Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Autor |
Wiadomość |
Kalartyd
Dołączył(a): Cz sty 09, 2025 1:18 Posty: 208
|
 Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Cytuj: Albo Bóg chce usunąć zło, ale nie może – wtedy nie jest wszechmocny. Albo może, ale nie chce – wtedy nie jest dobry. Albo nie chce i nie może – wtedy po co nazywać go Bogiem? Ale jeśli chce i może – to skąd zło na świecie? Teza znana od tysięcy lat, ale chciałbym otworzyć kolejny wątek o niej. Nie jest to myśl wybitna. Tak naprawdę, jest to poziom dziecka, które pierwszy raz otarło kolano i pyta, czemu istnieje ból. Sensowne pytanie, swoją drogą. Przy niezniszczalnym ciele, ból byłby zbędny. Tyle że... mimo to, nadal miliardy ludzi wierzy w Boga. W dobrego, wszechmocnego Boga, opisanego przez Epikura. Oraz przez Epikura jednoznacznie obalonego. Wierzą chrześcijanie, ale też muzułmanie, żydzi i wyznawcy kilku innych, bardziej egzotycznych religii. Czemu? Są ignorantami, którzy nigdy nie spotkali się z tezą Epikura lub nie doszli do niej osobiście? Czy może nie są zdolni intelektualnie do rozważnia tak banalnej myśli? Czy jednak ja się mylę i teza Epikura nie jest dowodem logicznym? Kto się myli? Ja, czy miliardy wierzących we wszechmocnego, dobrego Boga? Mimo że arogancka jest myśl, że jest się mądrzejszym od miliardów, to stawiam na to, że mam rację... Czytałem wielu filozofów, którzy próbowali podważyć tę myśl. Są tematy o tym nawet na tym forum. W mojej opinii - nikomu się to nie udało. Powstała cała gałąź teologii (filozofii) na ten temat - teodycea. I brak rezultatów. Wielu ludzi próbowało mnogością zdań przykryć brak sensu swych wypowiedzi. O ile zmarłych setki lat temu filozofów nie dopytam o to, co mają na myśli - to mogę to uczynić w tej dyskusji. Choćby dlatego otwieram "własny wątek". Inne wątki są stare - tak stare, że użytkownicy odeszli z forum. Trudno poprosić o doprecyzowanie słów. Jeśli moderatorom się to nie podoba, cóż. Mogą zamknąć ten wątek na tym wymierającym forum. Będzie jeszcze mniej aktywnych wątków. Do rzeczy. Mędrzec współczesnych czasów, model językowy AI potwierdził to, do czego doszedłem sam. Teza Epikura JEST dowodem logicznym. Choć dla celów formalnych można ją lepiej sformułować, jak uczynił to choćby J.L. Mackie. Można co najwyżej kwestionować jej przesłanki (założenia). Choć nikt nie udowodnił błędność założeń. Cytat z pierwszego akapitu to w istocie uproszczony dowód. Pełny dowód wymaga ścisłego zdefiniowania zawartych w nim pojęć. Czyli definicje słów: Bóg, zło, dobro, wszechmoc. Żaden problem. Wystarczy skorzystać z definicji najpopularniejszego wyznania największej religii. Na potrzeby dyskusji w tym wątku proponuję katolicyzm. Wybieram katolicyzm również dlatego, że to najlepiej znana w naszym kręgu cywilizacyjnym teologia, ponadto ma wartościową dla tej dyskusji zasadę niesprzeczności. Kościół Katolicki m.in. w encyklice "Fides et ratio" naucza, że nie ma sprzeczności między wiarą, a rozumem. Jest taka sprzeczność. Dowód Epikura. Bóg - to osobowy byt konieczny, Absolut o wszechmocy najwyższego stopnia. Jedyny Stwórca wszystkiego, co istnieje i praw rządzących rzeczywistością. Wszechmoc najwyższego stopnia, absolutna - oznaczałaby, że nie może istnieć nawet nielogiczny powód istnienia zła. Bóg absolutnie wszechmocny może sprawić, że może zaistnieć sprzeczność i nie byłoby to dziwnym. Ograniczając wszechmoc do konieczności spełnienia zasad logiki, nadal musiałaby istnieć logiczna przyczyna istnienia zła. Dobro - uprośćmy je do zapobiegania złu, w ostateczności do jego łagodzenia. Zło - każdy grzech, ale też cierpienie. Jak choćby ból fizyczny po otarciu kolana. Jeśli złem w teologii katolickiej jest każdy grzech, to czemu grzech zaistniał? Z punktu widzenia logiki, nie może istnieć żaden logiczny powód, który powstrzymałby wszechmocnego Stwórcę przed zapobiegnięciem złu. Żaden. Inaczej nie byłaby to wszechmoc. Skoro zło (grzech i cierpienie) istnieją, to znaczy że dobrego, wszechmocnego Boga nie ma. CBDU. Dyskutantów proszę, by nie pisali "wolna wola". Jest to argument poruszany w niemal każdej dyskusji, a jednocześnie nie na temat i absolutnie błędny. Istnieje hierarchia wartości. Wyższą z wartości jest albo dobroć, albo wolna wola. Jeśli ktoś za wyższą z wartości uważa wolną wolę, nie jest dobrym. Na konkretnym przypadku. Gdy widzi się gwałciciela, który zaczyna krzywdzić swoją ofiarę - można być albo dobrym i go powstrzymać, albo być zwolennikiem wolnej woli i pozwolić gwałcicielowi spełniać swoje pragnienie. Nie można być jednocześnie kimś dobrym i być obojętnym na zło. To się nawet nazywa "grzechem cudzym", czy "grzechem społecznym" - grzech innych tolerować, ignorować, przyzwalać, nie zapobiegać. Bóg największym grzesznikiem, o ironio. Jakby wolna wola miałaby być przeszkodą, nie powinna zaistnieć. Tyle. Ponadto, istnieją przypadki, gdy nie ma konfliktu wolnej woli różnych istot. Na przykład, gdy ktoś jest ciężko chory i pragnie uzdrowienia, albo chociaż zniknięcia bólu. Bóg, będąc dobrym, powinien przychylić się do tego pragnienia. Bóg nie przeciwdziała złu nawet, gdy kwestia wolnej woli nie jest problemem. Dlatego wolna wola nie jest argumentem. Niektórzy mogą przytoczyć argument o nieistotności cierpienia, choćby z punktu widzenia wieczności. Uważam go za błędny. Nawet małe cierpienie jest cierpieniem zbędnym. Ponadto, katolicyzm naucza, że piekło istnieje. Jest stanem wiecznym. Trafił do niego choćby Lucyfer. Takiego Judasza ma czekać los tak straszliwy, że lepiej byłoby dla niego nie istnieć. Nie brzmi to jak nieistotna kara. Czyli istnieje istotne zło nawet z punktu widzenia wieczności - sam Szatan będzie cierpiał w piekle przez nieskończoność. Wraz z nim wszyscy ludzie, którzy zmarli z grzechem śmiertelnym. W tym ja. Niby jeszcze nie umarłem, ale jestem niewierzącym, i jako taki umrę. Zaś niewiara to grzech ciężki. Nie widzę sensu wiary w Boga, wyjaśnił to Epikur. Jak ktoś sądzi, że zasada niesprzeczności nie dotyczy jego przekonań - wcale nie musi zabierać głosu w tej dyskusji. Jeśli ktoś poważnie myśli, że Bóg dał człowiekowi rozum, by ten nie korzystał z logiki i odrzucił myślenie, zamiast tego bezkrytycznie wierzył - szanuję. Ale nie widzę celu polemiki. Jeśli ktoś wierzy w Boga pozbawionego wszechmocy, albo obojętnego na krzywdę człowieka - to wierzy w Absolut inny niż ten, na którego temat toczy się dyskusja. Nie neguję deistycznego Demiurga. Może sobie być, jest mi równie obojętny, co ja jestem obojętny jemu. Na koniec, apel do użytkownika Idący. Nie musisz pisać w tym wątku. Nawet lepiej, byś tego nie uczynił. Pierwsze wrażenie jest negatywne, nie musisz potwierdzać tego, że jest również prawdziwym. Swoją wypowiedź mogłem sformułować lepiej, ale chęci starczyło mi może do jej połowy. Wątpię, by było z kim dyskutować. Mimo, że teza Epikura jest prosta, to jej zrozumienie i tak przekroczyło WSZYSTKICH wierzących, z którymi miałem nieprzyjemność dyskutować. Obawiam się, że to pozostanie niezmienione, a wklepanie wszystkich powyższych literek - bezcelowe.
|
Śr sie 20, 2025 13:58 |
|
|
|
 |
Witold33
Dołączył(a): Pt mar 22, 2024 9:07 Posty: 1735
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Oczywiście Epikur ma rację. Absurdalny jest sposób wymyślenia Boga przez np. chrześcijaństwo. Ale popatrzmy tylko trochę inaczej , a klocki zaczynają pasować do obrazka. Po prostu oddzielmy pojęcie Bóg, z doczepionymi mu przez ludy pasterskie sprzed tysiącleci atrybutami jak wszechmoc i podobne lakiery i pozłotki, z wygodną i miłą nam Jego rolą zbawczą i osądzającą od pojęcia Stwórca, Siła Wyższa, Nieznane. Tego drugiego pojęcia nie jest w stanie wykluczyć, zaprzeczyć nie tylko żaden Epikur, ale po prostu nikt
|
Śr sie 20, 2025 17:12 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2706
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Kalartyd napisał(a): Epikur napisał(a): Albo Bóg chce usunąć zło, ale nie może – wtedy nie jest wszechmocny. Albo może, ale nie chce – wtedy nie jest dobry. Albo nie chce i nie może – wtedy po co nazywać go Bogiem? Ale jeśli chce i może – to skąd zło na świecie? Teza znana od tysięcy lat, ale chciałbym otworzyć kolejny wątek o niej. Nie jest to myśl wybitna. Tak naprawdę, jest to poziom dziecka, które pierwszy raz otarło kolano i pyta, czemu istnieje ból. Sensowne pytanie, swoją drogą. Przy niezniszczalnym ciele, ból byłby zbędny. Tyle że... mimo to, nadal miliardy ludzi wierzy w Boga. W dobrego, wszechmocnego Boga, opisanego przez Epikura. Oraz przez Epikura jednoznacznie obalonego. Wierzą chrześcijanie, ale też muzułmanie, żydzi i wyznawcy kilku innych, bardziej egzotycznych religii. Czemu? Są ignorantami, którzy nigdy nie spotkali się z tezą Epikura lub nie doszli do niej osobiście? Czy może nie są zdolni intelektualnie do rozważnia tak banalnej myśli? Czy jednak ja się mylę i teza Epikura nie jest dowodem logicznym? Kto się myli? Ja, czy miliardy wierzących we wszechmocnego, dobrego Boga? Mimo że arogancka jest myśl, że jest się mądrzejszym od miliardów, to stawiam na to, że mam rację... Miałbyś rację, Ty i Epikur, gdybyście byli bardziej logiczni; gdyby przesłanki były w pełni adekwatne do tezy.. Bóg, nawet gdyby chciał, nie może usunąć zła, bo zło, jako odrębny byt, nie istnieje. Każdy byt w chrześcijańskiej filozofii, jest dobrem, a zło jest tylko brakiem jakiegoś dobra lub pełni dobra. Bóg, jeśli zechciał podzielić się z bytami swym dobrem, nie mógł je uczynić doskonałym dobrym, bo byłoby ono Bogiem, a to już niedorzeczność. Stworzone dobro może być tylko niepełnym dobrem. Nawet jeśli niepełność dobra (w naturze człowieka) jest równoznaczne z jego cierpieniem, które powszechnie nazywamy złem, to nie oznacza, iż Bóg nie może je zamienić w większe dobro; faktycznie objawiający się Bóg pouczył przykładami, że może każde zło zamienić w większe dobro; a ostatecznie ma na to do dyspozycji całą wieczność (a filozofia epikurejska nie ma argumentów przeciw niej). Istnienie piekła nie jest równoznaczne z faktem stworzenia zła, bo jest ono tylko wybranym stanem wiecznego życia bez Boga, a więc wyborem życia bez jakiegokolwiek i Doskonałego Dobra. Zgoda czy nie?
|
Śr sie 20, 2025 17:42 |
|
|
|
 |
Kalartyd
Dołączył(a): Cz sty 09, 2025 1:18 Posty: 208
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Atimeres napisał(a): Miałbyś rację, Ty i Epikur, gdybyście byli bardziej logiczni; gdyby przesłanki były w pełni adekwatne do tezy. Co jest w nich nieadekwatnego? Logika jest zero-jedynkowa. Albo coś jest logiczne, albo nie. Nie można być bardziej lub mniej logicznym. Atimeres napisał(a): Bóg, nawet gdyby chciał, nie może usunąć zła, bo zło, jako odrębny byt, nie istnieje. Każdy byt w chrześcijańskiej filozofii, jest dobrem, a zło jest tylko brakiem jakiegoś dobra lub pełni dobra. Załóżmy, że człowiek byłby idealnie nieśmiertelny. Niezniszczalny. Czy istniałaby śmierć? Ontologicznie, jako słowo - tak. Praktycznie, nie istniałaby śmierć. Można by sobie ją wyobrażać, ale nikt by nie umarł. Nie interesuje mnie ontologiczne istnienie zła. To, że istniałoby pojęcie zła, wcale nie oznaczałoby, że zło występowałoby na świecie. Słowo może sobie istnieć. Ważne, by nie reprezentowałoby nic rzeczywistego. Bóg jest pozbawiony pełni dobra. Istota pełni dobra dążyłaby do likwidacji zła. Jeśli za zło uznać cierpienie, to Bóg nie dąży do jego likwidacji. Mógłby to uczynić, ale tego nie robi. Atimeres napisał(a): Bóg, jeśli zechciał podzielić się z bytami swym dobrem, nie mógł je uczynić doskonałym dobrym, bo byłoby ono Bogiem, a to już niedorzeczność. Stworzone dobro może być tylko niepełnym dobrem To jest właśnie przykład niedorzeczności, twoja teza. Ktoś doskonale dobry wcale nie byłby Bogiem. Bóg posiada więcej cech niż jedną, i aby być Bogiem, trzeba mieć wszystkie. Ktoś będący doskonale dobrym, ale pozbawionym wszechmocy nie byłby Bogiem. Może przykład religijny. Maryja. Czy jest Bogiem? Cóż. Według chrześcijaństwa, nie. Czy jest doskonale dobra? Według katolicyzmu, tak. Nigdy nie popełniła grzechu. Znasz może takie pojęcie, jak liczba niewymierna? Na przykład pi? Pi ma nieskończone rozwinięcie, zaczynające się 3,141592653589... Czy jakby usunąć z tej liczby pierwsze z cyfr, na przykład samą trójkę, to byłaby to ta sama liczba? Nie. Ale o mniejszym rozwinięciu? Też nie. Nie. 0,141592653589... nadal miałaby nieskończone rozwinięcie, ale nie byłaby liczbą pi. Atimeres napisał(a): Nawet jeśli niepełność dobra (w naturze człowieka) jest równoznaczne z jego cierpieniem, które powszechnie nazywamy złem, to nie oznacza, iż Bóg nie może je zamienić w większe dobro;
Sprzeczne z teologią chrześcijańską. Na ile wiem, teologia chrześcijańska nie uznaje istnienie zła jako konieczność. Gdyby nikt nigdy grzechu nie popełnił, świat byłby nie mniej doskonały niż ten, jaki ma być po Sądzie Ostatecznym. Bóg mógł od razu stworzyć świat z "większym dobrem", bez etapu pośredniego określanego jako "grzeszny świat doczesny". Konieczność etapu zwanego złem ma kolejną wadę logiczną: Gdyby "Większe dobro" mogło powstać tylko z istnienia zła, to istniałby "Większy Bóg", który miałby etap bycia złą istotą, ale ją przezwyciężył. Czy chrześcijański Bóg miał etap bycia złym? Według chrześcijaństwa, nie. Czyli nie jest "Większym Bogiem", tylko jakimś niedoskonałym "Bogiem", który nigdy nie miał odwagi popełnić grzechu i go przezwyciężyć w sobie. Czy więc uważasz, że Bóg jest niedoskonały, bo nigdy nie popełnił grzechu? To jest sprzeczność z przyjętą definicją dobra i doskonałości. To jest absurd. Mam nadzieję, że jesteś zdolny to zrozumieć. Atimeres napisał(a): Ostatecznie ma na to do dyspozycji całą wieczność (a filozofia epikurejska nie ma argumentów przeciw niej). Szkoda, że nie przeczytałeś całej mojej wypowiedzi z pierwszego posta. Poznałbyś już argumenty przeciw niej. Fiilozofia epikurejska ma następujący argument. Co jest lepsze, wieczność absolutnie pozbawiona cierpienia, czy wieczność, w której istnieje świat doczesny z cierpieniem? Oczywiście, lepsza jest wieczność absolutnie pozbawiona cierpienia. Doczesność jest zbędnym etapem. Katolicyzm (na podstawie Biblii) przekonuje, że każdy człowiek żyje tylko raz, zaś nasze życie determinuje nasz los pośmiertelny, a śmierć pieczętuje wybór. Oznacza to, że Bóg nie ma żadnej wieczności. Bóg ma tylko tyle czasu, ile trwa życie śmiertelnika. Po śmierci jest sąd indywidualny, a wyrok jest ostateczny. Atimeres napisał(a): Istnienie piekła nie jest równoznaczne z faktem stworzenia zła, bo jest ono tylko wybranym stanem wiecznego życia bez Boga, a więc wyborem życia bez jakiegokolwiek i Doskonałego Dobra. Zgoda czy nie? Jak z każdą twoją wypowiedzią, nie mogę się zgodzić. Jako ateista, chętnie wybrałbym Doskonałe Dobro. Tyle, że Doskonałe Dobro nie istnieje - dowodzi to każda chwila mojego cierpienia. Doskonałe Dobro jest jak prosta. Wikipedia definiuje prostą jako " szczególny przypadek nieograniczonej z obydwu stron krzywej o nieskończonym promieniu krzywizny w każdym punkcie" Jeśli w jakimś punkcie krzywa ma skończony promień krzywizny, nie jest prostą. Jest niby-prostą, niedoskonałą prostą. Prostą posiadającą wadę. Gdyby Doskonałe Dobro istniało, nie istniałoby cierpienie. Jako, że bez wątpienia cierpienie istnieje, zło jest powszechne w naszym życiu doczesnym, to może istnieć co najwyżej Niedoskonałe Dobro. Zdecydowanie uznaję, że nawet nie zarysowałeś dowodu Epikura. Nadal pozostaje on w mocy.
|
Śr sie 20, 2025 23:22 |
|
 |
Kalartyd
Dołączył(a): Cz sty 09, 2025 1:18 Posty: 208
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Atimeres napisał(a): Nawet jeśli niepełność dobra (w naturze człowieka) jest równoznaczne z jego cierpieniem, które powszechnie nazywamy złem, to nie oznacza, iż Bóg nie może je zamienić w większe dobro; faktycznie objawiający się Bóg pouczył przykładami, że może każde zło zamienić w większe dobro; Odpisałem na ten fragment, ale po chwili przemyśleń chciałbym poświęcić temu zagadnieniu kilka literek więcej. Doskonałość w kontekście dobra można zdefiniować na wiele sposobów. W tej polemice wyszczególniłbym dwa z nich. 1. Doskonale dobra istota to taka, która nigdy nie popełniła grzechu, zła. 2. Doskonale dobra istota to taka, która popełniła grzech/zło, ale przezwyciężyła je w sobie, dzięki czemu stała się doskonała. Można przyjąć jedną z tych definicji, ale nie obie jednocześnie. Są wzajemnie sprzeczne. Jak pisałem, jeśli dobra istota musi popełnić zło i je przezwyciężyć w sobie, to Bóg nie jest doskonale dobrą istotą. Jednocześnie, jeśli aby stworzyć doskonale dobrych ludzi trzeba pozwolić im na popełnianie zła, to Bóg NIE jest wszechmocny. Nie potrafi stworzyć doskonale dobrych ludzi bez zła. Ponadto, aby stworzyć doskonale dobrych ludzi, Bóg musi STWORZYĆ zło, by przez nie przetestować ludzkość. Jak też pisałem, Bóg sam musiałby też popełnić grzech, by stać się doskonale dobrym. Przyjęcie definicji doskonałego dobra numer dwa oznaczałoby, że człowiek, który popełnił grzech i go przezwyciężył w sobie jest lepszy od Boga, który nigdy nie przeszedł próby. Jest to myśl głęboko sprzeczna z chrześcijaństwem, która uznaje pierwszą z definicji doskonale dobrej istoty - to taka, która nigdy nie popełniła zła. "Większe dobro" to jest logiczny absurd. W chrześcijańskim światopoglądzie, nie trzeba zła, by mogło istnieć większe dobro. Bóg stworzył człowieka dobrym w maksymalnym stopniu, i takim mógł pozostać. Nie jest potrzebny etap popełnienia grzechu, by być lepszym. Nie można być lepszym niż w stopniu maksymalnym. Człowiek po Sądzie Ostatecznym będzie taki sam, jak przed grzechem pierworodnym. Ani lepszym, ani gorszym. Stąd etap od pierwszego grzechu do ostatniego grzechu (świat doczesny) jest BEZCELOWY. Nie istnieje więc żadne uzasadnienie, by dopuszczać istnienie zła, by dopuszczać zbrukanie natury człowieka grzechem. Bóg powinien mu przeciwdziałać. Historia Adama i Ewy jest pozbawiona sensu. Ale to już osobny wątek. Świadomie już pominąłem kwestię, że w teologii chrześcijańskiej człowiek nie może o własnych siłach przezwyciężyć zła. Człowiek nie może być dobrym sam z siebie. To po prostu jedna z absurdalnych kwestii w mitologii judeo-chrześcijańskiej, że Bóg jest niezdolny stworzyć istotę dobrą, która istniałaby niezależnie od Boga.
|
Cz sie 21, 2025 0:23 |
|
|
|
 |
Swołocz
Dołączył(a): N wrz 10, 2017 20:32 Posty: 1745
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Kalartyd napisał(a): Ponadto, istnieją przypadki, gdy nie ma konfliktu wolnej woli różnych istot. Na przykład, gdy ktoś jest ciężko chory i pragnie uzdrowienia, albo chociaż zniknięcia bólu. Bóg, będąc dobrym, powinien przychylić się do tego pragnienia. Bóg nie przeciwdziała złu nawet, gdy kwestia wolnej woli nie jest problemem. W moim przypadku przeciwdziałał. Pragnąłem uzdrowienia, ale najbardziej - zniknięcia bólu. Poprosiłem Boga o to w modlitwie. I zostałem wysłuchany. Czy to coś zmienia w Twojej argumentacji?
|
Cz sie 21, 2025 1:09 |
|
 |
Kalartyd
Dołączył(a): Cz sty 09, 2025 1:18 Posty: 208
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Swołocz napisał(a): W moim przypadku przeciwdziałał. Pragnąłem uzdrowienia, ale najbardziej - zniknięcia bólu. Poprosiłem Boga o to w modlitwie. I zostałem wysłuchany. Nie, nic to nie zmienia w mojej argumentacji. - Wysłuchane modlitwy to drobny odsetek. Jeden na milion. Tymczasem Bóg, który pragnąłby likwidacji cierpienia, interweniowałby przy każdej słusznej modlitwie - tak wynika z logiki, wskazanej przez Epikura. W Biblii wielokrotnie obiecywał spełnianie modlitw (Mk 11:23-24, Mt 18:19-20). - Uzdrowienia mają miejsce nie tylko w wyznaniu katolickim. Nie tylko w religii chrześcijańskiej. Nawet nie tylko w obrębie wierzeń judeochrześcijańskich. O uzdrowieniach donoszą choćby buddyści. - W obrębie wierzeń judeochrześcijańskich uzdrowienia są ściśle powiązane z wiarą. Tym samym dziwnym są przypadki uzdrowień, gdzie przykładowy buddysta nie nawraca się, lecz tylko umacnia się w swym przekonaniu o tym, że jest w swej drodze nonteistycznego oświecenia. - O uzdrowienie modlą się też ludzie, którzy ulegli poważnym wypadkom czy chorobom i mają amputowane ręce, nogi, oczy... a choćby wszystkie z nich. Uzyskują z tego powodu orzeczenia o niepełnosprawności, mają pełną dokumentację medyczną. Ale tacy ludzie uzdrowień nie uzyskują - nie było takich sytuacji w historii współczesnej medycyny. Gdy ktoś daje świadectwo uzdrowienia, zwykle to drobne sprawy lub kwestia choroby wewnętrznej ciała. Rak, tętniak, itd. Nazywam to "mikrouzdrowieniami". Regeneracja całych amputowanych organów? Nie. - Na koniec, uzdrowienia to nie domena wyłącznie wiary religijnej. Nauce dobrze znany jest efekt, gdy pacjent przekonany o autorytecie lekarza czy skuteczności leku bierze pigułkę z cukrem lub dostaje sól fizjologiczną... i jego przypadłość ustępuje, jakby naprawdę uzyskał lek. Nazywa się to placebo. Podsumowując - wyjaśnienie uzdrowień Bogiem wydaje się naciągane, ze względu na powyższe pięć punktów. Gdy tymczasem alternatywna odpowiedź- jak placebo - wszystko wyjaśnia. Jak Bóg zacznie odpowiadać w milionie przypadków na milion modlitw, zacznie mieć to znaczenie. Tak też przecież powinien. Zgodnie z dowodem Epikura, dobry Bóg to taki, co interweniuje ZAWSZE, gdy jest potrzeba. Nie raz na milion. Czemu sądzisz, że to Bóg? W czym jesteś tak wyjątkowy, że ze wszystkich modlitw, Bóg wysłuchał akurat twoich? Czy może twoja prośba była wyjątkowa? Czemu zignorował 999 999 innych modlitw? Pomódl się teraz za mnie, bym zrozumiał powody Boga. Jak się spełni ta modlitwa... to byłby dopiero cud. Ja nie mam nic przeciwko łasce Boga. Problem tylko, że nawet jeśli istnieje, to udziela jej bardzo kapryśnie. Możesz oczywiście wyjaśniać wszelkie wątpliwości aforyzmami z kategorii "Niezbadane są wyroki boskie". Ale uważam to za odrzucanie rozumu. Wiara powinna być logiczna. Jeśli uważasz, że brak logiki jest akceptowalny, to znaczy że udzielasz się w złej dyskusji.
|
Cz sie 21, 2025 3:13 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2706
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Z tego ogromnego mnóstwa słów i zdań w wypowiedziach Kalartyda nie wyziera wielka mądrość. Podobnie z wypowiedzi Epikura, który nie odważył się zdefiniować zła; przynajmniej nie spotykamy się u niego z jasnością w tej sprawie. A gdyby był chociaż wierny wcześniejszemu Heraklitowi, miałby temat zła z głowy. Według Heraklita z Efezu "zło nie posiada własnego realnego istnienia; można je sprowadzić do walki poszczególnych elementów, z których składa się świat" (EK t.20, 2014). Więc w oczach Heraklita, zło nie jest bytem, lecz elementem negatywnych relacji między rzeczami i zjawiskami świata. Krótko i zrozumiale.
|
Cz sie 21, 2025 6:33 |
|
 |
Witold33
Dołączył(a): Pt mar 22, 2024 9:07 Posty: 1735
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Koledzy, zanim uzgodnicie, wynegocjujecie stopień "nieczułości" Stwórcy na to, co określacie jako "zło" - pogódźcie się co do Jego niepełnej wszechmocy i wszechwiedzy, bo taką właśnie "niedoskonałą " ewolucję wymyslił i wdrozył. Gubienie gatunków, zjadanie słabszych, ból naglący do obrony , ucieczki, kuracji, migracji. Agresja i chciwość rodzące postęp i rozwój . Nie stworzyła Siła Wyższa innego świata , bo nie chciała? A może po prostu się nie dało? Może już to jest najdoskonalsze z możliwych? No i wniosek podstawowy. Stworzone tak, by się nie wtrącać, by się samo napędzało . Więc żaden Bóg, a raczej Bozia - lecz po prostu obiektywny Stwórca Konstruktor. I nagle kropki się da połączyć? Po co to komplikować atawistycznym pragnieniem "Boga Opiekuna" ?
|
Cz sie 21, 2025 6:55 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2706
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Dla Kalartyda jeden przykład "negatywnych relacji" między elementami świata: Mam dwie szklanki. Jedna pełna wody, druga do połowy napełniona wodą. W jakiej są relacji? Tej drugiej brak pół szklanki wody. Ten brak to właśnie istota zła. Podobnie i zło moralne: jest brakiem dobrego czynu albo czyn jest wybrakowany.
|
Cz sie 21, 2025 6:59 |
|
 |
Kalartyd
Dołączył(a): Cz sty 09, 2025 1:18 Posty: 208
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Atimeres napisał(a): Z tego ogromnego mnóstwa słów i zdań w wypowiedziach Kalartyda nie wyziera wielka mądrość. Wzajemnie. Nie napisałeś nic wartościowego ani na temat. Jak będziesz miał ochotę polemizować z dowodem Epikura, daj znak. Jeśli chcesz tylko obrażać, to cóż. Zakazać nie mogę. Rób, jak uważasz. Atimeres napisał(a): Mam dwie szklanki. Jedna pełna wody, druga do połowy napełniona wodą. W jakiej są relacji? Tej drugiej brak pół szklanki wody. Ten brak to właśnie istota zła. Wszechmocny Bóg napełniłby wszystkie szklanki do pełna. Tyle, że Bóg stanowiłby ocean, inni mieliby rozmiar wanny, a niektórzy naparstka. Ale każdy byłby pełny. Jak widzisz, da się uniknąć zła. Nawet w szklankowej analogii. Witold33 napisał(a): Koledzy, zanim uzgodnicie, wynegocjujecie stopień "nieczułości" Stwórcy na to, co określacie jako "zło" - pogódźcie się co do Jego niepełnej wszechmocy i wszechwiedzy Tyle, że miliardy ludzi wierzą w Boga o pełnej wszechmocy i wszechwiedzy. Jestem ciekaw, czy ktokolwiek o takich przekonaniach potrafi uzasadnić przejawy zła. O Demiurgu pisałem w swej pierwszej wypowiedzi. Cytuj: Jeśli ktoś wierzy w Boga pozbawionego wszechmocy, albo obojętnego na krzywdę człowieka - to wierzy w Absolut inny niż ten, na którego temat toczy się dyskusja. Nie neguję deistycznego Demiurga. Może sobie być, jest mi równie obojętny, co ja jestem obojętny jemu. Oczywiście, można dyskutować o światopoglądzie obojętnego Stwórcy. Ale temat powstał w innym celu, zaś o obojętnym Stwórcy trudno cokolwiek powiedzieć.
|
Cz sie 21, 2025 7:10 |
|
 |
Idący
Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51 Posty: 2402
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Kalartyd napisał(a): Cytuj: Albo Bóg chce usunąć zło, ale nie może – wtedy nie jest wszechmocny. Albo może, ale nie chce – wtedy nie jest dobry. Albo nie chce i nie może – wtedy po co nazywać go Bogiem? Ale jeśli chce i może – to skąd zło na świecie? Z dyskusji (przeleciałem bardzo pobieżnie) wyłania się obraz Boga - służącego, a nawet niewolnika. Człowiek uzurpuje sobie prawo do decydowania, co Bóg ma robić i jak ma robić. Tenże człowiek decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. A całe przytoczone rozumowanie jest kiepściunie, gdyż nie uwzględnia tego, że to Bóg definiuje dobro i zło. Ani tego, że jest konsekwentny w tym, że dał rozumnym istotom wolną wolę i teraz respektuje ludzkie wybory. Dał ludziom rozum, m.in. po to, aby walczyli ze złem. A to, że dla człowieka wszelakie cierpienie jest uznawane za bezsens, nie oznacza wcale, że finalnie nie wyniknie z tego jakieś dobro. Wiara polega na miłości i zaufaniu. Bez sensu jest przekonywanie do jakichś racji kogoś, kto neguje Boga, Jego przymioty, albo walczy z wiarą i religią. Bóg stworzył jakieś reguły działania, jakiś mechanizm, który ma działać zgodnie z jakimiś regułami. I działa. Bez miliardów interwencji w każdym momencie, na każde zawołanie jakiego ludka. Może ingerować. I czasem tak się dzieje. Człowiek nie ogarnie Bożego rozumowania.
_________________ Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś, kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.
|
Cz sie 21, 2025 7:38 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2706
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Kalartyd napisał(a): Atimeres napisał(a): Z tego ogromnego mnóstwa słów i zdań w wypowiedziach Kalartyda nie wyziera wielka mądrość. Wzajemnie. Nie napisałeś nic wartościowego ani na temat. Jak będziesz miał ochotę polemizować z dowodem Epikura, daj znak. Jeśli chcesz tylko obrażać, to cóż. Zakazać nie mogę. Rób, jak uważasz. Atimeres napisał(a): Mam dwie szklanki. Jedna pełna wody, druga do połowy napełniona wodą. W jakiej są relacji? Tej drugiej brak pół szklanki wody. Ten brak to właśnie istota zła. Wszechmocny Bóg napełniłby wszystkie szklanki do pełna. Tyle, że Bóg stanowiłby ocean, inni mieliby rozmiar wanny, a niektórzy naparstka. Ale każdy byłby pełny. Jak widzisz, da się uniknąć zła. Nawet w szklankowej analogii. Witold33 napisał(a): Koledzy, zanim uzgodnicie, wynegocjujecie stopień "nieczułości" Stwórcy na to, co określacie jako "zło" - pogódźcie się co do Jego niepełnej wszechmocy i wszechwiedzy Tyle, że miliardy ludzi wierzą w Boga o pełnej wszechmocy i wszechwiedzy. Jestem ciekaw, czy ktokolwiek o takich przekonaniach potrafi uzasadnić przejawy zła. O Demiurgu pisałem w swej pierwszej wypowiedzi. Cytuj: Jeśli ktoś wierzy w Boga pozbawionego wszechmocy, albo obojętnego na krzywdę człowieka - to wierzy w Absolut inny niż ten, na którego temat toczy się dyskusja. Nie neguję deistycznego Demiurga. Może sobie być, jest mi równie obojętny, co ja jestem obojętny jemu. Oczywiście, można dyskutować o światopoglądzie obojętnego Stwórcy. Ale temat powstał w innym celu, zaś o obojętnym Stwórcy trudno cokolwiek powiedzieć. Mędrzec zaczyna dyskusję od definiowania pojęć: co rozumiem przez dobro i zło; co/kogo rozumiem pod słowem Bóg.. itd. Jeśli dyskutuję, porównując szklanki dla zobrazowania relacji ich zawartości, to nie wstawiam tu pojęcia Boga, chyba że chcesz sprowadzić dyskusję na manowce. Wszechmogący Bóg, jeśli go wyobrażasz sobie w obrazie pełnej szklanki, nie może stworzyć innej "szklanki" pełnej jak On, czyli Boga samego. Bóg, jeśli jest Bogiem a nie bożkiem, jest jeden i jednością. Doskonały Bóg może być tylko jeden i pełną jednością. Człowiek nie może być doskonały, jest tylko dobry/jest dobrem i to w różnym stopniu, bo w międzyczasie indywidua na swój sposób zostały okaleczone lub okaleczyły się.
|
Cz sie 21, 2025 8:32 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2706
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Kalartyd napisał(a): Atimeres napisał(a): Z tego ogromnego mnóstwa słów i zdań w wypowiedziach Kalartyda nie wyziera wielka mądrość. Wzajemnie. Nie napisałeś nic wartościowego ani na temat. Jak będziesz miał ochotę polemizować z dowodem Epikura, daj znak. Jeśli chcesz tylko obrażać, to cóż. Zakazać nie mogę. Rób, jak uważasz. Atimeres napisał(a): Mam dwie szklanki. Jedna pełna wody, druga do połowy napełniona wodą. W jakiej są relacji? Tej drugiej brak pół szklanki wody. Ten brak to właśnie istota zła. Wszechmocny Bóg napełniłby wszystkie szklanki do pełna. Tyle, że Bóg stanowiłby ocean, inni mieliby rozmiar wanny, a niektórzy naparstka. Ale każdy byłby pełny. Jak widzisz, da się uniknąć zła. Nawet w szklankowej analogii. Witold33 napisał(a): Koledzy, zanim uzgodnicie, wynegocjujecie stopień "nieczułości" Stwórcy na to, co określacie jako "zło" - pogódźcie się co do Jego niepełnej wszechmocy i wszechwiedzy Tyle, że miliardy ludzi wierzą w Boga o pełnej wszechmocy i wszechwiedzy. Jestem ciekaw, czy ktokolwiek o takich przekonaniach potrafi uzasadnić przejawy zła. O Demiurgu pisałem w swej pierwszej wypowiedzi. Cytuj: Jeśli ktoś wierzy w Boga pozbawionego wszechmocy, albo obojętnego na krzywdę człowieka - to wierzy w Absolut inny niż ten, na którego temat toczy się dyskusja. Nie neguję deistycznego Demiurga. Może sobie być, jest mi równie obojętny, co ja jestem obojętny jemu. Oczywiście, można dyskutować o światopoglądzie obojętnego Stwórcy. Ale temat powstał w innym celu, zaś o obojętnym Stwórcy trudno cokolwiek powiedzieć.
|
Cz sie 21, 2025 8:37 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 2706
|
 Re: Dowód Epikura na nieistnienie Boga
Kalartyd napisał(a): Atimeres napisał(a): Z tego ogromnego mnóstwa słów i zdań w wypowiedziach Kalartyda nie wyziera wielka mądrość. Wzajemnie. Nie napisałeś nic wartościowego ani na temat. Jak będziesz miał ochotę polemizować z dowodem Epikura, daj znak. Jeśli chcesz tylko obrażać, to cóż. Zakazać nie mogę. Rób, jak uważasz. Atimeres napisał(a): Mam dwie szklanki. Jedna pełna wody, druga do połowy napełniona wodą. W jakiej są relacji? Tej drugiej brak pół szklanki wody. Ten brak to właśnie istota zła. Wszechmocny Bóg napełniłby wszystkie szklanki do pełna. Tyle, że Bóg stanowiłby ocean, inni mieliby rozmiar wanny, a niektórzy naparstka. Ale każdy byłby pełny. Jak widzisz, da się uniknąć zła. Nawet w szklankowej analogii. Witold33 napisał(a): Koledzy, zanim uzgodnicie, wynegocjujecie stopień "nieczułości" Stwórcy na to, co określacie jako "zło" - pogódźcie się co do Jego niepełnej wszechmocy i wszechwiedzy Tyle, że miliardy ludzi wierzą w Boga o pełnej wszechmocy i wszechwiedzy. Jestem ciekaw, czy ktokolwiek o takich przekonaniach potrafi uzasadnić przejawy zła. O Demiurgu pisałem w swej pierwszej wypowiedzi. Cytuj: Jeśli ktoś wierzy w Boga pozbawionego wszechmocy, albo obojętnego na krzywdę człowieka - to wierzy w Absolut inny niż ten, na którego temat toczy się dyskusja. Nie neguję deistycznego Demiurga. Może sobie być, jest mi równie obojętny, co ja jestem obojętny jemu. Oczywiście, można dyskutować o światopoglądzie obojętnego Stwórcy. Ale temat powstał w innym celu, zaś o obojętnym Stwórcy trudno cokolwiek powiedzieć. Mędrzec zaczyna dyskusję od definiowania pojęć: co rozumiem przez dobro i zło; co/kogo rozumiem pod słowem Bóg.. itd. Jeśli dyskutuję, porównując szklanki dla zobrazowania relacji ich zawartości, to nie wstawiam tu pojęcia Boga, chyba że chcesz sprowadzić dyskusję na manowce. Wszechmogący Bóg, jeśli go wyobrażasz sobie w obrazie pełnej szklanki, nie może stworzyć innej "szklanki" pełnej jak On, czyli Boga samego. Bóg, jeśli jest Bogiem a nie bożkiem, jest jeden i jednością. Doskonały Bóg może być tylko jeden i pełną jednością. Człowiek nie może być doskonały, jest tylko dobry/jest dobrem i to w różnym stopniu, bo w międzyczasie indywidua na swój sposób zostały okaleczone lub okaleczyły się.
|
Cz sie 21, 2025 8:40 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|