Zauważyłem że mam beznadziejne życie, w szkole i w domu same problemy
w domu problemy przede wszystkim ze strony brata a w szkole ze strony nauczycielki od biologi
się na mnie uwzięła zawsze jak coś się stanie to ja to zrobiłem

Czasami mam chęć uciec z domu, się szwendać i żyć z naturą jedyna deska ratunku jest muzyka zacząłem ją słuchać w sierpniu głownie thrash, death metal ostatnio też zacząłem trochę sluchac punka jak slucham to się relaksuje, W tym roku mam bierzmowanie więc się do Boga bardziej zbliżyłem zaczołęm się codziennie przed snem modlić i się samo doskonalić ale mi to słabo wychodzi poza regularnym myciem zębów. Lecz zauważyłem ze te modlitwy mało co dają głownie daje mi powera i podtrzymuje mnie muzyka metalowa, mam wkoncu wlasne zainteresowanie któremu sie odałem, mam zamiar jechac na najblisze koncerty moich zespolów mam nadzieje że dadza mi kopa na następne pół roku , po 18 pojade do wacken
