Vance rzeczywiście wspaniale wypunktował eurokomunizm.
Faktem jest też, że sprzeciwił się (kto?) Vance'owi w kwestiach związanych z deportacją nielegalnych imigrantów. Sprzeciwił sią słowo Vance'a twierdzących, że najpierw trzeba dbać o rodzinę, potem o sąsiadów, rodaków, a dopiero potem i innych. Na co Prevost odpowiedział, że nie można stopniować miłości.
Uważam, że nie można stopniować miłości, ale można stopniować jej okazywanie.

Nie można stopniować miłości? Na pewno? A dlaczego masz Boga kochać ponad wszystko, z całego serca?
A dlaczego w dekalogu szczególnie uwzględnieni są rodzice?
Nadto: słowo bliźni pochodzi od słowa "bliski". Rodina i krewni są najbliżsi. Miłość nie jest zerojedynkowa. Emocje ludzkie i pamięć nie są zerojedynkowe, lecz działają na sposób spektrum. Podobnie i nasze obowiązki wobec bliźnich.

W takim razie niejaki kardynał Prevost się mylił, a rację ma Vance.

Atimeres, kościół nie istniałby, gdyby nie hodował ludzi nieszczęśliwych. Robi to w sposób podobny do mrówek. Mrówki postrzegane są przez wielu jako pożyteczne i pracowite stworzonka. Tym czasem hodują one mszyce i się nimi opiekują. No oczywiście niebezinteresownie. Mróweczki żywią się spadzią, która jest ich przysmakiem, a którą w pocie czoła wytwarzają mszyce. Jak wspomniałem, gdyby kościół nie hodował nieszczęśliwych i nimi się nie opiekował, tym samym bez spadzi przestałby istnieć. Zatem dba o nich jak może.[img]...[/img]

Do krytyków PP. Leona XIV
https://www.youtube.com/watch?v=TDJ8qlIVdCw

Pewnie podpadnę ci, Mareto.
Może by się mi podobało to, co ten katecheta/kaznodzieja mówi, gdyby nie nadmiar jego aktorstwa ruchowego, które zdecydowanie dominuje nad treścią.

Może podpadniesz. Mnie ujmuje właśnie mimika twarzy Papieża, jej wyrazistość, uśmiech na równi ze słowami.