Maly wierszyk z okazji wygranej Kaczynskiego
Wszystkich zwolennikow Kaczynskiego uprasza sie o spokojne podejscie do ponizszego wierszyka
Publikuje poki jeszcze mamy wolnosc slowa w Polsce
W dziesiątym miesiącu,
w dzień dwudziesty trzeci,
w opuszczonym kraju
na dzikiej planecie
resztka ludzi światłych,
która tam mieszkała,
w gorączce walizki
swoje pakowała,
aby szybko uciec
przed straszną chorobą,
bardzo moherową,
ciężką, beretową,
lepperydzykową,
pszennoburaczaną,
lecz, co gorsza, KACZĄ
Mądrzy ludzie, płacząc,
zwiali na Białoruś,
bo teraz normalniej,
choć ciężko w to wierzyć,
jest u Łukaszenki!
Jak uda się przeżyć,
wrócą za lat pięć już
na kaczą pustynię,
Lecz kto tu zostanie
teraz - szybko zginie
na skutek zarazy
ostrej, przykrej raczej
grypy bardzo ptasiej,
grypy.. GRYPY KACZEJ!
W Warszawie w ratusza krzaczkach
Mieszkała Kaczka Bliźniaczka
Co cały dzień„ na wyścigi
Robiła z bratem intrygi
Zamiast się miastem zajmować
Kochała siebie promować
I by pokazać jak działa
Muzea wciąż otwierała
Pomawiać innych lubiła
Sprytnie to z bratem czyniła
Wciąż ponoć gdzieś cos słyszała
Tak w mediach się zaklinała
[Wściekli się ludzie okropnie
Niech intrygantkę gęś kopnie
Poszli w paradzie z plakatem
Gej Kaczko jest twoim bratem
Nad Polska się chmury zbierają
Juz ludzie po katach gadają
Premierem ma być jedna Kaczka
A prezydentem Bliźniaczka
Broń„ Boże przed widmem nas kaczym
Cokolwiek w tym kraju to znaczy
Niech lepiej historia starannie
Upiecze te Kaczki w brytfannie