Do zdefiniowania: obok jarskich (dla fundamentalistów).
A jak wyżej napisał Kozioł - co kraj to obyczaj - chrześcijanie nie są fundamentalistycznie zobligowani do dań jarskich w Wigilię, katolicy także
http://ekai.pl/wydarzenia/ciekawostki/x ... zuje-post/

Jeśli chodzi o ilość, to przepis jest zawsze ten sam. Należy jeść z umiarem, gdyż obżarstwo to grzech.

Na prawdę chcesz taka ekumeniczna Wigilię zorganizować?
Proponuję:
- karp dla katolików
- gęś dla ewangelików
- zielenina dla ateistów
- grzyby dla wszystkich

To by było ciekawe, choć akurat z podziałem menu się za bardzo nie zgadzam. Niestety w rodzinie są tylko ateiści i katolicy. Mała różnorodność.

Powiedz mi, Jajko, czy jak przychodzi Święto Dziękczynienia, to idziesz na amerykańskie fora nawoływać do zaprzestania rzezi indyków?

Zawsze telefonuję do prezydenta USA i chyba co roku udaje mi się go przekonać by ułaskawił indyka! W tym roku nawet dwa!
http://www.foxnews.com/politics/2014/11 ... ng-pardon/

Rżnięcie głupa pokazuje, że nie protestujesz. Czyli nie chodzi o to, że jakiś gatunek zwierzęcia jest zabijany w większej ilość z okazji jakiegoś święta, ale jak zwykle o dokopanie katolikom.

Jak zwykle bredzisz. Nie chodzi mi o zabijanie i zjadanie karpi, ale a SPOSÓB w jaki to jest robione (zabijanie, do zjadania nic nie mam). O ile się orientuję, to mało który Amerykanin z okazji wspomnianego święta kupuje żywego indora w WallMarcie, pakuje do foliowej torby gdzie ptak się dusi, a w domu rozwala mu łeb tłuczkiem do mięsa. Poza tym, nie wiem czy zauważyłeś, ale nie mam nic wspólnego z Ameryką i jej zwyczajami, więc to kolejny powód by nie protestować.
Czy wyrażam się jasno czy jeszcze coś Ci wyjaśnić?

Zapewne tez sobie przypiszesz zasługę wypuszczania karpia do stawu przez polskich prezydentów....gdzie i tak zeżrą go dzikie ryby.


Starano się uniknąć mordowania karpi poprzez walenie młotkiem w łeb, wprowadzając do sklepów elektryczne noże do zabijania karpi.;
Ale kolejni zwariowani ekolodzy podnieśli raban pod niebiosa, że świadkami zabijani są dzieci i wrażliwcy.
No i ustąpili "miłosiernym" bez problemów pałaszującym wszelkie mięsiwo, jajka - ciekawe, że nie lamentują nad losem niosek......widmo głodu straszy???

Yarpen głupio pyta, to mu głupio odpowiadam



Chyba lamentują. W końcu istnieje już pewna świadomość w społeczeństwie co oznaczają cyferki na skorupkach. Ja staram się kupować tylko jedynki i dwójki.

Jedynki czy dwójki, też znoszą nioski karmione paszami ze wszelkimi wspomagaczami do codziennego znoszenia jaj -przez niemal cały rok.

Ale mają lepiej niż trójki, nieprawdaż?

Teoretycznie.

Czyli lament odnosi jakiś skutek!

Teoretycznie - nie praktycznie....60% handlu jajami odbywa sie w szarej strefie, 50-7- lat temu przeciętna kura znosiła 240 szt/rocznie, aktualnie hodowlana 340 szt/rok...nażre się pasz sztucznie napędzających produkcję to i znosi....a ludzie cieszą "ekologicznymi 1 czy 2.
Na dodatek chlubią sie ekologicznymi "osiągnięciami" czyli np. "uwolnieniem kur niosek od cierpienia"