Autor |
Wiadomość |
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz wrz 01, 2005 14:36 |
|
|
|
 |
Meg
Dołączył(a): Cz lut 17, 2005 22:28 Posty: 1652
|
|
So wrz 03, 2005 22:58 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca.
Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty".
Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy otograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci.
Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do
środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję
się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po
chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na
mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z
pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
"Dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, że mnie i
Harryemu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty,
człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę
nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że
rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki!
Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy
współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku.
Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby
zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć,że
wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana
stal...No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW ?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją
stale nosić... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, ZEMDLAŁA!!!!
|
Wt wrz 06, 2005 14:23 |
|
|
|
 |
bejot
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27 Posty: 556
|
Sopot..
Mandaryna właśnie zakończyła śpiewanie.. publika szaleje:
-jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz!...
no dobra to zaśpiewała..
Skończyła a publika:
...jeszcze raz ..
No i tak trzeci , czwarty piąty ...dziewiąty raz...
W końcu już zrezygnowana do publiczności.
- kochani ale ja już nie mam siły śpiewać...
A publiczność:
...śpiewaj... aż się nauczysz
_________________ Jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka..
nie słuchaj tego co mówi..
wsłuchuj się raczej w to, co przemilcza..
Khalil Gibran
|
Śr wrz 07, 2005 9:32 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
George Bernard Shaw (1856-1950), dramatopisarz angielski. I to tyle tytułem wstępu, bo mistrz z niego najprawdziwszy...
Pewien początkujący poeta zapytał raz Bernarda Shawa, co ma uczynić, by jego poezja dotarta do szerokich mas.
- Confetti z rękopisów! - odparł pisarz.
* * *
Kiedyś G.B.Shaw posprzeczał się z kimś. W końcu oponent rzekł:
- Daję głowę, że mam słuszność
- Biorę w zastaw tylko rzeczy wartościowe - odparł na to pisarz.
* * *
W pewnym towarzystwie dwie młode panienki spytały obecnego tam Shawa:
- Ile pan ma lat?
Pisarz odparł ostrożnie:
- To zależy od waszych zamiarów moje panie.
* * *
Kiedyś przedstawiono Bernararda Shawa damie, która potraktowała go arogancko. Po paru dniach pisarz otrzymał od niej zaproszenie treści:
"W każdy czwartek między 16 a 18 jestem w domu." Pisarz nie namyślając się odpisał na odwrocie:
"Ja też! Shaw."
* * *
Na pewnym przyjęciu córka gospodarzy grała na fortepianie.
- Sądzę, że jest pan wielbicielem muzyki - zwróciła się do obecnego tam G.B. Shawa po odegraniu kilku utworów.
-Oczywiście - odparł pisarz - ale nic nie szkodzi! Proszę grać dalej...
* * *
Pewien śpiewak spytał G.B.Shawa, skąd bierze się u niego zjadliwa ironia i humor.
- To zasługa mej matki - rzekł Shaw - Rozbudziła we mnie poczucie humoru, próbując zostać śpiewaczką operową.
* * *
Kiedyś w obecności Bernarda Shawa znany tenor zaśpiewał starą pieśń angielską. Młodzieńczo wystrojona dama rzekła do pisarza:
- Ta pieśń przypomina mi moją młodość!
- Nie sądziłem, że jest taka stara... - odparł nieubłagany Shaw.
* * *
G.B.Shawa odwiedził raz pewien arystokrata, lecz ten nie rewizytował go. Spytany o powód odrzekł:
- Między nami jest ta różnica, że pan odwiedzając mnie zyskuje na tym, gdy ja tracę tylko czas...
* * *
Podczas rozmowy o małżeństwie ktoś zwrócił się do Bernarda Shawa:
- Mężczyzna, który źle traktuje żonę, zasługuje na to, by dach zawalił mu się na głowę!
- Na to pisarz, który dobrze znał rozmówcę:
- Sądzę, że ubezpieczył pan dom na dużą sumę...
* * *
Pewien młody Anglik z wyższych sfer zapytał kiedyś Shawa:
- Czy to prawda, że gdy mówiono w towarzystwie, iż jestem inteligentny, pan temu zaprzeczył ?!
- Nic podobnego - odparł wieczny kpiarz - Nigdy nie byłem w towarzystwie, w którym uważano by pana za inteligentnego.
* * *
Na raucie siedząca obok Shawa księżna zasypywała pisarza pytaniami. W końcu spytała, dlaczego uważają go za tak mądrego. Pytany odparł:
- Mogę udzielić rady jak to osiągnąć: trzeba bardzo starannie ukrywać swoje głupie myśli.
* * *
O jednym ze znanych polityków G.B.Shaw rzekł:
-Ten człowiek jest w co drugim calu gentelmanem...
* * *
Po premierze "Kandidy" G.B.Shaw gratulował odtwórczyni głównej roli:
- To było wspaniałe, nadzwyczajne, rewelacyjne!
- Pan chyba przesadza... - odpowiada skromnie aktorka.
- Mam na myśli sztukę - zaśmiał się autor.
- Ja również ! - odparła.
* * *
Wielki pisarz angielski George Bernard Shaw powiedział kiedyś:
- Nieprawda, że niektóre narody nie mają historii. One po prostu nie mają historyków!
* * *
Shaw otrzymał raz od pewnego reportera, którego nie przyjął z braku czasu, kwestionariusz z prośbą o odpowiedź. Dał go służącemu Johnowi. Nazajutrz przeczytał w gazecie, że wstaje o 6-tej, potem czyści buty i obiera ziemniaki, a na spacer nie ma w ogóle czasu.
* * *
Opowiadano w obecności Bernarda Shawa, że autor powieści sensacyjnych, Edgar Wallace, może pisać jedynie wówczas, gdy pali.
-Czy nie można by go odzwyczaić od palenia? - spytał z westchnieniem pisarz.
* * *
Na pewnym przyjęciu Bernard Shaw spotkał krytyka, który dopiero co bardzo źle wypowiadał się o jego dziełach. Ów krytyk odezwał się do Shawa ironicznie:
- Panie Shaw, pańskie sztuki były wygwizdane w Paryżu, Londynie, Nowym Jorku...
- Najważniejsze, że były grane! - przerwał mu szybko pisarz.
* * *
W pewnym towarzystwie spotkali się korpulentny Gilbert Chesterton oraz wysoki i chudy Bernard Shaw. Z wyraźną kpiną odezwał sie Chesterton:
- Wygląd pańskiej osoby przywodzi mi na myśl, że w Angli zapanowała klęska głodu.
- A gdy na pana spojrzeć - odparł Shaw - nabiera się przekonania, że to pan jest tego przyczyną.
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Cz wrz 08, 2005 19:35 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zona przychodzi do domu i szczebiocze do meza:
- Wiesz? Dzisiaj mi sie poszczescilo! Ide obok zsypu na smieci, patrze a tam para pantofelków stoi. A jakie piekne! Przymierzam - mój rozmiar!
Maz:
- Taaa... Poszczescilo Ci sie.
Po paru dniach zona znowu mówi:
- Sluchaj, ide do domu, a u nas na podjezdzie, na zywoplocie, futro z norek wisi. Przymierzam - mój rozmiar!
Maz kreci glowa z podziwem:
- Szczesciara z Ciebie. A ja - popatrz - nie wiem czemu, ale szczescia nie mam. Wyobraz sobie, wkladam wczoraj reke pod poduszke, wyciagam bokserki, przymierzam - i ... nie moj rozmiar!!!
|
Pt wrz 09, 2005 7:54 |
|
 |
jurgi
Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 10:01 Posty: 200
|
Elka nawet wiem skad to masz..
dorzucę coś...
Trójka dzieci z 1 klasy stoi przed ostatnia szansa, aby otrzymac promocje
do drugiej klasy. Przepytuje je dyrektor:
- Jasiu, przeliteruj slowo TATA
- T-A-T-A
- Swietnie! Zdales!
- A teraz Monika, przeliteruj slowo MAMA
- M-A-M-A
- Doskonale! Przechodzisz do drugiej klasy...
- A teraz ty, Ahmed... Przeliteruj prosze... DYSKRYMINACJA
OBCOKRAJOWCÓW W SWIETLE POLSKICH PRAW KONSTYTUCYJNYCH....
_________________ lllZwatpienie to najprostsza droga do przegranejlll
|
Pt wrz 09, 2005 12:04 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
jurgi  dostałam go @
a takie dowcipy jak twój bardziej skłaniają do refleksji [smutnej] niż wesołości, ale są potrzebne
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt wrz 09, 2005 12:18 |
|
 |
jurgi
Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 10:01 Posty: 200
|
Dawno, dawno temu był sobie młody człowiek, który obiecał sobie zostać wielkim pisarzem.
Mówił: "Chcę pisać rzeczy, które będzie czytał cały świat, rzeczy, które poruszą ludzi aż do głębi, rzeczy, które będą sprawiały że będą krzyczeć, płakać, zwijać się z bólu i wściekłości!"
Teraz pracuje on dla Micro$oftu pisząc komunikaty o błędach.
_________________ lllZwatpienie to najprostsza droga do przegranejlll
|
So wrz 10, 2005 19:53 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Prokurator: Kiedy on wyszedł czy ona, gdyby chciała i była w stanie,
podczas tego gdy inni nie chcieli by szła, też wyszła, czy on zabrałby Was
też, to znaczy ją i Panią, na stację?
Obrońca: Sprzeciw wysoki sądzie. To pytanie powinno się wyprowadzić i
rozstrzelać!
*
Prawnik: Nie wie Pan co to było, ani jak wyglądało, a czy może nam Pan to
opisać?
*
Prawnik: Badał Pan już inne morderstwa, nieprawdaż? Czy były tam jakieś
trupy?
*
Prawnik: Doktorze, to Pan stwierdził, że ofiarę postrzelono w ogródku?
Świadek: Nie, ja stwierdziłem, że go postrzelono w rzepkę.
*
Prawnik: Jaki jest Pana stan cywilny?
Świadek: Wierny.
*
Prawnik: Jest Pani zamężna?
Świadek: Nie, rozwiedziona.
Prawnik: A co robił Pani mąż przed rozwodem?
Świadek: Mnóstwo rzeczy, o których nie miałam pojęcia.
*
Sędzia: Zanim zaczniemy, muszę prosić wszystkich o pozbycie się wszelkich przypuszczeń i oczyszczenie umysłów jeśli jakieś macie...
*
Prawnik: Proszę nam powiedzieć, co skradziono z Pani domu?
Świadek: Strzelbę z szafy po moim dziadku...
Prawnik: Czy rozpozna Pani tę strzelbę?
Świadek: Tak. Miała z boku napis.
Prawnik: I co było na niej napisane?
Świadek: Winchester!
*
Prawnik: Jakie ma Pan IQ?
Świadek: Nie no, myślę, że jeszcze dobrze widzę...
*
Prawnik: Był tam tylko Pan czy był Pan sam?
*
Prawnik: Czy potrafi Pani opisać osobę, która Panią napadła?
Świadek: Nie. Przestępca miał maskę...
Prawnik: A co miał pod maską?
Świadek: Eee... twarz?
*
Prawnik: Czy trąbił Pan?
Oskarżony: Po wypadku?
Prawnik: Przed wypadkiem.
Oskarżony: Tak, przez dziesięć lat, a potem nawet poszedłem do szkoły
muzycznej...
*
Oskarżony twierdził, że Policjant zatrzymał go niewłaściwie.
Prawnik: Sierżancie, czy gdy zatrzymywał Pan oskarżonego miał Pan włączone czerwono-niebieskie światła?
Policjant: Tak.
Prawnik: Czy oskarżony mówił coś wysiadając z samochodu?
Policjant: Tak.
Prawnik: Co powiedział?
Policjant: A to co? Dyskoteka?!
*
Prawnik: Jak daleko były od siebie samochody w chwili kolizji?
*
Prawnik: Co stało się później?
Świadek: Powiedział do mnie: Muszę Cię zabić, bo możesz mnie
zidentyfikować...
Prawnik: I zabił Pana?
*
Prawnik: Proszę Pana, wierzę, że jest Pan uczciwym i szczerym
człowiekiem...
Świadek: Dziękuję. Gdybym nie był pod przysięgą powiedziałbym o Panu to samo.
*
Prawnik: Była tam Pani, dopóki Pani nie wyszła, prawda?
Świadek: Nie...
Prawnik: Więc nie było Pani, dopóki Pani tam nie przyszła?
*
Prawnik: Proszę Pana, pojechał Pan na raczej kosztowną podróż poślubną?
Świadek: Tak, do Europy.
Prawnik: Czy zabrał Pan ze sobą żonę?
*
Prawnik: Czy był Pan dziś rano w sądzie, gdy Pana zaprzysięgano?
*
Sędzia: Ja Pana skądś znam, prawda?
Oskarżony: Ech... no... eee... tak.
Sędzia: No dobrze, proszę mi się przypomnieć.
Oskarżony: Ale... czy ja... nooo.. muszę?
Sędzia: Tak. Chyba, że chce Pan być oskarżony o utrudnianie śledztwa.
Oskarżony: No więc... przyjmowałem Pańskie zakłady, wysoki sądzie...
*
Oskarżony: (sam się bronił) Czy dobrze mi się Pani przyjrzała, kiedy
wyrywałem Pani torebkę?
Ofiara: Tak. Widziałam Pana bardzo wyraźnie. To Pan wyrwał mi torebkę!
Oskarżony: Powinienem był Cię wtedy zastrzelić suko!
*
Sędzia: Sprawa o kradzież zamrożonych kurczaków. Czy Pan jest obrońcą?
Oskarżony: Nie. Ja jestem tym co je ukradł.
*
Obrońca: Co Pan myśli o oskarżycielu?
Świadek: Powinno się go utopić przy porodzie!
Obrońca: (z błogim uśmiechem na twarzy obraca się ku ławnikom) Więc zgadza się Pan z obrońcą?
Świadek: Niedokładnie. Jego też powinno się utopić przy porodzie!
*
Sędzia: Czy jest jakiś poważny powód dla którego nie chce Pan już być
ławnikiem?
Ławnik: Nie chcę być zbyt długo poza pracą...
Sędzia: A czy Pana współpracownicy nie mogą się obejść bez Pana?
Ławnik: Mogą, ale wolę żeby o tym nie wiedzieli...
*
Obrońca podczas przesłuchiwania gościa którego bronił:
Obrońca: Jaki lekarz badał Pana potwierdzając szkodliwość Pańskiej pracy
dla zdrowia?
Oskarżony: Doktor. J.
Obrońca: Dobrze, ale jaka jest specjalność tego lekarza?
Oskarżony: Nie jestem do końca pewien, ale pamiętam jak Pan mi mówił przed procesem, że to konował...
*
Oskarżony: Panie sędzio, proszę o przyznanie mi nowego obrońcy.
Sędzia: A z jakiego powodu?
Oskarżony: Ponieważ obecny, z urzędu, jest zupełnie nie zainteresowany moją sprawą..
Sędzia: (do obrońcy z urzędu) Czy skomentuje Pan wypowiedź oskarżonego?
Obrońca: Tak? Och, najmocniej przepraszam wysoki sądzie, ale nie
słuchałem...
*
Sędzia: Proszę się nam przedstawić.
Obrońca: Pułkownik Ebenezer Jackson.
Sędzia: Przepraszam, ale chciałem tylko imie i nazwisko. Po co Panu ten
pułkownik?
*
P: Ile lat ma Pani syn, ten, który z Panią mieszka?
O: 38 albo 35, stale mi się myli.
P: Jak długo on już z Panią mieszka ?
O: 45 lat.
*
P: Pani najmłodszy syn, ten 25-letni, w jakim jest wieku?
*
P: Poczęcie dziecka nastąpiło wiec 8 sierpnia?
O: Tak.
P: Co Pani w tym czasie robiła?
*
P: Ona miała troje dzieci, zgadza się?
O: Tak.
P: Ilu było chłopców?
O: Żadnego.
P: Były więc jakieś dziewczynki?
*
P: Jak zakończyło się Pani pierwsze małżeństwo?
O: Śmiercią.
P: Czyją śmiercią ?
*
P: Może Pani opisać ta osobę?
O: On był średniego wzrostu i miał brodę.
P: Czy to była kobieta, czy mężczyzna?
*
P: Panie Doktorze ilu autopsji dokonał Pan na zwłokach?
O: Wszystkie moje autopsje dokonuję na zwłokach.
*
P: Na wszystkie pytania musisz odpowiedzieć słownie, OK?
Do której szkoły chodziłeś?
O: Słownie.
*
P: Przypomina sobie Pan o której zaczął Pan autopsję?
O: Autopsję zacząłem o godzinie 8:30
P: Czy pan Denningten byl wtedy martwy?
O: Nie, siedział na stole i dziwił się, dlaczego dokonuje na nim autopsji.
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Śr wrz 14, 2005 6:50 |
|
 |
bejot
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 11:27 Posty: 556
|
Krol Lew postanowil wybudowac na polanie dla swoich poddanych schronienie, ale to wymagalo szeregu zezwolen, wnioskow i podan. Trzeba sie bylo udac do Urzedu by te sprawe zalatwic, zwolal wiec miejscowa spolecznosc by wybrala przedstawiciela. Zadecydowano wiec by byl to niedzwiedz, bo duzy, silny i wzbudza respekt.
Po osmiu godzinach wraca z urzedu, lew sie go pyta co tam załatwil a on mowi:
-e.. nic.
-Jak to nic ! Ty taki wielki i nic?!
Wydelegowano wiec lisa, chytry i przebiegly i sprytu ma duzo, wraca po osmiu godzinach i tez nic.
Lew mowi - to moze wiewiorke, taka delikatna, ladna, szybka i zgrabna.......,
podobnie jak poprzednicy tez nic nie zalatwila.
No to koniec naszych marzen - orzekl Krol Lew - a moze ktos na ochotnika?
Zgłosil sie osiol, wszyscy pekali ze smiechu - przeciez Ty nic nie potrafisz załatwic - ale osiol sie uparl i poszedl. Wraca po dwoch godzinach uradowany, z zezwoleniem w reku, ogolne zdziwienie, krolowi szczeka opadla. Pytaja sie wiec jak to zalatwil, a osiol na to:
... gdzie otworzylem drzwi to ktos z rodziny...
_________________ Jeśli chcesz zrozumieć drugiego człowieka..
nie słuchaj tego co mówi..
wsłuchuj się raczej w to, co przemilcza..
Khalil Gibran
|
N wrz 18, 2005 11:28 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ojciec po długiej i dość jednostronnej dyskusji z teściową kieruje prośbę
do syna:
- Jasiu, przynieś - proszę - babci krem do ust.
- Tato... - pyta syn. - A który to jest?
- Ten z napisem "Kropelka" - odpowiada poirytowany ojciec.
Komisja wojskowa:
- Zawod ojca?
- Ojciec nie zyje.
- Ale kim byl?
- Gruźlikiem
- Ale co robil?!!
- Kaszlał..
- Ale z czego żył? z tego sie przeciez nie żyje
- Przecież mowie, ze nie zyje..
Egzamin na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
Egzaminator do zdającego:
- Dlaczego chce pan studiować prawo? I dlaczego u nas?
- Tato... nie wygłupiaj się...
Rzecz działa sie w niedalekiej przeszłosci, podczas prywatyzacji jednego
z polskich zakładow produkcyjnych. Do fabryki przyjechała delegacja ze
znanej amerykańskiej firmy, aby na miejscu zapoznać się z problemami i
zorientować się jak na żywo wygląda życie w firmie.
Manager ze swoją świtą obszedł już wszystkie zakamarki fabryki,
porozmawiał z kilkoma uśmiechniętymi (i o dziwo znającymi doskonale język angielski) robotnikami, aż na koniec dotarł do hali produkcyjnej. Po chwili zauważył dwóch stojących naprzeciw siebie gości w zaplamionych kombinezonach, mocno gestykulujących i przekrzykujących warkot maszyn. "Pewnie rozmawiają o jakichś ważnych sprawach produkcyjnych" - pomyślał manager, skinął na swoją osobistą tłumaczkę i powiedział:
- Proszę podkraść się do nich niezauważenie, podsłuchać o czym mówią,
przetłumaczyć na angielski i wieczorem dostarczyć mi spisaną rozmowę.
Jestem przecież fachowcem i zdaję sobie sprawę z tego, że więcej dowiem się o problemach zakładu z takiej rozmowy, niż ze wszystkich papierów i ocen prywatyzacyjnych.
Wieczorem, po powrocie do hotelu zastał na łóżku kartkę z zapisem
rozmowy:
Majster do robotnika: "...wstępuję w intymne związki seksualne z tobą i
twoją mamą, ty, kobieta lekkich obyczajów, nawet gwałconej tokarki,
kobieta lekkich obyczajów, nie możesz, kobieta lekkich obyczajów, prawidłowo włączyć. Dyrektor, kobieta lekkich obyczajów, polecił w żeński organ rozrodczy, kobieta lekkich obyczajów, wejść z tobą w intymne związki seksualne w tylnej linii bioder, kobieta lekkich obyczajów, jeśli przez ciebie pasywny homoseksualisto znowu nie wykonamy, kobieta lekkich obyczajów, tego nie podobnego do męskiego organu rozrodczego planu, kobieta lekkich obyczajów, który musi zrobić gwałcona z tyłu w linii bioder fabryka."
Robotnik do majstra: "Majster to mógł wstąpić w intymne związki seksualne ze swoją mamusią, ja już wstąpiłem w intymne związki
seksualne w tylnej linii bioder z panem dyrektorem, i nie będę wchodził w takie związki, kobieta lekkich obyczajów z gwałconymi tokarkami. A co najważniejsze na męskim organie rozrodczym wiszą mi wszystkie, kobieta lekkich obyczajów, plany tego gwałconego zakładu."
|
N wrz 18, 2005 17:31 |
|
 |
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
Synek do tatusia: - Tatusiu, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są zmęczone.
- Tatusiu, błagam, zrób, żeby słoniki biegały.
- Syneczku, słoniki są naprawdę bardzo zmęczone. Cały dzień biegały na twoją prośbę.
- Tatusiu proszę! Proszę ostatni raz.
- No dobra, ale na dzisiaj ostatni raz, bo słoniki padną!
- Kooompaniaaaaa! Maski włóż! 3 okrążenia dookoła poligonu!
_________________ Akcja "Gwiazdka2007"
Zgłoszenia mikołajów
|
Pn wrz 19, 2005 10:58 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Pornografia na wesoło. Rozebrana Mandaryna: http://217.79.144.102/~b0rg/rotfl/uploa ... daryna.jpg
Wychodząc na przeciw potrzebom początkujących forumowiczów sporządzono kurs obsługi forum phpBB: http://www.toya.net.pl/~qqraczy/lekcja2.swf
NALEPKI NA ZDERZAKACH NASZYCH AUT
- Jeśli nie podoba Ci się mój styl jazdy - zejdź z chodnika. - Uważaj na idiotę który za mną jedzie. - SPONSORED BY DADY - Stare ale spłacone - Tak, to prawda, jestem wolniejszy....ale i tak jadę przed Tobą Smile - Wal śmiało to samochód teściowej. - Wyprzedzaj! Ktoś już czeka na Twoją nerkę - Nie spieszę się, jadę do pracy... - Wal śmiało. Ty płacisz! - MAFIA - samochód służbowy - MOCY PRZYBYWAJ - na maluchu Wink - Mój drugi samochód to porsche - Jeśli możesz przeczytać ten napis to znaczy ze umiesz czytać! - Ubezpieczony przez mafię, stuknij mnie, a my stukniemy ciebie! - NIE TRĄB! OBUDISZ KIEROWCĘ! - SAMOCHÓD PUŁAPKA , ZAPARKUJ GDZIE INDZIEJ - Jeśli widzisz ten napis. to jedziesz STANOWCZO za blisko - UWAGA! Mam prawko od tygodnia... - Garbus nie gubi oleju, tylko znaczy swój teren! - Nie wierzę w rdzę. - Nie trąb, szybciej nie mogę. - Nie trąb, robim co możem! - Mam zepsuty klakson. Obserwuj środkowy palec u reki. - Proszę nie wjeżdżać mi w bagażnik - mój prawnik jest na urlopie. - Uwaga! Kierowca ma przy sobie tylko 20 zł w drobnej amunicji. - Narkotykom powiedziałem: NIE. Ale nie posłuchały. - Nie pij za kierownicą. Stukniesz kogoś w zderzak i sobie rozlejesz. - Nie jesteś hemoroidem - nie trzymaj się mojego tyłka. - Co tak blisko, przecież w ogóle się nie znamy! - Taksówka mamusi - JAK DOROSNĘ BĘDĘ MERCEDESEM - 2 fast 4 you - NAS NIE DOGANIAT - Wal śmiało. Zbieram na nowy!
Cytuj: Dzień Dobry, >Nie ukrywam, że list ten piszę, aby dać upust złości, w jaką wprawił mnie jeden z produktów Waszej firmy. Chodzi o pizzę mrożoną "Ristorante Edizione Speciale Pizza Salame" - jak zgaduję w edycji specjalnej. Znalazło swoje potwierdzenie. Kupiłem taką pizzę w dniu dzisiejszym (niedziela wieczór), w Warszawie, w sklepie BOMI na ul. Puławskiej, róg Rakowieckiej. Miała mi posłużyć za obiado-kolację - co dużo znaczy, bo nie jadam ostatnio regularnie. Data przydatności do spożycia: 09.07.2002. Zgodnie z instrukcją wyjąłem ją z folii i piekłem pizzę na środkowym poziomie ok. 15 min. Wszystko zapowiadało się dobrze, ładny zapach i tak dalej. Jednak po wyjęciu gotowej do spożycia pizzy okazało się, że jest ona ZAMIESZKAŁA!!! Mniej więcej pośrodku, między ziarenkiem kukurydzy a kawałkiem zielonej papryki leżała sobie częściowo zatopiona w ser gąsienica (czyt. robal) długości ok. 1 cm, barwy brązowej. > >Jestem z wykształcenia ekonomistą, wiec trudno mi tu zidentyfikować gatunek. Nie przypuszczam, aby ów zwierz zamieszkiwał mój piekarnik już wcześniej, podejrzewam więc, że znalazł się tam wraz z pizzą. Lista składników na opakowaniu nie zawiera niczego podobnego. Jest tam jednak hasło "Poczuj atmosferę i niepowtarzalny smak Italii - świeże, wykwintne obłożenie ze specjalnie dobranymi składnikami i charakterystycznymi włoskimi przyprawami". Nie wiem czy dobrze rozumuję, ale faktycznie robal w mojej pizzy był charakterystyczny i być może wykwintny. Czy miał niepowtarzalny smak, tego nie wiem, ale jeżeli ktoś z Państwa pragnie się przekonać osobiście, z dziką rozkoszą dostarczę mu/jej tego przypieczonego biedaka do degustacji. W takim wypadku proszę o kontakt w poniedziałek przed godziną 12. Później, bowiem udaję się z nim na spacer do sklepu w celu złożenia reklamacji (mam nadzieje, że nerwy mi nie puszczą). > >Być może firma Dr. Oetker powinna dodać znalezionego robala do składu, aby uniknąć nieporozumień. Analogicznie należałoby zweryfikować masę netto i wartości odżywcze produktu. Słowa "wykwintne obłożenie" proponuję zastąpić właściwszym według mnie sformułowaniem "wykwintna obsada". A przy okazji wykreślić zdanie o tym, że pizzę "przygotowywane są ze starannie wyselekcjonowanych składników i podlegają stałej kontroli jakościowej", chyba, że kontrola jakościowa polega na testowaniu długości gąsienic pod kątem "wymiaru ochronnego". Ewentualnie warto by się zastanowić nad zmianą sposobu przyrządzania (zmniejszenie temperatury i wydłużenie czasu), tak aby dać mieszkańcom pizzy czas na ucieczkę!! Jeżeli ktoś z Państwa uważa, że przesadzam z reakcją, to pragnę zaznaczyć, że jest niedziela w nocy, a ja wciąż nie jadłem kolacji. Nie muszę dodawać, z czyjej winy!! Macie szczęście, że to była pizza z salami, a nie wegetariańska. Wychowanie nakazuje pozdrowić, wiec pozdrawiam. > >PS. O co właściwie chodzi z tą kropką w Dr. Oetker? Taki doktor z kropką? I dlaczego Wasza firmowa strona www nie działa (zwłaszcza kontakty!!)" > >Ponieważ na stronie www.oetker.pl nie działała podstrona kontakty, list ten wysłałem na ślepo na adresy typu biuro@, marketing@ oetker@ itd. Ten ostatni zadziałał, a ten przedostatni został przesłany do Niemiec do całej grupy osób. Jedna z nich odpowiedziała: > >Ich werde ab 18.03.2002 nicht im Büro sein. Ich kehre zurück am 15.04.2002. >Bei dringenden Fällen wenden Sie sich bitte an Herrn Kostka oder Frau Ritschel > >inna odpowiedziała tak: > >Bitte senden Sie keine E-Mail mehr an meine Anschrift! > >Zdenerwowałem się, bo wcale do niej nie pisałem, wiec udałem głupiego, (choć podobno nie muszę): > >"Dear Mr/Mz Grosda >I am really sorry, but I don\'t know German, would you be so kind and translate your message for me? By the way, where did you get my address? >Best Regards...." > >pozostało to bez odpowiedzi. Za to odezwał się Oetker: > >Szanowny Panie. >Dziękujemy bardzo za kontakt z naszą firmą. Jest nam niezmiernie przykro, że produkt Pizza Ristorante Edizione Speziale nie spełnił Pana oczekiwań. W celu dokonania procedury reklamacyjnej uprzejmie prosimy o przesłanie pizzy wraz z opakowaniem za pośrednictwem kuriera TNT lub Stolicy na nasz koszt. Prosimy również o podanie Pańskiego numeru telefonu i adresu. >Nasz adres: Dr. Oetker Środki Odżywcze Gdańsk-Oliwa Sp. z o.o. ul. Adm. Dickmana 14/15 80-339 Gdańsk z dopiskiem "Serwis Konsumenta" >Z wyrazami szacunku >Sławomir Tutlewski >Serwis Konsumenta > >Pizzę wysłałem wraz z robalem, o czym zawiadomiłem: > >"Dzień dobry, >Reklamowaną pizzę wraz z jej mieszkańcem wysłałem w poniedziałek - "Stolicą". Do tej pory powinna do Pana dojśc." > >Potwierdzenie dostałem po tygodniu: > >Szanowny Panie. >Dziękuję bardzo za przysłanie pizzy. Produkt został przekazany do Działu Kontroli Jakości, celem dokonania procedury reklamacyjnej oraz wyjaśnienia wszelkich okoliczności tego przykrego dla Pana incydentu. Stosowne wyjaśnienia zaistniałej sytuacji otrzyma Pan natychmiast po zakończeniu badania. >Z poważaniem >Sławomir Tutlewski >Serwis Konsumenta > >Ponieważ Oetker pozostał "nieruchawy" posłałem mu ponaglenie: > >"Szanowny Pan Tutlewski, >Wciąż niezmiernie ciekawi mnie wynik postępowania reklamacyjnego, które rozpocząłem, przesyłając Państwu pizzę z gąsieniczką (e-mail - z dnia 18 marca). Rozgoryczenie jakością oferowanych produktów właściwie już mi minęło. Z wolna jednak zastępuje je uczucie zniecierpliwienia w związku z tempem rozpatrywania mojej reklamacji. Tym bardziej, że cala sprawa wydawała mi się dość oczywista. > >Jak rozumiem, obecnie trwa procedura badania zasadności mojej reklamacji. Jak mniemam sam corpus delicti (tj. robal) nie przekonał Państwa. Śmiem zatem zasugerować, żeby skupić się na ustaleniu tożsamości (i gatunku) ofiary, a następnie testem DNA znaleźć jego/jej bliskich i wypytać ich o okoliczności zaginięcia. Jeżeli to nie rzuci światła na zaistniałą sytuację, warto pewnie byłoby, drogą sekcji, ustalić dokładną przyczynę zgonu. Domyślność moja pozwala w tym miejscu zaproponować cztery domniemane przyczyny: >uraz mechaniczny na linii produkcyjnej, >uduszenie w folii, >nadmierne wyziębienie organizmu w chłodni, >lub ostatecznie mogły to być rozlegle poparzenia 3 stopnia. > >Jeżeli okazałoby się, że chodzi właśnie o poparzenia, czyniłoby to mnie współwinnym śmierci zwierzęcia. Wobec czego jestem gotów współpracować, aby liczyć na okoliczności łagodzące. W tym celu skłonny jestem przesłać do ekspertyzy kratkę, na której piekłem pizzę, oraz próbki gazu. W ostateczności mogę nawet przesłać "Stolicą" całą kuchenkę gazową marki "Ardo", jeśli jest Pan zdania, że to znacząco przyspieszy procedurę reklamacyjna. Liczę na zrozumienie i szybkie załatwienie sprawy, Pozdrawiam" > >Nie otrzymałem już więcej listów, ale po jakimś czasie dostałem paczkę z gadżetami i produktami firmy z listem, w którym piszą, że wciąż uważają, że nie jest możliwe, aby robak dostał się na pizzę w czasie produkcji, i winny jest transport lub hurtownicy. >Podziękowałem im za paczkę i na tym się skończyło.
A tu ląduje Han Solo: http://media.ebaumsworld.com/hownottoland.wmv
|
Śr wrz 21, 2005 15:07 |
|
 |
Nutka
Dołączył(a): Śr gru 15, 2004 15:31 Posty: 2652
|
Powody, dla których rower jest lepszy od kobiety
1. Rower nie ma teściowej.
2. Roweru nie musisz się wstydzić przed kolegami.
3. Rower nie prosi cię o pieniądze.
4. Rower nie potrzebuje futra do poprawnego działania.
5. Rower nie używa przeciwko tobie wałka do ciasta.
6. Rower nigdy nic nie mówi.
7. Rower nie prześpi się z twoim najlepszym przyjacielem - bo sam nim jest.
8. Rower ci nigdy nie odpyskuje.
9. Rower za byle co nie grozi, że wyprowadzi się do mamy.
10. Rower nie narzeka, kiedy oglądasz się za innymi rowerami.
11. Rower nigdy nie zachodzi w ciążę.
12. Nie ma takich dni w miesiącu, kiedy nie możesz jeździć na rowerze.
13. Rower nie ma rodziców.
14. Możesz pożyczyć swój rower kumplowi.
15. Twojego roweru nie obchodzi, na ilu innych rowerach wcześniej jeździłeś.
16. Ty i twój rower osiągacie szczyt zawsze w tym samym momencie.
17. Twój rower nie ma nic przeciwko czytaniu pisemek o rowerach.
18. Nigdy nie usłyszysz: "Niespodzianka! Będziesz miał nowy rowerek", dopóki nie pójdziesz do sklepu i sam go sobie nie kupisz.
19. Jeżeli pęknie ci guma, możesz to łatwo naprawić.
20. Nie musisz być zazdrosny o faceta, który pracuje nad twoim rowerem.
21. Rower nie czyni ci wymówek, że jesteś kiepskim kolarzem.
22. Rower nie narzeka, że się spóźniłeś.
23. Przed jazdą na rowerze nie musisz brać prysznica.
24. Jeżeli twój rower staro wygląda, możesz go pomalować lub kupić nowe części.
25. W mieszanym towarzystwie możesz bez stresu opowiadać o swojej ostatniej fantastycznej przejażdżce rowerowej.
Dlaczego rower jest lepszy od faceta?
1. Rower nigdy nie zrobi ci dziecka.
2. Kiedy są takie dni w miesiącu gdy nie masz ochoty jeździć na rowerze, on nie będzie się czuł sfrustrowany.
3. Rower nie jest syneczkiem mamusi, bo jej nie ma.
4. Możesz pożyczyć swój rower przyjaciółce.
5. Twój rower nie interesuje się tym, jak dobre były twoje poprzednie rowery.
6. To, czy osiągniesz szczyt na swoim rowerze górskim zależy wyłącznie od TWOJEJ kondycji.
7. Staruszka jadąca na nowiutkim rowerze wzbudza podziw i uznanie.
8. Twój rower nie wozi bez twojej wiedzy innych rowerzystek.
9. Twój rower nie będzie cię namolnie namawiał, byś na nim jeździła.
10. Kiedy wyjedziesz, twój rower nie zaprosi innych rowerów na popijawę.
11. Nigdy nie mówi ci, ze jest głodny.
12. Nie opowiada innym rowerom o tym, jak źle prowadzisz.
13. Możesz jeździć na swoim rowerze tak długo jak sprawia ci to przyjemność, a on nie padnie wyczerpany.
14. Jedynie ty możesz porzucić swój rower. On cię nigdy nie zostawi.
15. Twoje ciocie nie będą się dopytywać, kiedy masz zamiar sprawić sobie mały rowerek.
16. Nie musisz mu przypominać przed każdą przejażdżką, żeby się ogolił.
17. Twój rower nie będzie miał ci za złe, jeśli przyprawisz mu rogi.
18. Twój rower nie będzie się denerwował, jeśli przed samym wyjściem postanowisz nagle odświeżyć sobie makijaż.
19. Nie musisz się seksownie ubierać, żeby jeździć na rowerze.
20. Jeżeli Twój rower nie jest już w stanie jeździć, kupujesz nowy.
21. Od razu możesz przejechać się na nowym rowerze. I nikt ci nie powie, ze jesteś łatwa.
22. Żeby bezpiecznie jeździć na rowerze, nie musisz łykać pigułek.
23. Kiedy rower nie jest ci potrzebny, po prostu zanosisz go do piwnicy.
_________________
|
Śr wrz 21, 2005 20:31 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|