Dziwna dyskusja. Wszak oczywistą oczywistością jest to, że Jezus wszędzie i zawsze nakłaniał do miłości i głosił miłość. Miłość hierarchiczną. Najpierw do Boga, potem do ludzi. Choć obie te miłości się wzajemnie spójne i nierozerwalne.
Oczywistym jest, że nikt nie znajdzie w Biblii potwierdzenia antytezy. A jednak są ludzie, którzy (z nienawiści?) wyszukują fragmenty, które na siłę starają się negatywnie interpretować. Rzecz jasna wyrywając je z kontekstu całości przekazu.

Czy zamiast obrony przed atakami wrogów Boga, nie lepiej jest się skupić na wzajemnym wspieraniu się w wierze, w rozumieniu Pisma? Czy nie szkoda pereł, jeśli wiadomo, że nie zostana uszanowane, tylko zdeptane?

No jasne.
https://czytajbiblie.com/czy-jezus-nawoluje-do-nienawisci/
Wystarczy jednak, że zamienimy słowo “nienawidzieć”, na “wyrzec się”.
Czyż można o większe bluźnierstwo niż zastępowanie Słowa Bożego własnym bełkotem w celu zwodzenia innych.
Poza tym czy wyrzec się ojca i matki naprawdę tak wiele tu zmienia?
Zwłaszcza, że Bóg powiedział wyraźnie:
12 Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
Więc o czym mówi Jego Syn?