Punkty- za co je przydzielamy?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Ej ludzie, Crosis z tego co pamiętam napisał, że "byłem w związku z ponad 20 kobietami". Przepraszam bardzo kochani doszukiwacze spisków, gdzie Wy tu widzicie przechwalanie się? Ja zauważyłem tylko zdanie twierdzące.
Daj spokój MP. Fakt faktem - może dla niektórych było to przechwalaniem się. Jak powiedział klasyk PRu - "nie możesz dyskutować z tym, jak ludzie Cię odbierają"
@nosper:
Holy true
Crosis
|
Pn mar 17, 2008 23:24 |
|
|
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
nospheratu napisał(a): Bartas napisał(a): Czekam na tę jedną jedyną  Jak kotek obstawia jedną dziurkę to zdycha z głodu.
Przepraszam bardzo, ale nie rozumiem Cię, kolego  Mógłbyś się wyrażać jaśniej?
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
Wt mar 18, 2008 8:28 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Rita napisał(a): Cytuj: No nie widzę, bo to tak samo jakby ktoś powiedział, że pracował już w 20 różnych zawodach. Też byś się zgorszyła or sth? A kto się zgorszył? Kurde, gdzie? No bo naprawdę niektórzy widzą co chcą... Poza tym nie da się ukryć, że stwierdzenie że miało się ponad 20 kobiet jest chwaleniem się, na dodatek w kontekście innych postów Crosisa. Może nie świadome, ale jednak na pewno chęć zaimponowania. Ale to nie zmienia faktu, że nas to nie zgorszyło, a po prostu wydało się żałosne, ot co.
A ja miałem 69 kobiet, so what? ;]
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Wt mar 18, 2008 11:37 |
|
|
|
 |
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
Mroczny Pasażer napisał(a): [ A ja miałem 69 kobiet, so what? ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
W dzisiejszych czasach to nie jest gorszące. To wydaje się być normą
Mnie Was trochę żal. Trwały związek wymaga jednak pracy, nie wszyscy są zdolni do zaangażowania i wysilku, albo nie chcą narażać się na ryzyko porażki ?
Pozdrawiam, odwagi Panowie 
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
Wt mar 18, 2008 11:47 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ale o czym Ty mówisz? Jaki strach? Jakie ryzyko?
Niektórzy mają po prostu inne potrzeby. Ja mam jeszcze czas na związki długodystansowe, miłości, dzieci, rodzinę i to wszystko. Jak na razie perfekcyjnie odpowiadają mi kobiety, które albo szukają faceta na krótki okres, który jest fajny a potem się nudzi. I bez żalu zmienia się go na innego (z wzajemnością). Perfekcyjnie odpowiada mi to, że na każdej imprezie mogę spotkac kobietę, która da mi wzrokiem magiczny sygnał pt "Jedziemy do mnie/do ciebie, ale Ty płacisz za taksówkę".
Ludzie! Nie doszukujcie się we wszystkich tego, co macie w sobie. Jesteśmy różni. Ja Was nie namawiam na przestawienie się na mój styl bycia, ale też mdłości mnie biorą jak czytam jak to my boimy się związków, odpowiedzialności, porażek...
takie pierniczenie kotka za pomocą młotka. Nam obecna sytuacja odpowiada. Przyjdzie czas, to ona się zmieni. Na razie jeszcze go mamy.
Crosis
|
Wt mar 18, 2008 18:26 |
|
|
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
olinka napisał(a): Mnie Was trochę żal. Trwały związek wymaga jednak pracy, nie wszyscy są zdolni do zaangażowania i wysilku, albo nie chcą narażać się na ryzyko porażki
Masz zupełną racje, pisząc, że trwały związek wymaga pracy i zaangażowania. Ja nie wyobrażam sobie życia w związkach z wieloma kobietami, po pierwsze: nie jestem jakiś Don Juan, a po drugie: jestem bardzo wrażliwy i z pewnością, nawet gdyby mi się przytrafiło mieć w życiu dwie, trzy dziewczyny, zostałoby multum złych i bolesnych wspomnień i pasmo porażek.
Ani też z drugiej strony nie wyobrażam sobie związku z dziewczyną, tą jedną jedyną, mimo, że codziennie się o to modlę. Boję się porażki wynikającej z zakochania, zaangażowania, oddania serca, gdy ta druga osoba wcale tego nie odwzajemni, lecz wręcz przeciwnie - obgada, ośmieszy, jaki to ze mnie fajtłapa, karzeł i w ogóle.
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
Wt mar 18, 2008 19:30 |
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
Mroczny Pasażer napisał(a): Rita napisał(a): Cytuj: No nie widzę, bo to tak samo jakby ktoś powiedział, że pracował już w 20 różnych zawodach. Też byś się zgorszyła or sth? A kto się zgorszył? Kurde, gdzie? No bo naprawdę niektórzy widzą co chcą... Poza tym nie da się ukryć, że stwierdzenie że miało się ponad 20 kobiet jest chwaleniem się, na dodatek w kontekście innych postów Crosisa. Może nie świadome, ale jednak na pewno chęć zaimponowania. Ale to nie zmienia faktu, że nas to nie zgorszyło, a po prostu wydało się żałosne, ot co. A ja miałem 69 kobiet, so what? ![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
A ja nie miałam żadnej 
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Wt mar 18, 2008 21:30 |
|
 |
olinka
Dołączył(a): Cz wrz 06, 2007 21:26 Posty: 520
|
Bartas napisał(a): [ Ani też z drugiej strony nie wyobrażam sobie związku z dziewczyną, tą jedną jedyną, mimo, że codziennie się o to modlę. Boję się porażki wynikającej z zakochania, zaangażowania, oddania serca, gdy ta druga osoba wcale tego nie odwzajemni, lecz wręcz przeciwnie - obgada, ośmieszy, jaki to ze mnie fajtłapa, karzeł i w ogóle.
Wejście w relację z drugą osobą zawsze jest równoznaczne z podjęciem ryzyka.
Może dlatego nie spotkałeś jeszcze odpowiedniej dziewczyny, bo boisz się przegranej. Więcej wiary w siebie
Z drugiej strony nie warto pakować się w ciemno w każdy zwiazek.
A ja myślałam, że tylko dziewczyny mają problemy ze znalezieniem kogoś chcącego się poważnie zaangażować 
_________________ Make a good thing better.
Mój Bóg i moje wszystko.
|
Wt mar 18, 2008 21:40 |
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
olinka napisał(a): A ja myślałam, że tylko dziewczyny mają problemy ze znalezieniem kogoś chcącego się poważnie zaangażować
Chciałbym zaznaczyć, że nie tylko dziewczyny mają problem ze znalezieniem kogoś, który chciałby się poważnie zaangażować  Okazuje się, że faceci też mają z tym problem. Na moim przykładzie (ech, Bartas ty egoisto jeden! ciągle się tylko o tobie mówi!  ). Nie jestem facetem przebojowym, nie traktuje dziewczyn przedmiotowo etc. Za to jestem niepoprawnym romantykiem, uczuciowym, wrażliwym i zależy mi na prawdziwym zaangażowaniu i zaufaniu wobec obu stron, ale patrząc na obecną rzeczywistość, wygląda to żałośnie, dlatego boje się cokolwiek zrobić w tym kierunku.
Zastanawiam się rzeczywiście nad jakimś duszpasterstwem czy oazą, które do niedawna tak krytykowałem, zarzucając dewocję i brak młodego, radosnego ducha. Podobno często tam rodzą się przyjaźnie czy nawet uczucia w duchu chrześcijańskim.
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
Wt mar 18, 2008 22:27 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
olinka napisał(a): Mroczny Pasażer napisał(a): [ A ja miałem 69 kobiet, so what? ;] W dzisiejszych czasach to nie jest gorszące. To wydaje się być normą :?
No, ale powiedz mi, nawet jeśli to byłaby prawda, co w tym gorszącego?
Wy macie jakąś schizę na punkcie zgorszenia.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Wt mar 18, 2008 22:44 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nie jestem facetem przebojowym, nie traktuje dziewczyn przedmiotowo etc. Za to jestem niepoprawnym romantykiem, uczuciowym, wrażliwym i zależy mi na prawdziwym zaangażowaniu i zaufaniu wobec obu stron, ale patrząc na obecną rzeczywistość, wygląda to żałośnie, dlatego boje się cokolwiek zrobić w tym kierunku.
Wg mnie Twoje "wygląda żałośnie" jest bezpodstawne. Niestety Bartas, zmartwię Cię: znalezienie takiej osoby wymaga dania czegoś od siebie. Inaczej rzecz ujmując: nie szukasz - nie znajdujesz. I szukanie tutaj nie wymaga wcale angażowania się, chodzenia do łóżka czy innych "złych" rzeczy. Wystarczy się spotykać. Umawiać. Spacerować. Pić kawę. Najczęściej to jest najważniejsze.
A to, że jesteś niepoprawnym, uczuciowym i wrażliwym romatykiem niczemu nie przeszkadza. Ja też jestem  Zaangażowanie i zaufanie też nie są przeszkodą, bo są konieczne zawsze, poza oczywiście "one night stand", tudzież podejściem typu FANTA (F-u-c-k And Never Touch Again).
Jednym słowem: znalezienie kogoś wymaga otwartości. Poznawania. Wymaga zrobienia kroku, może nie w kierunku konkretnej osoby, ale w kierunku ludzi ogólnie.
Z grupowego punktu widzenia wygląda to tak: każdy człowiek wysyła sygnały. A one dzielą się na dwa typy: świadome i nieświadome. Świadome to te, które przemyśleliśmy, zaplanowaliśmy i wysyłamy w określonym celu. Nieświadomych nie kontrolujemy (najczęśniej nie umiemy). Świadome sygnały to umiejętność adaptacji, grania, kontrolowania się. I nie określa się tego w negatywnym znaczeniu, ponieważ w obecnym społeczeństwie są one konieczne. To swego rodzaju kontrola.
Teraz wyobraź sobie pewną grupę ludzi. Wąską, zamkniętą. Ci ludzie przeważnie znają Cię już dłużej, Twoje sygnały są dla nich jasne, nie odbierają ich sprzecznie. Ale jeśli wyjdziesz z nimi poza tą grupę może okazać się, że sygnały, które dotąd były jasne i klarowne nagle stawiają Cię w głupiej sytuacji. Nie są rozumiane, albo są rozumiane opacznie (w Twoim spojrzeniu).
I tutaj wchodzi w grę podstawowa zasada "team building", która jest do zastosowania zawsze... a właściwie dwie zasady:
1. Ludzie "obrazują". Budują obrazy na podstawie dostepnych danych, które są przetworzone w ich wyjątkowy sposób.
2. Możesz kontrolować dane, które wysyłasz. Ale nie możesz kontrolować sposobu, w jaki są odbierane.
Wniosek jest prosty: nie możesz, ale to na prawdę nie możesz kontrolować tego, jak Cię ktoś odbiera. Na tej zasadzie na moim niechlubnym przykładzie nie mogłem i nie miałem wpływu na to, że Rita i zuco odebrały moje zdanie jako przechwałkę. Po prostu nie mogę z tym nic zrobić. Stało się.
Co mogę zrobić? I tutaj znów kłania się "team building".
Trzeba zrozumieć siebie. Określić siebie.
Polecam mały eksperyment: nagraj się na kamerę. W kilku podstawowych sytuacjach. Możesz wykorzystać znajomych i potraktujecie to jako dobrą zabawę. Potem, kiedy będziecie odtwarzać taśmy z poszczególnymi nagraniami, starajcie się wyłapać charakterystyczne dla pewnych osób zachowania. Coś wyróżniającego. A potem niech każdy z grupy opisze to, jak odebrał dane zachowanie danej osoby. A potem, kiedy przejdziecie już przez to, niech każdy powie, jakby odebrał to zachowanie, gdyby tej osoby nie znał.
Zasada jest jedna: nie dyskutujemy z tym, jak ktoś nas odebrał. Możemy to tylko przyjąć do wiadomości.
Wtedy będziesz mógł zastanowić się jaki obraz Ciebie mogą mieć ludzie, a na jakim obrazie Ci zależy.
I od razu mała uwaga: to nie służy "zmianie osobowości pod innych i zatraceniu siebie". Takie ćwiczenie to standard we wszelkich grupach biznesowych i to naprawdę działa. Pomaga ludziom zrozumieć siebie, innych i oczywiście unikać niepotrzebnych konfliktów. Mi dało naprawdę mnóstwo i teraz bez problemu jestem w stanie pracować w grupie międzynarodowej, multikulturowej z ludźmi, których widzę pierwszy raz.
Polecam Bartas! Najpierw zrozum siebie i zastanów się, jak widzą Cię inni. Potem pomyśl, jak chciałbyś być widziany
Bo oprócz tego, że się szuka, trzeba pokazać, że się to robi. I to nie poprzez wywieszenie tabliczki na szyi. Trzeba wysyłać odpowiedni sygnał. Sygnał, który przez inną szukającą osobę będzie odebrany w dobry sposób. Bo może przeszedłeś obok kobiety idealnej dla Ciebie obojętnie tylko dlatego, że nie dałeś jej do zrozumienia, że mógłbyś być czymś zainteresowany? Może ona uznała "on jest naprawdę atrakcyjny, ale ewidentnie niczego nie szuka".
Zastanów się
Crosis
|
Wt mar 18, 2008 23:01 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Bartas napisał(a): Boję się porażki wynikającej z zakochania, zaangażowania, oddania serca, gdy ta druga osoba wcale tego nie odwzajemni, lecz wręcz przeciwnie - obgada, ośmieszy, jaki to ze mnie fajtłapa, karzeł i w ogóle.
E tam Bartas, przecież miłość wymaga znajomości, tak samo zaangażowanie wymaga poznania - nie sądzę abyś się zaangażował nie znając czyjegoś charakteru i nie poznawszy tej osoby. Fatalne zauroczenia się rzadko zdarzają.
A nawet jeśli się zakochasz, nawet jeśli stworzysz związek a potem wszystko zacznie się sypać, a Ty będziesz doświadczał ogromnego cierpienia tak jakbyś wewnętrznie umierał, to nie warto się tego bać - ten proces wewnętrznego umierania jest jednym z najwspanialszych twórczych doświadczeń - człowiek zawsze wychodzi z niego silniejszy i doskonalszy.
|
Śr mar 19, 2008 0:01 |
|
 |
vi
Dołączył(a): Wt paź 03, 2006 9:34 Posty: 352
|
Crosis napisał(a): znalezienie takiej osoby wymaga dania czegoś od siebie Crosis napisał(a): Jednym słowem: znalezienie kogoś wymaga otwartości. Poznawania. Wymaga zrobienia kroku, może nie w kierunku konkretnej osoby, ale w kierunku ludzi ogólnie.
Jest to święta prawda!! i to poznawanie jest fascynujące. Jeżeli zacznie dotyczyć konkretnej osoby, to w znakomitej większości przypadków ta fascynacja sie jej udzieli. Taka "uczuciowa trzecia zasada dynamiki"  Pod warunkiem, że nie bardzo zastanawiasz się nad reakcją danej osoby, o nic sie nie boisz, tylko ulegniesz tej fascynacji, wtedy będziesz sobą i wszystko będzie prawdziwe. Bartas, uszy do góry i najważniejsze to nie bać sie dziewczyn - podobno to tez ludzie  :P A na pewno nic na siłę, jakbyś miał wypisane na czole "szukam zony", bo to odstrasza Crosis napisał(a): Polecam Bartas! Najpierw zrozum siebie i zastanów się, jak widzą Cię inni. Potem pomyśl, jak chciałbyś być widziany
Z tym się mniej zgadzam, tego nie zmienisz jak ktoś sobie coś "ubzdura", martwić sie nie ma czym... Nad tym to się wiele może nie zastanawiaj, bo szkoda nerwów, bądź po prostu sobą.
_________________ Cóż z tego, że go kiedyś zdmuchniesz w mgnieniu oka, skoro wciąż przemijając – wciąż jeszcze jest sobą? Ja ten Twój świat, co mija, kocham Panie! – kocham! Jak żywą kadzielnicę bujam go przed Tobą! (Beata Obertyńska)
|
Śr mar 19, 2008 7:26 |
|
 |
Bartas
Dołączył(a): N wrz 24, 2006 18:13 Posty: 2267 Lokalizacja: Poznań
|
vi napisał(a): jakbyś miał wypisane na czole "szukam zony", bo to odstrasza
A czemu od razu żonę?  Nie wiem w ogóle czy rodzinę założę
Chodzi mi przede wszystkim o fajną i dobrą kumpelę, a jeśli w związku z nią przerodzi się w coś więcej ... wtedy będę myślał co dalej
Dziękuję Wam wszystkim za pomoc  Wy to zawsze potraficie pomóc dobrym słowem  Dzięki Ci, Panie za tych ludzi i za to forum, na którym tak nieudolnie się udzielam
Ok, koniec. Wracamy do tematu 
_________________ [i]Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi, bo nie jesteś sam[/i] :)
|
Śr mar 19, 2008 8:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
vi napisał(a): Z tym się mniej zgadzam, tego nie zmienisz jak ktoś sobie coś "ubzdura", martwić sie nie ma czym... Nad tym to się wiele może nie zastanawiaj, bo szkoda nerwów, bądź po prostu sobą.
Akurat nie o to mi tutaj chodziło. Czasem możemy coś po prostu robić źle i nie chodzi wcale o to, co ktoś sobie "ubzdura". Bycie sobą jest wskazane, ale ma też granice
Crosis
|
Śr mar 19, 2008 17:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|