By nie "przechodzić" związku...
Ostatnio rozmawiałam z moim chłopakiem o ślubie i związanych z nim sprawach. Zastanawialiśmy się jak zebrać potrzebą sumę, która raczej mała nie będzie. Jeśli po studiach znajdę pracę to i tak wiele nie odłożę, bo będę musiała zapłacić za mieszkanie, rachunki i całą resztę. Jemu będzie o tyle łatwiej, że nie będzie musiał płacić za mieszkanie, bo ma dom. Na zebranie takiej sumy (oddzielnie) potrzeba sporo czasu, jakieś 2-4 lata, zależy jak się wszystko ułoży i czy w tzw. między czasie nie będzie żadnych większych wydatków. Chciałam znaleźć jakąś złotą (a przynajmniej dobrą) metodę na zebranie tych pieniędzy szybciej, ale nic nie przyszło mi do głowy. Nie wiem w jaki sposób to zorganizować.
Jego rodzice (a w zasadzie mama) nie będą nam w stanie niczego dołożyć, co do moich to może być różnie, bo nie mogę przewidzieć, czy moja mama do tego czasu go zaakceptuje i zechce nam pomóc w przygotowaniach, także od strony materialnej.
Te 2-4 lata to dużo, tak mi się zdaje. Do tego czasu można mieć mieć dziecko albo nawet dwoje. Nie chcę, żeby to był "przechodzony" związek, już teraz jesteśmy ponad 2 lata razem, za 1,5 roku kończę studia, potem jeszcze 2-4 lata, w sumie to 5,5-7,5 roku. Zdaję sobie sprawę ze specyfiki naszego związku, ale trudno nie myśleć o tym, jak to najlepiej zorganizować, bo te 1,5 roku szybko minie.
Opcja bez wesela raczej nie istnieje, bo on jest osobą bardzo rodzinną i "do kościoła bez rodziny nie pójdzie". Z obu stron byłoby łącznie około 100 osób. Pomysł wzięcia kredytu na wesele odpadł już dawno, po prostu się na to nie zgadza - nie chce wchodzić we wspólne życie z kredytem.
Można coś z tym zrobić, czy mamy po prostu czekać?