Co to znaczy, że Bóg jest dobry
Autor |
Wiadomość |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
 Co to znaczy, że Bóg jest dobry
Co dokładnie oznacza, gdy mówi się, że Bóg jest dobry, skoro jest niepoznawalny i niepodobny do niczego czego możemy doświadczyć w świecie?
_________________ MÓJ BLOG
|
Śr wrz 23, 2009 9:24 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
A co to znaczy, gdy mówi się, że cokolwiek jest dobre ?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr wrz 23, 2009 9:38 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Jednak Bóg nie jest przecież podobny i porównywalny z czymkolwiek co znam, stąd moje pytanie.
_________________ MÓJ BLOG
|
Śr wrz 23, 2009 9:39 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
O Bogu mówi się zawsze przez analogie. Jak to ładnie ujął św. Tomasz - za każdym razem, gdy mówimy, że Bóg jest do czegoś podobny, od razu musimy zastrzec, że w znacznie większym stopniu jest do tego niepodobny. Wszelkie nasze słowa o Bogu są tylko wskazówkami, pewnymi drogowskazami, które jednakże nie dotykają istoty rzeczy. Tak np. jak wyjaśniałem wcześniej, stwierdzenie " Bóg jest wszechmocny " nie jest definicją - jest zwróceniem uwagi na pewien aspekt związku Boga z rzeczywistością. Kiedy mówi się o dobroci Boga, ma się na myśli przede wszystkim Jego życzliwość wobec własnego stworzenia - Bóg stworzył świat z własnej woli, a zatem chcąc go. Afirmatywny stosunek Boga do świata można określić jako " dobroć ".
A zatem co to znaczy, że coś jest dobre ?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr wrz 23, 2009 9:48 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Nie interesowało mnie w tym temacie co to znaczy, że coś jest dobre, tylko co to znaczy, że Bóg jest dobry i muszę przyznać, że udzieliłeś odpowiedzi, która mnie satysfakcjonuje.
Dziękuję 
_________________ MÓJ BLOG
|
Śr wrz 23, 2009 10:06 |
|
|
|
 |
k-klaudynka
Dołączył(a): Pn sie 31, 2009 6:49 Posty: 110
|
moim zdaniem słowa Bóg jest dobry oznaczają:
- łaski, którymi nas obdarowuje
- to, że jest miłosierny
- odpuszcza nam grzechy
- czały czas nas napomina przez objawienia( np. Maryjne) do opamiętania się.
- możemy żywić się Jego Ciałem
Bóg jest dobry nie tylko dla ludzi, ale dla dusz czyśćcowych także bo przecież można się za nich modlić i uzyskiwać odpusty.
|
Śr wrz 23, 2009 10:28 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Myślę, że to kwestia uznaniowa - dla teisty Bóg jest wyznacznikiem tego co dobre.
Ktoś inny (nie-teista) może sobie obrać (i obiera) inny wzorzec "źródłowej dobroci". pragmatyczny, ideologiczny, etc...
Chodzi o zaufanie - nawet jak dzieją się "złe rzeczy" to pokłada się zaufanie, że w ten sposób jednak dobro jest największe i zwycięży zło - człowiek nie ma pełnego pojęcia o przyczynach i skutkach - to co jawi mu się aktualnie jako "złe" może być przyczynkiem wielkiego dobra i w tym teista pokłada ufność - Bóg wie lepiej, a skoro Bóg nas kocha to chce dla nas jak najlepiej, co nie znaczy zawsze po naszej myśli.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr wrz 23, 2009 13:44 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Myślę, że to kwestia uznaniowa - dla teisty Bóg jest wyznacznikiem tego co dobre.
Nie wiem, czy to tak można ująć, raczej Bóg jest ostatecznym gwarantem dobra.
Św. Augustyn i św. Tomasz twierdzili, że Bóg dopuszcza zło tylko po to, by wyprowadzić z niego dobro. Tak postępują również ludzie - by nie wpaść w rozpacz, należy w obliczu zła przezwyciężyć je dobrem. Osoby wierzące wierzą, że dobro, niejako z racji tego że jest dobre, jest bezwzględne i ostatecznie zwycięża. Wtedy to Dobro nazywają Bogiem. Nie ma na to dowodu, ale konieczność niewpadania w rozpacz jest wystarczającym argumentem.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr wrz 23, 2009 13:51 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Johnny99 napisał(a): Cytuj: Myślę, że to kwestia uznaniowa - dla teisty Bóg jest wyznacznikiem tego co dobre. Nie wiem, czy to tak można ująć, raczej Bóg jest ostatecznym gwarantem dobra.
Jasne, ale najpierw trzeba Bogu zaufać 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr wrz 23, 2009 14:04 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Słówko " trzeba " jest tu bardzo na miejscu 
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr wrz 23, 2009 14:07 |
|
 |
Deista18
Dołączył(a): Śr wrz 23, 2009 18:52 Posty: 17
|
 Hmmm...
Jestem na tym forum od niedawna. Można powiedzieć, że od bardzo niedawna, ale zaintrygował mnie ten temat. W moim mniemaniu nie można powiedzieć, że Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy... Bóg ma dwa oblicza. Wg. mnie, bo jak wytłumaczyć dzieci chore na nowotwory, ludzi ginących w wypadkach samochodowych, którzy wracają z zagranicy na komunię syna lub córki...?
|
Śr wrz 23, 2009 20:56 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
W tym kontekście akurat całkiem łatwo wytłumaczyć. Mianowicie tak, że to nie Bóg jest bezpośrednią przyczyną wszystkich wydarzeń. Więc zło nie jest Jego dziełem.
A że dopuszcza zło? To może trudniejsze wytłumaczenie, trudniejsze do przyjęcia. Ale skoro raz dał wolność, to jej nie może odebrać
|
Śr wrz 23, 2009 21:16 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: jak wytłumaczyć dzieci chore na nowotwory, ludzi ginących w wypadkach samochodowych, którzy wracają z zagranicy na komunię syna lub córki...?
Tu znowu pojawia się zjawisko, które, jak kiedyś pisałem, ma według mnie olbrzymią, a może nawet decydującą wagę dla kwestii poglądu na istnienie Boga. Nie wiem, jak je nazwać - może " binaryzm suwerenności " ? Chodzi o to, że w świadomości olbrzymiej większości ludzi są tylko dwie, przeciwstawne sobie możliwości władzy Boga nad światem - absolutna władza, i absolutna niemoc. W praktyce wygląda to tak: gdyby Bóg istniał, powinien każde dziecko uratować przed nowotworem, każdego człowieka jadącego na komunię syna uratować przed wypadkiem, każdą kobietę przed gwałtem, każdą mrówkę przed zadeptaniem itd. a w ogóle powinien stworzyć świat w taki sposób, by wszystko w nim zależało wyłącznie od Niego. Słowem: świat powinien być rodzajem zestawu klocków Lego w rękach Boga. Widzimy jednak, że tak nie jest: może nawet zdarzają się jakieś " cudowne " uratowania, ale są bardzo rzadkie. Skoro tak jest, to jedynym wytłumaczeniem jest brak Boga. Nie istnieje żadna możliwość częściowej wolności stworzenia, nie istnieje żadna możliwość częściowo samodzielnego rozwoju stworzenia, nie istnieje żadna możliwość wtórnej w stosunku do Boga niedoskonałości stworzenia ( cierpienie ), z której stworzenie dopiero musi wyjść ( jak się wyraził św. Paweł, " jęcząc w bólach rodzenia " ). Nie ma możliwości, koniec kropka. Albo Bóg jest, i wtedy ratuje wszystko i wszystkich od razu i za każdym razem, albo nie ratuje wszystkiego i wszystkich od razu i za każdym razem, co jest równoznaczne z tym, że Go nie ma. Tertium non datur. 0 <> 1. Binaryzm suwerenności.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Cz wrz 24, 2009 9:23 |
|
 |
k-klaudynka
Dołączył(a): Pn sie 31, 2009 6:49 Posty: 110
|
jeżeli ludzie żyją bez Boga to jak ma się dziać dobrze? ludzie poprzez swoje grzechy ściągają kary Boże.
|
Cz wrz 24, 2009 10:01 |
|
 |
Deista18
Dołączył(a): Śr wrz 23, 2009 18:52 Posty: 17
|
Ale jak rozumiesz życie bez Boga?
Moim zdaniem nie da się żyć bez Boga. Albo w niego wierzymy i postępujemy zgodnie z własnym sumieniem ( chodzi mi o zachowanie w stosunku do drugiej osoby ), albo go olewamy i olewamy innych. Jeżeli człowiek został stworzony na podobieństwo Boga to powinniśmy po prostu szanować innych.
Dla mnie to wygląda tak Bóg siedzi z Diabłem i grają w szachy... Każdy z nich ma jeden ruch. Ruch Boga: ktoś wygrywa w Lotka, ruch Diabła: ktoś traci rodziców...
Jakoś nie wyobrażam sobie innego wytłumaczenia.
|
Cz wrz 24, 2009 13:51 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|