR powoływała się na wcielonych do partii w celu uzyskania korzyści i w ogole nie wspominała, że da facto w partii aktywnych członków jest tylu, a wypisało się tylu?

A wiesz na pewno, że Kościół starając się o jakieś profity, powołuje się także na tych członków Kościoła, którzy się wypisali?Wiesz to na pewno?
Wejdz na stronkę typu Apostazja.pl, nie wygląda na to ,że są jakieś trudności, aby się wypisać.Potrzebne jest zaswiadczenie z aktualnej parafii, to na pewno...czy znasz kogoś, kto miał trudności typu-ksiądz się nie zgodził, domagał się dodatkowych dokumentów, odmówiono wydania zaświadczenia?

Skoro 95 procent ludzi w Polsce jest ochrzczonych, to nie można odmawiać obecności Pana Boga w życiu publicznym - mówił metropolita przemyski abp Józef Michalik.

I co? Wystarczy taki dowód na powoływanie się na wszystkich ochrzocznych w celu realizacji własnych interesów?

Jaki tu interes został zrealizowany, lub miał być zrealizowany?
Dalej w wypowiedzi padają słowa, że nie można nikogo do wiary zmuszać i nazwał"piękną kartą historii"akt konfederacji warszawskiej z 1573 r., która uznawała wolność religijną w Polsce.
Jaki mamy realny procent apostatów w Polsce, żeby można było stwierdzić, że arcybiskup minął się z prawdą podając te 95% ?
Domyślam sie, że chodzi Ci o tę obecność Boga w życiu publicznym i sugestia , że uprawniają do niej te procenty podane przez duchownego.Mylę się?

Ale przecież , założę się, choćby to było 100% ochrzczonych w populacji , to i tak na pewno jesteś za rozdziałem religii od życia publicznego, zwolennikiem t zw."nie mieszania sie Koscioła do spraw panstwowych"..Więc, jakie znaczenie ma, ile tych procent ochrzczonych de facto jest, skoro i tak do niczego to nie uprawnia?

No właśnie. Ale skoro procenty do niczego nie uprawniają, to dlaczego wielu ludzi (nie tylko pracowników Kościoła) się na nie powołuje uzasadniając swoje pomysły, żądania, wnioski i żale?

Arcybiskup z prawdą się zapewne nie minął. Mniej więcej tylu ludzi zostało ochrzczonych. Ale co z tego? Przecież 99% z nich nie zrobiło tego z własnej woli, do kościoła regularnie chodzi około 1/3, więc argument jest chyba bezsensowny. NIEMNIEJ Kościół powołuje się, JAK UDOWODNIŁEM, na odsetek ochrzczonych, by realizować swoje interesy. Tak, chodzi o "obecność boga w życiu publicznym". To słowo-klucz. Oznacza finnsowanie Kościoła z budżetu, oznacza religię w szkołach, oznacza kapelanów w wojsku i szpitalach, oznacza wywierania nacisków na rząd, itp itd. I mnie to się nie podoba. Zwłaszcza, że główne uzasadnienie tych poczynań to "95% ochrzczonych".

1/3 z ochrzczonych uczęszcza do koscioła, ale to NIE OZNACZA , że oni i pozostałe 2/3(którzy wg Ciebie nie uczęszczają)
są przeciwko finansowaniu(np.)lekcji religii ze środków budżetowych.Samo niepraktykowanie wynikać może z braku czasu, pracy w niedzielę(coraz częściej), niekoniecznie z faktu apostazji, czyli całkowitego odcięcia się od Koscioła.Nie mamy procentowych, obiektywnych danych na temat apostazji w naszym kraju(czy mamy?)żeby móc wypowiadać sie na podstawie faktów, a nie jedynie spekulować..