Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 16, 2025 1:12



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 200 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 14  Następna strona
 Argumenty za i przeciw istnieniu Boga 
Autor Wiadomość
Post 
_Big_Mac_ napisał(a):
Nie żebym się czepiał, ale czy Jezus przekazał wszystkim narodom wiedzę o Bogu Izraela, która została przyjęta powszechnie? Czy zaprowadził pokój na świecie?

Jezus nie przyszedł po to by zaprowadzać pokój na świecie....poza tym dziwi mnie uporczywe zgłębianie i udowadnianie tego czy Bóg istnieje przez tych którzy nazywają się ateistami czy niewierzącymi. Nawet wierzący tyle czasu nie poświęcają na takie dociekania :)


Pn sty 29, 2007 21:59
Post 
_Big_Mac_ napisał(a):
Annariel, gdybyś powiedziała, że widziałaś moją mamę, to bym Ci był skłonny uwierzyć, a w przypadku Kopernika nie. Uwierzyłbym dlatego, że wiele osób widziało moją mamę, że nie jest niczym niezwykłym ją spotkać. Nie jest to coś nadnaturalnego. Natomiast jeśli ktoś mówi "widziałem człowieka, który zmartwychwstał, zmieniał wodę w wino i był synem Boga" itp., to prędzej uwierzę, że widział Kopernika.

Zastanawiam się o co chodzi w powyższym??? Jeżeli poddajemy w wątpliwośc np istnienie Kopernika ponieważ go nie widzielismy na własne oczy lub go nie pamiętamy to to sa już czyste kpiny. Równie dobrze możnaby podwazyć przebieg całej historii Polski. Tylko nie wiem jaki to ma sens.
Poza tym pomylone zostało tutaj pojęcie wiary. Wiara nie polega na tym że wierze że np. przejechał obok mnie czerwony samochód bo go widziałem tylko wierze że ktoś widział taki samochód kiedy mi to opowiada ponieważ mu ufam. Co to byłaby za wiara gdyby trzeba było ją udowadniać. Wyobraźmy sobie powstańców warszawskich którzy siedzą pod ściana i mówią np" uwierzymy w zwycięstwo z Niemcami jak wygramy i zobaczymy to na własne oczy" hahahaha paranoja. Poza tym jezeli tylko się chce to mozna tez podwazyć prawdziwośc czegoś co się widziało. Łatwo moze się komus przecież coś przywidzieć. Taka dyskusja wogóle nie ma sensu. Uzywanie rozumu w tym kierunku zamiast wyjaśniac pewne sprawy to jeszcze bardziej je gmatwa. Po to dysponujemy zmysłami którymi nie dysponuje inne stworzenie na ziemi i rozumem żeby rozumieć i wyjaśniać rzeczy trudne do zrozumienia. I na ty to polega więc wszyscy wokoło wyjaśniają i wyjaśnią wiele inaczej świat stałby w mijscu i nadal twierdzonoby np że wieloryby zjadają statki.


Pn sty 29, 2007 22:10
Post 
_Big_Mac_ napisał(a):
Wszystkie argumenty za nawróceniem się na Twoją wiarę, które przeczytałem na tym forum, były nieprzekonywujące, a w dodatku 90% z nich można było odwrócić i zastosować dla dowolnej innej religii. I nie mam tu nawet na myśli dowodów, bo o nich zgodziłem się już nie mówić. Mam na myśli wiarygodność, prawdopodobieństwo.

Cytuj:
Bóg chce być widzianym.

To dlaczego nie jest?


Nie ma czegoś takiego jak nawrócenie na wiarę. Co to wogóle za pojęcie?
Jak moge przekonać np. kolege z biednej rodziny po szkole zawodowej żeby uwierzył w siebie i zdal mature i może skończył studia. Mam go nawrócić na co? Na studiowanie bo sam studiuje? Kolega zapewne nie zna mechanizmów które sterują w szkolnictwie wyższym niż zawodowe stąd jego niewiedza i obawy. Nie ma czegoś takiego jak nawrócenie go. On sam musi uwierzyć w swoje siły tak jak wierzy w to że idąc do pracy dostanie wypłatę bo ją już jakiś czas otrzymuje. Nie znając zasad jakie kierują duchowym życiem człowieka nie jest się w stanie naukowo zrozumiec zasad tam panujących. A juz całkowicie nie znając sensu powstania Bożego Słowa. Jak możemy naukowo udowodnic co jest dobre a co złe??? Skąd to się wzięlo? Dlaczego ateiści neguja samo słowo Bóg ale wszystko co wygodne akceptuja? Dlaczego nie pracują w niedziele a cały tydzień nie odpoczywają? Wygodnie się żyje wg czyichs zasad odrzucając to co nie wygodne? Jeżeli ktoś kwestionuje istnienie Boga tak naprawde kwestionuje istnienie siebie. Mógłbym zaryzykować inne twierdzenie gdyby tajemnica świata i człowieka byłaby poznana np naukowo. Ale powszechnie wiadomo że dopiero odkrywane są mechanizmy które sterują życiem ludzkim itp. Jak więc można z góry kwestionować coś co nie zostało odkryte. To tak jakbym powiedział. Nie wierze że ktoś tutaj zakopał skarb a nie miałem nawet łopaty w ręce zeby to sprawdzić. To po prostu lenistwo albo ignorancja. Na wierze opiera się cały świat i wszystkie jego zdobycze. Ci którzy usilnie do czegoś dażyli najpierw uwierzyli w to że to osiągną. Nie można przejśc na wiare - nie ma czegos takiego to utarte powiedzenie które powtarzają ludzie dłubiący w nosie przez kilkanascie lat kształcenia katechetycznego zamiast słuchać. A teraz przeczytali kilka książek wybrali parę skomplikowanych słów i mają nadzieję że nadrobią kilkanaście lat które przedłubali. Tak sie po prostu nie da.


Pn sty 29, 2007 22:27
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 08, 2006 19:22
Posty: 236
Post 
_Big_Mac_ napisał(a):
Wbrew pozorom, nie jest to takie znowu zastanawiające. Nie jest trudno napisać książkę, w której opiszemy sprawdzenie się proroctw z innej, choćby 500 lat starszej i pisanej przez kogoś innego. Przykład: biorę księgę z proroctwami jakiegoś nawiedzonego średniowiecznego alchemika i piszę powieść science-fiction, w której jego przepowiednie po kolei się sprawdzają.

Nie jest trudno napisać? Skąd wiesz? Napisałeś?
Tu nie chodzi o książkę w dzisiejszym rozumieniu. Redakcja Starego Testamentu (bardzo ogólny skrót) trwała ok. 1000 lat. Czytasz Pismo Święte więc wiesz. Poza tym, tu nie chodzi o napisanie czegoś, co się ma wypełnić (sprawdzić) ale o wypełnienie się tego w życiu Konkretnej Osoby - Chrystusa. Oddałbyś życie za to, co napisałeś wiedząc, że to jest Twój wymysł?
_Big_Mac_ napisał(a):
Zresztą, trudno nie zauważyć, że ta niesamowita koherencja nie odnosi się do obrazu Boga, który wyciągamy z tych dwóch ksiąg.

Przecież czytasz Pismo Święte i wiesz, że nie chodzi tutaj tylko o dwie księgi.
_Big_Mac_ napisał(a):
W ST Bóg był surowy i bezwzględny i chciał ofiar całopalnych ze zwierząt. W NT jest wcielonym dobrem, własnego syna poświęca za grzechy ludzkości (nie widzę akurat sensu tego, ale to inny temat) i, prawdę mówiąc, nie objawia się osobiście tak często i gęsto, jak w ST. Można niemal odnieść wrażenie, że o innym Bogu mówią...

No cóż, czyżby twoja lektura Biblii zakładała już gotową interpretację? Bo brakuje mi elementów wiążących, wskazujących na obiektywne podejście do sprawy. Hmm... Dlaczego więc Jezus mówił "Abba, Ojcze"? Wygląda na to, że nie widział tego, co Ty widzisz. Mimo wszystko myślę, że był Synem Bożym, czy jak kto woli od strony ludzkiej - geniuszem (i to nie tylko swoich czasów) Pozdrawiam :)

_________________
"Ty bowiem jesteś dla mnie skałą i twierdzą, przez wzgląd na imię Twoje kieruj mną i prowadź mnie" (Ps 31, 4)


Pn sty 29, 2007 22:36
Zobacz profil WWW
Post 
_Big_Mac_ napisał(a):
Wg mnie, zobaczenie zmartwychwstania, Boga, zmiany wody w wino itd. jest bardzo mało prawdopodobne (wnioskuje z braku takich przeżyć obecnie, czyli w okresie, który podlega weryfikacji i nie bazuje na braniu na wiarę). W związku z tym musisz pokazać BARDZO przekonywujące uprawdopodobnienie, żebym zmienił swój pogląd z "nieprawdopodobne" na "bardzo prawdopodobne".

Gdyby Bogu chodziło o to żeby ludzie uwierzyli że przemienienie w wino jest naturalną sprawą to posłałby im na to wzór chemiczny zamiast Jezusa. Chodzi właśnie o to że to jest niemożliwe do wykonania stąd mówi się o tym tysiące juz lat. Gdyby to było możliwe jak zrobienie bąbelek wrzucając cukier do coca coli jakby byłby w tym cud? Nikt by o tym nie mówił. Sam podział na tych co wierza i nie juz czynie z wydarzenia coś ciekawego. Wszyscy wierza że wrzucając cukier do coca coli zrobi suę duuuża piana. Bogu nie zalezy na statystykach dlateg nikt nie bęzie cię przekonywał. No chyba że ktos chciałby czerpać z ciebie korzysci finansowe jak w sekcie. Ojciec zawsze mi powtarzał skończ szkołe z dobrymi stopniami to ci pomogę. A ty chcesz żeby ci udowodnił juz teraz że mu pomożesz nie dając mu w zamian nic.o inaczej mu niw uwierzysz. Jaki to ma sens? Jezus powiedział ja dam Ci wody zywej, pijąc ją nigdy już nie będziesz łaknął. I tym się różnia prwadziwi ludzie wierzący w Jego słowa i je spełniający od innych. Nie biegają za sukcesem, pieniedzmi, karierą i innymi rzeczami bo juz tego nie pragną. Pragnienie ugasili czym innym. Ciesza się dając miłość, radość i pomoc najbliższym. Często ludzie w niewoli walczacy o wolnośc dla kraju mówili że wolności nikt im nie zabierze bo ona jest głeboko w ich sercu. Szli na śmierc ze słowem wolnośc na ustach. Dlatego umierali bo ciemiężców drazniło to że ta wolośc dawała iimzycie i najbliższemu otoczeniu. Jak można zniwolić człowieka który jest wolny. Zakuwasz go w kajdany a on mówi że jest wolny myśli to co chce. Tak samo wolny są wierzący i niewierzący a już napewno ci drudzy nie będą przekonywali tych pierwszych o istnieniu lub nieistnieniu czegoś w co wierzą i ku czemu dążą. Ateiści podnosza ostatnio jakiś straszliwy krzyk że ktoś im nakazuje wierzyć albo jeszcze coś więcej. W kraju w którym mamy wolnośc przekonań, mysli i wypowiedzi. Nie można chyba winić księzy że sa księzmi i mówia to co do nich należy. Tak jak nie można winić głowy państwa że jest katolikiem czy protestantem. To własnie zabranianie mu wypowiedzi jest zabieraniem mu prawa do wolności. Ateiści obracaja kota ogonem i jeszcze chcieliby żeby szczekał. Jednego jestem pewien całe to zawirowanie zostało dokładnie opisane i kto ma oczy ten widzi jakie czasy nadchodze i ku czemu wszystko zmierza. A bać sie zupełnie nie ma czego.


Pn sty 29, 2007 22:47
Post 
_Big_Mac_ napisał(a):
Nie mam siły o tej porze znowu roztrząsać argumentu o potrzebie inteligentnego stworzyciela wszechświata.

Przede wszystkim, ateizm nie jest od tego, by dawać komuś komfort psychiczny w obietnicach życia wiecznego/reinkarnacji itp. Nie chodzi o to, w co się wierzy przyjemniej. Standardową odpowiedzią w tym momencie byłoby "Przyjemnie wierzyć, że co roku przychodzi Mikołaj i daje nam prezenty. Ale jesteś przekonany, że św. Mikołaj to fikcja i, chcąc nie chcąc, nie wierzysz w to, prawda?".

Racjonalista nie proponuje żadnej oferty na to, co będzie z Tobą za 100 tysięcy lat, bo to niesprawdzalne i rozważania na ten temat mogą służyć co najwyżej poprawie nastroju...
Tylko od kiedy to światopogląd wybiera się na zasadzie porównania ofert? "Fajna sprawa z tymi 40 dziewicami, nawrócę się na islam"? :)


Nie masz siły... A ja myślę że albo pokretnie się wymigujesz albo się boisz zająć konkretną pozycję. Stoisz pośrodku czyli podważasz wszystko naokoło a sam nie zabierasz zdania. Ależ to wygodne. A może czekasz kto wygra żeby szybko zająć pozycję u boku zwyciezcy? Oczywiście że ateizm jest komfortowy pasożytnictwem na innym organizmie Gdyby nie było Boga nie byłoby ateizmu. Proste. Ateiści za główny swój pogląd uwazają odrzucenie czegoś co boskie i nie wytlumaczalne. Ale gdbyby Boga nie było to wszyscy byliby ateistami czyli wszyscy byliby normalni. Ale skoro dla ateisty Boga nie ma przyjmijmy to na chwilę to co przeszkadza mu wiara w tego Boga lub owego Swiętego Mikołaja którego niema. Ludzie od Boga otrzymują jednak jakieś dary tak jak dzieci prezenty co jest faktem. Nie chcesz chyba wmówić nam że miliony ludzi na wiecie czekają na 6 grudnia na coś co nie nadejdzie i czego nie było??? To ta wiara tworzy własnie tego Mikołaja. Bez tej wiary by nie istniał. Tak samo gdyby nie było wiary w Boga czy Bogu faktycznie nie było by go na ziemi bo nikt by w niego nie wierzył. Nie działałyby więc zasady które się na tej wierze opierają czyli nikt by nic nie robił nie wierząc w sens powodzenia. Po bardzo krótkim czasie swiat samoczynnie by się unicestwił. Jezeli się mylę prosze mnie poprawić. Jeżeli ludzie przestaliby wierzyć nagle w sens obdarowywania innych prezentami to po kilku dnaich mogliby przestać wierzyć że słońce wstanie więc nie sialiby, nie pracowali, nie budowali.
Co do światopoglądu to na czym on sie opiera. Skoro mówi się A to trzeba to dokończyc. Pytanie jeżeli światopogląd nie opiera się na realizowaniu konkretnych ofert to po co cały świat ciagnie do przodu i czesto nie małym wysiłkiem stara się cos wypracowac. Za frajer? Dla zabawy? Z nudy? Innej możliwości nie znam. Poza tym jezeli oferta Boga jest tak bardzo abstrakcyjna a dla ateistów niemozliwa to co szkodzi zaryzykowac i z niej skorzystać? Coś się przez to traci? Chocby zachowawczo jezeli by się okazało jednak że istnieje to życie wieczne to mozna uwierzyć skoro to nic nie kosztuje. Co to szkodzi? Na emeryture odkłada sie większe składki i więcej ryzykuje niz uwierzyć w życie po smierci.
Po za tym z dyskusji Bic Maca łatwo mozna zauważyć poruszanie wielu wątków nie kończąc ich oraz nie przytaczając żadnej logicznej argumentacji na chociażby znikomą prawdopodobnośc jego tez. A może jest tak że nie wierzy on sam w to co mówi ?


Pn sty 29, 2007 23:26
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Moi przedmówcy już się ustosunkowali generalnie do tego co napisał Big Mac więc ja tylko napiszę o tym:

Big_Mac napisał(a):
W ST Bóg był surowy i bezwzględny i chciał ofiar całopalnych ze zwierząt. W NT jest wcielonym dobrem, własnego syna poświęca za grzechy ludzkości (nie widzę akurat sensu tego, ale to inny temat) i, prawdę mówiąc, nie objawia się osobiście tak często i gęsto, jak w ST. Można niemal odnieść wrażenie, że o innym Bogu mówią...


Otóż nie do końca. To w Starym Testamencie padają radykalne słowa tak przypominające przesłanie Ewangelii. Parę przykładów z samej Księgi Izajasza:

Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! -
mówi Pan.
Choćby wasze grzechy były jak szkarłat,
jak śnieg wybieleją;
choćby były czerwone jak purpura,
staną się jak wełna. (Iz 1, 18)


Oto się powiedzie mojemu Słudze,
wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo.
Jak wielu osłupiało na Jego widok -
- tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd
i postać Jego była niepodobna do ludzi -
tak mnogie narody się zdumieją,
królowie zamkną przed Nim usta,
bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano,
i pojmą coś niesłychanego.

Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli?
na kimże się ramię Pańskie objawiło?
On wyrósł przed nami jak młode drzewo
i jakby korzeń z wyschniętej ziemi.
Nie miał On wdzięku ani też blasku,
aby na Niego popatrzeć,
ani wyglądu, by się nam podobał.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści,
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze6,
a Pan zwalił na Niego
winy nas wszystkich.
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić,
nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony,
jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich.
Po udręce i sądzie został usunięty;
a kto się przejmuje Jego losem?
Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących;
za grzechy mego ludu został zbity na śmierć.
Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi,
i w śmierci swej był [na równi] z bogaczem,
chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy
i w Jego ustach kłamstwo nie postało.
Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem.
Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy,
ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży,
a wola Pańska spełni się przez Niego.
Po udrękach swej duszy,
ujrzy światło i nim się nasyci.
Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu,
ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy,
i posiądzie możnych jako zdobycz,
za to, że Siebie na śmierć ofiarował
i policzony został pomiędzy przestępców.
A On poniósł grzechy wielu,
i oręduje za przestępcami.
(Iz 52, 13 - 53,12)


Na krótką chwilę porzuciłem ciebie,
ale z ogromną miłością cię przygarnę.
W przystępie gniewu ukryłem
przed tobą na krótko swe oblicze,
ale w miłości wieczystej
nad tobą się ulitowałem,
mówi Pan, twój Odkupiciel.
Dzieje się ze Mną tak, jak za dni Noego,
kiedy przysiągłem, że wody Noego
nie spadną już nigdy na ziemię;
tak teraz przysięgam, że się nie rozjątrzę na ciebie
ani cię gromić nie będę.
Bo góry mogą ustąpić
i pagórki się zachwiać,
ale miłość moja nie odstąpi od ciebie
i nie zachwieje się moje przymierze pokoju,
mówi Pan, który ma litość nad tobą. (Iz 54, 7-10)



Czy to nie brzmi jak przesłanie Ewangelii i Nowego Testamentu?

_________________
www.onephoto.net


Wt sty 30, 2007 0:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 29, 2007 21:23
Posty: 5
Post Lista błędów logicznych popełnianych przez ateistów
Polecam, zarówno wierzącym jak i niewierzącym, ciekawy artykuł pt.:

Błędy logiczne ateistów i racjonalistów.

_________________
Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów.
Cała ziemia pełna jest Jego chwały. (Iz 6,3)


Wt sty 30, 2007 0:17
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 18:43
Posty: 923
Post 
Oho, ale postów. Zacznę od końca.

Cytuj:
Nie masz siły... A ja myślę że albo pokretnie się wymigujesz albo się boisz zająć konkretną pozycję.


Racz spojrzeć na godzinę, o której tego posta pisałem. Możemy założyć temat o praprzyczynie i tam podyskutować, jeśli chcesz. Od niczego nie muszę się wymigiwać.

Cytuj:
Oczywiście że ateizm jest komfortowy pasożytnictwem na innym organizmie Gdyby nie było Boga nie byłoby ateizmu.(...)


Wniosek bez podstaw. To trochę tak, jakbyś napisał "gdyby nie było Latającego Potwora ze Spagetti to nie byłoby ludzi w niego nie wierzących", to jakiś absurd.

Cytuj:
Nie chcesz chyba wmówić nam że miliony ludzi na wiecie czekają na 6 grudnia na coś co nie nadejdzie i czego nie było?


Czyli to musi być prawda, bo wielu w to wierzy? Bo gdyby to nie było prawdą, to nikt by w to nie wierzył, o to generalnie Ci chodzi? Od kiedy to, ile ludzi wierzy w jakiś pogląd, determinuje jego prawdziwość? Kiedyś cały świat był przekonany, że Ziemia jest płaska, co wcale jej taką nie czyniło.

Cytuj:
Jeżeli ludzie przestaliby wierzyć nagle w sens obdarowywania innych prezentami to po kilku dnaich mogliby przestać wierzyć że słońce wstanie więc nie sialiby, nie pracowali, nie budowali.


Ateizm nie jest odrzucaniem wszystkiego, co nie jest udowodnione, wbrew temu, co się Tobie najwyraźniej wydaje. Ja np. w tej chwili wierzę, że moi rodzice żyją i są zdrowi, choć mogli przecież przed minutą zginąć w wypadku samochodowym. Nie zadzwoniłem, nie sprawdziłem, nie udowodniłem, a wierzę w to. Nie wierzę za to w bogów czy w krasnoludki. Tak na upartego, to zgodnie z definicją ateizmu mógłbym nawet w krasnoludki uwierzyć, bo jedynie brak wiary w bogów jest oznaką ateizmu.

Cytuj:
Co do światopoglądu to na czym on sie opiera. Skoro mówi się A to trzeba to dokończyc.


Wybierając światopogląd, ja kieruję się tym, co uznaję za słuszne i prawdziwe, nie za to, co uważam za wygodniejsze. Uważam, że nie ma bogów, tak jak nie ma Świętego Mikołaja, toteż choćby nie wiem jak sympatyczna była "oferta", nie przyjmę jej, bo uważam ją za nieprawdziwą. A oszukiwać siebie nie mam zamiaru, nawet dla komfortu psychicznego.

Następnego postu nie rozumiem do końca, chyba był pisany pod wpływem emocji?
Cytuj:
Gdyby Bogu chodziło o to żeby ludzie uwierzyli że przemienienie w wino jest naturalną sprawą to posłałby im na to wzór chemiczny zamiast Jezusa.(...)

Oczywiście. Ale nie widzę tu żadnego argumentu czy tezy, możesz to rozpisać w formie czegoś, z czym można polemizować?

Nie twierdzę, że wiara nie daje sił, motywacji itd. Nie przeczę.

[qutoe]Ateiści podnosza ostatnio jakiś straszliwy krzyk że ktoś im nakazuje wierzyć albo jeszcze coś więcej.[/quote]

Jakoś takiego krzyku nie zauważyłem. Jeśli faktycznie jest, to ja przecież za tych krzyczących nie odpowiadam, a sam nie krzyczę.

Do dalszej części nie jestem w stanie się ustosunkować, bo nie chwytam, o co Ci chodzi. Albo jest zbyt późno, albo zbyt wiele poplątanych wątków poruszasz (albo jedno i drugie :))

Następny post (sorry, że skrótowo, ale już jest koło pólnocy, staram się wychwytywać przewodnie argumenty, jeśli coś przeoczę, wytknij)
Cytuj:
Nie ma czegoś takiego jak nawrócenie na wiarę. Co to wogóle za pojęcie?

Cóż, co innego twierdzi np. Kościół czy generalnie większość wiernych, z którymi miałem styczność. Prawdę mówiąc, jesteś pierwszą osobą, która zaprzecza istnieniu nawrócenia na wiarę.

Pytasz w jaki sposób nawrócić kogoś? Skąd ja mam wiedzieć, nigdy nikogo nie nawracałem :)

Cytuj:
Jak możemy naukowo udowodnic co jest dobre a co złe


Wg mnie dobro i zło to oceny zachowań, rzeczy, procesów, które z definicji nie podlegają naukowemu dowodowi. Tak, jakby próbować udowodnić co to jest "ciepłe" a co "zimne". Można wytaczać argumenty np. za przydatnością społeczną (definiowanie dobra w ten sposób), ale to już pewna relatywizacja, o której toczy się dyskusja nieopodal.

Cytuj:
Dlaczego ateiści neguja samo słowo Bóg ale wszystko co wygodne akceptuja? Dlaczego nie pracują w niedziele a cały tydzień nie odpoczywają? Wygodnie się żyje wg czyichs zasad odrzucając to co nie wygodne?


Bardzo Cię to boli? Widzisz, takie jest prawo pracy. Każdy, niezależnie od wyznania, ma ustalony limit godzin pracy tygodniowo i ztcp zagwarantowany przynajmniej jeden dzień wolny w tygodniu. Jeśli 90% pracowników chce mieć wolną niedziele, to z jakiego powodu 10% ateistów ma się buntować, że oni chcą wolny wtorek? Na przekór? Żeby pokazać, jacy oni są anty? Wtedy byś krytykował ich szczeniackie buntownictwo na pokaz. A pracodawca by miał więcej kłopotu z ustalaniem grafiku.
Nawet jeśli w ustawie nie jest zagwarantowany ten dzień wolny (nie jestem pewien, proszę o poprawkę przez kogoś, kto się zna na prawie), z reguły stosują go pracodawcy, bo taki wymóg stawia katolicka większość, a nieekonomicznie jest kazać w niedziele pracować niewielkiej procentowo liczbie ateistów, którzy nie mieliby z tym problemów (nadgodziny, ilość pracy wykonanej przez tą garstkę nie zrównoważy kosztów utrzymywania całej firmy otwartej przez ten dodatkowy dzień itd.)

Nie zapominaj, że ateistom przyszło żyć w kraju zdominowanym przez kulturę chrześcijańską i muszą się do niej dostosować. To się tyczy i rzeczy, które się im w takim ustroju podobają (wolne niedziele) i takich, które się nie muszą podobać (np. prezydent składający przysięgę urzędową z "tak mi dopomóż Bóg")

Zresztą, zarzut wygodnictwa mogę odwrócić i ponaśmiewać się z "religii dla leniwych", która w statucie ma wolną niedziele ;)

Cytuj:
Jeżeli ktoś kwestionuje istnienie Boga tak naprawde kwestionuje istnienie siebie.


Rozwiń myśl, bo nie chwytam.

Cytuj:
Mógłbym zaryzykować inne twierdzenie gdyby tajemnica świata i człowieka byłaby poznana np naukowo. Ale powszechnie wiadomo że dopiero odkrywane są mechanizmy które sterują życiem ludzkim itp.


Czyli znów god of the gaps? Bóg, który siedzi tam, gdzie nauka jeszcze nie dotarła? Niegdyś miotał pioruny z chmur, teraz gdy już wiemy o wyładowaniach elektrycznych, siedzi dalej, jest twórcą gwiazd i planet?

[qutoe]Jak więc można z góry kwestionować coś co nie zostało odkryte. To tak jakbym powiedział. Nie wierze że ktoś tutaj zakopał skarb a nie miałem nawet łopaty w ręce zeby to sprawdzić. To po prostu lenistwo albo ignorancja.[/quote]

Nie, to zdrowy rozsądek. Bo w przeciwnym wypadku nie móglbyś zakwestionować istnienia Latającego Potwora ze Spagetti. Co z tego, że nikt go nie odkrył? Czy to dowód jego nieistnienia? Trzeba więc uznać jego istnienie...

Cytuj:
Na wierze opiera się cały świat i wszystkie jego zdobycze. Ci którzy usilnie do czegoś dażyli najpierw uwierzyli w to że to osiągną.


Już pisałem, ateizm nie polega na odrzuceniu wszelkiej wiary, w tym wiary, że coś osiągnę. Zapoznaj się z definicją tego terminu, choćby z wikipedii.

Cytuj:
Nie można przejśc na wiare - nie ma czegos takiego to utarte powiedzenie które powtarzają ludzie dłubiący w nosie przez kilkanascie lat kształcenia katechetycznego zamiast słuchać. A teraz przeczytali kilka książek wybrali parę skomplikowanych słów i mają nadzieję że nadrobią kilkanaście lat które przedłubali. Tak sie po prostu nie da.


To ciekawe, podważanie autorytetu Kościoła. Nie moja działka, zostawie pozostałym katolikom (zakładam, że jestes katolikiem? Jeśli niesłusznie, popraw) dyskusję na ten temat. Ja w każdym razie nie planuję się nawracać i nie przeszkadza mi brak takiej możliwości, który postulujesz.

Cytuj:
Zastanawiam się o co chodzi w powyższym? Jeżeli poddajemy w wątpliwośc np istnienie Kopernika ponieważ go nie widzielismy na własne oczy lub go nie pamiętamy to to sa już czyste kpiny. Równie dobrze możnaby podwazyć przebieg całej historii Polski. Tylko nie wiem jaki to ma sens.


?? Chyba nie przeczytałeś naszej dyskusji. Nie podważam absolutnie istnienia Kopernika tylko hipotetyczą relację Annariel, że widziała na własne oczy Kopernika w supermarkecie.

Cytuj:
Poza tym pomylone zostało tutaj pojęcie wiary. Wiara nie polega na tym że wierze że np. przejechał obok mnie czerwony samochód bo go widziałem tylko wierze że ktoś widział taki samochód kiedy mi to opowiada ponieważ mu ufam. Co to byłaby za wiara gdyby trzeba było ją udowadniać.


Zgadzam się, że udowodnienie czegoś uniemożliwia de facto wierzenie w to, bo to przestaje być przedmiotem wiary, a staje się faktem. Toteż zastanawiający są wierzący szafujący dowodami na istnienie swojego boga. W pewnym sensie sami pod sobą dołki kopią ;)

Cytuj:
Wyobraźmy sobie powstańców warszawskich którzy siedzą pod ściana i mówią np" uwierzymy w zwycięstwo z Niemcami jak wygramy i zobaczymy to na własne oczy" hahahaha paranoja.


Zgadzam się. Ale to kolejny wniosek wysnuty z przesłanek, że ateizm polega na niewierzeniu we wszystko, co nieudowodnione, na co znów odsyłam do definicji tego terminu.

Cytuj:
Poza tym jezeli tylko się chce to mozna tez podwazyć prawdziwośc czegoś co się widziało. Łatwo moze się komus przecież coś przywidzieć. Taka dyskusja wogóle nie ma sensu. Uzywanie rozumu w tym kierunku zamiast wyjaśniac pewne sprawy to jeszcze bardziej je gmatwa. Po to dysponujemy zmysłami którymi nie dysponuje inne stworzenie na ziemi i rozumem żeby rozumieć i wyjaśniać rzeczy trudne do zrozumienia. I na ty to polega więc wszyscy wokoło wyjaśniają i wyjaśnią wiele inaczej świat stałby w mijscu i nadal twierdzonoby np że wieloryby zjadają statki.


Zgadzam się.
Z paroma zastrzeżeniami, bo np. nasze zmysły nie są wcale niczym, czym nie dysponują inne organizmy. Ale to akurat nie ma znaczenia w tym kontekście, więc nie będę się czepiał.
Z drugiej strony, gdyby automatycznie zawierzać wszystkiemu, co ktoś widział czy szłyszał, to powinniśmy wierzyć w to, że Elvis żyje (widziało go chyba nawet więcej osób, niż Jezusa :D).

Cytuj:
Jezus nie przyszedł po to by zaprowadzać pokój na świecie....poza tym dziwi mnie uporczywe zgłębianie i udowadnianie tego czy Bóg istnieje przez tych którzy nazywają się ateistami czy niewierzącymi. Nawet wierzący tyle czasu nie poświęcają na takie dociekania


Zauważ, że nigdzie nie podaję choćby cienia dowodu na nieistnienie Boga, a jedynie podważam argumenty wierzących :) To jednak powoduje, że widzisz w tym niedokończone wątki i brak własnego zdania... Jak tu Ciebie zadowolić? ;) Sprawa jest prosta - nie wymagam od Ciebie podania dowodu (nawet argumentu, przesłanki, czegokolwiek) na nieistnienie Zeusa, żeby zaakceptować Twój brak wiary w niego. Wystarczy mi brak niezbijalnych argumentów "opozycji", ludzi twierdzących, że Zeus istnieje. Czy na codzień musisz uświadczać się w przekonaniu, że nie wierzysz w Zeusa? Czy widzisz w ogóle sens argumentowania czemu go nie ma? Podobnie, czy jest sens argumentowania czemu nie ma Latającego P. ze Spagetti, Boskiego Chomika czy niepoliczalnej ilości innych potencjalnych bytów?

Argumentowanie za nieistnieniem jest nierozsądne i bezcelowe. Celowe jest argumentowanie za istnieniem i tak to np. wygląda w świecie naukowym. To nie jest tak, że matematyk pokazuje twierdzenie i mówi do grona kolegów "udowodnijcie mi, że to nie zachodzi", tylko na nim spoczywa obowiązek argumentowania za istnieniem tego twierdzenia, jego prawdziwością. Dlatego ja nie poczuwam się do obowiązku wysuwania dowodów, argumentów czy choćby przesłanek, dlaczego Boga miałoby nie być, nie jest to wymagane, by w niego nie wierzyć. Nie jest niczym nieracjonalnym nie uznawać Boga bez podania argumentu na jego nieistnienie, przy braku argumentów na jego istnienie.

Przy czym wraca paradoks, że gdyby udowodnić istnienie Boga, to nie byłoby już wiary w niego...

_________________
Obrazek

gg 3287237


Wt sty 30, 2007 0:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Annariel napisał(a):
Jednya teza t :nie wszysyc żydzi przyjęli z Mesjasza. A ponieważ jest to prawdą, nie dyskutuję z tym.


Nie wszyscy to ładnie powiedziane. Zaryzykowałbym jednak mocniejszą tezę: nieliczni Żydzi przyjęli Mesjasza, a zdecydowana większość (ponad 2/3) go nie rozpoznała, mimo że można przypuszczać, że nieźle znała proroctwa. Z tego wnioskuję nie-wprost, że proroctwa nie są jednoznaczne ewentualnie nie zostały wypełnione w jednoznaczny sposób przez Jezusa Chrystusa.

Piszę to z pozycji osoby, która na proroctwach się nie zna i której nie przekonuje nawet spełnianie się "zwykłych" przepowiedni. Pozostaje mi więc opierać się na opiniach innych osób, które w jakimś stopniu uważam za wiarygodne. Podobną strategię stosuję zresztą w wielu innych obszarach, na których się nie wyznaję - polegam na ekspertach, a jeśli ich zdania są sprzeczne, to przyjmuję, że rozwiązanie problemu nie jest oczywiste.


Wt sty 30, 2007 11:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 08, 2006 19:22
Posty: 236
Post 
SweetChild napisał(a):
Piszę to z pozycji osoby, która na proroctwach się nie zna i której nie przekonuje nawet spełnianie się "zwykłych" przepowiedni. Pozostaje mi więc opierać się na opiniach innych osób, które w jakimś stopniu uważam za wiarygodne. Podobną strategię stosuję zresztą w wielu innych obszarach, na których się nie wyznaję - polegam na ekspertach, a jeśli ich zdania są sprzeczne, to przyjmuję, że rozwiązanie problemu nie jest oczywiste.

SweetChild, to kto jest dla ciebie ekspertem w dziedzinie proroctw? Rozumiem, że znasz przynajmniej dwóch, których zdania są sprzeczne. Jacy to?

_________________
"Ty bowiem jesteś dla mnie skałą i twierdzą, przez wzgląd na imię Twoje kieruj mną i prowadź mnie" (Ps 31, 4)


Wt sty 30, 2007 13:55
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Abditus napisał(a):
SweetChild, to kto jest dla ciebie ekspertem w dziedzinie proroctw? Rozumiem, że znasz przynajmniej dwóch, których zdania są sprzeczne. Jacy to?


Kościół Katolicki (w szczególności Urząd Nauczycielski Kościoła) oraz uczeni w piśmie czy kapłani żydowscy.


Wt sty 30, 2007 14:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
SweetChild, Większość ówczesnych Żydów nie znała się zbyt dobrze na proroctwach, a na pewno nie tak szczegółowo jak zakładasz więc odwołanie się do opinii ówczesnych wyznawców judaizmu nie jest mocnym argumentem. Jeśli chodzi o wspólnoty religijne, które nadawały ton ówczesnemu judaizmowi to byli to:

a) faryzeusze: główna grupa, oprócz ST uznawali tradycję ustną i to głównie w oparciu o nią większą wagę przywiązywali do szczegółowych przepisów niż do moralności i kontaktu z Bogiem

b) saduceusze: uznawali tylko Torę i nie wierzyli w nieśmiertelność duszy

c) zeloci: traktowali przyjście Mesjasza stricte politycznie, jako przyjście wyzwoliciela Izraela z okupacji Rzymskiej

d) esseńczycy: odrzucali kult świątynny, żyli we wspólnotach majątkowych o charakterze zakonu przestrzegając w nich bardzo surowych reguł i praw. Podobnie jak faryzeusze dużą wagę przywiązywali do czystości rytualnej.

To właśnie te wspólnoty wpływały na życie religijne ówczesnych Żydów, a dziś panuje powszechna zgoda, że w wielu elementach wypaczały one sens Starego Testamentu. W związku z tym, ich decyzje i poglądy nie powinny być autorytetem w kwestii proroctw starotestamentowych.

_________________
www.onephoto.net


Wt sty 30, 2007 14:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Paschalis napisał(a):
To właśnie te wspólnoty wpływały na życie religijne ówczesnych Żydów, a dziś panuje powszechna zgoda, że w wielu elementach wypaczały one sens Starego Testamentu. W związku z tym, ich decyzje i poglądy nie powinny być autorytetem w kwestii proroctw starotestamentowych.


Może i tak, nie będę się upierał. Dla mnie jednoznaczne spełnienie przepowiedni ma miejsce wówczas, gdy np. ktoś "przepowie", że kamień puszczony swobodnie z wysokości X metrów spadnie na ziemię po czasie N sekund, a potem zmierzę ten czas spadku stoperem i będzie się zgadzał z przepowiedzianym w granicach błędu pomiarowego.

A nawet wtedy będę podejrzewał, że może to tylko przypadek ;)


Wt sty 30, 2007 15:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
SweetChild napisał(a):
Paschalis napisał(a):
To właśnie te wspólnoty wpływały na życie religijne ówczesnych Żydów, a dziś panuje powszechna zgoda, że w wielu elementach wypaczały one sens Starego Testamentu. W związku z tym, ich decyzje i poglądy nie powinny być autorytetem w kwestii proroctw starotestamentowych.


Może i tak, nie będę się upierał. Dla mnie jednoznaczne spełnienie przepowiedni ma miejsce wówczas, gdy np. ktoś "przepowie", że kamień puszczony swobodnie z wysokości X metrów spadnie na ziemię po czasie N sekund, a potem zmierzę ten czas spadku stoperem i będzie się zgadzał z przepowiedzianym w granicach błędu pomiarowego.

A nawet wtedy będę podejrzewał, że może to tylko przypadek ;)


Akurat żeby to przepowiedzieć wystarczy być biegłym z kinetyki. :D;)

_________________
www.onephoto.net


Wt sty 30, 2007 15:48
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 200 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL