Teresse czy ty nie jestes czasem jakas prowokacja?

Bo tak patrze i patrze na te twoje tematy i cos mi tu smierdzi (i to wcale nie smrod piwa)

Musisz nadrobić. Złoty Smok, Srebrny Smok, Jako Mocne- o wiele lepsze od tego syfu w butelkach co nazywają Guiness. Desperados też raczej nieciekawe. Carlsberga nie lubie tak jak Heinekena. Velkopopicky Kozel całkiem, całkiem. Proletariat też niezły. Ale i tak na pierwszym miejscu mam Faxe, tylko to mocniejsze 10% w litrowej puszce(śmiesznie, że Faxe chyba tylko w Danii jest w butelkach). Okocim też jest ok, tak jak Warka.
Osobiście nie mam zamiaru próbować Sarmackiego w plastikowej butelce.
Karpackie Super(czy też bardzo?) Mocne jest zbyt mdłe i słodkie, za to Karpackie Pils dobre i wchodzi jak woda mineralna- jakieś 3,5 procenta.

Ogółem na codzień nie ma zbytniego sensu nosić. Raz, że nie pije się dużo, dwa, że nie wszędzie jest aż 50 gr za butelke, a 4 butelki to już prawie piwo gratis.

Jakoś nie mogłem się nigdy przekonać do tych Smoków co wymieniłeś, A.


Crosis

Sarmackie nie jest takie złe, na jakie wygląda

Warto dać szansę tańszym piwom, można trafić na prawdziwe perełki - Smoków niestety nie miałem okazji spróbować, polecam za to Łomżę i lubelską (nomen omen) Perłę.

E, Łomża i Perła (w sumie pochodzę stamtąd), to nie są piwa z "dolnej półki" - to po prostu browary regionalne. Natomaist wszelkiego rodzaju wojaki, dragony itd, które można kupić w supermarketach, a kosztują < 2 zł, nie mają dla mnie z piwem zbyt wiele wspólnego.


Crosis

Nawiasem mówiąc, to w ogóle znaczna część współczesnych piw ma z piwem niewiele wspólnego

Jeśli chodzi o krajowe, to lubię Żywca, z zagranicznych "prawdziwych" - Paulanera, tylko że drogi.... i nie wsżędzie jest... Nie lubię Heinekena, nie przepadam za tyskim.

Właśnie oblewam wczorajszą zalkę z psychy (4+ - I'm so f***ing happy, I could cry) i piję orzeźwiającego Żywca (druga puszka idzie więcej już nie mam), mimo, że jutro rano trzeba wstać do Kościoła.

To nic złego, trzeba to konsumować z rozumem

Bzdura, faceci nie lubią piwa. Ja nie znoszę. Ale może nie jestem facetem?

Spoko, wszystko zależy od gustu. Zależy też ile masz lat. Ja mam akończone 21. Dopiero kiedy ukończyłem 19 rok życia polubiłem piwko, wcześniej nie.
Piję tylko okazyjnie i najczęściej sam w domu, a nie z kimś w jakimś pubie czy w barze, bo to dla mnie za drogo

Mam 26 i raczej mi to nie przejdzie, bo od lat jestem totalnym abstynentem.

aha, to przepraszam i zwracam honor!

A proszę bardzo, wcale nie poczułem się urażony.

To dobrze!

To ja może powiem [żeby zupełnie nie dyskredytować piwa], że podobno niskoalkoholowy Żywiec jest niezły...

Straszne, ale medycyna zna rózne przypadki. Może po 30 będzie lepiej:)