Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 06, 2025 5:43



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Co z tym cierpieniem? (eutanazja) 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 02, 2012 16:32
Posty: 1029
Post Co z tym cierpieniem? (eutanazja)
Młoda dziewczyna chora na raka mózgu zakończyła kilka dni temu swoje życie świadomie i z godnością, zanim rak zrobiłby to z nią po swojemu.

Dziś szef Papieskiej Akademii Życia, Biskup Carrasco de Paula, mówi: "Samobójstwo nie jest dobrą rzeczą. To jest złe, bo stanowi zaprzeczenie życia, całości naszej misji w świecie oraz tych, którzy są wokół nas"

Gdybym wierzył w Boga, to widziałbym to tak: młoda kobieta zakończyła swoje życie, ponieważ Bóg zesłał na nią raka mózgu. Mówienie, że godne odejście z tego świata, zanim człowiekiem sponiewiera choroba zesłana na niego przez Boga, to jakieś abstrakcyjne kuriozum...

Jak to jest, że taka np. Matka Teresa, wręcz fanatyczka cierpienia (ale cierpienia innych, a nie cierpienia swojego najwyraźniej), gdy przyszła jej kolej, skwapliwie skorzystała z usług najlepszych prywatnych klinik, bodaj w Szwajcarii o ile się nie mylę?

Czemu nie położyła się po prostu w jakiejś lepiance obok jednego z wiernych, którym chwilę wcześniej tłumaczyła, jak cierpienie uszlachetnia i nie dokonała tam żywota zgodnie z wolą Bożą?

Czy radosne i ochocze, powszechne korzystanie przez hierarchów kościelnych ze zdobyczy najnowocześniejszej medycyny po to, aby sobie ulżyć w cierpieniu, równocześnie tłumacząc wiernym, że "krzyż cierpienia" trzeba nosić z godnością, to nie jest skrajny przykład hipokryzji i zakłamania kleru?

Przecież nawet JPII nie potrafił sobie odmówić, praktycznie do samego końca, starań medyków o swoją kondycję. Dopiero w ostatnich kilku dniach sobie odpuścił, gdy widział, że faktycznie nic już tego nie będzie i nie ma sensu się dłużej męczyć.

No właśnie - męczyć się.... Gdyby pozwolił lekarzom podtrzymywać się przy życiu, to przedłużyłby swoją agonię o kilka a może nawet kilkanaście tygodni. Nie pozwalając lekarzom sobie pomóc w ostatnich dniach życia de facto sam dokonał na sobie eutanazji. Przecież lekarze przedłużyliby jego życie o kilka, kilkanaście a może i kilkadziesiąt dni...

To jak to jest tym waszym cierpieniem, katolicy? Bo ja chyba tu czegoś nie rozumiem...

_________________
Johnny99:
"Wszyscy, włącznie z tobą, wiedzą, że nikt nie wierzy w żadnego Potwora, a działalność Koscioła Spaghetti ma na celu wyśmiewanie wiary.
Jest to tzw. wiedza powszechna."


Śr lis 05, 2014 20:09
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
To oczywiście nie wnosi wiele nowego do sprawy, ale myślę, że sprostować to warto.

Matka Teresa zmarła w wieku 87 lat na zawał serca w domu macierzystym swego zgromadzenia w Kalkucie 5 września 1997 r. Nie wiem skąd ta informacji o drogiej klinice w Szwajcarii. Gdzieś indziej m,ozna przeczytać, że zmarła w luksusowej Klinice Leczenia Paliatywnego w USA.

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Śr lis 05, 2014 20:46
Zobacz profil
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
czuowiek napisał(a):
Młoda dziewczyna chora na raka mózgu zakończyła kilka dni temu swoje życie świadomie i z godnością, zanim rak zrobiłby to z nią po swojemu.

Dziś szef Papieskiej Akademii Życia, Biskup Carrasco de Paula, mówi: "Samobójstwo nie jest dobrą rzeczą. To jest złe, bo stanowi zaprzeczenie życia, całości naszej misji w świecie oraz tych, którzy są wokół nas"

Gdybym wierzył w Boga, to widziałbym to tak: młoda kobieta zakończyła swoje życie, ponieważ Bóg zesłał na nią raka mózgu. Mówienie, że godne odejście z tego świata, zanim człowiekiem sponiewiera choroba zesłana na niego przez Boga, to jakieś abstrakcyjne kuriozum...

Jak to jest, że taka np. Matka Teresa, wręcz fanatyczka cierpienia (ale cierpienia innych, a nie cierpienia swojego najwyraźniej), gdy przyszła jej kolej, skwapliwie skorzystała z usług najlepszych prywatnych klinik, bodaj w Szwajcarii o ile się nie mylę?

Czemu nie położyła się po prostu w jakiejś lepiance obok jednego z wiernych, którym chwilę wcześniej tłumaczyła, jak cierpienie uszlachetnia i nie dokonała tam żywota zgodnie z wolą Bożą?

Czy radosne i ochocze, powszechne korzystanie przez hierarchów kościelnych ze zdobyczy najnowocześniejszej medycyny po to, aby sobie ulżyć w cierpieniu, równocześnie tłumacząc wiernym, że "krzyż cierpienia" trzeba nosić z godnością, to nie jest skrajny przykład hipokryzji i zakłamania kleru?

Przecież nawet JPII nie potrafił sobie odmówić, praktycznie do samego końca, starań medyków o swoją kondycję. Dopiero w ostatnich kilku dniach sobie odpuścił, gdy widział, że faktycznie nic już tego nie będzie i nie ma sensu się dłużej męczyć.

No właśnie - męczyć się.... Gdyby pozwolił lekarzom podtrzymywać się przy życiu, to przedłużyłby swoją agonię o kilka a może nawet kilkanaście tygodni. Nie pozwalając lekarzom sobie pomóc w ostatnich dniach życia de facto sam dokonał na sobie eutanazji. Przecież lekarze przedłużyliby jego życie o kilka, kilkanaście a może i kilkadziesiąt dni...

To jak to jest tym waszym cierpieniem, katolicy? Bo ja chyba tu czegoś nie rozumiem...


Nie rozumiesz ,bo nie odróżniasz eutanazji od odmowy uporczywej terapii, na którą KK wyraża zgodę
http://www.katwer.republika.pl/kkk_euta ... o2279.html

Oczywiście mylisz się powielając bujdę o prywatnej klinice w Szwajcarii w przypadku Matki Teresy z Kalkuty.


Cz lis 06, 2014 8:57
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 07, 2014 13:31
Posty: 3112
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
czuowiek napisał(a):
...

To jak to jest tym waszym cierpieniem, katolicy? Bo ja chyba tu czegoś nie rozumiem...


Nie wierzysz, więc nie rozumiesz. Żadne tłumaczenie nie dotrze, dopóki nie uwierzysz. Mam nadzieję, że kiedyś doznasz przełomu. A wtedy wszystko stanie się jasne.


Cz lis 06, 2014 11:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 02, 2012 16:32
Posty: 1029
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
andej napisał(a):
Nie wierzysz, więc nie rozumiesz.

No dobrze, ale jak ty to rozumiesz?

_________________
Johnny99:
"Wszyscy, włącznie z tobą, wiedzą, że nikt nie wierzy w żadnego Potwora, a działalność Koscioła Spaghetti ma na celu wyśmiewanie wiary.
Jest to tzw. wiedza powszechna."


Cz lis 06, 2014 11:22
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 07, 2014 13:31
Posty: 3112
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
czuowiek napisał(a):
...
No dobrze, ale jak ty to rozumiesz?


Jak CO rozumiem? Cierpienie czy pomówienia?


Cz lis 06, 2014 11:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr paź 29, 2014 14:47
Posty: 6
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
Widać, że nigdy w życiu nie cierpiałeś, a na pewno nie rozumiesz istoty cierpienia i wartości, jaką za sobą niesie. Człowiek cierpiący jest bliżej Boga, bo bierze na swoje barki całe człowieczeństwo - nie tylko w wygodnej formie, ciała młodego i zdrowego, ale i ze starością, bólem, wyzwaniami kolejnego dnia. Nie uśmierza się sztucznie medykamentami, a przyjmuje swoje słabości całą istotą.


Cz lis 06, 2014 14:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06
Posty: 420
Lokalizacja: Katowice, Śląskie
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
czuowiek napisał(a):
Gdybym wierzył w Boga, to widziałbym to tak: młoda kobieta zakończyła swoje życie, ponieważ Bóg zesłał na nią raka mózgu. Mówienie, że godne odejście z tego świata, zanim człowiekiem sponiewiera choroba zesłana na niego przez Boga, to jakieś abstrakcyjne kuriozum...

To źle byś to widział :), Bóg nie zsyła cierpienia, śmierci itp. na ludzi.


Cz lis 06, 2014 15:34
Zobacz profil
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
Czuowiek, piszesz sprzeczności i jest w tym dużo nie zrozumienia.
Twój zarzut wobec Matki Teresy byłby słuszny gdyby owa samobójczyni zrobiła to co Matka Teresa i za to była by wytykana. Tak nie jest. Samobójczyni zrobiła coś zupełnie zaprzeczającego i sprzecznego z tym co zrobiła Matka Teresa i w tym do czego się odnosisz nie ma tu punktu wspólnego, są za to dwie sprzeczności, dwie przeciwstawne postawy, dwie skrajności. To że porównujesz dwie skrajności pokazuje że nie ma tu żadnego zrozumienia, ani co do cierpienia, ani co do nauki Kościoła.

Tu pytanie, kim Ty jesteś by sugerować że Matka Teresa, która była szczególnie bliska cierpieniu, sama nie cierpiała. To jest oziębłość motywowana pustą walką z Kościołem i Bogiem. Tu jest wielki krzyż i wielkie wyzwanie na które stać bardzo nie wielu ludzi w tym stopniu, a Ty sugerujesz że tam nie było cierpienia, kiedy ono jest takie że bardzo niewielu ludzi stać na takie coś. To pokazuje jak bardzo nie masz pojęcia o czym piszesz.

Matka Teresa cierpiała i była bliska cierpieniu w stopniu na który stać bardzo niewielu ludzi. Kościół w żaden sposób nie odmawia leczenia, choćby w późnej starości. A podjęcie leczenia wcale nie oznacza wyparcia się cierpienia. Po prostu wygląda na to że nie wiele wiesz o czym piszesz. W tych dwóch przypadkach, samobójczyni i Matki Teresy widać wyraźnie co sam podkreślasz kto odrzucił cierpienie. To samobójstwo jest odrzuceniem krzyża, definitywnym odrzuceniem na wygnaniu, a leczenie w żaden sposób temu nie zaprzecza.

Leczenie w ciężkim w przypadku, podjęcie tego jest także wielkim wyzwaniem. Są ludzie, szczególnie mężczyźni którzy nie podejmują leczenia wtedy kiedy trzeba, a dopiero kiedy choroba dokona spustoszenia i może być już za późno. Dzieje się tak ponieważ nawet podjęcie leczenia może być wielkim wyzwaniem i przyjęciem krzyża. To też jest odwaga i siła, prawdziwa walka, na którą dziwnym trafem mniej stać mężczyzn od kobiet, tak mi się wydaje.
Pokazujesz odrzucenie cierpienia (samobójstwo) z trwaniem w cierpieniu do końca i w kwestii przyjęcia cierpienia robisz większe zarzuty tam gdzie cierpienie zostało przyjęte do samego końca. Kompletny absurd i nie zrozumienie.


Cz lis 06, 2014 15:59
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 02, 2012 16:32
Posty: 1029
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
remek116 napisał(a):
To źle byś to widział :), Bóg nie zsyła cierpienia, śmierci itp. na ludzi.

A tego raka mózgu to sobie ta dziewczyna sama wszczepiła na własne życzenie?

Ja rozumiem, że Bóg nie zsyła marskości wątroby alkoholikowi czy raka płuc palaczowi papierosów, ale nowotwór mózgu?

_________________
Johnny99:
"Wszyscy, włącznie z tobą, wiedzą, że nikt nie wierzy w żadnego Potwora, a działalność Koscioła Spaghetti ma na celu wyśmiewanie wiary.
Jest to tzw. wiedza powszechna."


Cz lis 06, 2014 21:46
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06
Posty: 420
Lokalizacja: Katowice, Śląskie
Post Re: co z tym cierpieniem? (eutanazja)
czuowiek napisał(a):
Ja rozumiem, że Bóg nie zsyła marskości wątroby alkoholikowi czy raka płuc palaczowi papierosów, ale nowotwór mózgu?


A skąd wiesz w takim razie, że nie zsyła? 100% alkoholików umiera na marskość wątroby, 100% palaczy papierosów umiera na raka płuc? Czekam na jakieś wyniki badań, statystyki. Może na jednych zsyła na innych nie :D. Tylko jak wtedy będziesz w stanie zweryfikować czy dana śmierć była tą zesłaną przez Boga? No chyba, że wykażesz, że 100% palących umiera na raka płuc, czekam...


Cz lis 06, 2014 22:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 02, 2012 16:32
Posty: 1029
Post Re: Co z tym cierpieniem? (eutanazja)
Masz niezwykle irytującą manierę czepiania się w dyskusji nieistotnych detali nie udzielając jednocześnie odpowiedzi na zadane pytanie. Więc skoro traktujesz mnie jak idiotę, to ja ci również odpiszę tak, jakbym udzielał odpowiedzi komuś o niskim ilorazie inteligencji: tak, wiem, że nie każda marskość wątroby musi być spowodowana alkoholizmem a nie każdy rak płuc palacza papierosów został wywołany regularnym zanieczyszczaniem płuc różnymi substancjami smolistymi. Natomias istnieje pewien zauważalny związek między częstością występowania tych schorzeń a uzależnieniem od alkoholu i papierosów występującym u pacjentów z diagnozą czy to nowotworu pluc czy marskości wątroby, który w zupełności uprawnia do stwierdzenia, że o ile nie każdy, to z pewnością wielu alkoholików i palaczy papierosów niejako na własne życzenie zapada na wymienione powyżej schorzenia. Czy teraz już ci lepiej? Możemy teraz przejść do meritum? No to przejdźmy...

Jeśli to nie Bóg zesłał raka mózgu na tą dziewczynę to co? Wszczepiła go sobie na własne życzenie?

_________________
Johnny99:
"Wszyscy, włącznie z tobą, wiedzą, że nikt nie wierzy w żadnego Potwora, a działalność Koscioła Spaghetti ma na celu wyśmiewanie wiary.
Jest to tzw. wiedza powszechna."


Pt lis 07, 2014 7:04
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Co z tym cierpieniem? (eutanazja)
czuowiek napisał(a):
Dziś szef Papieskiej Akademii Życia, Biskup Carrasco de Paula, mówi: "Samobójstwo nie jest dobrą rzeczą. To jest złe, bo stanowi zaprzeczenie życia, całości naszej misji w świecie oraz tych, którzy są wokół nas"


Czy uważasz, że samobójstwo jest dobrą rzeczą?

Cytuj:
Czy radosne i ochocze, powszechne korzystanie przez hierarchów kościelnych ze zdobyczy najnowocześniejszej medycyny po to, aby sobie ulżyć w cierpieniu, równocześnie tłumacząc wiernym, że "krzyż cierpienia" trzeba nosić z godnością, to nie jest skrajny przykład hipokryzji i zakłamania kleru?


A gdzie widzisz hipokryzję?

Cytuj:
Nie pozwalając lekarzom sobie pomóc w ostatnich dniach życia de facto sam dokonał na sobie eutanazji.


De facto, nie de facto, w rozumieniu katolickim to nie jest eutanazja. Tzw. "uporczywej terapii" można nie prowadzić.

Cytuj:
To jak to jest tym waszym cierpieniem, katolicy? Bo ja chyba tu czegoś nie rozumiem...


Katolicy cierpią tak samo, jak inni ludzie. A co myślałeś?

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt lis 07, 2014 8:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 04, 2013 21:36
Posty: 62
Post Re: Co z tym cierpieniem? (eutanazja)
Częsty nasz problem: zamartwianie się o innych przy pozostawieniu samego siebie "na pastwę losu" (zła). Jak to rozumiem?
Człowiek jest istotą dwoistą; materii i Ducha. Istotą naszego pobytu "tu i teraz" jest kształtowanie, rozwój Ducha własnego w materialnej przestrzeni. Każdy z nas ma kształtować tego swojego własnego Ducha, duszę w oparciu o relacje zastanego (otrzymanego od Boga) środowiska. Dusza jest Cudem i dowodem Geniuszu Stwórcy.
W zadanym temacie podnoszony jest problem cierpienia. Można zadać tutaj dodatkowe pytanie: do czego służyć ma nam cierpienie?
Jednym z wymiarów naszej duszy: jest gotowość ofiary.
I najkrócej można odpowiedzieć: kiedy zapomnimy i zaniedbamy ten wymiar otrzymujemy cierpienie jako "pomocna dłoń" dla jego odbudowy. Kto nam podaje tę "pomocną dłoń"?
Najczęściej nasz Anioł Stróż; dogłębnie nas znający. To On uprasza u Boga nam potrzebne Łaski, niezbędne na naszej drodze; dla otrzymania większej Nagrody w niedalekiej przyszłości po opuszczeniu doczesności.
Te Łaski od Boga to sama Miłość i Miłosierdzie od Boga dla naszych dusz; każdej indywidualnie. Zamartwianie się więc o innych jest całkowicie bezpodstawne; chyba że dotyczy ono Kogoś z nam najbliższego środowiska. To tylko wtedy dotyczy też i nas bezpośrednio; abyśmy zadbali i o naszą duszę w wymiarze ofiarności.
Pozdrawiam;


Pt lis 07, 2014 8:47
Zobacz profil
Post Re: Co z tym cierpieniem? (eutanazja)
czuowiek napisał(a):
Masz niezwykle irytującą manierę czepiania się w dyskusji nieistotnych detali nie udzielając jednocześnie odpowiedzi na zadane pytanie. Więc skoro traktujesz mnie jak idiotę, to ja ci również odpiszę tak, jakbym udzielał odpowiedzi komuś o niskim ilorazie inteligencji: tak, wiem, że nie każda marskość wątroby musi być spowodowana alkoholizmem a nie każdy rak płuc palacza papierosów został wywołany regularnym zanieczyszczaniem płuc różnymi substancjami smolistymi. Natomias istnieje pewien zauważalny związek między częstością występowania tych schorzeń a uzależnieniem od alkoholu i papierosów występującym u pacjentów z diagnozą czy to nowotworu pluc czy marskości wątroby, który w zupełności uprawnia do stwierdzenia, że o ile nie każdy, to z pewnością wielu alkoholików i palaczy papierosów niejako na własne życzenie zapada na wymienione powyżej schorzenia. Czy teraz już ci lepiej? Możemy teraz przejść do meritum? No to przejdźmy...

Jeśli to nie Bóg zesłał raka mózgu na tą dziewczynę to co? Wszczepiła go sobie na własne życzenie?

Liczba zachorowań na nowotwory rośnie lawinowo - nie pomyślałeś czemu jeszcze 50-80 lat temu nowotwory nie stanowiły takiej plagi?
To nie Bóg zsyła nowotwory, to człowiek dążący do panowania nad Ziemią, niszczy środowisko, ładuje chemię w każdą istotę żywą czy martwą.
Jest taki program w TVN Style, gdzie prezentują czym nas karmią :(
Jemy tą chemię, oddychamy nią i ponosimy skutki.


Pt lis 07, 2014 9:21
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 32 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL