A właściwie dlaczego Bóg?
Autor |
Wiadomość |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Bo nie znasz takiego przykładu! CBDO.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pn lip 02, 2012 9:11 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
A może jednak się odniesiesz do meritum?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn lip 02, 2012 9:31 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
To ma być to meritum??
Zdecydowana większość "obserwowanych, powtarzalnych zjawisk" jest wspólna ateistom i wierzącym, więc trudno zrozumieć, dlaczego teiści się na nią powołują uzasadniając teizm.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pn lip 02, 2012 9:38 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Tak.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn lip 02, 2012 9:47 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Zgadzam się.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pn lip 02, 2012 13:19 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Świetnie, w takim razie dlaczego utrzymujesz, że "Ateiści poszukują odpowiedzi opartych na faktach, na empirii, a nie na złudzeniach i zwidach."
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn lip 02, 2012 13:22 |
|
 |
Jajko
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34 Posty: 10131 Lokalizacja: Pierdzisłąwice
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Bo tak jest.
_________________ Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam... no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek
|
Pn lip 02, 2012 13:35 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
No to w takim razie powtórka: Zdecydowana większość "obserwowanych, powtarzalnych zjawisk" jest wspólna ateistom i wierzącym, więc trudno zrozumieć, dlaczego teiści się na nią powołują uzasadniając teizm.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn lip 02, 2012 13:57 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Proszę zaprzestać ping-pongów!
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Pn lip 02, 2012 15:09 |
|
 |
Eubulides
Dołączył(a): N lut 05, 2012 16:34 Posty: 869
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
akruk napisał(a): Eubulides napisał(a): Konsekwencja przyjęcia materializmu - jesteśmy bezwolnymi żyjącymi automatami. Ktoś tu nie odróżnia materializmu od determinizmu. Ktoś? A skąd założenie, że jedno nie jest wynikiem drugiego? Jeśli chodzi o rozróżnienie, to jak najbardziej wiem czym się to różni, nie jest to (Determinizm) synonim materializmu, dlatego też od początku wykazywałem jak z monizmu materialistycznego wypływa determinizm. Czy raczy pan przeczytać moje posty i podjąć dyskusję na rzeczowym poziomie? Dobrze by było (jeśli to możliwe) zapoznać się z książką Franza von Kutschery (cytowanej) i rudziałem "Problem transcendencji". Ale moje wypowiedzi powinny być na tyle jasne aby zrozumieć myśl przewodnią, choć może nie są tak precyzyjnie jak tam uargumentowane. Jednego tylko nie rozumiem, skąd to przypuszczenie, że jeśli jedno nie utożsamia się z drugiem to nie może być jego skutkiem? Odróżniam materializm, od determinizmu, ale widzę też determinizm, jako konsekwencja materializmu. Jajko napisał(a): E: Ja tam wcale nie wiem czy materia jest jedyną rzeczywistością. Myśl jest jak najbardziej realna, ale nie jest materialna. Siła też jest realna, a nie materialna. Mnie raczej chodzi o to, że do wyjaśnienia wszystkiego nie są potrzebne żadne bożki, zwłaszcza osobowe i do tego żywo zainteresowane naszym jestestwem. Najpierw przepraszam, że tak długo nic tu nie pisałem, ale miałem mnóstwo spraw. Jajko, sprawa nie jest taka prosta. Chodzi mianowicie o to czy system ateistyczny nie jest wewnętrznie sprzeczny. Jeśli uznamy, że w człowieku, (kierujący się rozumem, posiadającym namysł i w konsekwencji wolność wyboru) główny ośrodek podejmowania decyzji, który wytwarza myśli, niematerialne, sam jest niematerialny to siłą rzeczy, istnieje po śmierci ciała dalej jakieś życie. Jak to? Jeśli umiera to co cielesne, (a ów rozum, czy duchowa siła kierująca mózgiem i w konsekwencji naszym ciałem nazwijmy to duszą) a dusza nie jest cielesna, to nie umiera ona wraz ze śmiercią ciała. Tymczasem ateiści nie uznają żadnego życia po śmierci. Mielibyśmy więc wewnętrzną sprzeczność ateizmu. Z jednej strony przyjmuje wolność człowieka, (a to wymaga zaakceptowania pierwiastka niematerialnego) a z drugiej strony odrzuca życie po śmierci ( a to wymaga odrzucenie pierwiastka niematerialnego). Ateizm zatem tak pojęty, (jako teoria akceptująca wolność człowieka i nieakceptująca życia po śmierci) jest czymś wewnętrznie sprzecznym, jawi mi się jako, oczywisty fałsz. Zatem pytanie: jak ocalić wewnętrzną spójność ateizmu przyjmując w człowieku jakiś pierwiastek niematerialny?
_________________ Cogito ergo credo. / Dei servitus vera libertas.
|
Cz lip 05, 2012 10:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Eubulides napisał(a): Jednego tylko nie rozumiem, skąd to przypuszczenie, że jeśli jedno nie utożsamia się z drugiem to nie może być jego skutkiem? Może - nie musi. Eubulides napisał(a): Jeśli uznamy, że w człowieku, (kierujący się rozumem, posiadającym namysł i w konsekwencji wolność wyboru) główny ośrodek podejmowania decyzji, który wytwarza myśli, niematerialne, sam jest niematerialny to siłą rzeczy, istnieje po śmierci ciała dalej jakieś życie. Jak to? Jeśli umiera to co cielesne, (a ów rozum, czy duchowa siła kierująca mózgiem i w konsekwencji naszym ciałem nazwijmy to duszą) a dusza nie jest cielesna, to nie umiera ona wraz ze śmiercią ciała. Non sequitur. A także: żadna znana mi próba rozwiązania problemu rzeczywistej "wolności wyboru" aka "wolnej woli" nie jest satysfakcjonująca. Bez względu na ontologie.
|
Cz lip 05, 2012 10:44 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Eubulides napisał(a): Jeśli uznamy, że w człowieku, (kierujący się rozumem, posiadającym namysł i w konsekwencji wolność wyboru) główny ośrodek podejmowania decyzji, który wytwarza myśli, niematerialne, sam jest niematerialny to siłą rzeczy, istnieje po śmierci ciała dalej jakieś życie. Jak to? Jeśli umiera to co cielesne, (a ów rozum, czy duchowa siła kierująca mózgiem i w konsekwencji naszym ciałem nazwijmy to duszą) a dusza nie jest cielesna, to nie umiera ona wraz ze śmiercią ciała.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego z niematerialności czegoś miałaby wynikać automatycznie nieśmiertelność, lub choćby trwanie dłużej, niż materialny ośrodek, z którym to coś jest związane ?
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Cz lip 05, 2012 10:55 |
|
 |
Lurker
Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23 Posty: 3341
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Podejrzewam że kolega popełnił milczące założenie, iż istnienie duszy poprzedza istnienie ciała. Platonizm...
Ale ja nie o tym. Skoro już zakładamy spirytualizm, to o rzeczywistości ducha nie wiemy nic, bo nie mamy jej jak badać. Wiemy jednak skądinąd, że na granicy dwóch ośrodków potrafi się wytworzyć coś trzeciego, błona taka na przykład. Niech dusza będzie taką membraną pośredniczącą między duchem i materią. Wtedy po śmierci ciała również i ona umiera, ponieważ do istnienia koniecznie potrzebuje obu ośrodków. A duch wieje kędy chce... i w ten oto sposób mamy model buddyzmu.
Powiedzcie, że fajne. : )
_________________ In my spirit lies my faith Stronger than love and with me it will be For always. Orkiestra!
|
Cz lip 05, 2012 11:22 |
|
 |
Eubulides
Dołączył(a): N lut 05, 2012 16:34 Posty: 869
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
akruk napisał(a): Może - nie musi. No właśnie, więc chyba zbyt szybko napisałeś: "Ktoś tu nie odróżnia materializmu od determinizmu." Ja starałem się wykazać, że w tym przypadku musi, podałem konkretny argument, wykaż więc błąd w rozumowaniu, pokaż że nie musi być tak że monizm materialistyczny wprowadza determinizm. "Non sequitur." Zakładałem, że są rozmówcom znane dowody nieśmiertelności duszy niematerialnej, dlatego od razu przeszedłem do wniosku o sprzeczności ateizmu, jak widzę jednak tak nie jest. Wypada więc z mojej strony przedstawić konkretne racje, dlaczego dusza niematerialna nie umiera wraz z ciałem, domaga się tego też inny rozmówca: JedenPost napisał(a): Nie bardzo rozumiem, dlaczego z niematerialności czegoś miałaby wynikać automatycznie nieśmiertelność, lub choćby trwanie dłużej, niż materialny ośrodek, z którym to coś jest związane. Tych argumentów jest całe mnóstwo, zacznijmy może po kolei od św. Tomasza z Akwinu: Cytuj: Z. 75. a. 6 Trzeba koniecznie stać na stanowisku, że dusza ludzką, którą uważamy za źródło umysłowego, duchowego działania jest niezniszczalna. Uzasadnienie: W dwojaki sposób ulega coś zniszczeniu: samo przez się [tj. z przyczyny swojej natury] albo z przyczyny przypadłościowej. Otóż byt samoistny nie może powstać lub ulec zniszczeniu z przyczyny przypadłościowej, tzn. przez to, że coś innego powstaje lub niszczeje. W ten bowiem sposób przysługuje jakiejś rzeczy powstawanie i uleganie zniszczeniu, w jaki sposób przysługuje istnienie - a to istnienie nabywa przy powstawaniu, a traci przy zniszczeniu. Stąd też rzeczy mające istnienie same przez się, mogą tylko same przez się powstawać i ulec zniszczeniu. Natomiast rzeczy niesamoistne, jako to: przypadłości i formy materialne, rozpoczynają i kończą swe bytowanie wraz z powstaniem i zniszczeniem złożonej całości, w której skład wchodzą5. Otóż, jak to wyżej wykazaliśmy6, dusze nierozumnych zwierząt nie mają bytu samoistnego: takowy byt. ma jedynie dusza ludzką. I dlatego dusze nierozumnych zwierząt niszczeją wraz ze zniszczeniem ich ciał. Natomiast dusza ludzka nie może ulec zniszczeniu - chyba żeby zniszczała sama przez się - przez swoją naturę. Gwoli wyjaśnienia, są różnego rodzaju sposoby istnienia, obraz w lustrze istnieje o tyle o ile dany przedmiot jest w relacji z lustrem, usuniemy przedmiot sprzed lustra, obraz odzwierciedlający ten byt w lustrze też przestaje istnieć, zatem jego istnienie nie wynika samo z siebie, ale na zasadzie przypadłości. Lustro zaś jest tego rodzaju bytem, że nie przestaje istnieć jeśli nie ustawi się przed nim to czy tamto, aby je zniszczyć należy użyć już pewnej siły, (mielić, spalić) wtedy już nie ma lustra ale jest popiół czy coś innego. Dusza rozumna nie jest zaś bytem istniejącym o tyle o ile jest w relacji, zostało to szeroko omówione w poprzednim artykule, ale niech starczy ten argument, że to nie ciało kieruje duszą, lecz przeciwnie, po to przecież wprowadzamy pojęcie duszy aby tam umiejscowić rozum i namysł, aby mógł niezależnie od ciała w wolności się dokonywać i następnie poprzez cielesny narząd (mózg) wprowadzać ciało w ruch, działanie. Dusza więc byłaby funkcją nadrzędną a nie podrzędną ciała, inaczej nic by to nie zmieniało. Wracamy do wywodu nieśmiertelności: Cytuj: Ale to jest zgoła niemożliwe nie tylko w odniesieniu do duszy ludzkiej, ale także do każdego bytu samoistnego, który jest samą formą tylko. Czemu? Bo to, co z treści swojej przysługuje komuś, jest od niego nie oddzielne. Lecz istnienie samo przez się przysługuje formie, która jest rzeczywistością. Stąd to materia otrzymuje aktualne istnienie dzięki temu, że pobiera formę; przez to zaś ulega zniszczeniu, że forma oddziela się od niej. Niemożliwe zaś jest, żeby forma oddzieliła się od samej siebie. Stąd też i niemożliwe jest żeby forma samoistna przestała istnieć7. /17/ Gdyby nawet przyjęło się - jak to niektórzy czynią - że dusza jest złożona z materii i formy to i tak nadal należałoby ją uważać za niezniszczalną. Czemu? Bo zniszczenie zachodzi tylko tam, gdzie występuje przeciwieństwo: bowiem powstawanie i zniszczenie idzie od i do przeciwieństw. [...] Otóż w duszy umysłowej nie może istnieć jakieś przeciwieństwo. Wszak ona przyjmuje na sposób swojego istnienia. To zaś, co dusza w siebie przyjmuje, jest bez przeciwieństw, gdyż nawet pojęcia rzeczy przeciwnych w myśli, w rozumie, nie są sobie przeciwne, jako że jedna i ta sama wiedza dotyczy przeciwieństw. Jest więc niemożliwe, żeby dusza umysłowa była zniszczalna. /18/ Za znak tejże niezniszczalności można uważać fakt, że każda rzecz parta naturalnym pędem pragnie na swój sposób istnieć. U istot poznających owo pragnienie idzie za poznaniem i stosuje się doń. Otóż zmysł poznaje tylko istnienie ograniczone miejscem i czasem: ‘tu i teraz’. Natomiast myśl dostrzega istnienie bezwzględne, oderwane od miejsca i czasu. I dlatego każda istota myś1ąca parta naturalnym pędem pragnie istnieć zawsze. Aliści pragnienie naturalne nie może być niezaspokojone9. A więc każde jestestwo duchowe jest niezniszczalne. /19/ Głównym argumentem wydaje się ten: Coś może przestać istnieć dwojako: albo samo przez się, albo przez coś innego, dusza jako substancja samoistna nie przestaje istnieć ze swej natury, gdyż nie jest w relacji podrzędnej wobec ciała. Nie może przestać istnieć także przez czynnik zewnętrzny, gdyż nie ma zewnętrznych przeciwieństw, które mogłyby zniszczyć duszę, tak jak to mogłoby być w świecie ciał, woda gasi ogień itp. Dusza w sobie jednoczy nawet poznane przeciwieństwa. Jeśli więc nie przestaje istnieć ani przez siebie, ani przez inny byt, to jest nieśmiertelna. Dziwnym by było uznać ją za śmiertelną. Lurker napisał(a): Podejrzewam że kolega popełnił milczące założenie, iż istnienie duszy poprzedza istnienie ciała. Platonizm... Nie, nie zrobiłem czegoś takiego, bo nie jest to w cale potrzebne. Równie dobrze może być tak, że przy poczęciu człowieka powstaje ciało i dusza równocześnie, ale raz utworzona dusza trwa na zawsze, nie trzeba zakładać odwieczności ducha, atoli można, tak czy tak, ateizm tego nie czyni. Cytuj: Ale ja nie o tym. Skoro już zakładamy spirytualizm, to o rzeczywistości ducha nie wiemy nic, bo nie mamy jej jak badać. Wiemy jednak skądinąd, że na granicy dwóch ośrodków potrafi się wytworzyć coś trzeciego, błona taka na przykład. Niech dusza będzie taką membraną pośredniczącą między duchem i materią. Wtedy po śmierci ciała również i ona umiera, ponieważ do istnienia koniecznie potrzebuje obu ośrodków. A duch wieje kędy chce... i w ten oto sposób mamy model buddyzmu.
Powiedzcie, że fajne. : ) Nie bardzo, jak widzę, zakładasz wersję Kartezjusza, człowieka jako rezultat dwóch substancji, ale lepiej tę złożoność tłumaczy teoria hylemorfizmu, dusza jako forma ciała. Czyli inaczej: człowiek to uduchowione ciało, albo ucieleśniony duch. Gdy umrze ciało, przyznaję rację - nie ma już człowieka! Człowiek to połączenie ciała i duszy, bez ciała tego połączenia nie ma, nie ma więc człowieka, jednak nie znaczy to, że wraz ze śmiercią ciała umiera duch. Dobrze jest co napisałeś, że człowiek do istnienia potrzebuje dwóch pierwiastków (duchowy i materialny), ale sama dusza już tego nie potrzebuje, dlatego też po śmierci, zostaniemy czystym umysłem, myślami rozumem niematerialnym, bezcielesnym, nie będziemy człowiekiem - lecz duchem. Tyle da się "wymóżdżyć" jako chrześcijanie wierzymy, że ciała zmartwychwstaną i na nowo ożyje człowiek, ale tego już udowodnić nie potrafię. 
_________________ Cogito ergo credo. / Dei servitus vera libertas.
Ostatnio edytowano Cz lip 05, 2012 12:22 przez Eubulides, łącznie edytowano 1 raz
|
Cz lip 05, 2012 12:08 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: A właściwie dlaczego Bóg?
Eubulides napisał(a): Głównym argumentem wydaje się ten: Coś może przestać istnieć dwojako: albo samo przez się, albo przez coś innego, dusza jako substancja samoistna nie przestaje istnieć ze swej natury, gdyż nie jest w relacji podrzędnej wobec ciała. Nie może przestać istnieć także przez czynnik zewnętrzny, gdyż nie ma zewnętrznych przeciwieństw, które mogłyby zniszczyć duszę, tak jak to mogłoby być w świecie ciał, woda gasi ogień itp. Dusza w sobie jednoczy nawet poznane przeciwieństwa.
Tyle, że to wszystko odnosi się do pojęcia duszy, które jakoś tam sobie rozbudowałeś, przypisując jej różne właściwości. Z samych założeń: dusza jest niematerialna/ dusza wpływa na materię, z którą jest związana, jako ośrodek decyzyjny nie wynika ani, że koniecznie jest samoistna, ani, że niezależna od ciała, ani, że nie zewnętrzne wobec niej istnieją czynniki, które mogą ją zniszczyć... Swoją drogą - bardzo ciekaw jestem jak wykazano, że w przeciwieństwie do ludzkich, dusze zwierząt nie mają bytu samoistnego...
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Cz lip 05, 2012 12:16 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|