Nie, raczej sytuacja jest nieco inna. Po prostu powierzylam Bogu pewna sprawe, i cos sie zawalilo. I sie nie poprawilo. A caly czas dostaje znaki, ze sie poprawi. Tylko ze ja je dostaje, a juz 4 miesiace czekam... To czekanie jest najgorsze, i ta niepewnosc. Nie robilam tak, ze co dzien otwieralam Pismo Swiete oczekujac kolejnego znaku i slepo sugerujac sie kazdym, ktory napotkam. Na poczatku to przychodzily mi SMSy z Nieba, na poczatku nie traktowalam ich powaznie. Nawet jak przychodzily mi w idealnych wrecz momentach, jakiegos zalamania czy delikatnego przelomu. Najmocniejszy z nich to byl "Bog wcale nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy" - ale ludzie! To bylo w styczniu!! Jest maj, ilez mozna?! Naprawde mozna zwariowac. Potem takie cytaty znajdowalam bezposrednio w Pismie Swietym(np. Wiarygodnosc obietnicy. Nie oznacza to ze Slowo Boga zawiodlo - 2 razy przy glebokiej modlitwie.). A ostatnio zaczelam czytac Pismo Swiete metoda lectio divina, zaczelam od Ewangelii sw. Marka. Rozmyslajac nad nimi o docierajac do punktu, w ktorym mamy znalezc cos dla siebie i walkowac te slowa, przebywac z nimi... to wlasciwie ciagle sie okazuje, ze jest to podobne do mojej sprawy i mojego oczekiwania.
Co prawda przez tez 4 miesiace mialam takie rekolekcje zycia i dostalam tyle niesamowitych darow od Pana... Tylko ze taka przemiana zawsze jest strasznie bolesna. Naprawde, juz nie idzie wytrzymac.


Najbardziej jednak dziwi mnie to, ze z odmawianiem nowenny nie mam najmniejszych problemow, nawet jak wracam do domu pozno i jestem zmeczona i zaczynam ja dopiero o godzinie 23, a zamykaja mi sie oczy.

Aha, co do tego "Bog wcale nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy" - zapomnialam dodac ze pojawilo sie to w dosc waznym, przelomowym momencie, jesli mozna to tak okreslic.. Przelomowym, skoro wszystko stoi w miejscu..........

wiec tak podsumujac - czesciej to znaki same przychodzily do mnie niz ja ich szukalam. jak szukalam ich specjalnie, zazwyczaj ich nie bylo, choc zdazylo sie moze 3 razy ze juz naprawde jak bylam zalamana to otwieralam na takich Slowach, ktore moglyby mi mowic i przyszlosci. Ale.... skad pewnosc...

Pan Bóg to nie koncert życzeń gdyby tak było to każdy nagle zaczynałby się modlić, każdemu spełniałyby się jego prośby, a ma się spełniać plan Boży, a nie nasz. Przeanalizuj swoje życie. Pomyśl ile wydarzyło się sytuacji nad którymi ubolewałaś, a które z biegiem miesięcy czy lat, nabrały zupełnie innego wymiaru. Jeśli Bóg nie spełnia naszych próśb to widocznie nie są one dla nas takie dobre jak nam się wydaje

Wiem, zrozumialam to jakis czas temu, ze jesli Mu powierzylam ta sprawe, to nie bedzie po mojemu. Aczkolwiek poprosilam ostatnio Boga o znak w postaci ruszenia sprawy i... dostalam go, taki ewidentny, ktory podtwierdzal dwie rzeczy: 1 ze to sie wydarzy, 2, ze musze na to jeszcze poczekac.

Trudno odnieść się do Twojego przykładu nie mając jakichkolwiek informacji na temat sprawy, która Cię nurtuje. Jedno jest pewne - wiara czyni cuda