Czasem jak Was tu czytam, to tak strasznie się cieszę, że studia mam już za sobą
Choć z drugiej strony czasem mnie coś kusi, że może by tak jeszcze jakiś fakultet... Ale potem przychodzą wspomnienia dziesiątek nieprzespanych nocy, stresy egzaminacyjne i takie tam atrakcje i... przechodzi

Pozdrawiam studentów!

Dnia już nie ma, ale jeszcze nie pora na dobranoc
Cieszę się, że Bóg dał nam wyobraźnię, dzięki niej mogę choć myślami leżeć teraz wśród traw i pod błękitnym niebem - w krajobrazie prawie jak z domyślnej tapety windowsa XP Mógłbym chłonąć te wszystkie wymarzone krajobrazy i zdarzenia jak gąbka wodę i żyć w nastroju leniwego zachodu słońca na plaży. Jakby życie było tylko snem.

no cóż Incognito przynajmniej raz sie z Tobą zgodzę
leżeć na plaży...
najlepiej nad polskim bałtykiem
tak może byc...

szerokie wydmy
słoneczko, wiatr
zapach zdechłych meduz
i ten piekny widok gdy ściemnia się
gdy słońce schodzi tak nisko by po raz ostani jeszcze roswietlić mocnymi promieniami swoimi całą plażę...

tak polskie morze
ech

Ja myślałem raczej o ciepłych wyspach w rodzaju Hawajów - palmy, krystalicznie czysta woda i wschodzący wieelki księżyc

Wiecie co? Naprawde się cieszę, że jestem sobą Cieszę się, że zawsze mogę znaleźć siły na przezwyciężenie problemu, że przetrzymuję najgorsze doły i odnajduję w życiu pogodę. Cieszę się, że mam swoje różne dobre cechy i środki do walczenia ze swoimi wadami. Cieszę się, że potrafię poznawać siebie i chcę się rozwijać. Cieszę się, że mam dar empatii i wrażliwości, że potrafię garściami czerpać emocje ze sztuki. Cieszę się, że potrafię się nie przejmować pewnymi sprawami i że mam w życiu cele, które znam i które chcę realizować. Cieszę się, że jestem człowiekiem, który jest w stanie komuś sprawić radość i komuś pomóc. Cieszę się, że jestem wierzący i ciągle rozwijam się duchowo, poznając Boga i umacniając swoją wiarę. Cieszę się, że w trudnych chwilach mogę liczyć na siebie i potrafię sam siebie zrozumieć. A nade wszystko cieszę się, że nauczyłem się kochać i że kocham! O tak, uwielbiam siebie, nie chciałbym być nikim innym

Dzień minął lepiej niż sie spodziewałem - w sumie żadne zajęcia nie odbyły się tak jak powinny, odpytywania nie było, wejściówki nie było... A teraz siedzę przy lampce czerwonego wina i dmucham na różane kadzidełko w kształcie stożka słuchając Reni Jusis "Kilka prostych prawd". Wiecie co? To jest wspaniałe - patrzeć jak wraz z moim dmuchnięciem kadzidełko się żarzy, zupełnie jakby mój oddech je rozświetlał. Pomarańczowy żar rozlewa się po jego powierzchni zmieniając je w popiół i zapach. Kadzidełko kończy się jak dzisiejszy dzień - w zapachu róż i smaku wina. No, z tym dniem to nie do końca prawda - czekają mnie jeszcze dwie godziny przy świetnej komedii romantycznej z Jackiem Nicholsonem. A potem sen...
Kocham swoje życie.

"Dzień, zwykły dzień..."


Hmmm- co ja robię sobie teraz...
-kawa
-uzupełnianie notatek ze wstępu do językoznawsta
A plany na później, hmm-wieczór piękności (

Ach, naczytałem się przed chwilą historii oświadczyn opowiadanych przez różne osoby i się rozmarzyłem W takich momentach nie mogę się doczekać chwili gdy ja się oświadczę, chciałbym żeby było romantycznie, żeby to był najlepszy czas w życiu mojej narzeczonej. Na samą myśl o daniu pięknego pierścionka robi mi się w sercu słonecznie A co dopiero na myśl, jaką sprawię radość...
No, biorę się za picie herbaty - czas szybciej minie

Incognito- Ty to jesteś jakimś niespotykanym okazem Chciałabym żeby mój chłopak też tak myślał jak Ty...

W takim razie tego Ci życzę

Have a Good Independence Day. A tak poważnie wszystkiego dobrego Wszystkim na dzisiejszy dzień.

"Dzień jak codzień dzień po dniu...znów sie dzieje zycia cud..."

Dziś sobota i mn óstwo do zrobienia...Wiec już sie zaczynam brać za to wszystko bo nie zdąrzę......

Chmurko, jak to się dzieje, że zawsze masz strasznie dużo rzeczy do zrobienia? Przynajmniej takie wrażenie odnoszę czytając Twoje posty i nie wiem jak Ty to znosisz. Ja albo mam w miarę mało rzeczy do zrobienia, albo część przekładam/olewam tak, aby mieć mało Tzn tak jest jeśli chodzi o studia, bo moje obowiązki domowe są takie, że raczej mogę się sprężyć i zrobić je wszystkie szybko aby mieć spokój

Eht - Incognito... u mnie to jest tak że mam pewne rzeczy do zrobienia i moze często wydaje mi sie ze jest ich aż nadto bo poprostu rozwlekam w czasie zrobienie ich. I zamiast się sprężyć i zrobić coś w godzinę ja to rozwlekam na dwie...Wiem wiem- brak organizaji :/

Przed chwilą wypiłem kawę, w pokoju unosi się aromat kadzidełka o zapachu sandału, z głośników leci Tori Amos Chyba zaraz zabiorę się za rysowanie, bo muszę narysować owoce dla dzieci Albo za sprzątanie i odkurzanie domu, żeby nie zostawiać tego na wieczór. Muszę jeszcze znaleźć czas na dokończenie oglądania anime Shingetsutan Tsukihime, wieczorem pójść do spowiedzi, przeczytać dzisiejszy odcinek komiksu... O kurcze trochę tego jest No ale to są chyba takie zajęcia, które nie zabierają dużo czasu, więc nie będzie tak źle