Europa standaryzuje rąbankę
Hitem dzisiejszej informacji biznesowej jest to:
>>
Co to jest cielęcina?
21.09.2006 13:51
Cielęcina ze szparagami. Fot.: Grażyna Wójcik / Agencja SE/East News
Co to jest cielęcina? - zastanawia się Komisja Europejska. Bruksela proponuje wprowadzenie wspólnej definicji tego rodzaju mięsa w całej Unii Europejskiej, "by zapewnić konsumentom pełną informację".
Sprawa wcale nie jest błaha. Niby każdy z nas wie, co to jest cielęcina, ale, jak się okazuje, łatwo możemy zostać zmanipulowani w sklepie mięsnym. W Unii Europejskiej nie ma odpowiednich przepisów, które regulowałyby kwestię, kiedy mięso jest jeszcze cielęciną, a od kiedy powinno być klasyfikowane jako wołowina.
Komisja Europejska stwierdziła, że producenci w różnych krajach "cielęciną" nazywają co innego. Dlatego postanowiła zapytać samych zainteresowanych, czyli konsumentów, co sami uważają za cielęcinę. Okazało się, że kluczową sprawą jest dla nich wiek cielęcia w chwili uboju.
- Dalsze badania wykazały, że właściwości organoleptyczne mięsa, takie jak kruchość, smak czy barwa, zmieniają się w zależności od wieku i sposobu żywienia zwierzęcia, z którego mięso pochodzi - głosi komunikat Komisji.
Dlatego KE jest za tym, by "cielęciną" nazywać w całej UE jedynie "mięso pochodzące ze zwierząt w wieku od 0 do 8 miesięcy", zaś mięso zwierząt w wieku do 12 miesięcy, obecnie określane jako "cielęcina", ma się zwać "wołowiną", bowiem to "w najszerszym możliwym zakresie" uwzględnia "zwyczaje i tradycje kulturowe".
Jak podała KE, "wniosek został złożony po długich dyskusjach ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, obejmujących również przeprowadzone niedawno konsultacje internetowe i jest odpowiedzią na wyrażone przez przedstawicieli branży i państwa członkowskie zapotrzebowanie".
Propozycja Komisji Europejskiej musi jeszcze zyskać aprobatę krajów członkowskich UE.
(INTERIA.PL/PAP)
<< http://biznes.interia.pl/news?inf=793561
Dobrze, że wreszcie się tym ktoś zajął. Idzie się na targ. Tam stoły uginają się od mięsiwa. Nie wiadomo jak powiedzieć sprzedawcy co się chce kupić. Trzeba palcem wskazywać.
A tak to się powie: pół kilo cielęciny i będzie się miało pewność, że ochłap nie będzie z diesięcioletniego woła, lecz milusiego cielaczka.
Kto jest za nową dyrektywą ? Kto jest przeciw ? Kto się wstrzymał ?