Siema 
Jako, że odbanowany zostałem postanowiłem napisać co u mnie
Długo bowiem bana miałem, długo, przez co nie było dotąd okazji opowiedzieć o moim kocie
Zdjęć mimo kont licznych
nie wklejałem, bo szybko by poszybowały w czeluść międzyforumową. Nawiasem mówiąc, zdradzę Wam po cichu, że istnieje zupełnie realny świat pozaforumowy, tak tak istnieje tam życie.
A korzystając z okazji napiszę coś pochwalnego na cześć Admina
Chciałem bowiem pochwalić naszego Admina, za ludzką postawę i zrozumienie problemów trapiących Userów (w sensie mnie) wysoką wyrozumiałość i sprawne działanie (to wtedy gdy było moje podejrzenie utraty wszystkich mych postów
). To zupełnie coś innego niż na poczcie, czy w urzędzie skarbowym.
No co? Muszę tak pisać, ban jest zdjęty warunkowo...
A też chciałbym pozdrowić tych wszystkich którzy wspierali mnie w moim życiu banity. Barankowi za wiele dyskusji na GG
Zuco za kilka postów po moich banach
Rita
- m.in. za wielomiesięczne trzymanie linka do mojego bloga w swoim podpisie
Teresa - za szybkie informowanie Moderacji o moim pojawieniu się
Raczej nie przeczyta ale też pozdrawiam Tego Usera, którego Moderacja w ferworze walki ze mną omylnie zbanowała - sorry Vinnetou 
O czym to ja... a tak, mój kot ma na imię Fiolet. Żeby nie było pytań - najpierw było imię, potem kot. Stąd też Fiolet jest wielokolorowy, dokładniej jest to trikolorowa kotka czarno-brązowo-biała
. Fioletu wiele na niej nie ma, chyba że się gdzieś obije.
Od tego miejsca zaczyna się część żenująca posta. Będą bowiem zdjęcia. Co zatem idzie mój post niebezpiecznie podchodzi pod albumy młodych matek chwalących się swoimi niczym nie wyróżniającymi się pociechami

No ale do dzieła.
Phi (tak brzmi wersja skrócona imienia, nie Fi tylko Phi - taka litera grecka), no więc Phi na początku gdy była mała wyglądała o tak:
A tu wciąż mała Phi, tyle że w całości:
Tutaj zaś mamy wersję theatrical release prezentacji Fioletty, trochę zajęło zrobienie takiego zdjęcia:
Następnie Fiolet podrosła i zaczęła dość szybko rozumieć słowo pisane (ja przynajmniej posiadam taką opinię):
no ale każdy może się czuć wyczerpany czytaniem....
A czasem nawet może nie mieć już siły na książki patrzeć...
Tu zaś już większa Phi z koleżanką:
I znowu:
I znowu:
Znowu
I na koniec Znowu
Teraz od tygodnia życie Phi przebiega zupełnie innym rytmem. Przydarzyła się jej sterylizacja, więc leży sobie w koszyczku i kubraczku i oczekuje na zdjęcie szwów, co zresztą nastąpi niedługo, bo jutro
Myślałem wcześniej żeby jej nie sterylizować, bo że niehumanitarne (no ale to z definicji do ludzi stosujemy

), że można po prostu poszukać jej chłopa (niewykonalne, bo musiałoby być co miesiąc i jak mi się zdaje intensywnie

), zaś na rynku wibratorów dla kotów nie ma

Więc co tu dużo mówić zostało rozwiązanie proponowane przez Panią Wet, a po czterech rujkach i ja i sąsiedzi doszliśmy do zgodnego wniosku, że rozwiązanie proponowane przez Panią Wet ma zdecydowanie zastosowanie w przypadku Phi
