Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 23:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 125 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
 co moze sprawic ze czlowiek uwierzy ? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Paradoks a to niby czemu? Uważasz, że ludzie nie mogą stracić wiary przez to iż doznali cierpienia ?


Hmm. Utrata wiary, w tym przypadku to może po prostu przejrzenie na oczy ... stwierdzenie, cóż to w co wierzyłem okazało się nieprawdą. To nie utrata wiary, to jej weryfikacja. Mówiąc o wężu miałem jesdnak na mysli utratę wiary na złość "Bogu". Czyli wepchnąłes mnie w to, to ja przestaje w ciebie wierzyć ... przyznasz głupota, ale się zdarza ... ludzie są czasem zabawni ...



Cytuj:
Zostać ateistą jest bardzo prosto wystarczy chcieć. Tyle , że zamiast na otwieraniu serca polega to na zamknięciu się na prawdę. Serce jest dla ludzi i ono nigdy człowieka, który kieruję się nim z pomocą umysłu nie oszuka.


A wiesz co pociąga za sobą ateizm ( a razcej brak religii)? Coś co cię przeraża ponad wszystko jak przypuszczam. Nie ma wiecznego życia przed tobą, nie ma prostej recepty na życie, nie ma zbiorowej odpowiedzialności ... jest niewiadoma, są decyzje które podejmujesz na podstawie własnych a nie ogólnych zasad. Światopoglądy odcinające się od religii to wolność i zarazem brak bezpieczeństwa. Nie ma umocowania dla twojego postępowania. Nie ma wyższych prawd. Sam jesteś sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Tego rzeczywiście trzeba chcieć, ale ilu się na to decyduje?

Z religią jest prościej. Zwykle nie przyjmujesz jej, bo masz ją wrodzoną, zanim się zorientujesz jesteś już głęboko w strukturach tego czy innego kościoła i możesz z tego najwyżej próbowac się wydostać. Właściwie zaczynasz wierzyć jako dziecko bo ufasz, że rodzice cię zresztą dlaczego mieli by to robić. Dzieci rzedko zdają sobie sprawę, że ich rodzice mogą się mylić.

Cytuj:
Zostać ateistą jest bardzo prosto wystarczy chcieć. Tyle , że zamiast na otwieraniu serca polega to na zamknięciu się na prawdę. Serce jest dla ludzi i ono nigdy człowieka, który kieruję się nim z pomocą umysłu nie oszuka.


Uważasz, Wizardzie, że jestem "pyszny" bo twój "Bóg" nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Powiem Ci coś, na ziemi ludzie stworzyli sobie setki bogów, boginek, duchów, proroków i żadnego z nich nie biorę poważnie. Dlaczego dla twojego "Boga" miałbym robić wyjątek?

Cytuj:
Cóż za bzdura. Mówię o ludziach, którzy organizują akcje charytatywne i widząc cierpienie mieszkańców Afryki dochodzą do wniosku o nieistnieniu Boga. Nie mówię o wioskowym głupku. Możesz mnie uświadomić co to jest wioskowy głupek?


PTR, Ci ludzie zwyczajnie poznają prawdę. Coś co dla wszystkich wierzących w kościołach jest oczywistą prawdą, w opisanych przez ciebie ludzi uderza pełną mocą swej żenującej naiwności. Ale wyleczenie się z "wiary" to raczej krok naprzód aniżeli wstecz. Przykład "wioskowego głupka" dotyczy innego przypadku ...

Cytuj:
Czy mógłbyś napisać jakiś konkret. Wykazałem Ci, że mówienie, że ból powoduje stan wiary i jest odpowiedzialny za fakt wierzenie jest nie do przyjęcia, gdyż z samego faktu, że ktoś jego doświadczy nie wynika, że uwierzy.
Ty mi natomiast piszesz, że Ból to przypadek raczej ekstremalny, kierujący się specyficznymi zasadami.. To prawie równie elegancka próba wyjścia z trudnego pytania jak następująca odpowiedź na trudne pytanie: >>To bardzo dobre pytanie! Cieszę się, że je Pan zadał! Jest bardzo pouczające! Warto nad nim czasem pomyśleć! A przechodząc do kolejnej kwestii....<<
Nie, nie przechodź do kolejnej kwestii.


Stan wiary powoduje potrzeba. To o czym pisałem to moim zdaniem przykłady sytuacji gdy taka potrzeba się pojawia PTR. I tylko tyle. Nie twierdzę, że każdy wierzący umiera z bólu i chroni się przed nim. Ale z moich obserwacji wynika, że duża część tych naprawdę głęboko wierzących, uwierzyła w chwili dla siebie wyjątkowo ciężkiej. I tylko o tym piszę. Nie mam pojęcia ile osób przestało wierzyć. Ale uważam, że tracą wiarę Ci którzy obserwują ból, nie Ci którzy go odczuwają ...

Alus,
pomijając cały ten "boski" bełkot, wiele z nauk Chrystusa ma sporo sensu. Czesem jest naiwna lub wbrew ludzkiej naturze, czasem rozbrajająca, ale czasem naprawdę sensowna. Zresztą podobnie sprawa ma się z filofzofią buddyjską. Wiwlw jej elementów jest godnych podziwu. Ale to ja decyduję co mi się podoba, i ja to oceniam. Nigdy nie przyjmuję takich prawd pakietowo. To, że ktoś powiedział coś mądrego na jeden temat, nie znaczy, że za chwilę nie powie totalnej bzdury na inny ...

Cytuj:
Tak się zwrócił Pug do Belizariusza. Zastanawiam się tylko dlaczego my bez końca usiłujemy Puga przekonać, żeśmy nie wypadli sroce spod ogona. Ja wysiadam. Poczekam aż drochę dorośnie.


Teofilu, przeczytaj jeszcze raz ten urywek, to była odpowiedź dla PTR i nie dotyczyła bynajmniej niego. Oczywiście oczekuję twoich przeprosin.

Ddv to ciebie też dotyczy ...


So lip 24, 2004 21:06
Zobacz profil
Post 

A więc piszesz, że ludzie, którzy pod wpływem cierpienia odrzucili wiarę, przejrzeli na oczy. Piszesz tak dlatego, bo doszli do miejsca w którym Ty się znajdujesz, czyż nie?
Równie dobrze ja mógłbym pisać, że ludzie, którzy wytrwali we wierze, mimo cierpienia, patrzą na świat takim jaki jest, a ich cierpienie ich uszlachetniło.

Ty twierdzisz, że przejrzeli oni na oczy dlatego, bo dotarli do Twojego poglądu na świat, ale to argumentem nie jest.
Po co więc to piszesz?

Ponawiam: Niektórzy ludzie doświadczając cierpienia tracą wiarę, inni doświadczając cierpienia są umocnieni w swej wierze, a dla jeszcze innych cierpienie nie ma wpływu na stan ich wiary.

Jest to moje odniesienie się do tych zdań PugCondoina:
Cytuj:
PTR, Ci ludzie zwyczajnie poznają prawdę.

Cytuj:
Stan wiary powoduje potrzeba. To o czym pisałem to moim zdaniem przykłady sytuacji gdy taka potrzeba się pojawia PTR.



Jeszcze drobna uwaga.
Ty coś pisałeś wcześniej, że ateista jest szczęśliwy. Interesujące to było dla mnie. Kolejny raz przebija się odległa przyczyna Twego światopoglądu -- doświadczanie lęku w trakcie okresu Twojej wiary i poczucie wolności wraz z przyjęciem ateizmu.


So lip 24, 2004 21:59

Dołączył(a): N lip 25, 2004 0:50
Posty: 35
Post 
Witam i pozdrawiam.
Widzę, że dużo problemu sprawia sprecyzowanie tego bólu, tego cierpienie, które jest czasami przyczyną utraty wiary. Może spojrzenie z punktu medyczno-psychologicznego coś tu wniesie. Zacznijmy od początku:
Na początku istnienia życia na ziemi, gdy istniały rośliny jedynym potrzebnymi składnikami do przeżycia było światło i gleba. Z pojawieniem się zwierząt pojawiły się instynkty. Zwierze nie wyposażone w instynkt powiedzmy zaspokojenia głodu był skazany na wymarcie. Od tej pory instynkt zaspokojenia głodu determinował pewien zakres działań zwierzęcia – w mózgu zwierzęcia był taki malutki układ, który domagał się od psa zaspokojenia głodu.(Teraz najgorętszy temat w dyskusjach typu „kreacjoniści vs ewolucjoniści”) Z pojawieniem się rozumu u człowieka pojawiło się nie wiadomo skąd takie małe ustrojstwo z nową potrzebą – potrzebą wymyślenia sensu życia i wypełnienia życia tym sensem. W realizacje tej nowej potrzeby był zaangażowany mózg – jego pierwsze prawdziwie intelektualne zadanie – miał on wykreować pewnego rodzaju światopogląd – projekt na życie. Ten światopogląd miał być następnie weryfikowany przez to ustrojstwo i jeśli byłyby zastrzeżenia to ustrojstwo zgłaszałoby niespełnienie potrzeby do mózgu, który miałby za zadanie wymyślić coś bardziej sensownego. Jeśli to ustrojstwo nie ma zastrzeżeń do projektu to zatwierdza projekt a mózg ma podejmować decyzje zgodne z tym światopoglądem a jak nie - to sygnał bólu. Dość dziwny pomysł ewolucji, bo dlaczego mózg nie mógłby po prostu zignorować tego nowego sygnału? Tu wkracza teoria ewolucji – osobniki spełniające tą potrzebę, czyli wymyślające sens życia i realizujące ten projekt są po prostu preferowane przez dobór naturalny. Jest to genialny pomysł ewolucji – do przetrwania gatunku po raz pierwszy zostaje wykorzystany potężny mózg, bo wcześniej nie był on za bardzo używany. Tak więc zdolność przetrwania odobników z ustrojstwem jest wielokrotnie większa od tych bez. No i w rezultacie mamy takie dodatkowe źródło bólu bardzo trafnie nazywanego ‘bólem istnienia’.

Wiara czy w ogóle światopogląd człowieka jest rozwiązaniem umysłu dla tego ustrojstwa

Technicznie przyczyna utraty wiary jest prosta - ustrojstwo zgłasza - w postaci tego bólu istnienia - potrzebę nowego projektu światopoglądu bo dotychczasowy nagle przestał się sprawdzać.

Oczywiście nic nowego to nie wnosi do dyskusji o przyczynach utraty wiary, gdyż nadal nie wiadomo dlaczego dotychczasowy projekt przestał się sprawdzać. Miał on pewne braki – brak pewnych standardowych odpowiedzi na pewne wydarzenia, jakie człowieka spotykają. Niektórzy uzupełniają te braki i znajdują oparcie w wierze inni rezygnują z wiary o ile mają atrakcyjniejsze drogi wyboru - to zależy od skuteczności ich wiary w pokonywaniu „bólu istnienia”. Przy czym różni ludzie mają różne luki w konstrukcji wiary czy światopoglądu i konkretne przyczyny utraty wiary to zwykle jest kwestia indywidualna.

A mój projekt to ateizm i na razie się sprawdza.

Pozdr.


N lip 25, 2004 6:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
PTR,
nie doczytałeś, a szkoda. Napisałem, że "utrata wiary" zgodnie z moimi obserwacjami nie wynika z doświadczenia własnego cierpienia (bo ono najczęsciej tę wiarę umacnia), ale z obserwacji czyjegoś bólu. Tylko obserwator może stosunkowo (z naciskiem na stosunkowo) obiektywnie ocenić rzeczywistość. Im bardziej potrafisz postawić się w roli obserwatora tym bliższa prawdy jest twoja ocena. Własne cierpieni nie pozwala ci racjonalnie i prawidłowo ocenić rzeczyywistości, ale czyjeś już tak.

I na koniec PTR, wielokrotnie już tłumaczyłem Ci jak doszło do mojej "ateizacji". I nie pamiętam bym wspominał cos o lękach. Na pewno nie podobała mi się władza jaką "kościół" posiada nad swoimi "wiernymi". I nadal mi się nie podoba. Ale z samą wiarą nie miało to nic wspólnego, ta okazała się po prostu niespójna i bezwartościowa w moim opisie rzeczywistości ... Ateizm daje wolność, bo przejmujesz ster. Nikt obcy mi nie mówi co robię "źle" a co "dobrze". Nie dążę do żadnego schematu "doskonałości".

Witam I1,
nie jestem 100% przekonany do ewolucyjnego pochodzenia "sensu życia", jako, że człowiek jest chyba pierwszym zwierzeciem które takowego poszukuje. Moim zdaniem tego typu poszukiwania wynikają ze zwykłych ludzkich potrzeb (vide piramida Maslova) jak choćby potrzeby bezpieczeństwa (śmierć większość populacji przeraża). Światopogląd jest raczej elementem "software-u" aniżeli "hardware-u", a pamiętajmy, że ewolucja odnosi się raczej do budowy naszych ciał. Światopoglądy to element kultury i cywilizacji która jest przechowywana w ludzkiej pamięci, nie w ludzkich genach ...


N lip 25, 2004 11:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 02, 2003 11:16
Posty: 381
Post 
Cytuj:
A wiesz co pociąga za sobą ateizm ( a razcej brak religii)? Coś co cię przeraża ponad wszystko jak przypuszczam. Nie ma wiecznego życia przed tobą, nie ma prostej recepty na życie, nie ma zbiorowej odpowiedzialności ... jest niewiadoma, są decyzje które podejmujesz na podstawie własnych a nie ogólnych zasad.

Mnie nic nie przeraża bo mam wiarę , ufam i wiem , że Ten ,który oddał za mnie swoje życie mnie nie zawiedzie. Decyzję zawsze i wszędzie podejmuje na podstawie własnych zasad.

Cytuj:
Światopoglądy odcinające się od religii to wolność i zarazem brak bezpieczeństwa. Nie ma umocowania dla twojego postępowania. Nie ma wyższych prawd. Sam jesteś sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Tego rzeczywiście trzeba chcieć, ale ilu się na to decyduje?

Światopoglądy odcinające się od religii dążą do destrukcji nie dają absolutnie nic poza stwierdzeniem rób to co uważasz za słuszne i nie martw się niczym bo i tak prędzej czy później cię zakopią lub spalą i nie zostanie z ciebie - jedno wielkie zero zjadane przez robaczki.

Cytuj:
Z religią jest prościej. Zwykle nie przyjmujesz jej, bo masz ją wrodzoną, zanim się zorientujesz jesteś już głęboko w strukturach tego czy innego kościoła i możesz z tego najwyżej próbowac się wydostać. Właściwie zaczynasz wierzyć jako dziecko bo ufasz, że rodzice cię zresztą dlaczego mieli by to robić. Dzieci rzedko zdają sobie sprawę, że ich rodzice mogą się mylić.

Masz rację Pugu z religią jest prościej. Prościej jest przyznać się do wiary i oddać swoje życie za nią jak pierwszy męczennik Św.Szczepan.Prościej jest oddać życie za drugiego człowieka jak to zrobił Maksymilian Kolbe. Prościej jest nawet poświecić całe życie dla innych jak to zrobiła Matka Teresa z Kalkuty- jakie to wszystko jest proste ehh. Pugu dzieci rzeczywiście rzadko zdają sobie sprawę , że rodzice mogą się mylic jak mają od 0 do 11 lat . Starsze dzieci bardzo często neguję to co rodzić powie i chcą jak najszybciej sami wybrać drogę więc nie mów mi szczególnie w dziesiejszym czasach , że dzieci wychowane po katolicku nie mają drogi wyboru.

Cytuj:
Uważasz, Wizardzie, że jestem "pyszny" bo twój "Bóg" nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Powiem Ci coś, na ziemi ludzie stworzyli sobie setki bogów, boginek, duchów, proroków i żadnego z nich nie biorę poważnie. Dlaczego dla twojego "Boga" miałbym robić wyjątek?

Nie wiem skąd ci to przyszło do głowy ,że uważam cię za pysznego bo odrzucasz Boga ?! Czyżby znów kłopoty z rozumieniem tekstu :clever:
Dobrze oddaje to dlaczego uważam cię za pysznego ten fragment :
"Otóż pyszałek bardzo szybko doprowadza siebie do tego, że staje w miejscu, przestaje się rozwijać. Wyobraża sobie bowiem, że jest już całkiem świetnym gościem. Sam podziwia siebie i tego też oczekuje od innych. To znaczy bardzo chętnie mówi, nie zostawiając zbyt wiele miejsca dla innych, jako że cóż mądrego mogą oni powiedzieć. Przecież kwintesencja mądrości już została ujęta w jego własnych słowach. Nie chodzi tu tylko o opinie, poglądy, ale to jaki człowiek jest. Pyszałek nie rozwija się, nie zmienia, nie staje się dojrzalszy, lepszy, bardziej zdolny do miłości, bowiem wpatrzony w swoją rzekomą doskonałość, jest ślepy na to co w nim skarlałe, niedorosłe, głupie, egoistyczne."

_________________
Każdy jest czarodziejem własnego życia !


N lip 25, 2004 11:30
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Mnie nic nie przeraża bo mam wiarę , ufam i wiem , że Ten ,który oddał za mnie swoje życie mnie nie zawiedzie. Decyzję zawsze i wszędzie podejmuje na podstawie własnych zasad.


A o czym ja mówiłem? Przecież, za zadne skarby nie będzięsz chciał podważać tego swojego zaufania czy "wiedzy" ... Czy twoje zasady na pewno są twoje, czy je sobie pożyczyłeś, albo przerysowałeś?


Cytuj:
Światopoglądy odcinające się od religii dążą do destrukcji nie dają absolutnie nic poza stwierdzeniem rób to co uważasz za słuszne i nie martw się niczym bo i tak prędzej czy później cię zakopią lub spalą i nie zostanie z ciebie - jedno wielkie zero zjadane przez robaczki.


Pla, pla, pla ty naprawdę nieczego nie rozumiesz prawda?

Cytuj:
Masz rację Pugu z religią jest prościej. Prościej jest przyznać się do wiary i oddać swoje życie za nią jak pierwszy męczennik Św.Szczepan.Prościej jest oddać życie za drugiego człowieka jak to zrobił Maksymilian Kolbe. Prościej jest nawet poświecić całe życie dla innych jak to zrobiła Matka Teresa z Kalkuty- jakie to wszystko jest proste ehh. Pugu dzieci rzeczywiście rzadko zdają sobie sprawę , że rodzice mogą się mylic jak mają od 0 do 11 lat . Starsze dzieci bardzo często neguję to co rodzić powie i chcą jak najszybciej sami wybrać drogę więc nie mów mi szczególnie w dziesiejszym czasach , że dzieci wychowane po katolicku nie mają drogi wyboru.


Mimo tego cieniutkiego sarkazmu rafiłeś w samo sedno przyjacielu ... łatwo oddać życie, gdy jest się przekonanym, że czeka na ciebie wieczne szczęście ... trudniej to zrobić, gdy nie wiesz co na ciebie czeka ... Dla mnie osoba nieweirząca poświęcająca się dla innych jest dużo, dużo bardziej godna szacunku niż czyniąca to samo osoba wierząca. Sprawa motywacji ...

Dzisiaj rzeczywiście dzieci mają większy wybór, i zauważ, że dokonują go bardzo często na niekorzyść twojej religii. Jednak tylko te które są wychowywane względnie liberalnie. Przy pełnej indoktrynacji wychodzą głównie takie małe Giertychy ...

Cytuj:
Dobrze oddaje to dlaczego uważam cię za pysznego ten fragment :
"Otóż pyszałek bardzo szybko doprowadza siebie do tego, że staje w miejscu, przestaje się rozwijać. Wyobraża sobie bowiem, że jest już całkiem świetnym gościem. Sam podziwia siebie i tego też oczekuje od innych. To znaczy bardzo chętnie mówi, nie zostawiając zbyt wiele miejsca dla innych, jako że cóż mądrego mogą oni powiedzieć. Przecież kwintesencja mądrości już została ujęta w jego własnych słowach. Nie chodzi tu tylko o opinie, poglądy, ale to jaki człowiek jest. Pyszałek nie rozwija się, nie zmienia, nie staje się dojrzalszy, lepszy, bardziej zdolny do miłości, bowiem wpatrzony w swoją rzekomą doskonałość, jest ślepy na to co w nim skarlałe, niedorosłe, głupie, egoistyczne."


:D :D :D

Widzisz Wizardzie, to, nie do końca tak. To, że uważam ciebie za błądzącego i naiwnego nie oznacza, że widzę siebie jako wszystko wiedzącego. Sobie zawsze stawiam jakiś cel i spokojnie do niego dążę. Jestem z natury cierpliwy. dobywanie nowej wiedzy i rozwijanie się to podstawa. Ale co ciekawe od 10 lat nie spotkałem się z żadną wiedzą która kazała by mi zweryfikować moją decyzję o porzuceniu religii, za to bardzo wiele źródeł ją potwierdziło. Czy jestem pyszny bo się z ciebie pod nosem śmieję ... to raczej sprawa drobnej arogancji, ale ze zbyt wieloma podobnymi do ciebie już rozmawiałem. Jestem tylko człowiekiem ...


N lip 25, 2004 13:54
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 25, 2004 0:50
Posty: 35
Post 
z twojej odpowiedzi pug wnoszę, że nie masz najświeższych informacji jeśli chodzi o medycynę. Otóż układ odpowiedzialny za generowanie u człowieka potrzebę poszukiwania "sensu" fizycznie istnieje. Wybacz ale nie dam ci linku bo akurat nie mam pod ręką. Potrzeba posiadania światopoglądu jest dziedziczona, a to jak ten światopogląd wygląda to rzeczywiście jest już kwestia sofrware'u.


N lip 25, 2004 14:14
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Pla, pla, pla ty naprawdę nieczego nie rozumiesz prawda?

Czy nie uważasz Pug, że za to zdanie należałoby przeprosić Wizarda?
A cofnij Ty się wstecz i policz ile już obelg napisałeś pod adresem wielu osób usiłujących z Tobą uczciwie i rzetelnie podyskutować. Naprawdę niepochlebne świadectwo o sobie wystawiasz. Zresztą jak to śp. Ksiądz Maksymilian podobnemu Tobie powiedział: Ty nie jesteś ateistą, Ty się nam przedstawiasz jako zwyczajny bezbożnik. Ateistów znam wielu ale oni szanują tych z którymi się nie zgadzają. I Ty domagasz się się przeprosin za to tylko, że swoją obelgę skierowałeś do innej osoby niż się to mi wydawało. "Tego ani za starego Fritza niy grali".


N lip 25, 2004 15:53
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 02, 2003 11:16
Posty: 381
Post 
Cytuj:
A o czym ja mówiłem? Przecież, za zadne skarby nie będzięsz chciał podważać tego swojego zaufania czy "wiedzy" ... Czy twoje zasady na pewno są twoje, czy je sobie pożyczyłeś, albo przerysowałeś?

Dlaczego mam podważać prawdę ? Idiotą nie jestem :lol: Moje zasady są na pewno moje choć kilka zasad sobie pożyczyłem i ubarwiłem według swojego upodobania zresztą jak każdy zwykły szary czarodziej :biggrin:

Cytuj:
Pla, pla, pla ty naprawdę nieczego nie rozumiesz prawda?

Rozumiem z twoich postow tylko to iż aby ktoś cię rozumiał musi zgadzać się ze wszystkim tym co napisałeś więc istotnie nie rozumiem i powiem więcej dobrze mi z tym !

Cytuj:
Mimo tego cieniutkiego sarkazmu rafiłeś w samo sedno przyjacielu ... łatwo oddać życie, gdy jest się przekonanym, że czeka na ciebie wieczne szczęście ... trudniej to zrobić, gdy nie wiesz co na ciebie czeka ... Dla mnie osoba nieweirząca poświęcająca się dla innych jest dużo, dużo bardziej godna szacunku niż czyniąca to samo osoba wierząca. Sprawa motywacji ...

Pewnie dlatego ateistom tak ciężko się jest poświęcić dla innych. A może usprawiedliwiasz też w tych słowach siebie :clever: Dla mnie każda osoba czy to buddysta , ateista , chrześcijanin czy muzulmanin poświęcający się dla innych jest tak samo godna szacunku i nie wiem po co ktoś ma być lepszy bo jest ateistą ? Masz jako ateista jakieś ukryte kompleksy ?
Zresztą jak to mawiał Królik Flips -" Bądź lepszy niż wczoraj " a ja dodam od siebie- Nie oceniaj dobra bo zło cię dopadnie.

Cytuj:
Dzisiaj rzeczywiście dzieci mają większy wybór, i zauważ, że dokonują go bardzo często na niekorzyść twojej religii

Dokonują też bardzo często na korzyśc mojej religii i co chcesz się teraz bawić w statystyki ? Jeśli już mówimy o dzieciach , które odrzucają chrześcijaństwo czy ogólnie religie no cóż chrześcijaństwo nakazuję pójście drogą Jezusa ,a ta droga nie jest usłana różami, a dzisiejszy świat wmawia szczególnie młodym ludziom iż taka droga jest zła bo zmusza do wyrzeczenia się wielu rzeczy, a to nie leży w interesie społeczeństwa nastawionego na konsumpcję i chorą wolność.

Cytuj:
Jednak tylko te które są wychowywane względnie liberalnie. Przy pełnej indoktrynacji wychodzą głównie takie małe Giertychy ...

Albo idąc w drugą stronę takie male Millerki :)

Cytuj:
Widzisz Wizardzie, to, nie do końca tak. To, że uważam ciebie za błądzącego i naiwnego nie oznacza, że widzę siebie jako wszystko wiedzącego. Sobie zawsze stawiam jakiś cel i spokojnie do niego dążę. Jestem z natury cierpliwy. dobywanie nowej wiedzy i rozwijanie się to podstawa

:D :D :D :D

Widzisz Pugu to nie do końca tak. To , że uważam ciebie za błądzącego i naiwnego nie oznacza , że jestem wszechwiedzący i pozjadałem wszystkie mądrości tego świata dlatego też nie mam w zwyczaju wyśmiewać innych tylko dlatego , że mają inny światopogląd niż ja. Pozdrawiam

_________________
Każdy jest czarodziejem własnego życia !


N lip 25, 2004 16:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
PugCondoin napisał :
Cytuj:
""""Stan wiary powoduje potrzeba. To o czym pisałem to moim zdaniem przykłady sytuacji gdy taka potrzeba się pojawia PTR. I tylko tyle. Nie twierdzę, że każdy wierzący umiera z bólu i chroni się przed nim. Ale z moich obserwacji wynika, że duża część tych naprawdę głęboko wierzących, uwierzyła w chwili dla siebie wyjątkowo ciężkiej. I tylko o tym piszę. Nie mam pojęcia ile osób przestało wierzyć. Ale uważam, że tracą wiarę Ci którzy obserwują ból, nie Ci którzy go odczuwają ..."""""


"""""Własne cierpieni nie pozwala ci racjonalnie i prawidłowo ocenić rzeczyywistości, ale czyjeś już tak""""".


Po przeczytaniu Twoich postów PugCondoin przypomniałem sobie książkę Viktora E. Frankla o cierpieniu człowieka. Twoje obserwacje PanCondoin – w jakiś sposób korelują z tym o czym on pisał.

V.E Frankl był lekarzem, psychiatrą, psychoterapeutą i filozofem. Jego książka oparta jest na gruntownych badaniach i doświadczeniach. Myślę, że jego uwagi dotyczące cierpienia są bardzo cenne. ...

Twierdzi on, że jeśli człowiek jest istota duchową, wolną i odpowiedzialną, jeśli jego istnieniem jest „bycie odpowiedzialnym”, to jest to zawsze odpowiedzialność wobec jakiegoś sensu.
Bez istnienia sensu nie ma odpowiedzialności. Dlatego jeśli człowiek nie ma sensu życia albo go utracił, wtedy tylko logoteriapia może mu pomóc w jego odnalezieniu. //Udzielanie pomocy dokonuje się od strony słowa, od strony umysłu i ducha poprzez dialog//.
Jednym słowem nie opisując całego procesu jego koncepcji chodzi o uświadomienie człowiekowi tego, co duchowe w tym celu by mógł on sobie uświadomić swoją własną odpowiedzialność oraz dochodzić do sensu życia.
Na podstawie swojej koncepcji człowieka V.E Frankl ukazał, także jego naturalne, egzystencjalne potrzeby duchowe.
Są to: potrzeba transcendencji i wolności,
potrzeba poznania sensu życia,
potrzeba umocnienia poczucia odpowiedzialności
potrzeba wspólnotowości,
potrzeba pomocy w przezwyciężeniu cierpienia.

V. E. Frankl jest głęboko przekonany, że cierpienie należy do istoty człowieka. „Postawiony nad przepaścią człowiek spogląda w otchłań i na jej dnie dostrzega tragiczną strukturę bytu ludzkiego. Tam w głębi objawia mu się prawda, że byt ludzki jest ostatecznie cierpieniem, i że istotnym przeznaczeniem człowieka jest – cierpieć: być człowiekiem „cierpliwym”.
Frankl twierdzi, że prawdę o cierpieniu odkrywa człowiek cierpiący poza dobrem i złem, pięknem i brzydotą, przeżywając ją nieafektywnie, bez sentymentów i resentymentów. Doznaje on jakby zwykłego, jasnego widzenia prawdy, która jest mu po prostu bardzo bliska, tak bliska, jakby w niej tkwił, i to bez gniewu i żalu, które dawno przezwyciężył. A prawda go wyzwala, bo nie jest to już tylko jego indywidualna prawda, ale prawda w ogóle, prawda wszystkim wspólna <Nie zamykaj się sam w swoim własnym bólu, ale pogrąż go w ogólnej ludzkiej doli>
Frankl podkreśla, że przyjęte przez człowieka cierpienia musza mieć jakiś cel, czyli - jak to określa – musza być uwewnętrznione.

Cierpienie , które ma cel, przestaje być cierpieniem. Jeśli ktoś cierpi dla samego cierpienia, staje się masochistą lub cierpiętnikiem.
Gdy cierpiący wie, że cierpi dla czegoś lub kogoś, przekracza swoje cierpienie, które w tym momencie staje się ofiarą, staje się cierpieniem sensownym.
Tu właśnie – tkwi pewien problem. Można pogrążyć się w „cierpieniu” i buntować się nie rozumiejąc jego sensu , lub walczyć o
jego ""zrozumienie"" - usensownienie.

Człowiek skazany na ból i śmierć przez nieuleczalna chorobę, gdy kona w straszliwych cierpieniach – będzie zwracał się o pomoc do Boga. //tak jak napisał PugCondoin//

Ci, co obserwują ból i cierpienie stojąc bezradni z boku, i będą opierać się na „cytatach mądrości” z Pisma Świętego, istotnie „stojąc z boku” – w pełnym tego słowa znaczeniu, mogą stracić wiarę. Ale PunCondoin czy to istotnie byli ludzie wierzący? – raczej wątpię.

Pozdrawiam :)



_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


N lip 25, 2004 16:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
I1, może to i prawda, ale nie do końca zgadza się z rzecywistością. Spotkałem całkiem sporo osób które nie mają właściwie żadnego światopoglądu ... ;]

Teofilu, dlaczego mam przepraszać Wizarda za nazwanie standardowego propagandowego bełkotu po imieniu ? Pla, pla, pla bardzo dobrze oddaje co o tym myślę ...
Ateista to człowiek który nie wierzy w Boga ... to wszystko ... przeprosin się domagałem, bo żadnej obelgi nie było ... ale ty nadal nie przeczytałeś tego co napisałem nie ? Daj spokój Teofilu, nie chce mi się z tobą więcej rozmawiać. To strata czasu, a ja nie lubię się irytować. Nigdy się nie zgodzimy i nie widzę powodu by dalej próbować. Przepychanki z tobą też nie stanowią jakiejś przyjemności, tak więc od tej chwili będę ignorował twoje posty. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.

Wizardzie,

Cytuj:
Dlaczego mam podważać prawdę ? Idiotą nie jestem Moje zasady są na pewno moje choć kilka zasad sobie pożyczyłem i ubarwiłem według swojego upodobania zresztą jak każdy zwykły szary czarodziej


Uważasz, że podważanie "prawdy" jest idiotyzmem? A skąd wiesz czy coś jest prawdą? Nigdy nie stwierdzisz kłamstwa, jeżeli nie będziesz próbował podważyć prawdy. Bez wątpliwości nigdy nie zdobędziesz prawdziwej wiedzy. Ja poddaję pod wątpliwość wszystko co się da ...

Cytuj:
Rozumiem z twoich postow tylko to iż aby ktoś cię rozumiał musi zgadzać się ze wszystkim tym co napisałeś więc istotnie nie rozumiem i powiem więcej dobrze mi z tym !


To raczej niezbyt sensowne. Najpierw muszisz zrozumieć, potem możesz się zgodzić lub nie. Na odwrót będzie raczej ciężko. Jeżeli nie spróbujesz zrozumieć togo co piszę, tylko będziesz się chował za utartą propagandą typu "wolnomyślicielstwo to dzieło diabła", to nasza dyskusja nie ma sensu.

Cytuj:
Pewnie dlatego ateistom tak ciężko się jest poświęcić dla innych. A może usprawiedliwiasz też w tych słowach siebie Dla mnie każda osoba czy to buddysta , ateista , chrześcijanin czy muzulmanin poświęcający się dla innych jest tak samo godna szacunku i nie wiem po co ktoś ma być lepszy bo jest ateistą ? Masz jako ateista jakieś ukryte kompleksy ?
Zresztą jak to mawiał Królik Flips -" Bądź lepszy niż wczoraj " a ja dodam od siebie- Nie oceniaj dobra bo zło cię dopadnie.


Nie oceniam rzeczywistości w kategoriach "dobra" i "zła". Uważam, że ludzie którzy pomagają innym także dostają to czego pragną. Często są szczęśliwsi w tym co robią niż pozostali. Nie mam powodu by się usprawiedliwiać. Nie udaję altruisty, w przeciwnieństwie do większości katolików, którym wydaje się, że takimi powinno się być. Szanuję wszystkich którzy pomagają innym, to jednostki o bardzo dużej wartości dla wszystkich ludzi, a motywacja pozareligijna wydaje mi się dodatkowym elementem godnym szacunku.

Cytuj:
Dokonują też bardzo często na korzyśc mojej religii i co chcesz się teraz bawić w statystyki ? Jeśli już mówimy o dzieciach , które odrzucają chrześcijaństwo czy ogólnie religie no cóż chrześcijaństwo nakazuję pójście drogą Jezusa ,a ta droga nie jest usłana różami, a dzisiejszy świat wmawia szczególnie młodym ludziom iż taka droga jest zła bo zmusza do wyrzeczenia się wielu rzeczy, a to nie leży w interesie społeczeństwa nastawionego na konsumpcję i chorą wolność.


To jest twoja wizja ateizmu? Niezdolność do wyrzeczenia się wielu rzeczy?
A czego się wyrzekłeś przyjacielu będąc katolikiem? Konsumpcja i chora wolność? (Tak przy okazji, co rozumiesz przez "chorą wolność" bo dla mnie nie ma cenniejszej rzeczy niż wolność ...)
Powiem Ci coś, religia w naszym kraju to doskonały przykład komformizmu w społeczeństwie. Większość ludzi która jest nastawiona na konsumpcję i to wszystko czym gardzisz nazywa siebie katolikami. Zaryzykował bym twierdzenie, że 80% katolików w naszym kraju to hipokryci (i to ostrożne szacunki). Ale ty najwyraźniej próbujesz te zachowania zrzucić na ateistów. Ludzi których w tym kraju deklaruje się może 3% i którzy poświęcają najczęściej sporo czasu na próbę zrozumienia otaczającej ich rzeczywistości. Czy sądzisz, że nonkomformista będzie szedł za tłumem? To twoi "bracia w wierze" stanowią to bagno i ja go też nie lubię ...

Cytuj:
Albo idąc w drugą stronę takie male Millerki


Millerki to hipokryci, a ateizm to właśnie brak hipokryzji. Przynajmniej ja jestem na nią szczególnie uczulony.

Cytuj:
Widzisz Pugu to nie do końca tak. To, że uważam ciebie za błądzącego i naiwnego nie oznacza , że jestem wszechwiedzący i pozjadałem wszystkie mądrości tego świata dlatego też nie mam w zwyczaju wyśmiewać innych tylko dlatego , że mają inny światopogląd niż ja. Pozdrawiam


Sam byłem kiedyś katolikiem, spędziłem sporo czasu na dyskusjach związanych z twoją religią więc znam ją całkiem nieźle. Może rzeczywiście nie powinienem się "śmiać" z tego co mówisz, ale do religii katolickiej mam podejście trochę podobne jak do SLD. Budzi mój niesmak. Nie dlatego, że ma "złą" ideologię (raczej troszkę naiwną i niespójną), ale dlatego że nie podobają mi się ludzie którzy ją reprezentują.


N lip 25, 2004 17:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lut 25, 2004 22:09
Posty: 339
Post 
Poniższy cytat chyba dość trafnie oddaje źródła 'dyskusji jaką powyżej toczycie.
Oto on:

"Zwykle albo jesteśmy autorytetem dla innych (mówimy im, co powinni robić), albo sami szukamy kogoś, kto mógłby być autorytetem dla nas (żeby mówił nam, co my powinniśmy robić). Właśnie, nie szukalibyśmy autorytetów, gdybyśmy wierzyli w samych siebie i w nasze pojmowanie świata.
(...)
Cierpię, ale tego nie rozumiem. Muszę znaleźć kogoś, kto mi powie, co mam robić, prawda?” Nie, nie prawda! Może tylko potrzebujesz przewodnika, który by ci wyjaśnił,(...) który by ci uświadomił, że największym autorytetem w twoim życiu, twoim prawdziwym nauczycielem jesteś ty sam a celem (...) jest zdanie sobie z tego sprawę!

Istnieje tylko jeden nauczyciel. Kto nim jest?
(...)
jesteśmy jak pisklęta w gnieździe. Co one robią? Wznoszą otwarte dzioby i czekają na pożywienie. My zaś mówimy: „Proszę, napełnij mnie swoją cudowną nauką. Otworzę usta, a ty ją w nie włożysz.” Taka postawa oznacza następujące podejście do rzeczy: „Kiedy wrócą Mamusia i Tatuś? Kiedy się zjawi wspaniały nauczyciel, najwyższy autorytet i napełni mnie tym, co zakończy mój ból i moje cierpienie?” Nowina jest taka, że mama i tata już wrócili!
(...)
Mama i tata, na których czekamy, już przy nas są. Autorytetu nie da się uniknąć, nawet gdyby się tego chciało. Jest z nami, kiedy idziemy do pracy, kiedy spotykamy się ze znajomymi, kiedy jesteśmy z rodziną.
(..)
Jeśli zrozumiemy, że nauczycielem jest każda chwila naszego życia, nie będziemy w stanie tego uniknąć. Jeśli naprawdę będziemy każdą chwilą swojego życia, nie będzie miejsca na żaden zewnętrzny wpływ, na żaden autorytet.
(..)
Istnieje na koniec jeszcze jedna iluzja w obrębie zagadnień autorytetu, do odgrwania której wszyscy mamy skłonności: „Dziękuję, mogę być autorytetem sam dla siebie. Nikt mi nie będzie mówił, co mam robić.” Jaki jest tu błąd?. „Będę autorytetem sam dla siebie! Stworzę własne koncepcje życia, opracuję własne sposoby ćwiczenia zen.” Tak, wszyscy się nabieramy na te bzdury. Jeśli w tym wąskim pojęciu spróbuję być swoim własnym autorytetem, będę takim samym niewolnikiem, jak gdybym pozwolił, żeby był nim ktoś inny. No, ale jeśli ty nie jesteś autorytetem i ja nim nie jestem, to co? "

J C Beck


N lip 25, 2004 18:36
Zobacz profil
Post 

Widzę, że nadmiernie dużo napisaliście przez dzisiejszy dzień...

I1
Prawdę mówiąc to co napisałeś to jednak ogólniki. 'Ustrojstwo' ?? A może jednak jakiś konkret bym prosił.
Nie wiem też czy zauważyłeś, ale w ogóle nie mówiliśmy o bólu istnienia. Wręcz przeciwnie. Mowa była o fizycznym bólu.

PugCondoin
Jednak nie odniosłeś się do tego co pisałem.
Piszesz też, że czynniki psychologiczne nie spowodowały Twego ateizmu. A to bardzo ciekawe, bo jeśli tylko Ci chwilowo nikt tego nie zarzuca, to raźno piszesz, że tylko ateista jest szczęśliwy :lol:

Mniejsza.


N lip 25, 2004 18:49

Dołączył(a): N lip 25, 2004 0:50
Posty: 35
Post 
ad pug
"Spotkałem całkiem sporo osób które nie mają właściwie żadnego światopoglądu ... "

w twoim rozumieniu światopogląd to jakiś system filozoficzny, który ty byś uznał za godny uznania. nie jest tak?

Przeczytałem wiele twoich wypowiedzi i musze powiedzieć, że poglądy na wiele tematów mamy zbliżone. naprawdę zdziwiłbyś się jak dużo poglądów mamy wspólnych. ale ty robisz z tego rewelacje, propagujesz swoje poglądy i dowodzisz, że są rewelacyjne. jesteś dumny ze swojego światopoglądu, z tego że doszedłeś do swoich obecnych przekonań,

jak powiedziałem w wielu kwestiach mamy zbliżone poglądy, ale ja drogę do ich osiągniecia traktuje jak coś tak oczywistego w swoim życiu jak oddanie stolca. podczas gdy ty sie tym chełpisz. jesteś po prostu pyszny. wywyższasz się ponad tych, którzy nie podzielają twoich poglądów.


N lip 25, 2004 18:58
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 25, 2004 0:50
Posty: 35
Post 
PTR
konkret? jeśli chodzi ci o precyzyjne informacje z neurologi to nie wiem skąd je wziąć :-( bo kiedyś mi sie to otarło o uszy i już nawet nie pamniętam gdzie. a jeśli chodzi ci o wpływ bólu na wiare to rzeczywiście z założenia miały to być ogólniki, gdyby można było podać konkret to psychologia nie byłaby tak obszerna. można podawać konkretne przypadki dla konkretnych ludzi/grup ludzi o konkretnych systemach filozoficzno-światopoglądowych.
Cytuj:
Nie wiem też czy zauważyłeś, ale w ogóle nie mówiliśmy o bólu istnienia. Wręcz przeciwnie. Mowa była o fizycznym bólu.

uważasz że ból fizyczny bez wywoływania bólu istnienia może doprowadzić do zmiany systemu wartości?

W jednej ze swoich wypowiedzi napomniałeś, że śledziłeś jak muzułmanie dowodzą tezę teizmu. mógłbyś mi polecić jakiś link?


N lip 25, 2004 19:36
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 125 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL