Aby można było w kontekście tej dyskusji "przedefiniowywać" musiałaby być jedna obiektywna definicja osoby ze wszystkimi innymi stanowiącymi aberrację od niej – niestety poza, ewentualnie, chwatową wyobraźnią i krainą fantazji w której być może przyszło mu żyć, nie mamy do takowej dostępu. Definicja osoby jest materią subiektywną oraz ustalaną arbitralnie i wywodzi się tedy wprost od wcześniej przyjętych założeń.



Oczywiście że nie – wszak chwat pisał poniższe brednie tylko po to aby trochę potrollować w dyskusji, wcale nie majać na myśli tych andronów, które sadził:





Oraz, co widać, na poniższym przykładzie, rozemocjonowanej nastolatki chwata, która nie potrafi na potrzeby dyskusji zaprzestać tej swojej histerycznej maniery i chociażby zapoznać się z tym co interlokutor ma do powiedzeni, zamiast, znów, histerycznie projektować własnych rozemocjonowanych i na wskroś bzdurnych wizji tegoż:



Oczywiście nie uważam by aborcja był morderstwem, ponieważ nie uważam podmiotu aborcji za osobę, więc, jak sam widzisz, palnąłeś totalną bzdurę wynikającą nie z tego że istnieje między nami różnica zdań, ale dlatego że z tego histerycznego rozemocjonowania nie potrafisz przeczytać ze zrozumieniem kilku zdań na krzyż i się do nich merytorycznie odnieść...



Oczywiście – jeżeli chwat narobi na dywan to rozwiązaniem problemu jest (okazuje się) obchodzenie dokoła jego "dzieła", a nie zaprzestanie przez niego zostawiania po sobie materii biologicznej.



Według Twojej skrajnie głupkowatej i nieprzemyślanej definicji oczywiście ma, ponieważ czym są ludzie według chwata? "Potomkami swoich rodziców" proszę państwa. Zatem, jak najbardziej mój pies jest człowiekiem i miał rodziców ludzi.

Pytałem, czym człowiek wyróżnia się ze świata istot żywych. Bo z tego, co napisałeś wynika, że niczym, więc nie byłoby różnicy między jedzeniem marchwi a kanibalizmem.

Sprowadzenie istoty ludzkiej do bycia "potomkiem" albo do kodu genetycznego jest skrajną deprecjacją i materializmem. Dlatego to zdecydowanie za mało.

Potomek osoby ludzkiej, jest również osobą ludzką.
A że niektórzy uważają takie wnioskowanie za zbyt skomplikowane?
Mimo odczuwanej empatii dla podobnych komplikacji i ich podmiotów, nie widzę powodu żeby przedyskutowywać kwestię, że dwa dodać dwa, nie równa się cztery.

Zauważyłem, że ilość impertynencji używanych przez @Iago, jest odwrotnie proporcjonalna do ilości sensu w jego wypowiedziach.
Doceniam aktywność i inicjatywę indoktrynującego, szukającego metody przebicia się ze swoją pogadanką i chwytanie się brzytwy obelg w sytuacji braku argumentów. Może jednak dało by się postępować zgodnie ze starym dobrym REGULAMINEM forum i uzasadniać "myśli"?
Istnienie człowieka, czyli osoby, od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci jest faktem. Natomiast definicje to czynnik zmienny, zatem niewymierny i zawodny jako kryterium oceny faktu, natomiast przydatny i skuteczny jako środek rozmaitych manipulacji.
Oczywiście nie ma najmniejszego znaczenia, czy Ty uważasz, czy nie uważasz aborcji za morderstwo. Właśnie o to chodzi, żeby rozróżnić między @Iagowym widzimisię, zwanym "uważaniem", a faktem, czyli morderstwem człowieka: potomka jednego człowieka (mężczyzny) i drugiego człowieka (kobiety), będącego tym samym również człowiekiem (osobą) posiadającym tym samym niezbywalne prawo do życia.

Tutaj trochę cytatów swiadczących o tym ze nie ma watpliwosci kiedy zaczyna sie zycie czlowieka.

http://www.pro-life.pl/wp-content/uploads/2015/10/czlowiek-od-poczecia-podreczniki.pdf

chwat, bycie potomkiem niczego nie mówi o człowieczeństwie. Nawet patrząc z perspektywy chrześcijaństwa, Bóg nie robiłby sobie tyle zachodu dla człowieka, gdyby ten czymś się nie wyróżniał.

Człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga, Bóg uczynił go niewiele nizszym od aniolow tak bym to zdefiniowała...Tym sie różni...

Dowodzi człowieczeństwa (chodzi o prawo do życia) potomka, w stopniu równym człowieczeństwu jego rodziców i dlatego daje te same prawa (do życia).

A dlaczego człowiekowi przysługuje prawo do życia, choć nie przysługuje ono wszystkim istotom żywym?

W przypadku księdza, który doprowadził do śmierci własnego syna sąd nie mógł wydać orzeczenia, bo biegli nie potrafili podać czy dziecko zmarło w drogach rodnych, czy po urodzeniu.
A tylko urodzone dziecko w świetle polskiego prawa jest człowiekiem.

No prosze a myslalem ze to tylko produkt prawny krajow anglosaskich.

A bez światła polskiego prawa, oczywiście nie można być człowiekiem i bez polskiego prawa wszelkie rozstrzygnięcia moralne w ogóle nie są możliwe.

Przedstaw mi, proszę, przepis polskiego prawa, który to stwierdza.

Moralnie, ale nie prawnie, czyli karanie kobiet za aborcje prawnie nie ma racji bytu, ot taka fantazja Ordo Iuris.

Ale zdajesz sobie sprawę, że w pierwsza osoba ludzka została niewątpliwie urodzona przez nie będące z pochodzenia osobą ludzką zwierzę?



Nie jest skomplikowane, tylko zawiera manipulację. Organizm ludzki nie równa się osobie ludzkiej.

Dlaczego zatem ograniczasz to do ludzi urodzonych?
W mysl tego twierdzenia, Polpot był spoko gość. Wprawdzie zamordował 1/2 miliona "organizmów" ale przecież "niekoniecznie byli to ludzie", nie?