Pytałam w kontekście braku materii. Jak sie okazuje nie da rady bez materii.

Tu Cię mam. Nawet my ludzie..., a poza nami kto? Zwłaszcza, że nie było materii, tylko sama energia.

Od niemal każdej zasady istnieją wyjątki, to jasne.
Tylko jeszcze trzeba to "uzasadnić".
I nie wiem na ile zdajesz sobie z tego sprawę, ale bezpodstawne teksty w rodzaju: "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię..." nie jest żadnym uzasadnieniem!


Bo zwyczajnie uznałem je za tożsame, w kwestii o której mówimy. Chodzi dokładnie o Boga, a nie w jaki sposób "wziął i ulepił".
Nie przypominam sobie, abyśmy rozmawiali o sposobach, w jaki sposób Bóg mógł stworzyć wszechświat. Mówimy o "przyczynie" powstania, a według Ciebie, przyczyną jest Bóg.

Ale jak widać, zamiast odpowiedzieć, lepiej otworzyć podręcznik erystyki, i czepiać się wszystkiego, aby tylko nie odpowiadać na pytania, na które się nie zna odpowiedzi.


No taka "niefortunna" wypowiedz.
A czy jesteś w stanie zrozumieć, że w kwestii o której mówimy, pojęcia takie jak "jak powstał" i "kto stworzył" są tożsame? Cały czas rozmawiamy o "przyczynie".


Na początku było słowo!? Serio!?
Hmmm...

Czyli Twój Bóg to jest słowo?
A to spoko, wszystko stało się jasne!
Dobra, nie ma problemu, no teraz to mi rzeczowo i logicznie wszystko wyjaśniłaś.

Zaraz, zaraz, jak to leciało?

"Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało.

Ekhm. Ten tego...

Wszechświat. To naprawde nie wymaga wielkiej filozofii, w sumie chodzi tylko o tłuczenie jednymi rzeczami o drugie.



Co właściwie chcesz przez to powiedzieć? Skąd ten pomysł?

Czym wg Ciebie jest wszechświat, skoro jest przyczyną sprawczą? Bo chyba nie sądzisz, że góry, morza, planety, gwiazdy itp. stworzenia (są materią, a nie energią i można je zniszczyć) są odwieczne i są przyczyną samych siebie.

Materia podlega prawom fizyki, a więc i unicestwieniu, wiec nie mogła nie mieć początku.
-------------------------------------------------------------------------------------------

Nie ma żadnej kwestii, jeśli chodzi o użycie tych dwóch zwrotów. Pytanie "dzięki czemu" sugeruje przyczynę, natomiast pytanie "dlaczego" sugeruje sens, cel, powstania świata.

Aby odpowiedzieć na pytania, najpierw trzeba poznać tok rozumowania adwersarza, dojść do konsensusu w sprawie znaczenia wyrażeń, a potem zająć się tematem.

Nie "słowo", a Słowo, Logos.

Wiem o tym i dlatego piszę, że ja wierzę. Wierzę w Wielki Wybuch i wierzę w Boga, który stworzył Wielki Wybuch. Z tym, że rozumiem tych, którzy zatrzymują się na Wielkim Wybuchu.

Wielkie litery z szacunku właśnie do zjawiska, które według wielu ludzi stanowi początek naszego Świata (tutaj również duża litera z szacunku do naszego Świata).

Słowo, Logos - Rozum. To może być zarówno Bóg, jak inna dowolna siła. Niektórzy greccy filozofowie uważali, że Rozumem, a więc Logosem jest natura. Jan Apostoł rozumie Logos jako osobowego Boga. Nie wytykam tutaj niczego, a jedynie uzupełniam informację.

Co do początku - jeśli szukamy wyjątku, to wyjątkiem może być zarówno Bóg, jak i materia z energią. Myślę jednak, że wyjątkami są Bóg, materia i energia. Czy Bóg nie jest energią? Jeśli Bóg działa, to z pewnością jest energią. Natomiast jeśli Bóg jest, to jest z pewnością jakąś materią (choćby duchową).

Nonsensem byłoby, gdyby Bóg podlegał prawom fizyki, a tak nie jest.

Klasyczna dyskusja - uogólnienia bez konkretów. A na każdego kto ma inne zdanie od razu naskakujecie domagając się dowodów.

Kim są owi "my". Zdefiniuj powszechne rozumienie. Wykaż sprzeczności.

Z tego co czytam to była mowa o energii, a o co niby miałby ten foton walnąć skoro materii nie ma?

Proponuję przysiąść nad fizyką z poziomu szkoły średniej, naprawdę.

Nie można unicestwić materii, chyba że masz na myśli zamianę jej w równoważną energię.

No dobra. Wyraziłam się nieprecyzyjnie. Wykaż więc, ze odwrotnie jest to możliwe: zamiana energii w materię (na konkretnym przykładzie).

Wskazałem przecież parę postów wcześniej.

Wcześniej napisałeś o zderzeniu fotonów, tylko pytanie co było źródłem fotonów kiedy nie było materii? Teraz mamy gwiazdy i zachodzące tam reakcje jądrowe, które emitują fotony? Co miałoby być ich źródłem jeśli nie mamy materii?

Ale skąd to założenie, że "nie mamy materii"?

Może coś przeoczyłem. Rozumiem, że zakładamy, że i materia i energia istniały od zawsze?

Ja tak zakładam, ale nie wiem, czy inni tak zakładają.

Ja ująłbym to tak:

1) Wiemy, że materia i energia istnieją
2) Jeśli chcemy twierdzić, że kiedyś nie istniały, to taka teza wymaga uzasadnienia

Przy czym pamiętać należy, że materia w sensie filozoficznym to niekoniecznie to samo, co materia w fizyce.