Przecież mówiłem szach mat
Nie może odpowiedzieć bo albo będzie musiała stanąć podstępnie prolife albo po stronie aborcjonistow. A ona chce i zjeść ciastko i mieć ciastko. Takie Walesowskie jestem za a nawet przeciw.

O kim mówisz? O mnie? Odpowiedziałam na wszystkie pytania.

A to ty byłaś pytana?

Nie ma to jak wypowiadać się nie znając wątku

To się nie wypowiadaj albo zapoznaj z wątkiem.

Tutaj masz pytanie

Prawo to w pierwszym rzędzie nie przepis określający karę, ale wyznacznik czynu.

To że prawo wyraża adekwatność przestępstwa w karze, nie ma bezpośrednio nic wspólnego wykonaniem, bądź niewykonaniem kary.
Chyba Szanowne Panie, macie podejście do prawa, jak Starotestamentowi Żydzi z przypowieści o jawnogrzesznicy.
Kara śmierci przez ukamieniowanie, była ekwiwalentem przestępstwa, ale nie w sensie jakiegoś zadośćuczynienia, bo to przecież niemożliwe, ale w sensie obrazowania wagi występku.
Jezus pokazał, że nieważne jest wykonanie kary, pomimo że ona istnieje.
Kara jest zobrazowaniem rzeczywistości zniszczonej przez przestępcę swoim występkiem. Przestępstwo zniszczyło rzeczywistość w sposób przedstawiony karą, wszystko co mogło być zniszczone występkiem, zostało już zniszczone.
Starotestamentowcy byli, chyba trochę podobnie jak niektórzy tutaj, skupieni na konieczności rozwalenia komuś głowy kamieniem, co przecież nie było potrzebne, bo cały dramat już się wydarzył.
Jezus dał wszystkim do zrozumienia, z czym mają do czynienia i wszystkim kamienie wysunęły się z rąk i chociaż kamieniowanie było potrzebne do zrozumienia zła grzechu, to nie było potrzebne do jego naprawy.
Litera prawa wyjaśnia ducha prawa, poprzez obecność kary. Wykonanie kary w sensie Nowotestamentowym jest zupełnie nieistotne jako dopełnienie występku, ale mimo wszystko niezbędne do przedstawienia grzechu.
Ani jedna jota nie będzie skreślona z prawa, pomimo że zostaje ono wypełnione.
Tak więc występek i kara są nieodzowne jako zapis wyjaśniający prawo w pełni, ale o samym stosowaniu kary nie ma sensu myśleć, jako o autonomicznym fakcie.
To czy ktoś zostanie poddany karze po dokonaniu aborcji czy nie, nie ma większego znaczenia, bo tak czy inaczej człowiek już zginął.

Gdybyś potrafił czytać ze zrozumieniem, zauważyłabyś, że to pytanie nie było do mnie:

viewtopic.php?p=957126#p957126
i zauważyłbyś moją wypowiedź na temat prof. Chazana:
viewtopic.php?p=957111#p957111
Twoje uczulenie na moją osobę spowodowało ślepotę. Zacietrzewienie zablokowało umiejętność czytania ze zrozumieniem.

A czy ja powiedziałem ze było do ciebie?
Może czytaj uważnie wątek to nie będziesz miała takich wpadek

Odpowiadasz dla mnie wskazując pytanie, na które jest brak odpowiedzi i zarzucasz mi brak uważnego czytania wątku? No, ale iśc w zaparte to Twoja metoda na dyskusje.

Jak na razie to udowadniasz ze nie czytasz wątku uważnie.
Pytałaś się czy to do ciebie to ci odpowiedziałem pytaniem czy to ty byłaś pytana.
Widzę chęć przywalenia Coronrowi przeważyła umiejetność czytania ze zrozumieniem.
Pokazałem tylko ze nie czytasz uważnie i żebyś mogła przeczytać do kogo było pytanie zacytowałem bo pytanie było na 24 stronie.

Chyba jest małe nieporozumienie - rozmawiacie o innych pytaniach.

Małgosi zadałem pytanie, czemu według Niej nie należy karać dzieciobójczyń - i Małgosia próbowała odpowiedzieć (trochę się zamotała, w końcu zostało właściwie tylko to, że KEP się wypowiedziała przeciwko, ale próbowała udzielić odpowiedzi).

Natomiast Coronerowi chodzi o odpowiedź na pytanie, które zadałem Aluś i nie otrzymałem odpowiedzi. Pytanie brzmiało:

Nawet już nie chodzi o okoliczności (a te były takie, że dziecko było - co pomijano - "efektem" zapłodnienia in vitro. Gdy nastąpiła katastrofa, jakoś klinika która dokonała zabiegu i prowadziła ciążę nie zdecydowała się na aborcję, tylko odesłała "gorący kartofel" do prof. Hazana), tylko o proste pytanie:
Alu, Hazan powinien zabić to dziecko?

Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że taki chwat ma do tego stopnia mózg przeżarty religią, że gdyby papież pobłogosławił pedofilię to on pierwszy stałby pod przedszkolem w płaszczu prochowym, ale państwo pozwolą że do poziomu łajna zniżał się nie będę.



To może ja zarzucę – Małgosia nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
To co jest morderstwem, a co nie jest materią ściśle umowną, a wynika z samej definicji tegoż terminu, którą do znudzenia tutaj przytaczałem (co, jak widać, niektórych murów jednak skruszyć nie zdołało)



To ja mam pytanko do Pana Marka – te "dzieciobójczynie" tj. zgodnie z definicją "zabójczynie własnego dziecka" powinny odpowiadać za morderstwo, prawda?

Tak Iago.
Wiem do czego zmierzasz - i odpowiedź brzmi: tak, nalezy dążyć do tgeo, by aborcja była karana po prostu z przepisu o morderstwie.

OK, jestem po prostu ciekaw czy Marek ma choć elementarne pojęcie w materii, którą jak rozumiem chciałby przeforsować.

Mógłbyś nam jeszcze przypomnieć Marku na czym polega actus reus tego całego morderstwa?