To ja nie rozumiem, co Ty postulujesz - że mężczyzna ma być odpowiedzialny za aborcję kobiety nawet jeśli tej aborcji nie popiera?

Nie konfabuluj, mówię o tych co popierają i finansują, albo ze złością wrzeszczą na kobietę idź sie wyskrob. .

Agresji. Czepiasz się zwrotu retorycznego (i to powszechnie stosowanego.Nie wiedziałem, że ode mnie tego oczekujesz. Chętnie się odniosę, tylko podaj jakieś "realne" zastrzeżenia. To nie argument. Jak to napisałeś "opisuję co widzę".
Nie można już rozmawiać bez podobnych sztuczek?
Nieprawda.
Mylisz pojęcia.
Ale to nieistotne.
Nie rozumiem, czemu uważasz że udaję?
I jaki byłby powód bym coś podobnego udawał?
Przecież, w odróżnieniu od populistyczno/politpoprawnego "kobiet nie karać", taka postawa nie zjednuje popularności...

No to tych jak najbardziej zapis, który cytowałem dotyczy.

Niech Ci będzie, jestem agresywny. A coś merytorycznego będzie?
A zdawało Ci się, że czego oczekuję? Zarzutów agresji?

Pierwsze zastrzeżenie jest takie, że każda kobieta, która przeżyła poronienie staje się w takim systemie podejrzana o dokonanie aborcji. Co jest nieludzkie.
Drugie - takie, że kobieta w "trudnej" ciąży będzie się bała zgłosić do lekarza, bo (vide zastrzeżenie pierwsze) - tym samym ciąże "do uratowania" będą się kończyły poronieniem.
Trzecie - nie ma żadnych dowodów, że karanie kobiet zapobiegnie aborcjom. A może być przeciwskuteczne, bo (vide zastrzeżenie drugie).
Nie mylę. Żeby zdanie mogło być błędne, musi być logiczne. Coś co nie jest logiczne nie ma wartości logicznej.
Nigdzie nie napisałem, że rozumiem Twoją postawę.

Tylko nigdy pod ich adresem nie padają słowa potępienia i obelg, podobne jak pod adresem kobiet dokonujących aborcji.....kto udziela pomocy a gdzie to z natury rzeczy ma obowiązek chronić poczęte przez siebie nowe życie??....czyżby tylko kobieta??

Niniejszym ogłaszam, że faceci, którzy z lenistwa namawiają kobiety do aborcji to nieodpowiedzialne gnoje godne potępienia.

Proszę - słowa właśnie padły - Twój argument jest nieważny.

Bzdura.
To tak jakbyś powiedział, ze każdy kto dorobił się pieniędzy jest automatycznie podejrzany o kradzież i dlatego nie należy karać za kradzież w ogóle.
Oswieć mnie - dlaczego będzie bała się zgłosić do lekarza?
Jaaasne. Nie ma żadnych dowodów, że karanie szybkiej jazdy samochodem zapobiegnie przekraczaniu dozwolonej prędkości.

Jest wręcz przeciwnie niż napisałeś - to, że aborcja będzie zagrożona również dla kobiety, postawi ją w zupełnie innej sytuacji w przypadku, gdy rodzina będzie chciała na nią wywierać nacisk. Będzie miała silny argument, by się temu sprzeciwiać.

Nadto, prawo kształtuje świadomość. Coś, co nie jest zakazane w prawie (i obarczone sankcjami, inaczej to nie ma sensu) jest szybko uważane za "nie złe". Ważniejsza jest tu sankcja zapisana w prawie niż nawet samo orzecznictwo (jak zapewne wiesz, nawet w przypadku morderstwa dziecka po urodzeniu zazwyczaj sąd odstępuje od wymierzenia kary, gdyż łatwo się powołać na szok poporodowy).

Po trzecie, nie ma żadnego powodu by lekceważyć udział w dzieciobójstwie osoby, która powinna być największym i najbardziej gorliwym obrońcą swojego dziecka.

Dlatego właśnie zdanie, które nie jest logiczne, nie może być fałszywe, ale jak najbardziej może być błędne.

Zatem nie rzucaj w moją stronę absurdalnych oskarżeń, popracuj lepiej nad argumentacją merytoryczną, Złośniku

Po pierwsze - analogia jest błędna. Jeśli Cię widziano z jakąś osobą, a nazajutrz ta osoba zostaje zamordowana, to oczywistym jest, że organy ścigania będą Cię podejrzewać i będą oczekiwały tłumaczenia.
Po drugie - przykład Salwadoru pokazuje, że efekt tego prawa jest w praktyce właśnie taki.
Bo jest szansa, że poroni bez komplikacji i wtedy fakt, że nikomu się nie przyznała, że w ogóle była w ciąży sprawia, iż nie pójdzie do pierdla. Przecież wyjaśniłem. Ale Ty będziesz dalej udawał, że nie rozumiesz.
No tak. Dowodem jest to, że Marek powiedział "Jaaasne". I to powinno wszystkim wystarczyć.
Aha - czyli walnąłeś pleonazm. Niech Ci będzie.
A ja nie rzucam absurdalnych oskarżeń. Nie postulę nic nt tego, czemu popierasz karanie kobiet. Pozostaje to dla mnie tajemnicą.

A czy kobiety nie dokonujące aborcji, ale popierające aborcję i finansujące aborcję innych kobiet, też powinny podlegać współodpowiedzialności/współwinie na tej samej zasadzie, której domagasz się dla mężczyzn?
Bo wydaje się, że tego rodzaju współudział motywacyjny postronnych kobiet, powinien być sprawą bezdyskusyjną, natomiast nieco zagadkowo o nim milczysz. Przypuszczam, że ilość "wspierających" kobietę w ciąży koleżanek, matek, teściowych, sióstr itp., jest tak samo istotny jak negatywny czynnik męski.

Poza tym, środowiska kobiet argumentując aborcję prawem do własnego decydowania o sobie, zupełnie marginalizują rolę mężczyzny w decydowaniu o urodzeniu dziecka, czy w ogóle jego istnienie jako ojca, a skupiają się na trąbieniu o roli własnej wolności jako czynniku decydującym o wykonalności aborcji.
Mężczyzna w feministycznej retoryce, nie ma być odpowiedzialnym współdecydującym, ale kozłem ofiarnym pomagającym przepchnąć argument jednej strony.

Przecież masz napisane jak byk kto pomaga - gdzie widzisz za wyjątkiem kobiet popierających aborcje?

Mam wrażenie, że najpierw odpowiadasz, a potem będziesz czytać

No i gdzie leży problem?
Jak ktos umiera, to też się sprawdza czy umarł naturalnie - i jakoś nikt szat nie rozdziera.
Jasne. A przykład Rosji Sowieckiej pokazuje, że ściganie ludzi majętnych za kradzież i wyzysk ma "właśnie taki skutek".
Jasne. Z podobnego powodu nie nalezy karać zabijania już urodzonych dzieci - bo jak policja nie bedzie wiedziała że istnieją, to nie beda dochodzić czy umarło na odrę, czy rodzice zamordowali.
Brniesz w absurd.
Jest akurat odwrotnie; wizyty u lekarza sprawą, że ten bedzie znał stan dziecka.Podałeś absurdalne tłumaczenie - ani trochę nie oznacza to że coś "wyjasniłeś". Raczej próbujesz zamotac proste i oczywiste sprawy.
No cóż, teraz już kłamiesz. Poza "jaaaasne" było tam sporo. I pominąłeś wszystko.

Słownikiem wyrazów obcych nie wykręcisz się od tego, że walnąłeś bzdurę nie odróżniając błędności zdania od jego wartości w logice formalnej. Zwłaszcza, że najwyraźniej nie zrozumiałeś hasła "pleonazm".
Nie? A inputowanie mi, że tylko udaję, że popieram karanie kobiet, to nie absurd? Pisałeś, by wypowiadać się po polsku. Mógłbys przetłumaczyć?
Może dlatego, że po prostu pominąłeś milczeniem WSZYSTKIE moje argumenty, po prostu się do nich nie odnosząc?
Ponieważ w tym wątku przeważnie się nie zgadzamy, więc tym gorliwiej spieszę, by poprzeć to, z czym się z Tobą zgadzam.
Z tym że:

• dziwię się, że Kael zmusza Cię do podobnych deklaracji (entuzjazmując się Twoją zgodą na to twierdzenie), bo myślę, iż pośród przeciwników aborcji trudno byłoby znaleźć kogokolwiek, kto myśli inaczej.
• myśle, że zbędne jest zastrzeżenie że "z lenistwa" (a jeśli ze skąpstwa, to lepiej?)
• Nie mam pojęcia, dlaczego feministki sprawę mordowania dzieci chcą rozgrywać koniecznie jako wojnę pomiędzy płciami. - a jeśli namawia do morderstwa matkę dziecka jej własna matka czy ciotka, to to już nie jest godne potępienia?

Tak sobie to czytam i nie mam pojęcia, czemu wypłynęły feministki. Feministki, a owszem, podnoszą jeden słuszny argument: że poród to jest koszmar z ulicy Wiązów, i na tym w zasadzie ich udział w debacie można uznać za zakończony. Ewentualnie katolika, który się będzie zżymał na takie ujęcie sprawy można jeszcze próbować przygwoździć, że Lutra wyznaje, który popełnił coś w rodzaju "jeśli kobiety przy porodzie męczą się i umierają, to widać tak ma być i basta".

Nad idealizmem naszego apologety jeszcze podumam. Ponieważ jednak jest to idealizm ślepy na zgrzebną, salwadorską rzeczywistość, zdaje mi się, że mam do czynienia z człowiekiem, który wypowiadając się o Pol Pocie wie, co mówi. Bo Pol Pot chciał przecież dobrze – żeby Kambodża była wielka; na Sorbonie go wyedukowali, co powinien zrobić, żeby tak się stało. Piotrowski również chce dobrze – żeby w Polsce była moralność jak w Królestwie Niebieskim. Z dokładnością więc do szczegółu, o jaką wielkość Ojczyzny chodzi, chyba swój swojego rozumie doskonale.

Nie zasługujesz na ripostę.
Podobnie jak retoryka, która każe zrównywać mnie z mordercą Pol-Potem dlatego, że przeciwstawiam się mordowaniu.