Była sobie raz droga wygodna, gładka, szeroka. Wiodła prosciutko jak strzelił. Przez pola, lasy, doliny. Podróżowało nią wiele ludzi bo była wygodna.
Podróżowało szybko, z rumorem.
I była wąska dróżka wijąca się pośród lasów, dolin, strumyków i rzeczułek. Wiła się, miewała wyboje, wspinała się na wysokie skaliste góry i spadała w doliny.....
Niewielu śmiałków wędrowało po niej.
Pewnego razu szeroka droga zaczęła się pysznić. "Jam jest najwspanialszą ze wszystkich dróg, podróżować po mnie chcą wszyscy. Jestem jasna i gładka. Po mnie pędzą pięknie, szybko, wygodnie. A ty?"
Z pogardą spojrzała na ścieżynkę
"A je prowadzę do celu. Może trudno po mnie iść, może chwilami jest trudno i ciemno. Ale ci którzy wędrują po mnie nie gnają nie bacząc na nic; cieszą się Pięknem, upadają i powstają. I stają się silniejsi.
Ja prowadzę ku Światłu.
Ścieżka spojżała na drogę ze współczuciem, a ta zawstydziła się czując u swego kresu ciemność
morał
czasem lepiej wybrać trudniejszą drogę mając na uwadze cel
(moja pierwsza bajka

)