Robisz to, gdy oczywistym zapisom, np. w stylu:

Dz 2,36 PAU
(36) Cały Izrael powinien wiedzieć, że Jezusa, którego ukrzyżowaliście, Bóg uczynił Panem i Chrystusem!.

Ty brutalnie mówisz: NIE! Według Ciebie Jezus nie jest ani Panem, ani Chrystusem!
A Piotr apostoł ma inne zdanie! Komu mam wierzyć, co?! Tobie???! - wolne żarty!

Po pierwsze nigdzie nie napisalam, ze Jezus nie byl Chrystusem, bo w dniu chrztu w Jordanie Jezus narodzil sie z ducha i stal sie w ten sposob swiatynia Boga i Jego Ducha Chrystusa, czyli stal sie "Synem umilowanym"...a nie "Panem"...
Tak dzieje sie z kazdym czlowiekiem, ktory rodzi sie na nowo do zycia w duchu. Kazdy czlowiek, tak jak Jezus, staje sie wtedy dla Ojca rowniez "Synem Umilowanym".
Wtedy otrzymujemy dary ducha i przywilej niesienia "swiatla" ludziom pogrozonym w ciemnosciach duchowych.

Jestesmy dziecmi Ojca i bracmi i siostrami w duchu Chrystusa. Jezus Chrystus jest jednym z nas i lacza nas relacje milosci. Jestesmy wszyscy wolnymi dziecmi bozymi i nie podlegamy zadnym "Panom".

Na tym polega wolnosc dzieci bozych.

Mozna wyczytac o tym rowniez w Biblii, bedac prowadzonym przez ducha prawdy.

To, co ty tutaj prezentujesz to duchowa niewola i obiecanki cacanki na nieokreslona blizej przyszlosc...sredniowiecze, mowiac krotko.

Podoba ci sie gwałt na twoim umysle, dokonywany przez tych, ktorzy cie kontroluja?

To, co przytaczasz o Piotrze i "jego (wlasnym) zdaniu" na temat "Pana Jezusa" znalazlo sie w Biblii na potrzeby powstajacego KK, ktorego glownym inicjatorem byl Pawel. Nikt tak naprawde nie wie co kto napisal, co jest Slowem Bozym, a co nie jest. Do tego mozna dopiero dojsc, z pomoca ducha prawdy.

Z tym "Panem" Jezusem to taka faryzejska ściema.
Najpierw robi sie z Syna Bozego "Pana", choc On sam mowi, ze jest sluga, nastepnie powstaje hierarchia duchownych w KK, aby wreszcie mozna bylo "rozkazywac Bogu"(za ktorego uwaza sie "Pana" Jezusa), zeby znowu schodzil na ziemie w celu odnowienia ofiary na oltarzu(nawiazuje tu do mowy kard. Wyszynskiego z okazji wyswiecen ksiezy)

Jerzy-67, ja rozumiem fenomen wiary i ona pewnie czesto pomaga zagubionym w tym swiecie ludziom...ale ta wiara czasami jest tak slepa, ze wprost obraza przecietna ludzka inteligencje.

Nie nadążam za Tobą; wybacz, że się pomyliłem w tym temacie (choć czy na pewno się pomyliłem, to nie mam pewności, bo nie ogarniam tych Twoich filozofii).

I dlatego mamy Ci dziękować, że Ty jesteś i możesz ogółowi wyjaśnić, co i jak jest naprawdę, tak?!
Otóż nie! Ja nie przyjmuję tego, co z gnostyckiej i New-agowej filozofii/nauki tu serwujesz!
To jest fałsz i tyle w temacie!

A moze by tak jakis logiczny argument do tej tezy zalaczyc?...wlasnymi slowami...?

Co ty na to?

Wybaczam

Widze przeciez, ze nie ogarniasz i ze nie masz pewnosci.

Jesli nie nadazasz za mna, to odpocznij troche...daj sobie czas na glebsza refleksje i nie pisz pod wplywem emocji.

Nabij tez nastepnym razem swoja pukawke zanim wystrzelisz w moim kierunku.

A ja na to to samo napiszę, co już pisałem, że nie przyjmuję Twoich gnostyckich filozofii na gruncie New Age wyhodowanych. Kropka.

Rozumiem, że zostajesz przy swoich, ugruntowanych na gruncie ruchu zwanego milleryzmem, zapoczątkowanego w początkowych latach XIX wieku, przez przywódcę przebudzenia adwentowego w Ameryce, jednego z głównych przejawów II wielkiego przebudzenia - Williama Millera. On to: Był przekonany, że Biblia zawiera zakodowane informacje dotyczące końca świata i powrotu Jezusa. Uznał też, że musi o tej wieści nauczać innych. i konkludował, że oczyszczenie świątyni, utożsamiane wówczas z «Powrotem Jezusa» na Ziemię, nastąpi między 21 marca 1843 roku a 21 marca 1844 roku. A które to jego zwolennik niejaki pan Samuel Snow, przeanalizował ponownie i w wyniku jak mu się wydawało poprawnych już obliczeń ogłosił, że koniec świata odbędzie się 22 października 1844 roku. Co prawda, nic z tych przepowiedni nie wyszło, nastąpiło wielkie rozczarowanie, ale nie dla wszystkich jak widzę.