Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn paź 06, 2025 23:24



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Nie wierzę w Kościół... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn paź 12, 2009 10:43
Posty: 4
Post Nie wierzę w Kościół...
Długo przełamywałam się, żeby z kimś o tym pogadać... Myślę, że póki co forma internetowa będzie najlepsza... Nawet nie wiem od czego mam zacząć.
Mam 21 lat. I nie wierzę w kościół.
Kiedyś byłam bardzo pobożna - często się modliłam, chodziłam do kościoła, mój dziecięco - młodzieżowy pamiętnik to właściwie hymn dla Boga. Ale z czasem coś się zmieniło... Zaczęło się od nonsensownych lekcji religi, gdzie wmawiano nam głupoty, od irracjonalnych kazań w kościele (pamiętam szczególnie jedno - o hostii unoszącej się nad samochodem z wypadku)... Zaczęłam mieć coraz więcej pytań, na które nikt nie potrafił mi odpowiedzieć... Katacheci i księża stracili u mnie autorytet... Dalej bardzo chciałam wierzyć, ale o ile wiara w Boga była niechwiejna i szczera, o tyle kościół zaczął kojarzyć mi się z bezmyślną, średniowieczną instytucją, która lekceważy kobiety, nic nie robi sobie z przerażającej działalności Rydzyka i mu podobnych, instytucją, w ktorej nie dane mi było poznać NIKOGO kto postępuje w 100% uczciwie, instytucją gromadzącą ludzi obłudnych, którzy wyznają wyuczone regułki nigdy nie zastanawiając się nad ich sensem... Od roku mieszkam z chłopakiem, ze względów praktycznych (gdyby nie to widywalibyśmy się raz na miesiąc na weekend), ja ja go kocham i dość mam już rozłąk. Nie chcę porywać się na małżeństwo tylko dlatego, że kościół tak chce, przez co od roku nie byłam u spowiedzi...i czuję się taka...wyklęta...
Nie wiem co robić, mieszają się we mnie dwa uczucia - to, co niedgyś we mnie zaszczepiono, poszanowanie dla wartości, przynależność do kościoła i...i tą taką prostotę (grzech - spowiedz, grzech - spowiedz), z buntem przeciwko absurdowi, przeciwko braku wyjasnien na setki pytan... Bardzo mi z tym źle... Głupia, chciałam o tym pogadać i pewnego dnia , kiedy na czacie znalałam Księdza, myślałam, że to znak. Ksiądz ze mną pisał (w miejscowosci w ktorej od roku mieszkam ma staz 20 letni), aż w pewnym momencie, kiedy napisalam, ze mam 21 lat stiwerdzil, ze "20 sa takie niezdecydowane i ze on szuka dojrzalej". Bylam w szoku - szukal kobiety do sex-spotkan...
Pisząc ten post czuję się tak strasznie naiwnie...liczę, że może znadzie sie ktoś, kto pomoże mi znaleźć jakąś drogę... Nie piszcie, żebym poszła do spowiedzi i to wszystko zmieni, nie mam tam czego szukać, kocham swojego chłopaka i dalej będę z nim mieszkała... Nie umiem już się modlić...i nie wiem, czy brak wiary w kościół to błogosławieństwo, czy przekleństwo...może po prostu chciałam Was prosić, żebyście się o mnie pomodlili...


Pn paź 12, 2009 13:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
może po prostu chciałam Was prosić, żebyście się o mnie pomodlili...


Masz to jak w banku ;)

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn paź 12, 2009 13:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30
Posty: 1191
Post 
Najpierw małe baty ;);
nie jest wymysłem Kościoła, że narzeczeni nie powinni mieszkać razem; to Jezus nauczał, że fajnie żyć w czystości - tym bardziej, że nie chodzi o dozgonny celibat, ale o czasowe powstrzymanie się, które daje możliwość jaśniejszej oceny co do wyboru męża. Biorąc pod uwagę jak niewiele jest szczęśliwych małżeństw może warto zaryzykować i zamiast na współżyciu skupić się na setkach innych rzeczy budujących miłość. Nie powinnaś zasłaniać się tym, że nie lubisz Kościoła. Możesz robić jak chcesz (to się nazywa wolna wola ;))- nawet wbrew Ewangelii i nie zamierzam tego jakoś pietnować, byle mieć tego świadomość, a nie z góry się usprawiedliwiać.
Koniec moralizowania ;).

Co do Twojego problemu to życzę Ci byś kiedyś spotkała księdza z prawdziwego zdarzenia, który swoim przykładem jakoś Cię pociągnie.
pozdrawiam, z modlitwą :)

_________________
O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...


Pn paź 12, 2009 13:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Czy gdybyś była z pięcioma mężczyznami pod rząd, którzy by Cię ranili, to czy stwierdziłabyś, że wszyscy mężczyźni są tacy? Pewnie tak, ale dobrze wiesz, że to nie byłaby prawda. Tak samo tutaj - spotkałaś ludzi, których zachowanie było niewyglądające na chrześcijańskie lub nawet bardzo odległe od chrześcijaństwa. Czy to znaczy, że Kościół jest taki? Podobnie jak w przypadku mężczyzn - nie, nie znaczy to. Pamiętaj, że ocena moralna Kościoła przez pryzmat osób, które w rzeczywistości nie przestrzegają nauki Kościoła, nie ma sensu i do niczego dobrego nie prowadzi, a już na pewno nie do prawdy. Przykro mi, że spotkałaś tylu nieodpowiednich ludzi na swojej drodze. Ubolewam nad tym jako człowiek, jako chrześcijanin, jako część Kościoła (każdy z nas nią jest).

Czat jest zdecydowanie złym miejscem do szukania księdza - w rzeczywistości może to być ktokolwiek, niekoniecznie sam ksiądz. Jeśli chciałabyś porozmawiać z księdzem, to poszukaj "w realu", mogę Ci pomóc szukać, a jeśli jesteś z Warszawy, to nawet wskazać kilku mądrych i przepełnionych dobrem kapłanów, u których sam byłem i z którymi rozmawiałem.

Jeśli masz pytania dotyczące wiary, Kościoła, Boga, to zawsze chętnie odpowiemy - napisz np. w dziale "Żyć wiarą" (lub nawet wiadomość na priv), a razem znajdziemy odpowiedź.

Jeżeli mógłbym w jakikolwiek sposób pomóc (czy to w szukaniu odpowiedzi, czy w modlitwie czy szukaniu kapłana lub w jakichś problemach lub w czymkolwiek innym), to śmiało pisz. Odpowiem na każdą wiadomość!

Bóg z Tobą!
Oczywiście pomodlę się za Ciebie.

_________________
Piotr Milewski


Pn paź 12, 2009 13:36
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pn paź 12, 2009 10:43
Posty: 4
Post 
a nie sądzisz, kastor, że może mniej byłoby rozwodów, gdyby ludzie mieli okazję poznać się lepiej przed ślubem? na randkach raz na jakiś czas można zawsze być uśmiechnietym, pięknym i słodkim...na codzień jestęśmy inni. poza tym - Jezus mówł, że fajnie jest być czystym, ale dlaczego osoby śpiące nałogowo z różnymi innymi nie mają problemów z rozgrzeszeniem , a osoby, które się kochają i mieszkają razem nie mają na to szans...? oczywiście możnaby wrzycić to do szuflady "uprawałem sex przed ślubem" , postanowić poprawę i mieć z głowy, ale nie zgadzam się na taką kompromisową obłudę...
i to nie jest tak, że nie wierzę w kościół dlatego, żem grzeszna. może właśnie dlatego, że nie chcę iść na kompromisy.


Pn paź 12, 2009 13:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Zaczarowana, piękne jest to, że chcesz być uczciwa. I z tego co napisałas - jestes.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


Pn paź 12, 2009 15:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47
Posty: 1170
Post 
Zaczarowana napisała
Cytuj:
Mam 21 lat. I nie wierzę w kościół.

Też mam 21 lat i też nie wierzę w kościół. Wierzę w Boga Ojca, co za tym idzie w Jezusa Chrystusa. Wierzę w Kościół, którym są ludzie wierzący w Boga i Jego Syna. Kościół jako instytucja, nie jest przedmiotem mojej wiary. Myślę, że tutaj należy oddzielić te dwa pojęcia. Nie pokładajmy wiary w ludziach, tylko w Bogu.
Co do modlitwy w Twojej intencji też będę pamiętał.


Pn paź 12, 2009 15:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Zawsze się zastanawiam co ludzie rozumieją pod pojęciem "wierzę w Kościół" i choć wiem o co chodzi, to jednak nie za bardzo rozumiem czemu akurat takiego sformułowani się używa. Nasza wiara opiera się też na zaufaniu do Kościoła, więć poprostu nie ufam nauce Kościoła. Nie ufam i tyle, więc po co takie pozostawianie Boga, a odrzucanie innych rzeczy. Zresztą piszesz wyrażnie nie o Kościele, ale kilku ludziach których w nim spotkałaś. Tutaj myślę żemieszasz dwie kwestie cały organizm, z pojedyńczymi organami, odrzucając nie złe/zepsute organy, ale cały organizm. Ale nie chodzi mi o to aby krytykować, czy pouczać Cie. Twoje pretensje są niestety dość typowe, co niewątpliwe wynika również z tego że to właśnie wokół siebie obserwujesz. Ale nie tylko, bo popełniasz przy tym trochę błędów, takich jak powyżej opisany, oraz to że małżeństwo nie jest wymysłem Kościoła. Kościół traktuje związek bardzo poważnie, dlatego ma ono rangę samkramentu.

Mam też taką myśl w sobie, że tak naprawde możesz być szczęśliwa w związku i być w Kościele. Jeśli szukasz wiedzy to naprawdę zapraszam do księgarni, biblioteki, do Katechizmu, to że katecheta nie odpowiedział Ci, to nie znaczy że zamknęła się dla Ciebie szansa na znalezienie odpowiedzi, ale trzeba ją chwytać. Naprawde, ksiązki są, a i znawca się znajdzie jeśli chcesz z kimś na żywo pogadać. A jakiś tam ksiądz na necie... Ja aż tak nie jestem łatwowierny aby wierzyć ludziom którzy nieraz robią sobie popularnie mówiąc jaja. Może i szukał, a może tylko się podawał za księdza... Ja rozumiem że wiele przykrych rzeczy istnieje między ludzmi wierzącymi, są one gorszące ale uwierz mi, można żyć bez myslenia o księdzu Rydzyku, zresztą ostatnio mniej popularnym w mediach. Stracić wiarę bo gdzieś tam jakiś ksiądz często występuje w tv z łatką złego i niedobrego? Zupełnie mnie nie interesuje jego osoba i dalej jakoś nie czuje ię gorzej. A na marginesie średniowiecze nie jest epoką gorszą od żadnej innej. Historycy mówią zupełnie innym głosem, dostrzegając wiele pozytywów. To nie czepianie się o słówka, ale takie właśnie na marginesie stwierdzenie że może poprostu za dużo zadajesz pytań, a za mało sama szukasz na nie odpowiedzi powielając nieraz stereotyp.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pn paź 12, 2009 17:20
Zobacz profil
Post 
Zaczarowana, to że idziesz drogą krętą, wyboista i na dodatek potykasz się wcale nie musi oznaczać, że idziesz w złym kierunku.
Jezus mówi że czasem trzeba się zaprzeć samego siebie...

2-ga sprawa - za twoje indywidualne wybory nikt nie ma prawa cię potępiać. To stanie się tylko raz i jest zagwarantowane Bogu. Jezus powiedział do nierządnicy-skoro nikt cię nie potępił i ja cię nie potępiam, idź i nie grzesz więcej.
Także nikt z nas nie ma prawa w ciebie rzucać kamieniem bo sami robimy rzeczy jeszcze gorsze;). Widzimy źdźbło w oku brata a belki w swoim oku nie dostrzegamy...

Kaznodzieje to tylko pasterze, mają naprowadzać swoje owce na dobra drogę.

Nawet jeżeli obierzesz zła drogę to masz do tego prawo. Pozwala ci na to wolna wola. Za złe uczynki otrzymasz karę, może jeszcze na ziemi ale to nie znaczy że nie masz prawa się mylić czy błądzić bo masz, wszyscy mam bo jako ludzie jesteśmy niedoskonali.

Podejrzewam, że masz problem ze zdefiniowaniem czym jest Kościół tak naprawdę ale nie przejmuj się wielu ludzi ma :).
A twój przypadek nie jest wyjątkowy można powiedzieć nawet śmiało, że jest powszechny. Kościół katolicki oraz inne związki religijne będą przezywały coraz większy kryzys wiernych a to wszystko za sprawa informacji. Jedno co mogę ci podpowiedzieć, żebyś zaczęła poszukiwać Prawdy. Jak powiedział Jezus szukajcie a znajdziecie. W końcu dojdziesz mam nadzieję i jasno zobaczysz jak zbudowany jest tak naprawdę świat i dlaczego ten świat i wszystko co na nim jest musi się skończyć.

Kościół to żywy organizm, ludzie kroczący za Jezusem, są to ludzie nie z tego świata bo na tym świecie ich życie się nie zakończy. To takie proste ale tak niewielu może to zrozumieć. Szkoda tylko, że Biblia mówi że tych zbawionych będzie garstka, tak niewielu! Pozostaje starać się mocno, wierzyć, ufać i kroczyć za Jezusem żeby w tej garstce się znaleźć czego ci gorąco życzę. Pozdrawiam


Pn paź 12, 2009 19:14

Dołączył(a): Pn paź 12, 2009 10:43
Posty: 4
Post 
Wist, nie powiedziałam, ze opieram się tylko na tym co mówią. Dużo, bardzo dużo czytam, ale chyba właśnie im więcej wiem tym większy mam mętlik w głowie...

Pisząc kościół nie mam na myśli budynku, tylko całej instytucji zawierającej ludzi, i to nie tylko duchownych, ale i świeckich. Pisząc że nie wierze w kościół mam na myśli, że nie wierzę w słuszność więkoszści racji, w logiczność niektórych przekonań...

Nie podważam małżeństwa jako sakramentu, bardzo chcę wierzyć w prawdziwość sacrum w tych obrzędach, tylko nie godzę się na to, że wygląda na to, że albo nie będziesz szczęśliwy (będąc daleko od kochanej osoby), albo bierz przymusowy ślub (i nie będzie grzechu). (jak jest w moim wypadku). Wierzę, że sakramet małżeństwa powinien scalić ludzi już na zawsze, powinien być dowodem dojrzałej, pewnej i prawdziwej miłości i tą miłość utrwalać. Ale co jak z różnych powodów nie można go jeszcze zawrzeć?

Owieczka_in_black staram się być uczciwa jak tylko mogę, chyba jak każdy, nie mniej jednak napewno nie jestem wzorem w tym temacie. :)

Dziękuję wszystkim za modlitwę - mam nadzieję, że pomoże.

Jakby ktoś znał jakiegoś fajnego, madrego księdza z Piły to poproszę... :)


Pn paź 12, 2009 19:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Jeśli dużo czytasz to zapewne poznałaś zdanie Kościoła na różne tematy i nadal się nie zgadzasz. Ale to fajnie nawet, bo przynajmniej wiemy że Kościół trwa przy swoim, nawet jeśli nikomu się to nie podoba. Wiemy zatem tyle że Kościół nie zabiega o pochwały i ludzie opinie, ale o wierność, jedność z Chrystusem jako głową.

Tak naprawde nie moge nic napisac więcej bo nie znam Twojej sytuacji. Wiem tylko że takie zarzuty były już tu wielokrotnie stawiane, niejeden pisał że czuje jakąś pustkę, ale nie umie się przemóc, nie może zaakceptować pewnych rzeczy.

Przyjmuje że sprawa związku jest skomplikowana, ale mam wrażenie że to nie Kościół jest winny. Właściwie skoro chcesz i zależy Ci to jednak czujesz taką potrzebę wiary, a z drugiej strony stawiasz mur pomiędzy sobą a Kościołem. Może to pretensja wynikająca z trudności istniejących w związku?

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pn paź 12, 2009 19:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Cytuj:
Owieczka_in_black staram się być uczciwa jak tylko mogę, chyba jak każdy, nie mniej jednak napewno nie jestem wzorem w tym temacie. Uśmiech...


Masz jednak świadomość pewnych "rzeczy" i nie próbujesz oszukiwać, ani Boga, ani siebie, a jak głosi Kościół przed Bogiem powinno się stawać w prawdzie, bo On i tak wie wszystko. Nieraz jednak człowiek próbuje jakoś lepiej wypaść przed Bogiem, nie nazwać wprost swoich grzechów czy przekonań, jak gdyby liczył, że Bóg tego nie zauważy. Podobna tendencja pokutuje często w konfesjonale - tak nazwać swój grzech, by nie zwrócić na niego uwagi księdza - może jakoś sie uda. Człowiek ma to do siebie, że lubi nieco "wybielić", dlatego cenną rzeczą jest uczciwość, którą widzę w Twoich wypowiedziach. :)

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


Pn paź 12, 2009 20:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47
Posty: 1170
Post 
Wist napisał:
Cytuj:
Ja rozumiem że wiele przykrych rzeczy istnieje między ludzmi wierzącymi, są one gorszące ale uwierz mi, można żyć bez myslenia o księdzu Rydzyku, zresztą ostatnio mniej popularnym w mediach. Stracić wiarę bo gdzieś tam jakiś ksiądz często występuje w tv z łatką złego i niedobrego?

Cytuj:
...wiemy że Kościół trwa przy swoim, nawet jeśli nikomu się to nie podoba. Wiemy zatem tyle że Kościół nie zabiega o pochwały i ludzie opinie, ale o wierność, jedność z Chrystusem jako głową.


Dlatego właśnie tak niełatwo wytrwać w wierze. Dzisiejsze czasy mają z nic wartości takie jak choćby cnota czy uczciwość. Dzisiejszego "światłego" człowieka śmieszą takie "atrybuty". Zarzuca się katolikom "lenistwo". Myślę, iż właśnie wiara determinuje nas do wysiłku. Źle pojmowana jest wolność. Dla obecnego "wolnego" człowieka termin ten oznacza, iż możemy postępową w życiu jak chcemy nie pozbywając się złych przyzwyczajeń. W rozumowaniu osób wierzących wolność polega na powstrzymywaniem się od pokus, nałogów. Alkoholik twierdzi, że pije bo jest "wolny". Nie, jest on więźniem własnej choroby.
Wydaje mi się, że niewłaściwe rozumienie wolności (w tym też tolerancji) jest przyczyną, iż Kościół cieszy się mniejszą "popularnością", a nawet (co wiem z własnego doświadczenia) znajduje się pod stałym obstrzałem.


Pn paź 12, 2009 22:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30
Posty: 1191
Post 
droga Zaczarowana
żeby się przekonać jak wygląda jego zaangażowanie w prace domowe wystarczy przelecieć wzrokiem po jego pokoju, jeśli mama wyręcza go w najdrobniejszych szczegółach, bo inaczej nie byłby w stanie przebić się przez ścianę brudnych ubrań to nie ma co oczekiwać, że nagle zostanie czyścioszkiem; nawet jeśli podczas wspólnego mieszkania jakoś się ogarnie to bardzo prawdopodobne, że w końcu zmęczy się tym udawaniem, a wtedy zonk, bo przecież przed ślube był taki idealny ,

nie trzeba mieszkać razem, żeby zobaczyć jak Twój narzeczony odnosi się do rodziców, rodzeństwa, kolegów - kiedyś będzie tak samo traktował Ciebie,

a co do współżycia:
znasz "Hymn o miłości" św. Pawła [1 Kor 13,1-13]? zaczyna się słowami;
miłość cierpliwa jest...
cierpliwości życzę :)

jedną z największych krzywd jaką można komuś wyrządzić to próbować przeżyć za niego jego życie - narzucać swoje poglądy, podejmować za niego decyzje - masz narzeczonego, mówisz, że go kochasz, więc pewnie jesteś dorosła - żyj jak uznasz za stosowne i nie pozwól decydować za siebie, choć posłuchać dobrej rady to nie grzech :)

prosiłaś o modlitwę, tej Ci nie będę skąpił,
pozdrawiam :biggrin:

_________________
O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...


Pn paź 12, 2009 22:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 17:38
Posty: 291
Post Re: Nie wierzę w kościół...
Zaczarowana napisał(a):
I nie wierzę w kościół.


Po pierwsze kosciol to budynek, a Kosciol to religijna organizacja wyznawców i ich duchowieństwa tudzez (w chr-janstwie) wspólnota wiernych założona przez Jezusa. Generalnie natomiast kazdy ma (wybiera) taki Kosciol, na jaki go stac... :lol:

_________________
Świętowit widzi więcej bo ma cztery twarze... Obrazek


Cz paź 15, 2009 11:55
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL