W sobotę 7 czerwca wyszedł z domu i do tej pory nie powrócił Mateusz Świerczek.
Mieszka w Jaworniku koło Myślenic. Wiemy że w sobotę był w Krakowie i około 12-15-stej pojechał w Tatry nie wiemy gdzie dokładnie się wybrał ale miał sprzęt do wspinaczki. Prawdopodobnie pojechał PKS-em do Zakopanego.

Według naszych przypuszczeń mógł pójść na: Kominiarski Wierch, Mięguszowiecki szczyt, Szpiglasowy Wierch, Kozi Wierch, Lodowy Szczyt, Gerlach, Tymanowa-Błyszcz-Bystre. To są góry które Go między innymi fascynowały. Mateusz nie przejmował się szlakami i brakiem miejsc noclegowych w Schroniskach, ani też porą podróżowania (mógł przenocować gdziekolwiek, pójść nocą, lub wybrać drogę, której nie ma na mapie).
Być może też nie dotarł w Tatry, tylko stało się coś po drodze - gdyż nie wiemy czy na pewno był w Zakopanem, a może gdzieś indziej pojechał.

Jeżeli masz znajomych którzy bywają w Tatrach, byli w tym czasie w Tatrach, będą w Tatrach, jechali z Krakowa do Zakopanego, byli na dworcu w Krakowie w tym czasie, znają kogoś kto jechał, kierowcę PKS-a lub innej firmy na tej trasie...

Kontakt do rodziny Mateusza, rysopis i więcej danych na tej stronie: http://mateusz-swierczek.friko.pl/

No cóż, przykre ostrzeżenie dla innych...





Pomodlę sie w tej sprawie...Czy TOPR Go nie szuka

Ciężko angażować TOPR czy GOPR jeśli nie ma pewności, że poszedł w góry...

Jeśli poszedł, któs musiał go widzieć. Większe prawdopobieństwo skuteczności miałoby rozwieszenie zdjęć na wejściach na szlaki. Jeśli ktoś potwierdziłby, że poszedł na szlak TOPR czy GOPR zaangażowałyby się w poszukiwania.

W sumie to przypomina mi analogiczną sytuację z Zalewu Szczecińskiego... rodzina chłopaka podniosła takie larum i poruszyła takie sznurki, że wszyscy ratownicy szulaki chłopaka, który "na pewno" obozował nad zalewem i pływał...
Chłopak w najlepsze bawił się w jednym z większych miast Polski, za to trwały dość bezowocne poszukiwania... ze szkodą dla innych.

Z angażowaniem pewnych służb trzeba czasem uważać.


Crosis

Dorosly, mlody, sprawny czlowiek, obyty w gorach. Prawdopodobnie w te gory poszedl, jak wiele razy do tej pory.

Nigdzie nie znalazlem informacji, dlaczego nalezy sie o niego martwic.

Mial wrocic tydzien temu i do tej pory go nie ma? Mial byc ciagle w kontakcie, ale nie jest?

Mial gdzies dotrzec, ale nie dotarl?

Wiesz... rodzina się zapewne martwi, skoro od kilku tygodni nie daje znaku życia...

Mateusz był oazowiczem, śpiewał w scholi Cantate Domino w Diakonii Muzycznej w Krakowie, co więcej wybierał się na misje do Ghany jako wolontariusz z Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. Tak, już w czasie przeszłym- był, śpiewał i wybierał się. Mateusz najprawdopodobniej nie żyje. http://www.topr.pl/index.php?option=com ... 55b1286556

Proszę o modlitwę za zmarłego i pogrążoną w żałobie rodzinę.