Autor |
Wiadomość |
chmurka_
Dołączył(a): So maja 29, 2004 12:36 Posty: 427
|
Ach ta matura...;)
Jak pewnie już wiecie z moich postów jestem tegoroczną maturzystką...niestety... Chciałabym abyście trochę powspominali swoją maturę i napisali jakie uczucia wam towarzysyły, jak walczyliście ze stresem?? Dodatkowo możecie napisać jaki był wasz sposób na powtórki materiału i z czego zdawaliście maturkę....
pozdrawiam
_________________ Wiara jest to pewność bez dowodu.
|
N mar 06, 2005 8:31 |
|
|
|
|
Nutka
Dołączył(a): Śr gru 15, 2004 15:31 Posty: 2652
|
Matura powiadasz. Matko kiedy to było.
Pamiętam do dziś ten stres. Aż mi się w głowie kręciło
Zdawałam jeszcze starą z polskiego ustną i pisemną i z biologii ustną i pisemną.
I nie pytajcie mnie o nic z biologi bo zakułam zaliczyłam i zapomnialam
Pamiętam jak mieliśmy zrecenzować jakiś film na ustnym z pol. Wszyscy gadali o W Pustyni i W Puszczy a ja wybrałam Prymasa. Ale się nauczyciel zdziwił (Pozytywnie)
_________________
|
N mar 06, 2005 8:39 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Nutko, ja też zdawałam starą maturę- z polskiego, biologii i francuskiego.
Z języka polskiego praktycznie się nie uczyłam. Po prostu czytałam wszystkie lektury , a dwa tygodnie przed maturą jeszcze raz przeczytałam omawiane wiersze.
Od początku założyłam, że będę pisać temat wolny i liczyłam ... na natchnienie. Trafiłam na analizę porównawczą dwóch wierszy. Napisałam... i jakoś szczęśliwie ustną ominęłam
Podobnie było z biologią. Uczyłam się wprawdzie, ale tylko wybranych działów... Przeżyłam chwile stresu podczas odczytywania tematów. Dopiero przy czwartym- ostatnim- odetchnęłam z ulgą i głośno powiedziałam- nareszcie coś normalnego.
Temat brzmiał : Populacja jako podłoże zmian ewolucyjnych. Już wówczas ujawniła się moja owcza natura ( o której istnieniu jeszcze nie wiedziałam- Owieczką zostałam kilka lat później, po moim powrocie do Jezusa). Swoją pracę rozpoczęłam od opowiadania o pasterzu troszczącym się o pojedynczą chorą owieczkę i od tego wyszłam do praw natury, która eliminuje najsłabsze osobniki.
Francuski przeszedł ulgowo... z całej komisji tylko jedna osoba rozumiała ten język ... mój tata. Miało to swoje zalety, wady niestety też... dobrze wiedziałam, że z gramatyki mogę liczyć na najtrudniejsze i się nie zawiodłam.
A że głupi ma szczęście... zarówno na biologii, jak i na języku polskim wylosowałam dokładnie to miejsce, które chciałam....
Na polskim był to rząd pod oknem ( żebym mogła sobie patrzeć na krajobraz i lepiej myśleć), na biologii.... moja wymarzona pierwsza ławka przez samą komisją- miejsce numer 13 Naprawdę chciałam tam siedzieć .. żeby mi nikt nie przeszkadzał... moim największym zmartwieniem przed maturą był czas... Wiedzieli o tym także moi nauczyciele . Polonistka często powtarzała : Pamiętaj, że matura trwa tylko 5 godzin.... a ja mogłam pisać i pisać....
Pamiętam także, jak na biologii komisja rozmawiała i w pewnym momencie panie stwierdziły, że będą mi przeszkadzać, a ja na to, że nie ... bo też chętnie posłucham
Nauczyciele w ogóle byli bardzo życzliwi. Chodzili trochę po klasie, ale raczej po to, żeby zobaczyć, co kto pisze i wskazać ewentualne błędy. Tylko mój tata niepotrzebnie zajrzał do mojej sali
|
N mar 06, 2005 10:33 |
|
|
|
|
qrczak7
Dołączył(a): Pt lis 26, 2004 23:12 Posty: 1036
|
Tak czytam i coraz bardziej się boje. Jejku ! ja też piszę ! i to jush za rok !
_________________ Jestem człowiekiem i jedyne czego mogę być pewny, to świadomość mojego istnienia. Jakakolwiek teza wygłoszona ponadto staje się dogmatem. Nie bądźmy niczego pewni, bo stworzymy kolejną religię.
|
N mar 06, 2005 10:49 |
|
|
Zoe
Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35 Posty: 1082
|
maturka ... wbrew pozorom wspomnienia mam niesamowicie pozytywne
zdawalam polski (wiadomo) angielski jako drugi pisemny a ustnie biologie
z polskiego lektury czytalam zawsze (hehe no moze oprocz kilku pozycji z romantyzmu ... mialam wtedy jakis dziwny kryzys:P ale co najsmieszniejsze...Konrada Wallenroda nie przeczytalam a w co drugim wypracowaniu z niego korzystalam i mialam go tak obcykanego jakbym go czytala )
z poslkiego uczylam sie... jechalam epokami razem z Cogito, czytalam o epoce i lekturach...wiersze omijalam stwierdzilam ze co jak co ale o wierszach nie bede pisac nie chcialam tez pisac o motywie ojczyzny ... ani jakims patrotyzmie ....
jak zobaczylam tematy to sie zalamalam ... poezja i ojczyzna .... a czego nie chcialam? poezji i ojczyzny
i JA ... Martyna, wielki przeciwnik wszelkiego rodzaju poezji pisalam temat 2 ... jak to moja mama uslyszala to lekko zbladla ... w koncu wierszy nie powtarzalam przeciez i wcisnelam jedyne wiersze ktore pamietalam ... wcisnelam jakies 8-9 wierszy i to byly jedyne ktore pamietalam ... ehhh
ale dostalam 4 ... co przy takich tematach jest nie lada wyczynem
temat brzmial:
Poezja jako lustro uczuć i refleksji człowieka. Podejmij tę myśl interpretując liryki, które są dla ciebie źródłem wzruszeń i przemysleń na temat kondycji ludzkiej.
angielski pisemny ... calkiem spokojnie nie bylo zle
z nauczycieli w okresie matury robia sie prawdziwe baranki (Baranku pozdrawiam ) ... jacy oni sa mili
a biologia ustna ... najwiekszy stres jaki kiedykolwiek mialam chyba ... nie uczylam sie niczego oprocz zagadnien ktore dostalismy ... i to mialam tak wyliczone, ze na dzien przed matura musialam zrobic powtorke z 4 lat ... pff ale wyrobilam
buehehe wlasnie mi sie przypomnialo jaki narysowalam przekroj poprzeczny przez korzen .... to ABSOLUTNIE nie przypominalo przekoroju przez korzen
ale generalnie usta biologia wygladala jak spotkanie przy kawie kobieta rozmawiala ze mna z najwiekszym usmiechem na twarzy jaki kiedykolwiek u niej widzialam ... ja jej zreszta niewiele ustepowalam
i dostalam 5
Chmurko matura to calkie fajne wydarzenie
_________________ Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.
|
N mar 06, 2005 11:01 |
|
|
|
|
sad234
Dołączył(a): So sty 29, 2005 21:19 Posty: 401
|
.. podstawą zdania matury jest umiejętność kojarzenia i ogólna orientacja .. nie wiem, jak jest z przedmiotów ścisłych, zdawałem tylko z humanistycznych i to w zasadzie przede wszystkim pisemnie (wiedziałem, że największym moim problemem będzie to, zeby się tylko zmieścić w czasie) .. .. rada - wyluzować, bo (parafrazując moją fizyczkę z ogólniaka) : czego się najadłaś przez .. hm .. ostatnie sześć lat nie licząc podstawówki, to się teraz nie naliżesz .. .. panika przedegzaminacyjna to już dowód dojrzałości - świadczy o tym, że Ci na nim zależy .. na miejscu nauczycieli - mnie by taki dowód wystarczył .. uwazaj tylko, żeby się za wcześnie nie spalić ..
_________________ .. and still we laught / and still we run, and still we throw ourselves upon love's boats ..
|
N mar 06, 2005 11:42 |
|
|
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Hehe, też zdawałam biologię. Do tej pory nie wiem, dlaczego Fizykę zdawała jedna osoba w województwie i troszkę wymiękłam A za nauczycielką matematyki nie przepadałam...
W każdym razie matura była ostatnim egzaminem w życiu, przed którym się nie denerwowałam. Z polskiego mieliśmy regularne powtórki przez cały rok, więc ostatniego dnia tylko przeglądnełam zeszyty. Do tej pory nie wiem, jak w dwie godziny zapisałam 16 stron. Nie wiem też, o czym
Z biologii umiałam jedynie wybrane fragmenty (ależ byłam głupia...) i liczyłam na cud (znaczy w zorientowanie naszej nauczycielki ). Cud się zdarzył, pojawiło się pasożytnictwo i w mojej pracy chyba więcej było nazw łacińskich niż polskich
Z ustnych zdawałam tylko niemiecki, ale też jakoś bezstresowo. Pamiętam, że musiałam przekonać mojego nauczyciela, żeby poszedł głosować w wyborach.
Także maturę wspominam dobrze, ale chyba byłam wtedy niepoważna
|
N mar 06, 2005 12:59 |
|
|
Osjan
Dołączył(a): N lut 20, 2005 11:30 Posty: 114
|
Współczuję "nowej maturki". U mnie i u większości kumpli problemów ze stresem nie było... Nauczyciele nas lubili i już po próbnej maturze było widać, jak to będzie wyglądać... A na "zwykłej", nawet nauczycielka od matematyki, która przez całe 4 lata maksymalnie starała się utrudnić nam życie i butowała przy każdej okazji, dała prawie same piątki. Jedynie z polskiego postresowałem się... ale już po oddaniu pracy. To, co odwaliłem, było beznadziejne... Wstyd mi, kiedy sobie przypomnę... Dostałem 4, jak wszyscy
Nauka do polskiego sprowadzała się u mnie do dwukrotnego przekartkowania takiej śmiesznej ściągi z opisanymi króciutko lekturkami i do obrycia ok. 20 cytatów, które można było podpiąć do każdego tematu Do systematycznej nauki matematyki miałem motywację w postaci ważniejszych dla mnie egzaminów na uczelnię - policzyłem wcześniej zadania z wstępnych z poprzednich lat i do maturki nie było trzeba nic specjalnie robić...
Na stress polecam piffko ze znajomymi na łonie natury. Nic tak nie odpręża przed maturką
Tak więc wspomnienia również 100% pozytywne. Przed maturą zaczęły mi się półroczne wakacje... A właściwie to, co dzisiaj mam, też do wakacji można porównać..........
|
N mar 06, 2005 13:07 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
moja matura... no coz , po wyjciu z polskiego bylam przekonana ze pisalam nie na temat, bo wszyscy inaczej zrozumieli ten temat, ale udalo sie... 5
z matmy... no coż, wiekszosc na mnie liczyla, tzn. ze wyprodukuje sciagi i podam... a bylam osoba szczegolnie strzezona przez dyrekcje, ktora... miala mnie caly czas na oku.. ale tez nie bylo zle... 5
bylam zwolniona ze wszystkich ustnych, z wyjatkiem jezyka
a na wyniki pisemnych balam sie isc, bo balam sie, ze nie zdalam a teraz takich egzaminow jak matura mam w sesji kilka... nawet jerszcze gorszych...
dacie rade, matura to dopiero poczatek, pozniej na studiach to sie dopiero zaczyna....
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
N mar 06, 2005 14:26 |
|
|
Osjan
Dołączył(a): N lut 20, 2005 11:30 Posty: 114
|
Julia napisał(a): (...) matura to dopiero poczatek, pozniej na studiach to sie dopiero zaczyna....
nie wypada mi się nie zgodzić - na studiach to dopiero jest laba i wakacje przez cały rok
|
N mar 06, 2005 14:46 |
|
|
Zoe
Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35 Posty: 1082
|
Julia napisał(a): dacie rade, matura to dopiero poczatek, pozniej na studiach to sie dopiero zaczyna....
Julio no jak tak mozesz stresujesz ludzi niepotrzebnie
_________________ Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.
|
N mar 06, 2005 15:07 |
|
|
_dzika_
Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 14:31 Posty: 930
|
Matura?
Teraz patrze tylko przez pryzmat powiedzenia, że głupi ma szczęście.
Przed egzaminem dojrzałości był bardzo długi weekend... plaża...jezioro...słońce i efekt był taki, że zasypiałam z książką na ręczniku. W efekcie byłam najbardziej opaloną abiturientką w swojej szkole.
W dzień matury pisemnej z języka polskiego wybierałam się jeszcze na 7 do Kościoła. Jak przystało na prawdziwego i stresującego się maturzystę- zaspałam Obudzilam się na tyle poźno, ze w biegu ubierałam się i leciałam do Kościoła. Daleko jednak nie pobiegłam, bo po przekroczeniu drzwi wejściowym spadłam ze schodów.
Skręciłam obie nogi. Do lekarza nie było już czasu jechać, więc ze skreconymi nogami trafiłam na egzamin pisemny. Po 3 godzinach oddałam prace i ze łzami w oczach pojechałam do szpitala. Wsadzono mi jedną noge w gips, a druga unieruchomiono jakimiś bandażami
Tak minął dzień pierwszy
Drugiego dnia zawieziono mnie na kolejny egzamin z historii. Juz mnie tak nie bolało, więc mogłam spokojnie pisać. Wybrałam tekst źródłowy dotyczący Zjednoczenia Niemiec.
Z ustnych byłam zwolniona, pozostał mi tylko język...o zgrozo niemiecki
Oczywiście dzika nie trafiła w temat, oczywiście dzika nie trafiła w czytankę, oczywiście dzika improwizowała:D Po 15 minutach przewodniczacy komisji powiedział,że mam już sobie pójść. Więc poszłam i to był koniec mojego egzaminu dojrzałości
To naprawde wyjątkowy okres w moim życiu
|
N mar 06, 2005 15:13 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
no ja nie powiem, zebym miala taka labe... ale to zalezy od tego co sie studiuje...
ale matura i czasy licealne to jeden z piekniejszych okresow w zyciu (teraz tak patrze z wlasnej perspektywy... mamuta )
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
N mar 06, 2005 15:41 |
|
|
nospheratu
Dołączył(a): So sty 29, 2005 15:56 Posty: 1576
|
_________________ Mors dicit
|
N mar 06, 2005 16:26 |
|
|
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
Dobra juz raz mi tutaj wcielo posta, ale jak Dzikunia juz opisala swoja historie... ech...
Ja na mature pisemna z polskiego tak naprawde czulam sie dobrze tylko w dwoch zagadnieniach: smierc w literaturze i obraz czlowieka wobec smierci Zazwyczaj w szkole sredniej za prace pisemne dostawalam trzy oceny (3, 2 i 1) z czego dwie pierwsze zawsze byly skreslone a na koncu widnial podpis "ZNOW nie na temat!!". Co do ogolniej wiedzy z polskiego posjonowalam sie Szekspirem, szczegolnie "Hamletem", poza tym lubilam sredniowiecze, barok i jakos tolerowalam renesans, kazda nastepna epoka byla dosc duza niewiadoma W czwartej klasie wzielo mnie na czytanie wiec wszystkie lektury z wojny i okupacji przeczytalam, poza tym jakos sobie radzilam z literatura powojenna. Niestety na maturze nic o smierci nie dostalam... ale... mialam temat o ksiazkach godnych zapamietania... nio i jako kryterium wybralma smierc, bo przeciez nic wazniejszego nie moze byc... no i praca jakos sie napisala - dostalam 5
Na ustnej dostalam pytanie przed ktorym wszyscy drzeli, a ja sama nie smialam nawet marzyc zeby je dostac Mialma scharakteryzowac Hamleta na podstawie "Trenu Fontynbrasa", oczywiscie nie moglam sie powstrzymac zeby nie porownac obrazu Hamlena w trenie i w dramacie ach... wtedy sie nagadalam. Jednak moje zdziwienie siegnelo zenitu gdy przeczytalam kolejne pytanie z ustnej, czyli "Przedstaw obraz czlowieka wobec smierci w dzialach literackich" po egzaminie wiedzialam ze bylo dobrze, ale nie spodziewalam sie ze az tak - komisja naradzila sie na 6
Z matematyki ogolnie spokojnie podeszlam do rzeczywistosci i nie mialam wiekszych trudnosci.
Na koncu mialam jeszcze ustny angielski, wylsowalam "spicza" w stylu "wygrales milion dolarow i co teraz?" wiec zaczelam standardowo ze podroze, ze piramidy i te w Egipcie i w Peru i jeszcze gdzies, az tu nagle zabraklo mi jezyka. Mialam pustke w glowie i nie wiedzialam co dalej mowic (a minelo moze 5min) Pomyslalam ze tak banalny temat zaraz skopie... i pewnie tak by sie stalo, ale moj n-l zadal kluczowe pytanie - a co ze szkola? - spojrzalam na pania dyrektor i wszystko bylo jasne - mowienie o darmowym remoncie szkoly musialo sie spodobac - wiec i angielski przeszedl z 5.
hehe a tak naprawde to te oceny mi "kilka" osob wymodlilo bo ja taka zdolna nie jestem w koncu mrowka ZIELONA jest
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
N mar 06, 2005 16:50 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|